Plejbek, do tej pory tylko opowiadania i sztuka w sztukę były bardzo na plus (a Wróciłeś, Sneogg, wiedziaam... to dla mnie jedno z najlepszych opowiadań ever). No i taki zawód. Ale resztę książek mam na półce i będę czytał sukcesywnie.
Cytat:
I rozumiem, że brak koherencji iterowanych światów widzisz w obrębie każdego świata z osobn
Fidel, nie wdam się w kolejną bezcelową dyskusję z Tobą i przekonywania cię, że jest inaczej, niż myślisz. Tym bardziej, że już napisałem, że odnoszę się do ówczesnych wrażeń, a szczegóły zatarły się w pamięci. Wypowiedź Plebejka z grubsza pokrywa się z tym, co pamiętam.
Nawet za młodu Nortonki nie trawiłem
Różnica jest taka, że są lektury z młodości, co do których ma się pewność, że obecnie zachwytu by nie było, i takie, które nadal wspomina się jako niezłe. "Gniazdo..." u mnie należy do tej drugiej grupy.
Ale ja nie twierdzę, że Gniazdo jest rekordowo złe. To przyzwoite czytadło z kilkoma interesującymi rzeczami i kilkoma słabymi. Ale nie żadne wow. Taki polski odpowiednik Gdzie wasze ciała porzucone?.
Czytałeś może "Miasta pod Skałą" albo "Vatran Auraio"? O wiele lepsze niż Gniazdo.
Ha, śmieszna sprawa - Gniazdo światów czytałam na studiach, czyli lat temu pewnie z 10, przeczytałam jednym tchem (nie pamiętam za dużo, ale wtedy zrobiło spore wrażenie). Miasta pod Skałą kumpel mi pożyczył jak wyszły, rzuciłam się z entuzjazmem, przemęczyłam z trudem. Miałam wrażenie że korekta i redakcja zasnęły gdzieś po 1/3, czytało się ciężko, fabuła mi jakoś nie zrekompensowała ciężkiego stylu
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Huberath to pisarz bardzo specyficzny. Ma swoje obsesje i fetysze z którymi chyba jak mało który twórca w Polsce obnosi się w pisanej przez siebie literaturze. Turpizm, estetyka rozkładu, motywy religijne w sztuce, żonglerka archetypami biblijnymi, cielesność i fascynacja kobiecym biustem .
Ja przeczytałem wszystkie jego książki po jednym razie, niektóre zaraz po wydaniu a niektóre później – do każdej z nich podchodziłem mocno intuicyjnie, opierając się na wrażeniach podobnych jakie wywiera impresjonizm w malarstwie. Czytając Huberatha musimy zaakceptować jego pewną manierę pisania i owe obsesje - mi to podeszło nad wyraz dobrze. Nie próbowałem za bardzo odpowiadać na pytanie o to czy autor ma do przekazania jakieś konkretne przesłanie albo "o co tak dokładnie mu chodzi"; bardziej płynąłem z fabułą, gdzieniegdzie doznając pewnych przebłysków albo deja vu. Ale nie poskładałem tego całościowo i nie przysiadłem fałdów do jakiejś analizy.
Praktycznie każda jego książka (może Portal Zdobiony Posągami najmniej) to dla mnie potwierdzenie, że jest to autor z polskiego topu fantastycznego. Gdy wrócę do niego (a wrócę kiedyś na pewno) to spróbuję porozkładać trochę jego pisanie na czynniki pierwsze. Bo może jest tak, że pisanie Huberatha to nie jest wcale nic o sztywnym kręgosłupie interpretacyjnym, to taki impresjonizm właśnie (choć wątpię). Do tych co czytali - jakieś pomysły?
Huberath na pewno nie próbuje dowieść boskiego istnienia. Taka interpretacja świadczy o płytkim pojęciu jego prozy. Albo przez jakichś ograniczonych katoli, albo przez zaślepionych antyklerykałów. Huberath istnienie Boga i wszelkie tego implikacje po prostu zakłada. Bóg albo Brak Boga to nieodłączny element jego twórczości. Ludzie oddzieleni od Stwórcy są straszni lub żyją w strasznych czasach. Oto clou Huberathowego pisarstwa - nie fakt istnienia, ale co ono znaczy, czym jest świat bez Boga.
Tak samo "Gniazdo Światów" po prostu twórczo ten aspekt rozwija - bohaterowie dochodzą do Boga przez Przypadek (wielka litera) i matematykę, ale to nie dowód dla czytelnika. A przynajmniej nie dowód samego istnienia.
martva napisał/a:
Ha, śmieszna sprawa - Gniazdo światów czytałam na studiach, czyli lat temu pewnie z 10, przeczytałam jednym tchem (nie pamiętam za dużo, ale wtedy zrobiło spore wrażenie). Miasta pod Skałą kumpel mi pożyczył jak wyszły, rzuciłam się z entuzjazmem, przemęczyłam z trudem. Miałam wrażenie że korekta i redakcja zasnęły gdzieś po 1/3, czytało się ciężko, fabuła mi jakoś nie zrekompensowała ciężkiego stylu
"Gniazdo Światów" to moja ulubiona powieść Huberatha, oceniam ją na równi z najlepszymi opkami tego autora. Ale "Miasta pod Skałą" też bardzo wysoko, łyknąłem je w parę dni. Ich skomplikowanie, cała eschatologia i żonglerka biblijnymi motywami pochłonęła mnie w całości. To jedno z najbardziej monumentalnych dzieł nominowanych do Zajdla, na swoje nieszczęście zbyt mocne. A rok wcześniej wygrał eschatologiczny "Popiół i Kurz", przy powieści Huberatha bardzo uproszczony.
Oto clou Huberathowego pisarstwa - nie fakt istnienia, ale co ono znaczy, czym jest świat bez Boga.
ale wiesz, że to bzdura?
Traktuj to więc jak czystą fantastykę, jak twórcze rozwinięcie każdego innego elementu świata przedstawionego. Nic więcej. Watts rozwija wampiry, Huberath rozwija Boga.
nie mam problemu z bogiem w literaturze, lubię nawet, choć niegłupie podejście zwykle jest krańcowo rzadko spotykane, uważam, że Huberath nie pisze o świecie w którym nie ma boga, we wszystkich jego światach bóg jest obecny
Raczej w jego opowieściach, bo w światach przedstawionych Bóg często istnieje tylko w domyśle albo nie jest wspominany w ogóle. Huberath kładzie nacisk na relacje bohaterów i świata z Bogiem, a raczej z wartościami, jakie z Nim utożsamia. To właśnie w ich totalnym braku tkwi prawdziwe znaczenie braku Boga, stąd się Go domyślamy. Bohaterowie Huberatha zawsze są albo pozbawieni Boga, albo mają z nim skomplikowane relacje lub go szukają. To światy zagubione.
tak, Huberath, zakłada, że bez boga ludzie nie mogą być dobrzy, że sami z siebie potrafią wykrzesać jedynie ścierwność, co jest jakoś interesujące bo przeczy doświadczeniu, przyciąga uwagę i budzi niepokój bo podświadomie wyczuwamy dysonans
Kiedy tak to przedstawiasz, wygląda nachalnie, a Huberath taki nie jest. Nacisk wszystkich jego fabuł znajduje się gdzieś obok, dopiero w dalszej perspektywie zawierając w sobie również Boga. W wielu z nich Stwórca nie pojawia się w ogóle i jedynie z estetyki oraz języka domyślamy się, że Go brakuje. W skali światów widać to znacznie lepiej niż w skali jednostek, światy bez Boga są smutne i zdegenerowane - pojedyncze jednostki zagubione, szukają drogowskazu i Bóg Huberatha może być dla nich drogowskazem. Nienarzucająca się pomocą, z jakiej mogą skorzystać.
Ja bym powiedział raczej, że u Huberatha jest "o dobro łatwiej z Bogiem a bez Boga łatwiej o zło" niż tak radykalnie jak Ty piszesz. A co do rozkraczania się tej dystopii, co wg Ciebie ją tak właściwie rozkracza? To, że ludzie nie owce i swój rozum mają? Że humanitaryzm i wewnętrzne poczucie postępowania w sposób moralny wynika jakby z definicji człowieka i byt wyżej usytuowany nie jest tutaj wymogiem? Bo jeśli tak to czy nie jest tak, że każda dystopia trzeszczy w szwach i grozi rozpadem?
No i mam wrażenie, że dworkin pisze głównie o Miastach pod Skałą i Gnieździe Światów.
Vatran Auraio to już problematyka nieco inna, Bóg pomimo również rozpoznawalnej w książce ornamentyki religijno-apokryficznej jest nieobecny zupełnie. I ja nie znalazłem w tej akurat książce nic co by świat z Bogiem stawiało wyżej niż świat bez Boga co rozszerza nieco wg mnie pojmowanie idee fixe Huberatha.
Piszę o praktycznie wszystkich dziełach Huberatha, "Vatranie" również. Czytałem go kilka lat temu, ale jeśli dobrze pamiętam, główny bohater wspomina tam o czymś, przymierzu, jakie było niegdyś udziałem jego ludu, gdy potrafił rozmnażać się normalnie, nie ryzykując śmierci (bo przecież świat ten ulega coraz silniejszej degeneracji). I że mogliby je odzyskać. Było to opisane tak, że nie miałem wątpliwości, o przymierze z kim chodzi.
to faktycznie ciężko o bezkrytyczne podejście do tego rodzaju budowy świata - zgoda.
Tylko, że Huberath tak nie robi i dworkin też tak tego nie ujął.
Dla mnie, jako do osoby delikatnie mówiąc oddalonej od wiary i religii, podejście Huberatha jest bardzo niegłupie.
Jestem w połowie powtórnej lektury Portalu zdobionego posągami, pierwszy raz czytałem tę książkę zaraz po wydaniu. Brak mi słów żeby opisac zachwyt prozą Huberatha, kocham wszystkie jego dzieła, po prostu chwyta mnie za starcze serce. Największy po Lemie polski pisarz SF. Szalenie żal, że już od ponad 8 lat nic nie wydał.
Chyba zrobię sobie repeat wszystkich dzieł Huberatha
Brak mi słów żeby opisac zachwyt prozą Huberatha, kocham wszystkie jego dzieła, po prostu chwyta mnie za starcze serce. Największy po Lemie polski pisarz SF. Szalenie żal, że już od ponad 8 lat nic nie wydał.
Chyba zrobię sobie repeat wszystkich dzieł Huberatha
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum