Jakby to był problem w tym kraju Pewnie gdybym ten plik "odsprzedawał" masowo, to ktoś by się tym zainteresował. Bo wtedy byłoby to opłacalne. Kupiłbym plik za 20 zł, sprzedałbym go dziesięć razy po dziesięć złotych i byłbym piratem co się zowie Tak jak to robią różne "chomiki", czy inne...
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ale to chyba nic nowego, zresztą sporo czytników nie daje żadnego światła i czytanie wymaga tak samo zewnętrznego źródła światła jak książka.
Romulus napisał/a:
Dokładnie. U mnie ten argument przeważył za czytnikiem. Czytanie z tabletu, które początkowo rozważałem byłoby głupim pomysłem.
Istotnie, podlinkowany artykuł dotyczy wyłącznie tabletów i innych podobnych urządzeń emitujących światło o określonej długości fali.
Ja z kolei mam w zwyczaju robienie notatek i podkreślanie ciekawych fragmentów podczas czytania.
Czy zatem urządzenia Kindle są wyposażone w funkcje pozwalające na selektywne i trwałe zaznaczanie tekstu?
Można w jakiś sposób szybko i sprawnie dodawać swoje notatki do treści?
Pytam, bo prawdę mówiąc jeszcze nie miałem styczności z urządzeniami przeznaczonymi stricte do czytania, a rozważam kupno choćby dla prenumerat czasopism niedostępnych w Polsce, które w wersji cyfrowej wychodzą cenowo nieporównywalnie atrakcyjniej niż papierowe odpowiedniki.
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
Jakby to był problem w tym kraju Pewnie gdybym ten plik "odsprzedawał" masowo, to ktoś by się tym zainteresował. Bo wtedy byłoby to opłacalne. Kupiłbym plik za 20 zł, sprzedałbym go dziesięć razy po dziesięć złotych i byłbym piratem co się zowie Tak jak to robią różne "chomiki", czy inne...
No tak, ale ebooki mają watermarki wskazujące na kupującego, sprzedasz takie coś a ktoś to udostępni w sieci i na kogo będzie ?. Zresztą wydawnictwa ebookowe raczej nie wyrażają zgody na odsprzedaż... swojej usługi. I co jak mi się nie spodoba ebook ? mogę sobie go skasować
Kindle paperwhite ma podświetlenie, ale zupełnie nie męczy/razi oczu.
Notatki można robić, dość łatwe (zaznaczasz palcami fragment, otwiera się okno z możliwością wpisania komentarza). Mając kundelka robię notatki częściej niż przy papierze - zwykle wysiłek związany ze znalezieniem długopisu był dla mnie nie do przezwyciężenia podczas czytania :D
Trudno było w święta wstać od stołu? Wyłącz tablet świecący prosto w oczy. Poczytaj prawdziwą, szeleszczącą papierem książkę. Rozproszone światło nocnej lampki jest zdrowsze. O ile oczywiście nie świeci do rana.
Potwierdzają to właśnie badania opisane w PNAS. - Eksperyment trwał dwa tygodnie. W tym czasie 12 ochotników czytało na iPadach przez cztery godziny przed pójściem spać - wyjaśnia współautorka pracy dr Anne-Marie Chang. Robili tak przez pięć dni. Kolejne dni czytali papierowe książki. W drugiej grupie na odwrót: najpierw papier, potem iPad.
Jedną kwestią są konkluzje wyciągnięte z empirycznych badań naukowych, natomiast drugą nadinterpretacja i koloryt dziennikarski niejednokrotnie zresztą doprowadzające do nieporozumień.
Wyniki eksperymentu rzeczywiście wskazują na zły wpływ światła (emitowanego przez urządzenia bez technologii e-ink) na jakość snu. Biorąc pod uwagę większą popularność i dostępność standardowych tabletów, to bardzo dobrze, że tego typu sprawy są periodycznie nagłaśniane.
Rzeczywiście szkoda tylko, że nie pisze się o alternatywach przez co najbardziej poszkodowane są niczemu nie winne e-booki, bo przecież problem leży wyłącznie w rodzaju urządzenia.
Jeśli się tylko chce, demonizować można wszystko, łącznie z bananem zawierającym promieniotwórcze izotopy potasu.
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
Zarzekam się zazwyczaj, że nie pożyczam książek, ale jak przychodzi co do czego, to mam miękkie serce. Tylko od razu uprzedzam, że książka ma wrócić w tym samym stanie. Ostatnio znajomej zdarzyło się udrzeć w podróży na kilka centymetrów kartkę "Imienia wiatru" i zachowała się bardzo przyzwoicie - odkupiła nowy egzemplarz, a ten zachowała (zwłaszcza, że książka się jej podoba).
Nie brudzę, nie kładę grzbietem do góry - szanuję. Nie pożyczam książek wartościowych - takich, które już nie doczekają się w tej formie dodruków albo takich, które sprowadzałem sobie z zagranicy.
Czasem ktoś traktuje to jako dziwactwo, ale co mnie to w sumie obchodzi? Parę razy pożyczyłem coś i wróciło w stanie opłakanym ("Ready Player One", a to takie przyjemne czytadło - jak psu z gardła), ponieważ niektórzy nie "zbierają" książek, tj. nie kupują ich i nie kompletują sobie biblioteczek i jeśli coś czytają, to właśnie cudze albo z biblioteki, dlatego właśnie robią z tymi książkami co im się żywnie podoba - wyginają grzbiety żeby się książka sama z siebie nie zamykała, zaginają rogi ("bo tam jest fajny cytat, zią") itd. A mnie to mierzi.
Oczywiście nie widzę nic złego w tym, że stara książka wygląda jak stara książka. Denerwuje mnie jedynie, jeśli książka nie ma roku, a jest w opłakanym stanie, bo ktoś upieprzył ją keczupem, złamał grzbiet i nadpalił okładkę, odstawiając na nią patelnię, bo "tak wyszło".
A ja jednocześnie jestem zwolennikiem i przeciwnikiem takiego podejścia. Lubię ładne, estetyczne, ślicznie wydane tomy ale jednocześnie uważam, że keczup na okładce czy siekiera w futrynie nadają charakteru. Oczywiście jeśli z przypadku. No i kuźwa, mam w sobie takiego kota z przymocowaną posmarowaną kanapką.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum