FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Breaking Bad
Autor Wiadomość
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4476
Skąd: fnord
Wysłany: 2013-10-04, 06:10   

Postać Flynna przede wszystkim otrzymuje za dużo czasu ekranowego w stosunku do swoich możliwości. Tak naprawdę jest on przedmiotem fabuły - pewnym punktem warunkującym swoją obecnością działania innych postaci, ale nie podmiotem który tą fabułę sam z siebie kreuje działaniami. W zasadzie jego rola sprowadza się do tego samego co rola Holly (u niej akurat ilość kwestii dialogowych jest do tego świetnie dopasowana).

Dlatego m.i. narzekam na prowadzący donikąd i porzucony wątek kleptomanii Marie - można by ten czas wykorzystać dla pogłębienia postaci Flynna. Gospodarowanie postaciami 2 i 3 planu to też sztuka. Tu nie wyszło. Ale świetnie wyszło np. w powrocie Badgera i Chudego Peta w ostatnim odcinku, co przypomniało że BB, nawet w dramatycznej końcówce, ma też komediową stronę. Albo w wyeksportowaniu wątku Huella do roli mema-virala: http://www.vulture.com/20...t-and-wait.html Także szacunek dla twórców ale bez zamykania oczu na potknięcia.
 
 
Stary Ork 
Świnia z klasą


Posty: 10141
Skąd: Sin Tychy
Wysłany: 2013-10-04, 07:40   

Cytat:
Postać Flynna przede wszystkim otrzymuje za dużo czasu ekranowego w stosunku do swoich możliwości. Tak naprawdę jest on przedmiotem fabuły - pewnym punktem warunkującym swoją obecnością działania innych postaci, ale nie podmiotem który tą fabułę sam z siebie kreuje działaniami. W zasadzie jego rola sprowadza się do tego samego co rola Holly (u niej akurat ilość kwestii dialogowych jest do tego świetnie dopasowana).


Zgadzam się, że Flynn to bardziej rekwizyt niż postać, ale ważny rekwizyt. Raz, istotny jako punkt odniesienia dla relacji Walt-Pinkman, dwa - ważny jako początek kontinuum całego skurwysyństwa kończącego się na Heisenbergu; Flynn to jedyna naprawdę niewinna osoba w całym serialu, nawet Hank i Marie (drugie i trzecie miejsce pod tym względem) zostają w tyle. No i po trzecie, to zakładnik - "Jeśli przestaniecie nas oglądać, zabijemy Flynna żeby podnieść oglądalność" //spell . Przyznam, że obstawiałem jego zgon/okaleczenie/uzależnienie od niebieskiego i pod tym względem scenarzyści mnie zaskoczyli. Czy za dużo czasu? Hmmm. Pod względem czasu ekranowego to w zasadzie postać trzecioplanowa.
A co do niedomkniętych wątków, wolałbym jednak, żeby więcej światła rzucono na chilijską przeszłość Gustavo //mysli . Ale taka natura dłuższych podukcji, w miniserialu luźny wątek to zbrodnia, w pełnolitrażowym serialu ciągnącym się pięć sezonów scenarzyści muszą zostawić sobie kilka otwartych furtek; przynajmniej tu wyszło to z większą gracją niż np. wątek Dany i Finna w Homeland //mysli .
_________________
* W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2013-10-10, 10:48   

Jakby ktoś nie wiedział, istnieje również pięć mini-epizodów "Breaking Bad", które mają miejsce przed drugą serią - http://en.wikipedia.org/w...odes_.282009.29

Ten jest jednak najlepszy - http://www.youtube.com/watch?v=M3vTzt-VWaw - :DD
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2013-10-11, 15:22   

W końcu dziś obejrzałem. I tak szczerze to nie wiem co mam myśleć o tym zakończeniu, ale jestem raczej zadowolony. Na pewno nie jest słabe czy zbyt słabe. Rodzina Walta przetrwała? Owszem, ale jest też w trwały sposób okaleczona. Plus to co się stało z Hankiem czy też Andreą. No i rozmowa ze Skyler. Majstersztyk. Co do karabinu, to pomysł choć efekciarski był niezbyt... pewny. Zbyt dużo rzeczy mogło pójść nie tak. Gdyby Walt jechał z założeniem, że już nie wróci (a tak chyba było), to najsensowniejszy byłby ładunek wybuchowy w samochodzie. Byłoby to też bardziej... hmm... chemiczne rozwiązanie.

Łaku napisał/a:
I na końcu gdy sama naciska by zabić robiącego problemy Jessiego - pomyślałem wtedy że Breaking Bad może być nowym odczytywaniem Szekspira z Waltem jako Makbethem i Skyler jako L. Makbeth.


O to, to. Szczerze to miałem cichą nadzieję na podobną interpretecję.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Stary Ork 
Świnia z klasą


Posty: 10141
Skąd: Sin Tychy
Wysłany: 2013-10-11, 16:44   

Bomba - to samo przyszło mi do łba. Ale wtedy nie mógłby uratować Pinkmana, więc scenarzyści naciagnęli prawdopodobieństwo do graniz Deus ex machina //mysli . Rozmowa ze Skyler miażdży, ale nie widzę jej w roli lady Makbet, za późno włączyła się w sprawę i tak naprawdę nie podżegała Walta do niczego, czego by sam nie rozważał //mysli . Za to naprawdę zmiażdżyła mnie rozmowa Walta ze Schwarzami (badass factor na poziomie mistrzowskim) i pogawędka z Lydią, bo suki nie dało się lubić //orc
_________________
* W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
 
 
martva 
grzeczna dziewczynka


Posty: 1942
Wysłany: 2013-10-11, 17:36   

Nie da się lubić nikogo, kto pija rumianek z mlekiem sojowym i stewią.
_________________
Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2013-10-11, 17:36   

Walt nie wiedział, że Pinkman jest niewolnikiem. Dlatego bomba dalej byłaby najskuteczniejszym rozwiązaniem.

@

Ale teraz dotarł do mnie Twój tok rozumowania. I tak myślę, że dało sie to załatwić jakoś inaczej :)
_________________
Instagram
Twitter
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2013-10-11, 17:44   

Gdyby poszli w ładunek wybuchowy, powiedziałbym: BYŁO! No bo ile razy można kończyć w ten sam sposób? Serial musi być oryginalny.
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2013-10-11, 17:51   

A wiesz czemu było? Bo było skuteczne :P
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2015-05-08, 21:36   

Żona nadrabia zaległości i właśnie skończyła czwarty sezon. Powtarzam z nią przypadkowe odcinki. W ostatnim z czwartej serii WW i JP palą laboratorium i wychodząc z pralni wycierają to i owo żółtymi szmatami, po czym niemal równocześnie odrzucają niedbałym ruchem szmaty na bok. Scenie towarzyszy westernowej muzyczka. Mam nieodparte wrażenie, że ta scena to cytat. Za cholerę nie mogę jednak skojarzyć skąd. Może to nadinterpretacja a może wyrażam otwarte drzwi. Jakieś pomysły?
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2015-05-08, 21:57   

Kurde, gdzieś dzwoni, ale nie powiem w którym kościele --_-
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2015-05-08, 22:32   

Pulp fiction? Vincent i Jules wychodzą z fastfood baru? Chyba to mi się kojarzy.
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
jewgienij 

Posty: 754
Skąd: Kraków
Wysłany: 2015-05-10, 17:56   

Desperado?

Ale taka scena to już klasyka. To mogło być równie dobrze w jakiejś szklanej pułapce albo innej zabójczej broni, a pewnie w 100 filmach klasy B.
Dlatego jest nam znajome, a źródła nie widzimy.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2015-10-03, 00:49   

Obejrzałem dwa pierwsze odcinki.
Udając, że nie wiem jak to się skończy, szkoda mi Waltera. Biedny, skopany przez życie nauczyciel, z każdej strony dostający informacje - uśmiechnij się, jutro będzie gorzej. A łatwe pieniądze z narkotyków okazują się wcale nie być takie łatwe.
No i ta jego żona. Odstrzelić ją, a jego życie zrobiło by się znacznie lżejsze.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Stary Ork 
Świnia z klasą


Posty: 10141
Skąd: Sin Tychy
Wysłany: 2015-10-03, 10:06   

Tixon napisał/a:
szkoda mi Waltera


//mysli
_________________
* W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
 
 
mad5killz
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-03, 17:28   

Dla mnie w Breaking Bad od początku chodziło o współczucie dla Waltera White'a.
Ta myśl napędzała i tłumaczyła wszystko.
Tixon, sam wiesz. Pojutrze minął dwa dnia jak nie ćpasz. (:
 
 
Cintryjka 

Posty: 1843
Wysłany: 2015-10-03, 18:08   

Tixon napisał/a:
Obejrzałem dwa pierwsze odcinki.
Udając, że nie wiem jak to się skończy, szkoda mi Waltera. Biedny, skopany przez życie nauczyciel, z każdej strony dostający informacje - uśmiechnij się, jutro będzie gorzej. A łatwe pieniądze z narkotyków okazują się wcale nie być takie łatwe.
No i ta jego żona. Odstrzelić ją, a jego życie zrobiło by się znacznie lżejsze.

W ocenie Skyler jesteś bardzo niesprawiedliwy, choć nieodosobniony, ale po dwóch odcinkach to żadna ocena;)
Przyjdzie taki moment, że już nie da się Walta żałować.
_________________
Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci

J.K.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2015-10-03, 19:24   

Cintryjka napisał/a:
W ocenie Skyler jesteś bardzo niesprawiedliwy, choć nieodosobniony, ale po dwóch odcinkach to żadna ocena;)

To nie tyle ocena, co wrażenia po dwóch odcinkach. Zdaję sobie sprawę, że to za mały wycinek na ocenę, na to przyjdzie czas. Ale co rozumiesz pod niesprawiedliwym?
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Rashmika 


Posty: 1024
Wysłany: 2015-10-04, 09:26   

Tixon napisał/a:
Cintryjka napisał/a:
W ocenie Skyler jesteś bardzo niesprawiedliwy, choć nieodosobniony, ale po dwóch odcinkach to żadna ocena;)

To nie tyle ocena, co wrażenia po dwóch odcinkach. Zdaję sobie sprawę, że to za mały wycinek na ocenę, na to przyjdzie czas. Ale co rozumiesz pod niesprawiedliwym?


Skyler jest fajną postacią, chociażby z tego względu, że bardzo wiarygodną. Budzi niechęć, ale jak po obejrzeniu chociaż jednego sezonu nie postawisz się w jej sytuacji i nie ocenisz okoliczności z jej perspektywy, to może zmienisz zdanie po obejrzeniu całego serialu. Jego genialność polega właśnie na nieustannej ambiwalencji odczuć i wahaniu w ocenie bohaterów, w dobie papierowych, czarno-białych sylwetek bohaterów serialowych, taka manipulacja widzem jest wyrazem dobrze wykonanej roboty scenariuszowej.
 
 
Cintryjka 

Posty: 1843
Wysłany: 2015-10-04, 11:11   

Patrząc obiektywnie i zważywszy na ilość posiadanych przez nią informacji - reakcje Skyler są jak najbardziej zrozumiałe, a nawet, powiedziałabym, umiarkowane.
_________________
Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci

J.K.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2015-10-05, 09:20   

Cintryjka napisał/a:
Patrząc obiektywnie i zważywszy na ilość posiadanych przez nią informacji - reakcje Skyler są jak najbardziej zrozumiałe, a nawet, powiedziałabym, umiarkowane.

Poniekąd chodzi właśnie o posiadane przez nią informacje. Szpieguje męża. Sprawdza kto do niego dzwoni, gdzie chodzi. Nakręca całą akcję o palenie marihuany za jego plecami, bo 50 lat to nie jest wiek, aby robić coś czego żona nie pochwala. Następnie bardzo rozsądnie idzie z groźbami do dilera męża.
Do tego takie drobnostki jak sceny przy śniadaniu czy w sklepie (nic nie robi - źle, zareagował przemocą - też źle).
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

OGIEN I LÓD - Przystan mil/osników prozy Georgea R. R. Martina


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 13