FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
PiSsOff
Autor Wiadomość
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2016-10-19, 09:04   

W kazdy przemysl trzeba wsadzic ogramna kase na lata bez gwarancji, czesto od skrawkow, wchodzac w ostra konkurencje (w latach 90-tych nisza wzglednie tanich produktow niezlej jakosci byla wieksza, ale my musielismy zaklady likwidowac). Dlaczego w przypadku Polski sam ten argument mialby byc bariera nie do przejscia? Tzn, ze nie mamy szans stworzyc jakiejkolwiek korporacji produkcyjnej?
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23166
Wysłany: 2016-10-19, 09:37   

Idea stworzenia koncernu, który wyprodukuje innowacyjny produkt jest z każdej strony dobra. Ale co z tego? U nas będą to robić Misiewicze, bo PiS mentalnie lgnie w stronę "demokracji" rosyjskiej. A patronować temu przedsięwzięciu będzie Pan Antoni, co z miejsca projekt ośmiesza i kompromituje. Przepraszam, że wrzucam parówkowy portal, ale nie chce mi się szukać bezpośredniego linka: http://natemat.pl/192619,...ontakty-z-rosja
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Trojan 


Posty: 11327
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2016-10-19, 10:26   

zdaje się że jest coś takiego jak Polski koncern zbrojeniowy - jeżeli ma kasę, to niech inwestuje
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2016-10-19, 10:39   

Post wcześniej pisałem, że można doinwestować już istniejące projekty i wokół nich tworzyć byznes.

U nas klimat polityczny jest taki, że PiS zacznie projekt budowy śmigłowców i utopi mamone. Następna ekipa projekt skasuje ogłaszając, że uratowała dalsze trwonienie pieniędzy podatnika. Wróci PiS i projekt reaktywuje, etc. Mylę się?
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Stary Ork 
Świnia z klasą


Posty: 10141
Skąd: Sin Tychy
Wysłany: 2016-10-19, 15:51   

Doświadczenia z Gawronem pokazują że przeputać gruby budżet na gonienie za mrzonkami to my akurat umiemy doskonale, więc nie brak wśród mnie sceptyków. Z resztą utrzymując obecny kurs wkrótce pozostanie nam jeszcze tylko nasrać i wpuścić węże. Co się stało z tą krainą...
_________________
* W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15624
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2016-10-19, 16:02   

A to samo co zazwyczaj, czyli dzikie świnie dorwały się do koryta.
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2016-10-25, 16:52   

Z kronikarskiego obowiązku.
1. Macierewicz twierdził, że Egipt sprzedał Rosji mistrale za 1$ (razem 2$).
2. Nie przedstawił dowodów.
3. Niespodzianka - bujda.
4. Błaszczak powiedział, że Macierewicz zapobiegł sprzedaży mistrali.

//bredzisz

Minister Obrony Narodowej oraz Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, czyli ludzie rządzący armią i policją. Nie wiem jak wy, ale ja już przestałem się śmiać, zacząłem się bać.
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23166
Wysłany: 2016-10-25, 17:49   

Bo to jest straszne. Dodajmy do tego Błaszczaka, który kryje bandytów stadionowych, tzn. patriotów. Policjanci się buntują i się nie dziwię.

I powtórzę za Romanem Giertychem chyba. Macierewicz Patriotą Roku? Tylko którego kraju? Emerytura dla niego w rublach? Ja pierniczę, w Moskwie chyba zaczyna się chlanie za każdym razem, kiedy Macierewicz, Błaszczak i Waszczykowski otwierają usta.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
bio 
Człek pod dębem

Posty: 1818
Skąd: Znad stawu w parku
Wysłany: 2016-10-26, 20:11   

A może tak być musi? Część Wielkiego Planu? Nie wiem naturalnie czyjego, ale planu - to na pewno. Jestem przekonany, że weszliśmy do świata opisywanego przez Philipa Dicka. Ale nawet on nie przewidział, że alternatywa oznacza taką głupotę.
_________________
Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2016-11-05, 12:40   

http://wyborcza.pl/magazy...-kaczynski.html - wywiad z Dornem, o dzisiejszej Polsce i PiS. Dla mnie ciekawy.
Cytat:
Grzegorz Sroczyński: Bać się?
Ludwik Dorn: Nie bać się.

Michałowi Boniemu śni się, że go pisowcy gonią z karabinami.
– Żadne karabiny, żaden autorytaryzm, tylko dezorganizacja i chaos. Osłabianie wspólnoty państwowej, która i tak nie była najmocniejsza. Oczywiście zdarzą się jakieś krzywdy, CBA kogoś wyprowadzi w kajdankach, ale nic więcej. Tusk powiedział kiedyś dobre zdanie: „Spokojnie, to tylko PiS”.

Fałszowanie wyborów?
– Nie mają takich intencji.

Pan ich zna. Był pan „trzecim bliźniakiem”.
– Niech będzie, że byłem. Więc jako ten wybitny pisolog odpowiadam: nie ma po tamtej stronie pomysłów typu fałszowanie wyborów. Ktoś może powiedzieć: „Dorn się myli”. Nie ma takiej możliwości! Fałszowanie wyborów to wielka operacja organizacyjna, w Polsce nie ma kim jej przeprowadzić. Odrzucam wszelkie porównania z Łukaszenką, Putinem, Gomułką, Hitlerem i tak dalej, bo uważam je za głupie po prostu.

Pan Kaczyński ma pewne sukcesy w demontowaniu państwa prawa, jeśli chodzi o relacje organów władzy między sobą. Żeby to się rozszerzyło na relacje między organami władzy a obywatelami – czyli żeby powstało państwo autorytarne pełną gębą – muszą być spełnione trzy warunki. Po pierwsze, PiS musiałoby być masową partią totalitarną. Po drugie, musiałoby uzyskać poparcie warstwy urzędniczej, wojska i policji, a przynajmniej dużej części. Po trzecie, musiałoby mieć wsparcie korporacji prawniczych z profesurą włącznie. Coś takiego stało się w Niemczech w latach 30. Żaden z tych trzech warunków nie został spełniony.

Postraszą, to poparcie uzyskają.
– Nie uzyskają. I pan Kaczyński dobrze o tym wie.

Jeśli nie działa Trybunał Konstytucyjny, to wszystko można uchwalić. Na przykład, że od jutra obywatel Ludwik Dorn nie ma prawa wychodzić z domu.
– No i co? Jak by mieli to wprowadzić w życie?

Wysyła się policjanta.
– Tak? Na pewno? Policja – wyjąwszy ekipę Kamińskiego w CBA – nie jest taka wyrywna. Poza tym są sądy, nad którymi w ogóle nie panują.

Zaraz będą.
– Skąd! Oczywiście można jakiegoś sędziego przesunąć, innego awansować. Pojawi się grupa wyrywnych. Ale niech mi pan wierzy, ostatnie 25 lat skutecznie oduczyło sędziów i prokuratorów wyrywności, bo za to prędzej czy później się płaci.

W teorii sztuki wojennej istnieje pojęcie głębi strategicznej państwa. Chodzi o zdolność do amortyzowania ciosów wroga. Rosja ma potężną głębię strategiczną, podobnie Chiny. Z kolei Polska ma taką cechę w odniesieniu do własnych rządzących. Bezwładność tego państwa, jego zdezorganizowana struktura, która się toczy sama z siebie, magmowate „coś” potrafi zneutralizować gorączkowe działania każdej ekipy. Ci, którzy są tak przerażeni karabinami i obozami, zapominają, że nasze państwo nie jest wyjęte ze swoich uwarunkowań politycznych i socjologicznych.

Co nas chroni?
– Brak możliwości. Przegłosować wszystko można, ale implementacja wymaga posługiwania się narzędziami władzy. A jest, jak jest. Wie pan, czego polski polityk się dowiaduje, jak zostaje premierem albo ministrem? „Nie da się”. Władza poza własnym resortem wyślizguje się panu z rąk, takie jest główne wrażenie.

Pamiętam sprawę interwencyjną na Dolnym Śląsku, chodziło tylko o to, żeby na jakimś zakręcie przeciągnęli podwójną ciągłą. Bo był wypadek za wypadkiem.

I do pana to trafiło?
– No tak, bo policja była pode mną.

Ale dlaczego taką sprawą zajmował się wicepremier?!
– Bo byłem gdzieś w okolicy i mieszkańcy dorwali mojego asystenta. Nie żałuję, że do mnie trafiło, bo na własne oczy zobaczyłem, jak jest. Mieszkańcy pisali petycje – były już dwa trupy – pisali, pisali, policja i wojewoda te petycje popierali, przekazywali zarządowi dróg. Nawet prokuratura się w to zaangażowała. I co? Pstro. Nie przeciągnęli.

A dlaczego?
– A bo tak!

Pan się włączył i co?
– I nic. Jako minister spraw wewnętrznych poprosiłem policję i wojewodę, żeby skierowali do zarządu dróg kolejne wnioski. Po trzech miesiącach sprawdzam: nie przeciągnęli.

Co wicepremier polskiego rządu może zrobić, jak jakiś ciul lekceważy obywateli i wszystkie po kolei instytucje państwa? Wpadłem na pomysł, że jeżeli policja, która odpowiada za bezpieczeństwo na drogach, coś usilnie przedkłada, a zarządca drogi usilnie odmawia – nie, bo nie, takiego wała jak Polska cała – to po wyczerpaniu kolejnych trybów odwoławczych decyzję podejmuje wojewoda.

No i?
– Nie starczyło mi czasu. Poza tym Trybunał Konstytucyjny pewnie by to zablokował. „Ingerencja w sprawy wspólnoty samorządowej”. Więc ciul nadal stoi i wszystkim wała pokazuje. Nie dam! Moje!

Czy pan się zastanawiał, dlaczego tak jest?
– Bo moje. Rodzaj folwarku albo grodzonego osiedla. Jeżeli coś mam i mogę mieć pełne władztwo, to nikt mi nie będzie wchodził.

Wszyscy wiedzą, że to państwo tak działa. Sienkiewicz mówi to na taśmach, Matyja pisał w kolejnych esejach, ja też powtarzałem od lat. Państwo polskie działa poszczególnymi swoimi fragmentami, każdy kawałek osobno, no to jest już banalne. I nie chodzi o to, że jakiś urzędnik się stawia wicepremierowi. Niech się stawia, to ma swój urok. Chodzi o to, że on w ogóle z nikim nie chce współpracować, z żadnym innym kawałkiem tego państwa, jeśli cokolwiek wykracza poza administracyjną rutynę. Jeden resort nie współpracuje z drugim. Jeden urząd z sąsiednim urzędem nie rozmawia, chociaż ich kompetencje się zazębiają i powinny sprawy uzgadniać. W ramach tej samej instytucji jeden pokój z drugim pokojem nie wymienia się informacjami, bo mają kosę. Tak to wygląda od góry do dołu. Ministrowie meldują premierowi i przed nim dygoczą, dyrektorzy departamentów udają, że dygoczą przed swoimi ministrami, potem dygoczą kolejne zastępy urzędników, ale z tego niewiele wynika. Jak pan próbuje coś wprowadzić – zwłaszcza coś nowego – to główny efekt jest taki, że między dyrektorami departamentów zaczyna krążyć obfita korespondencja, która ma ich zabezpieczyć na przyszłość. To oczywiście można przełamać, ale wymaga tytanicznego wysiłku, który w żaden sposób nie jest politycznie nagradzany.

Gdy pan Kaczyński został na chwilę premierem, to bardzo dotkliwie tej niemocy władzy doświadczył. Zapamiętał to sobie.

I teraz z tym walczy?
– Próbuje. Ale tylko pogarsza chorobę.

Widział pan te zaklejone fotoradary w całej Polsce? Jeden organ państwa nie jest w stanie drugiemu organowi przekazać tych urządzeń. W dwa tygodnie by można problem rozwiązać.

Dlaczego się nie rozwiązuje?
– A czy ktoś coś ukradł? Czy można przy tej okazji komuś politycznie dołożyć? Jest rzeczywisty problem, ale rzemieślniczy, dłubacki. Dwóch ministrów musiałoby usiąść z urzędnikami i spokojnie się zastanowić, kto ma płacić za dostosowanie radarów do nowego systemu – samorządy, administracja rządowa czy do spółki. Jaki w tym seks?

Wyleczenie państwa z magmowatości to zadanie na dwie kadencje. Może trzy. Niekoniecznie tej samej władzy, która może się zmieniać, ale kolejne ekipy musiałyby uznać, że w sprawie budowania instytucji państwowych jest pewna podstawowa zgoda. No, ale wtedy w ciele politycznym musiałoby istnieć coś, co ja nazywam doktryną państwową, a Matyja czy Bourdieu – filozofią rządzenia. A jest, jak jest.

Czyli jak?
– Przy tak wysokiej temperaturze sporu politycznego dramatycznie akcentuje się nieciągłość. Najlepiej w postaci rewolucyjnych zmian. „W ruinie”. „Wstyd”. „Porażające”. Nikt nie powie: „Kontynuujemy pomysły poprzedników, z pewnymi zmianami, ulepszeniami, ale jednak”. Albo: „Wy zaczęliście budować gazoport, my dokończyliśmy, bo bezpieczeństwo energetyczne państwa to wspólna sprawa”. Dla kolejnych ekip poprzednicy to wcielone zło, więc nic nie mogli robić dobrze. A zwłaszcza nie mogli chronić strategicznych interesów gospodarczych Polski przed Ruskimi.

Pan też w tym uczestniczył.
– Nie. W czym?

W uprawianiu takiej polityki.
– Skąd! Jako wicepremier w rządzie PiS w kółko wykonywałem gesty dobrej woli wobec opozycji. Zamiast podziękowań dostawałem od Platformy po pysku.

„Lekarzy wezmę w kamasze”. „Zomowcy i pijacy”.
– Co „zomowcy i pijacy”?

Urzędnicy. Pańskie słowa.
– Nie urzędnicy, tylko jeden urzędnik. Albo odnosimy się do tego, co o mnie pisaliście, albo do tego, co rzeczywiście robiłem i mówiłem.

Rozumiem, że jest przepaść.
– Oczywiście.

I był wobec was „przemysł pogardy”?
– Był.

No to jesteśmy w domu.
– Niepotrzebnie pan temat zaczął.

To, co się dzieje w Polsce, to tak naprawdę konflikt o dystrybucję szacunku społecznego. Dlatego jest taki toksyczny. Przy czym, mówiąc o szacunku, nie mam na myśli akceptacji czy tolerancji, tylko raczej taką melodię: „Macie prawo istnieć, macie prawo być wysłuchani, bo jesteście ważni”. I pod tym względem bardziej obolała jest ta strona prawicowa.

Czyli pańska?
– Już nie moja. Jestem osobnym człowiekiem. Ta strona, która się teraz puszy i triumfuje, jest bardziej poobijana. Oddaje z nawiązką. Bo zawsze się oddaje z nawiązką.

Ale za co oddaje?!
– Zaistniał przemysł pogardy. Mniejsza o to, że wobec PiS, ale wobec wielu segmentów struktury społecznej. I pisiory oddają ku uciesze tych segmentów. Uprawiają przemysł pogardy w drugą stronę z nawiązką, żebyście teraz wy byli bardziej poobijani niż oni.

Tylko po mojej stronie każdy zapyta: „Niby jaki myśmy uprawiali przemysł pogardy?”.
– To całkowicie zrozumiałe, że wy tego nie widzicie, bo nie ma kanałów komunikacji między stronami konfliktu. Oba obozy są wrażliwe jedynie na własne zranienia. Nie ma sensu ciągnąć tego wątku, bo zaraz zaczniemy licytację, kto zaczął, i tak dalej. Po co?

Pan mówi, że nie ma kanałów komunikacji. Czyli?
– Rozmawiałem wiele lat temu z Joshuą Muravchikiem, redaktorem „Commentary”, czyli głównego pisma amerykańskich neokonserwatystów. Chciałem się dowiedzieć, jaka jest różnica między neokonserwatystami a konserwatystami, czyli z grubsza między linią redakcyjną „Commentary” a „National Review”. Czułem, że jakaś różnica między nimi istnieje, ale jak dochodzili do konkluzji, to w zasadzie byli za tym samym. Muravchik odpowiedział tak: „Konserwatyści uważają, że nasi przeciwnicy polityczni, czyli liberałowie, są straceni, nie warto z nimi rozmawiać, trzeba ich demaskować i piętnować. A my przyjęliśmy inną taktykę. Piszemy i argumentujemy tak, jakby się dało liberałów przekonać, nawiązać z nimi kontakt, nawet jeśli zdajemy sobie sprawę, że to jest mało możliwe”. I to są te kanały. Czyli ośrodki, które chcą pisać i mówić tak, żeby był w to włączony pogląd przeciwny.

Moją namiętnością zawsze było dbanie o elementarną spójność wspólnoty społecznej. Nawet w stanie wojennym o to zabiegałem. Teraz jest z tym skrajnie źle. Nasza wspólnota trwa głównie dzięki pewnej apolitycznej towarzyskości Polaków. No i dzięki poczuciu wspólnych zagrożeń.

Że Putin?
– Tak. Niestety, obecna ekipa nawet to rozwala, to znaczy mówi do przeciwników: „Wy nie macie prawa być przeciwko Putinowi!”. Bo skoro przeciwnicy są zdrajcami, to nie mogą być jednocześnie patriotami, to całkiem logiczne, prawda? A druga strona na to odpowiada: „Tak? To wy nie jesteście szczerze przeciwko Putinowi! To wy jesteście ruscy agenci!”. Proszę zauważyć, że obie strony zaczęły opowiadać o sobie, że służą Moskwie.

I jak to złagodzić?
– Nie w tym rzecz, żeby łagodzić. Mocny spór polityczny jest w porządku. Nigdy nie miałem złudzeń, że w polityce może być „ujutnie” i „gemütlich”.

Miło.
– Przytulaśnie. W polityce nigdy tak nie będzie. Ale powinniśmy zmienić melodię na taką: „Mój przeciwniku, mimo że nie masz racji, to jednak twoje zdanie jest dla mnie ważne. Bo dowiaduję się czegoś o wspólnocie, której duża część podziela twój pogląd. A skoro dowiaduję się czegoś o wspólnocie, to dowiaduję się też czegoś o sobie, bo jestem częścią tej wspólnoty”.

I nie używać określeń Łukaszenka, Hitler, Gomułka, bo to jest odleciane w kosmos.

Wielu moich kolegów uważa, że właśnie trzeba mówić ostro. Bo inaczej do tamtych nic nie dociera.
– Ale żeby było jasne: czy do tamtych cokolwiek dotrze? Nie sądzę. Rzecz nie polega na tym, żeby wychować przeciwników za pomocą słów. Tylko żeby wychowywać swoich.

Swoich?
– Wyłącznie. Wejdźmy na bardzo wysoki diapazon i sięgnijmy do „Etyki nikomachejskiej” Arystotelesa.

O Jezu.
– Co tworzy wspólnotę polityczną? Odpowiedź Arystotelesa brzmi: philia, czyli przyjaźń. Przy czym nie chodzi o jakieś emocjonalne porozumienie i komunię serc, starożytni byli raczej chłodni. Chodzi o pożytek. Arystoteles wiąże przyjaźń z tym, że spodziewamy się sprawiedliwego zwrotu w długich sekwencjach czasowych. Skoro tak, to mogę się przyjaźnić nawet z ludźmi niezbyt przyjemnymi lub złymi.

Bo robię to dla własnego pożytku.
– I pożytku wspólnoty. Istnienie wspólnoty państwowej opłaca się bardzo różnym ludziom, więc mogą uprawiać przyjaźń, nawet jeśli się nie lubią i nie zgadzają. W Polsce problem polega na tym, że główne strony konfliktu społecznego nie widzą absolutnie żadnego pożytku z istnienia drugiej strony. Po co tamci są? Po nic! Obie strony składają swoim zwolennikom niemożliwą do spełnienia obietnicę.

Jaką?
– Obietnicę anihilacji drugiej strony. Nie biologicznej, ale politycznej, moralnej i społecznej. Obietnica brzmi tak: „Jak wygramy, to tamta strona stanie się marginesem i będzie najwyżej popiskiwać”. A wiadomo, różne żyjątka piszczą. „Nie jesteście istotni” – tak brzmi ta melodia.

Wie pan, co najbardziej wścieka dużą część pisowskiego elektoratu?

Nie mam pojęcia.
– Jak się nad nimi „Wyborcza” pochyla z troską, jak piszecie: „biedni i wykluczeni”. To ich doprowadza do szału. Już lepsza otwarta wrogość niż taki protekcjonalny ton.

Pan to wie, bo to pański elektorat.
– Kiedyś był.

Oni, jak słyszą „błędy III RP” i „ofiary transformacji”, to czują się jak niepełnosprawni. Fizycznie i umysłowo. Oblana lukrem pogarda, tak to jest odbierane. A jak mówicie o nich, że są wściekłym ciemnogrodem – o, to jest lepsze. „Boją się nas”.

I to lepsze?
– Oczywiście! „Boją się, czyli w specyficzny sposób nas szanują”.

Dlaczego Kaczyński zdołał skupić wokół siebie tak różne grupy? Bo traktowany jest przez was jak śmiertelne zagrożenie. Jak się go boicie, to znaczy, że jest ważny. On i jego wyborcy.

Im więcej „faszyzmu”, tym lepiej dla pana Kaczyńskiego. To go wzmacnia.

To co mówić?
– Nie tyle co, ile jak. Melodia powinna być taka: „Nie akceptujemy waszych działań, ale jesteście pełnoprawną częścią wspólnoty”. A nie częścią chorą na głowę. „Plujecie to plujecie, trudno. I tak jesteście dla nas ważni”.

W Polsce wygra ta strona, która pierwsza zacznie w ten sposób mówić i wystąpi z konsekwentnym projektem budowy chłodnej przyjaźni politycznej dla pożytku wspólnoty. Bo w ten sposób odbierze paliwo emocjonalne stronie przeciwnej. Nie sądzę, żeby PiS się na coś takiego zdobyło ani „Gazeta Polska” czy „wSieci”. Większe nadzieje wiążę z Platformą i środowiskiem „Gazety Wyborczej”. Ale jak się rozczaruję, to też nie będę zdziwiony.

W rozmowie z Robertem Krasowskim twierdzi pan, że to myśmy zaczęli tę wojnę.
– Tak uważam. Grały rolę dystanse społeczne, zbyt łatwe posługiwanie się ironią, przesada, zadufanie w sobie i tak dalej. Ale czy stała za tym zła intencja? Nie.

Przykłady!
– Ale nie ma sensu taka rozmowa! Podawanie przykładów, przypominanie wypowiedzi Tuska o „moherowej koalicji”, przypominanie apelu Wajdy i Zachwatowicz do władz kościelnych, żeby nie chować Lecha Kaczyńskiego na Wawelu, co było raniące dla drugiej strony. Po co mamy o tym rozmawiać? Pan natychmiast znajdzie kontrprzykłady.

Wierszyk Wolskiego: „Na kolana łajdaki! Sypać głowy popiołem!”. Napisał to dwa dni po katastrofie smoleńskiej, kiedy wszyscy chodziliśmy palić znicze.
– O właśnie. Ja o Wawelu, pan o wierszyku Wolskiego i tak będzie w nieskończoność.

Nieważne, kto zaczął. Ważne, jak jest. Tamta strona ma autentyczne poczucie bycia poobijaną.

Ta strona też.
– Pewnym kanałem komunikacji są grille. I społeczeństwo robi te grille, wyrzuca się z Facebooka, ale z grilla jeszcze nie.

Wielkie sprzątanie na fejsie. Jak wyrzucamy znajomych i dlaczego

Co takiego jest w Jarosławie Kaczyńskim, że tak wielu ludzi on fascynuje? Co pana w nim zafascynowało?
– Był jednym z niewielu ludzi, którzy po 1989 roku mieli koncepcję polityczną. Michnik miał i Kaczyński miał. Innych Indian nie widzę.

Serio?
– Tak. Dwóch Indian. Koncepcję polityczną w sensie twardym.

Jaką?
– Że państwo robią ludzie, a nie, że państwo się samo zrobi.

I to było takie odkrywcze?
– Oczywiście! I całkowicie wbrew klimatowi lat 90. Był nóż na gardle, czyli reformy Balcerowicza, a poza tym panowało przekonanie, że jak zniesiemy ograniczenia, uwolnimy inicjatywę, to państwo samo się zrobi i gospodarka też sama się zrobi. A że różni ubole zakładają banki? No cóż, to szczegół. System partyjny też miał powstać sam z siebie.

A jak inaczej?
– Państwo trzeba zrobić. Ekonomia oczywiście musi działać, Kaczyński i ja popieraliśmy plan Balcerowicza, ale już banki – nie puszczajmy tego na żywioł. I to, że miliardy tłucze Gawronik, wcale nie jest konieczną ceną wolności gospodarczej. Partie polityczne – niech same powstają, świetnie. Ale nie rozstrzygnięto kwestii ich finansowania, co dawało przewagę postkomunistom i tym, którzy szli na związki natury uzależniającej.

Kaczyński wiedział, czego chce dla Polski, i Michnik też wiedział. Nie została zrealizowana żadna z tych koncepcji. Tylko tak „się podziało”.

Się podziało?
– Była magma w czasach założycielskich, polityczna perystaltyka jelit. I Wałęsa, który jako jedyny mógł coś stworzyć, ale nic nie stworzył, wszystko roztrwonił.

Pan się z Kaczyńskim przyjaźnił?
– Dla pożytku. Nie było między nami więzi emocjonalnej. Lubię rozmawiać z inteligentnymi ludźmi, a Kaczyński jest pod tym względem świetnym partnerem. Był. Od ośmiu lat słowa z nim nie zamieniłem. Nawet jak negocjowałem kandydowanie z listy PiS do Sejmu w 2011 roku, to nie porozmawialiśmy. Wszystko się odbywało za pośrednictwem domofonu, czyli Błaszczaka. Chociaż podobno siedział w drugim pokoju.

Dlaczego tak?
– Bo o czym gadać, jak się było blisko, a już się nie jest? On by się czuł niezręcznie i ja też. Obaj nie lubimy udawać, pod tym względem jesteśmy podobni.

Co się właściwie między wami stało w 2007 roku? Dlaczego wyleciał pan z rządu?
– Wyleciałem jako hamulcowy walki z układem, bo dałem się omotać generałom policji. Brednie. Ale on w to wierzył. Uważał, że powinienem zdemaskować układ, a ja z kolei wiedziałem, że układ wygląda inaczej, niż on sobie wyobraża. Nie jeden wielki, centralny, tylko sieć sitw. Bez ośrodka kierowniczego. Tłumaczyłem: „Nie jest tak, że po sznurku dotrzemy do centrum. Bo nie ma centrum”.

Nie siedzi na górze Kwaśniewski, który nad wszystkim czuwa.
– Albo Miller. Albo oficerowie WSI czy ktoś tam. Nie ma capo di tutti capi. Są sitwy, które mają zaplecze polityczne albo historyczne, a inne nie mają. Niektóre sitwy walczą ze sobą, a inne się dogadują. Niektóre są rodzinne, koleżeńskie, a inne dość przypadkowe.

Czyli nie ma układu?
– Nie, no, jest.

Różne sitwy są. Czym to się różni na przykład od Francji?
– Zasadniczo. W latach 90. uczestniczyłem w grupie studyjnej, która badała rozwiązania antykorupcyjne we Francji, w Wielkiej Brytanii i Holandii. Owszem, we Francji też brali i kradli, ale nigdy w zasadniczej sprzeczności z interesem państwa. Jak na przykład jakaś firma chciała budować hipermarket, to wpłacała pięć procent łapówki na fundację związaną z partią. Z tych pieniędzy partie się utrzymywały i finansowały kampanie wyborcze. „Ale byli też złodzieje” – tłumaczył mi jeden z francuskich deputowanych. „Nie tylko domagali się pięciu procent na fundację, ale też dodatkowych pięciu procent do prywatnej kieszeni. I to trzeba wypalić gorącym żelazem!”. Czyli dla partii – tak, dla siebie – nie. Nie pochwalam tego, oni zresztą w końcu też zaczęli to zwalczać. Ale w Polsce nigdy nie funkcjonowało takie rozróżnienie. U nas można kraść bez skrupułów, nie ma doktryny państwowej, która we Francji obowiązuje nawet aferzystów.

Pan Kaczyński miał wizję stolika korupcyjnego. Bo myśli w swoich kategoriach erlichowskich: „centralny ośrodek dyspozycji politycznej” i tak dalej. Ludzie przy stoliku nie musieli się pokrywać z tą formalną grupą, której on się spodziewał, ale stolik gdzieś musiał być. A ja, skromny socjolog, mówiłem: „Nie ma”. Albo na miękko, żeby go nie denerwować: „Jest trochę inaczej, niż sądziliśmy”.

I co on na to?
– „Przeszukaj archiwa UOP, policji, to zobaczymy, które sprawy zostały ukręcone. Tam na pewno są nazwiska”. „Tak, tak – odpowiadałem – na pewno coś znajdziemy, ale przez barierę procesową się nie przebijemy”. Bo stare akta to żaden dowód. W ramach praktyki polskiego sądownictwa nie ma nic lepszego niż to, co jest na kablu.

Na kablu?
– Nagrane. „I co? Wyobrażasz sobie, że będą rozmawiać przez telefon o tym, co robili cztery czy pięć lat wcześniej?”. Wtedy zobaczyłem, że jest szklana ściana nie tylko między mną a Kaczyńskim, ale przede wszystkim między Kaczyńskim a rzeczywistością.

I?
– „Nawet ciebie omotali”.

Żartem?
– Na poważnie. Cytował mi felietonik Waldemara Kuczyńskiego, który napisał: „Idzie lato, jesień, zima, a układu, jak nie było, tak ni ma”. Takie żarty go do szału doprowadzały. Uważał, że to ja opóźniam.

Obowiązywała doktryna szoku moralnego.

Doktryna szoku?
– Kaczyński uważał, że w czasie afery Rywina zasłona została lekko uchylona. To, co ludzie za nią zobaczyli, wystarczyło, żeby zmieść z powierzchni ziemi SLD. Więc jeśli zasłonę całkowicie uda się zerwać, to obywatelom z wrażenia pospadają kapcie. I uzyskamy pełne przyzwolenie na wprowadzanie naszych pomysłów.

A pan co sądził?
– Że tego rodzaju wstrząsy mogą mieć pewną moc sprawczą, ale nie w skali całego państwa. Poza tym za tą zasłoną musi coś być.

A jest?
– No mówię: polskie sitwy wszelakie. Małe, średnie, duże. Rodzinne i koleżeńskie. Afera reprywatyzacyjna w Warszawie to kilkanaście takich sitw, czasami działają razem, czasem rywalizują, niektóre zapewne miały swoich urzędników. Ale nie jest tak, że ktoś tym kręci. To nie jest spektakularna afera Hanny Gronkiewicz--Waltz, która wstrząśnie całym krajem. Sieć sitw w przeciwieństwie do układu scentralizowanego nie ma politycznego seksu. Jej rozwalanie jest nudne i mozolne, wymaga zdecydowanych działań, ale czasami też marchewki: „Przestańcie to robić, a damy wam spokój”. Bo nie zawsze są twarde dowody procesowe. Rzeczywistość jest sieciowa.

Kaczyński nadal szuka układu?
– Już nie musi. Konflikt polityczny w Polsce powoduje dość specyficzny sposób społecznej percepcji: nie trzeba już dowodów, wystarczy powiedzieć. Pamięta pan słynny audyt na początku rządów? „Tsunami niegospodarności”. „Porażające”. „Skandal” – wołali ministrowie z trybuny sejmowej. A jak wycisnąć, to nic konkretnego tam nie było. Bo nie chodzi o to, żeby kogokolwiek nowego przekonać, tylko żeby potwierdzić tożsamość własnego obozu. I ludziom to wystarcza. Po latach konfliktu o szacunek społeczny tak funkcjonuje znaczna część wyborców. Po obu stronach.

Czyli nie będzie aresztów wydobywczych, bo niepotrzebne?
– No, wie pan, od przybytku głowa nie boli. Ale jako narzędzie społecznej perswazji tego typu zabiegi nie są konieczne. O ile w latach 2005-07 pan Kaczyński przeżywał szyderstwa w felietonach Waldemara Kuczyńskiego, to teraz ma już w nosie, co on pisze. I elektorat PiS też ma to w nosie. Bo ta hołota, która nas nie popiera, jest pozbawiona moralności.

Doktryna szoku była potrzebna, kiedy się walczyło o poparcie wyraźnie większościowe w społeczeństwie. A teraz się o to nie walczy. Trzeba utrzymać zmobilizowany elektorat plus „coś” – tyle, żeby mieć większość w Sejmie.

Po co właściwie Kaczyńskiemu władza?
– Jednym zdaniem?

Tak.
– III RP zamordowała mu brata. On uważa, że obecny kształt państwowości polskiej dokonał zamachu smoleńskiego. I nie może tego odpuścić. O ile w latach 90. miał koncepcję polityczną, o tyle dziś nie ma żadnej. Czysty odwet.

Na Tusku?
– Na III RP. Trzeba ją zanegować w dużo większym stopniu niż PRL.

Naprawić?
– Nie. Zanegować w sensie symbolicznym i kadrowym. Gdyby potrafił naprawiać, byłoby dobrze. Przecież III RP w pewnym sensie rzeczywiście zabiła mu brata, do katastrofy doprowadziły bylejakość, słabe procedury, bałagan. W tym państwie wszystko trzyma się na ślinę. Ale niestety Kaczyński stracił zdolność myślenia kategoriami polityki instytucjonalnej, chodzi jedynie o to, żeby dobrzy i uczciwi ludzie zastąpili złych ludzi, którzy nas nie popierają.

Dawne PiS, które kiedyś zakładałem, odwoływało się do peryferii społecznych, żeby je wykorzystać i zyskać dzięki nim silniejszą pozycję w centrum. Dziś PiS stało się partią, która próbuje centrum wypchnąć na peryferia, a peryferia ulokować w centrum. To zasadnicza zmiana tożsamości. Ale to się nie uda.

Bo?
– Powstanie tylko zamęt, bałagan i ogólny rozkurz. Dla konserwatysty takiego jak ja to nawet gorzej niż sprawny autorytaryzm.

Trzeba stawiać opór. Ale niekoniecznie krzycząc, że Kaczyński zrobi obozy koncentracyjne i wprowadzi faszyzm. Ci, którzy tak piszą i wołają, chcą płonąć na stosie. A ci, którzy słuchają, mogą pomyśleć: „Aha, mają być obozy, to może lepiej się nie wychylać?”. Ludzie muszą widzieć, że skuteczne stawianie oporu wcale nie oznacza wyprowadzania w kajdankach o szóstej rano, że można to robić bezpiecznie. Do urzędników państwowych opozycja powinna wysłać sygnał: „Jeśli coś wam śmierdzi, to żądajcie polecenia na piśmie”. Nic bardziej nie plami niż atrament. Jeśli ktoś widzi, że jego nowy szef z partyjnego nadania łamie prawo, to nie musi zaraz biec do lokalnego dodatku „Wyborczej”. Może nie lubi „Wyborczej”? W porządku. Może głosował na PiS? Też jest OK. Ale niech na wszelki wypadek zapamięta, w którym pliku komputerowym i z jaką sygnaturą leżą podejrzane dokumenty. I jak nastąpi zmiana władzy i on powie: „To ta sygnatura”, to nowa władza zostawi go w spokoju. Jeśli uda się do ludzi dotrzeć z taką melodią, to nowi też się zaczną zastanawiać, czy warto. „Jak nie będę nadgorliwy, to może po zmianie władzy ocaleję?”. Trzeba stwarzać takie nadzieje.

Czy to faktycznie tak zła władza, jak piszemy?
– Różnie. Program 500 plus – świetnie, że to zrobili. Na czym polegał nazizm? To był bunt niższej klasy średniej, która czuła się zagrożona społeczną degradacją i stała się siłą napędową NSDAP. Po wojnie wyciągnięto wnioski i w ramach państwa socjalnego zadbano, żeby niższa klasa średnia nie musiała się bać spadania w szeregi lumpenproletariatu. Prowadzono politykę pełnego zatrudnienia, stałego wzrostu płac, wzmacniano związki zawodowe i inwestowano w usługi publiczne. W Polsce lęk przed degradacją społeczną istnieje w bardzo wielu środowiskach. Mamy sporą grupę „biednych pracujących”, czyli ludzi, którzy zasuwają po czternaście godzin na dobę, do domu wracają tylko pospać, a i tak żyją od chwilówki do chwilówki. Program 500 plus stabilizuje tę grupę.

Na korzyść PiS.
– Nie. To błąd, że w ten sposób to widzicie. Stabilizacja służy każdej władzy. Zwiększa przywiązanie do instytucji państwa, któremu wreszcie coś zawdzięczają. Program 500 plus powinien być absolutnie ponadpartyjny. W Wielkiej Brytanii program państwa opiekuńczego wprowadziła po wojnie Partia Pracy, w następnych wyborach konserwatyści zaczęli straszyć, że to marksizm, socjalizm, samo zło. I przerżnęli. A potem powiedzieli: akceptujemy. I rządzili dziesięć lat, nie wycofali się z tego.

Co jeszcze pańscy dawni koledzy robią dobrze?
– Stawiają diagnozy. III RP ma sporo za uszami i nie można udawać, że problemy nie istnieją. Ten cały Ziobro w jednym ręku trzyma kubeł dziegciu, ale w drugiej kubeł miodu. Miesza, to jest niestrawne. Ale nie możemy obywatelom wmawiać, że w Polsce nie istnieje problem z korporacją sędziowską albo jakością prokuratury. Czy można bronić reformy prokuratury, którą przeprowadziła PO? Oddano całą władzę korporacji wewnętrznie skonfliktowanej, nad którą nikt nie czuwał, były tam kliki, sitwy, oportuniści, leniuchy. Czy to oznacza, że rozsądne jest ponowne połączenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego? Nie. Tyle że nikt nie przedstawia alternatywy dla pomysłów Ziobry. Wszyscy mówią, że on niszczy jakąś wartość i zabiera obywatelom jakieś dobro. A wielu obywateli pyta: „Jakie niby dobro?”. Dlaczego nie pomachać odważniej takim sztandarem, jak próbuje prof. Zoll, który powiedział niedawno, że podejrzewa korupcję w sądach przy reprywatyzacji. I że ma lepszy niż Ziobro pomysł nadzoru nad sądami. To ginie.

Bo wielu się boi, że to wzmacnia melodię PiS. Zoll słyszy od kolegów: „Stary, no nie teraz!”.
– Teraz! Prof. Łętowska mówi: „W polskich sądach sprawiedliwość trzeba sobie wyszarpać”. Od kilku lat to powtarza. Dla wielu ludzi to jest ta lepsza twarz obozu III RP. Zoll i Łętowska, krytykując, dają jasny sygnał, że nie chcą, aby było tak, jak było. I na tym się trzeba oprzeć.

Ale wtedy się Kaczyńskiemu przyznaje rację, że było źle.
– Bo w wielu sferach było źle, trzeba mieć kontakt z rzeczywistością. Jak się ujawniło aferę reprywatyzacyjną w Warszawie, to trzeba też pokazywać, co z tym szambem zrobimy. Bo inaczej powstaje niespójność. Z jednej strony ludzie widzą szambo, a z drugiej słyszą, że trzeba chronić sądy przed sukinsynami z PiS. Nie ta melodia.

Pan by jaką śpiewał?
– Opozycja powinna mówić coś takiego: „Ziobro ma kubeł dziegciu, do którego wprowadza łyżkę miodu. A my mamy kubeł miodu bez dziegciu. Wiemy, jak III RP naprawiać”.

Każdy przytomny wyborca powie na to: „Osiem lat mieliście. OSIEM LAT. Jesteście niewiarygodni”.
– „Przepraszamy!”.

No jasne.
– „Ukaraliście nas w wyborach. Dostaliśmy nauczkę. Dzięki wam poszliśmy po rozum do głowy. Dziękujemy”. Wyborca to uwielbia. „Obłożyłem go batem, a on jeszcze dziękuje. Pokorny polityk!”.

Mamy przed sobą trzy lata chaosu. Z planu Morawieckiego też nic nie wyjdzie, bo jeśli państwo ma skutecznie wyznaczać kierunki polityki rozwojowej, to trzeba je najpierw uleczyć z magmowatości, czyli nauczyć ludzi współpracy i zbudować zaufanie. Rzeczywistość ma charakter sieciowy i każda władza, która chce coś załatwić, musi umieć negocjować z różnymi elementami tej sieci. Ale to muszą być negocjacje, a nie wydawanie poleceń. Tymczasem trwa wywijanie pałką, rozkazywanie, przymuszanie, odpychanie kolejnych środowisk.

Do wyborów dotrwają, a potem je przegrają. I trzeba będzie umieć posprzątać.
 
 
Trojan 


Posty: 11327
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2016-11-05, 13:12   

Dobry tekst
 
 
Beata 
deformacja IU


Posty: 5372
Wysłany: 2016-11-05, 14:04   

No pszesz mówię, że pan prezes grzęźnie. Razem z partią. Bo nie mają Heraklesów, co najmniej kilku, którzy mogliby pociągnąć zmiany/reformy/porządki. Bo za cenę utrzymania spoistości partii pan prezes wywalił wszystkie indywidualności. I jeszcze otwiera kilka frontów walki jednocześnie - kto niby ma mu ten bój pociągnąć? Ci potakiwacze, których ma wokół siebie? No proszę Was...

Jak w tym dowcipie o żabie, która siedzi na liściu i patrzy, jak facet się miota w bagnie. Wrzeszczy, podejmuje jakieś tam próby uwolnienia się, płacze, znowu wrzeszczy. I gdy już bagno mu do ust sięga, nagle patrzy na żabę i z tej wściekłości, że już nic nie może i tak głupio zaraz skończy, krzyczy:
- Żabo! Spierdalaj!
A żaba na to z urazą:
- Spierdalaj, spierdalaj... pfff... przecież ja tu mieszkam!
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23166
Wysłany: 2016-11-05, 19:27   

Czytałem ten wywiad i też mi się podobał. Choć wcale nie uspokoił. Jarosław Kaczyński dawno już przestał być politykiem racjonalnym i propaństwowym. Może te wszystkie "bariery", o których mówił Dorn wystarczą, aby PiS był tylko straszny w "oczach" liberalnych mediów. Jednak ja jestem pesymistą, bo nie wierzę za bardzo w polskie społeczeństwo. Jesteśmy mentalnie bliżsi Rosjanom, dać nam pełną michę i mamy w nosie, czy rządzi nami car, czy partia polityczna, która zdobyła władzę w demokratycznych, uczciwych wyborach. Jak zwykle, mam nadzieję, że się mylę.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2016-11-05, 20:19   

Romulus napisał/a:
Jesteśmy mentalnie bliżsi Rosjanom, dać nam pełną michę i mamy w nosie, czy rządzi nami car, czy partia polityczna, która zdobyła władzę w demokratycznych, uczciwych wyborach.

Co czyni nas raczej blizszymi spoleczenstwom zachodnim i ich hedonistycznej kulturze. Rosjanie pelnej michy nigdy nie widzieli i nigdy za Putina nie zobacza. Oni znosza mankamenty zywota w zamian za podbudowe imperialnego ego. A od ich fatalizmu i smutnej biernosci dzieli nas swiat.

A odnoszac sie do pelnej michy, rozumiem, ze to rowniez samokrytyka. Czy tez cisnalbys swoja w ogien, okupujac wlasny bunt?
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23166
Wysłany: 2016-11-05, 23:07   

dworkin napisał/a:

A odnoszac sie do pelnej michy, rozumiem, ze to rowniez samokrytyka. Czy tez cisnalbys swoja w ogien, okupujac wlasny bunt?

Obym nie musiał sprawdzać.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23166
Wysłany: 2016-11-06, 18:13   

Było, ale trzeba przypominać z okazji listu ministrów spraw zagranicznych Niemiec i Francji. Antoni gubi się już we własnych kłamstwach: https://oko.press/oglosilem-nigdy-bylo-aktualne-kosmiczna-odpowiedz/
Tak samo, jak z katastrofą smoleńską, kiedy zorganizował w MON konfę swoich "specjalistów", którzy przeczyli sami sobie.

W PiS nikomu to nie przeszkadza, choć pewnie i tam są ludzie, którzy widzą, jaką tragiczną dla Polski pomyłką jest ten człowiek.

Powtórzę się: nawet zakładając, że te Caracale były niefajne, to sposób załatwienia tego przetargu, zrażenia do nas najważniejszych sojuszników, ogólna kompromitacja, odbywają się według scenariusza pisanego na Kremlu. Chyba wszystko co można było zrobić źle, zrobiono.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23166
Wysłany: 2016-11-07, 18:54   

Komentowanie pisowskich skandali to nie robota dla mnie. Za dużo czasu potrzeba w ciągu dnia, aby wybrać z niusów te najbardziej szokujące. Już nawet nie chce mi się pisać, że śledztwo przeciwko Misiewiczowi poprowadzi pani prokurator, której mąż jest kumplem Antoniego i Misiewicza. Bo i po co. Do takiej patologii "czystych rąk" chyba społeczeństwo przywykło. Ma pełną michę, to na PiS będzie głosowało. No to niech ma państwo skorumpowanej oligarchii. Przecież suweren wie najlepiej. :)

Wrzucę tylko link to tekściku Ziemowita Szczerka, który bezbłędnie napisał o tym, jak się PiS sam zakiwał w polityce międzynarodowej. http://szczerek.blog.poli...-in-przereblae/

Bo jakby nie patrzeć, największym niebezpieczeństwem dla Polski nie są klientelizm, kolesiostwo, oligarchia PiS-owców. Ale to, co oni wyprawiają za granicą.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2016-11-07, 20:37   

Romulus napisał/a:
Było, ale trzeba przypominać z okazji listu ministrów spraw zagranicznych Niemiec i Francji. Antoni gubi się już we własnych kłamstwach: https://oko.press/oglosilem-nigdy-bylo-aktualne-kosmiczna-odpowiedz/
Jedno słowo - Ursus. //spell Pamiętajcie, że ja pierwszy to napisałem.
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
utrivv 
Roztargniony mag


Posty: 7120
Skąd: Z kapusty
Wysłany: 2016-11-07, 21:04   

toto napisał/a:

Pamiętajcie, ja go odkryłem --_-
_________________
Beata: co to jest "gangrena zobczenia"? //ooo
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.

Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
 
 
Beata 
deformacja IU


Posty: 5372
Wysłany: 2016-11-10, 19:21   

100 pomników na 100-lecie odzyskania niepodległości - to nowy program pana ministra Glińskiego. I wtedy też pan minister będzie odbudowywał poczucie wspólnoty.
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2016-11-10, 19:37   

Kiedy przypomnę sobie o 1000 szkół (choć podobno było ich mniej ostatecznie) na 1000 lecie państwa polskiego to jednak czuję podziw za praktyczne podejście. Może tak nowa władza (w sensie centralna - rząd) chociaż 100 żłobków/przedszkoli wybuduje i odciąży samorządy w ten sposób?
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23166
Wysłany: 2016-11-10, 19:38   

Te wszystkie inicjatywy pokazują, jak w ludziach PiS głęboko siedzi komuna. Są jej więźniami. Nie potrafią wyrwać się z wdrukowanych przez propagandę komunistyczną wzorców i treści. A kiedy już się wyrywają, to ciążą w kierunku Putina. Straszne. Choć i śmieszne.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2016-11-12, 20:39   

Trzeba spłacać długi. MON ma środki, w końcu zaoszczędził na helikopterach: http://wiadomosci.wp.pl/k...l?ticaid=118135
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
bio 
Człek pod dębem

Posty: 1818
Skąd: Znad stawu w parku
Wysłany: 2016-11-14, 21:10   

Szkół było więcej akurat. Mniejsza o większość. Dzisiaj TVN, też gadzinówka, ino bogatsza pokazała Prezesa przed pomnikiem bodaj Dmowskiego. Witają delegację PiS narodowcy. Wznoszą okrzyki mówiące, że Naczelnik Polski i nowy król naszej polityki. Widać, że Jarek jest zniesmaczony, nikt go nie uprzedził, a tu wraże kamery. Ma wielkie problemy z komunikacją. I z tym, w co się wplątał. Nie żal mi go, bo zrobił to na własne życzenie i drąży dalej. Istotne to, że poza Jarkiem też nie ma komunikacji. Zawsze prowadzić to musi do splątania nóg i upadku. Lewa, prawa, lewa, prawa. Lewa, kurde, która teraz? Poczekamy. Czas jest najprostszą rzeczą, jak powiedział Simak.
_________________
Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2016-11-15, 11:38   

Szef MON znowu z głową w chmurach - liczy, że Trump mu pomoże w śledztwie smoleńskim. Podobno obiecał na spotkaniu z amerykańską Polonią.

Z rzeczy bardziej przyziemnych. Newsweek zarzuca Ziobrze (minister sprawiedliwości!) i spółce machlojki przy finansowaniu kampanii Solidarnej Polski (partia Ziobry w trakcie ochłodzenia stosunków z Prezesem).

Superminister od finansów i gospodarki powiedział, że chce progresji podatkowej (jedna z niewielu rzeczy, które mi się podobają w tym rządzie), ale bez podnoszenia podatków (jak to zrobisz, geniuszu?). Ale dzisiaj już gra inna płyta i jednak możliwe jest podniesienie podatków najlepiej zarabiającym (ciekawe czy prezesi też się na to załapią?).
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23166
Wysłany: 2016-11-15, 12:00   

Nie ma kasy na obniżenie kwoty wolnej od podatku, co - jak zapowiadał prezydent Duda - zostanie zrobione bezzwłocznie po objęciu władzy przez niego. :mrgreen:

Za to są ułatwienia w zwalnianiu pracowników. I obniżenie akcyzy za luksusowe pojazdy, których import do Najjaśniejszej znowu urósł.

Prospołeczna polityka podatkowa. :-P

A wprowadzenie tego jednolitego podatku, jak mówi pani premier, wcale nie jest przesądzone. A i to by skończyło się podwyżką podatków, bo dogadzanie obywatelom kosztuje, a wzrost gospodarczy coraz niższy, zadłużenie państwa coraz większe. Reasumując, jest super, jest super. :-P

O ministrze Ziobrze pisać nie ma co. Ktoś uwierzy w jakieś śledztwo CBA w tym przedmiocie? I jego uczciwość?

Ech, gdzie te czasy, kiedy za nie ujawnienie w oświadczeniu majątkowym zegarka skończyło karierę pewnego ministra i zakończyło się wyrokiem sądowym. Za tych rządów możesz nie wpisywać do oświadczenia majątkowego wartej setki tysięcy złotych (czy dziesiątki?) "szopy". I CBA tylko "przygląda się" sprawie. Od wielu już miesięcy się "przygląda". Chyba że coś wyszło z tego "przyglądania się". Ktoś wie?
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2016-11-15, 12:04   

Nie wiem co masz do tej szopy. Przecież on jej nie ukrywał na ręce, pod marynarką. Szopa jak stała, tak stoi, każdy może ją zobaczyć, panowie ze skarbówki też. :P
Zdaje się, że nawet jest z niej dumny (i jak tu nazwać to ukrywaniem), bo i jakieś konferencje naukowe w niej były. Widzisz jaka oszczędność? 8)

e:
No i nasza ulubiona gwiazda dyplomacji:
Cytat:
Poprzedni rząd stawiał na Niemcy - wy stosunki z Niemcami dość mocno ochłodziliście.

Na czym to polega?

No wie pan...

Proszę dać przykład.

Ochłodzenie stosunków?

Tak.

No powiem tak - sygnały, które wysyłane są nieustannie z Berlina świadczą o tym...

Przez kogo?

Przez kogo? Choćby przez nowego ministra spraw zagranicznych.

Z którym się spotkałem 2 dni temu.

Przyszłego - pana Martina Schulza. To może ja zacytuję...

Nie no - Martin Schulz nie jest ministrem spraw zagranicznych.

Martin Schulz będzie ministrem spraw zagranicznych w lutym. Informuję pana o tym, bo być może pan nie wie. Był pan w Brukseli. A wczoraj w Berlinie ustalono, że pański odpowiednik - Walter Steinmeier - będzie prezydentem. A jego zastąpi kto?

Dowiem się teraz od pana.

Martin Schulz. "Nie spodziewam się po panu Schulzu jakiejkolwiek współpracy. To człowiek słabo wykształcony i słabo zorientowany w politycznym świecie". To powiedział o nowym ministrze spraw zagranicznych Niemiec Witold Waszczykowski.

Tak, kilka miesięcy temu.

Jeszcze jeden cytat: "Schulz to na pewno skrajny lewak, który uważa, że wszystko, co odstaje od lewackiej normy, jest zagrożeniem dla Europy".

No niestety tak to było.

I to są te przyjacielskie stosunki z Niemcami?

Tak, oczywiście.

Aha.



Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/fakty...campaign=chrome
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
bio 
Człek pod dębem

Posty: 1818
Skąd: Znad stawu w parku
Wysłany: 2016-11-15, 22:51   

Nazywanie pani Szydło premierem mnie mierzi. W jakimś głupwym czymś została zlokalizowana na drugim miejscu na premiera za Tuscu. Zły Kaszebe nie da się lubić, ale jednak premier. A Beatka? Do tej pory uważałem, że wszystkie Beaty to morowe panny. Zrujnowała mi to przeświadczenie.
_________________
Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2016-11-16, 17:39   

Ten wicepremier coraz bardziej przypomina mi Waszczykowskiego: http://next.gazeta.pl/nex...da-poprawe.html
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23166
Wysłany: 2016-11-16, 17:46   

Zastanawiam się, czy Morawiecki wie, że jest już odstrzelony. Że ta cała władza, którą dostał od Kaczyńskiego (bo nie od Szydło), to wielka podpucha na niezadowolonych w szeregach PiS. A kiedy już się zbiorą wokół niego, to im Kaczyński zrobi pogromik. A Morawiecki zostanie odstrzelony jako ten, który zawiódł. Wielka rekonstrukcja rządu z tym związana pozwoli PiS na ucieczkę do przodu. Do czasu, oczywiście. Aż się Kaczyński nie zakiwa.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Neil Gaiman- blog w polskiej wersji językowej


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 1,6 sekundy. Zapytań do SQL: 14