Inteligencja się przydaje wymaksowana bo od inteligencji dostajesz skille przy awansach, więc ten tego. Bezwzględnie warto wymaksować Endurance i Agility, opcjonalnie Perception/Strenght, charyzmę i szczęście zwykle olewam, ale można mieć inne zapatrywania. Wymaksować - znaczy wziąć dziewiątkę, do dziesiątki dobijamy robiąc sobie implanty (dlatego warto wziąć dużo Endurance, bo można mieć tyle wszczepów ile się tego ma ).
Skryty snajper to w zasadzie ludobójstwo w kształcie człowieka, ale postacią do bicia w ryj też można fajnie pograć, z resztą najlepiej chyba po prostu zacząć się bawić. Szybko się zorientujesz czego Ci najbardziej brakuje, a mechanika daje sporo możliwości żeby po drodze trochę się wykoleić w kierunku innym niż początkowo zaplanowany.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Powrót do ETW (tak się bujam między Napoleonem a Empire, w jednym jest lepsza rozgrywka taktyczna, w drugim miażdżąca kampania). Haubice mają przykrą tendencję do nietrafiania w cokolwiek oprócz mojej kawalerii, niestety naprowadzanie ognia przy pomocy kawalerii nie działa .
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
miałem sporą przerwę w CeRPeGach - tak z 10 lat... ostatnią grą jaką wtedy grałem był Morrowind, teraz po latach wróciłem do Skyrima sporo/no trochę pograłem potem coś mnie oderwło i nie wróciłem do gry, ostatnio grałem w F3;NewVegas - ta sama stajnia, to samo wrażenie... coś mnie oderwało i znowu nie wróciłem - teraz wolę MassĘ. Problemem gier Bethesdy jest zbyt duża rozbudowa powierzchniowej warstwy a totalny brak pogłębienia tematu i bohatera. Tak na prawdę to te same scenariusze co grałem 25 lat temu... taki hack&slash
Obecnie dojrzalszy gracz wymaga czegoś więcej, Wiedźmin, MassE czy obecnie TormentToN
żeby była jasność - też oceniam TES wysoko. Ten świat to jeden wielki (teraz popularne określenie) sandbox. Ale brakuje w tym pudełku konkretnej treści (tak samo jak w FNV), jest pierdyliard questów ale główna linia programowa partii, jest po prostu słaba/przeciętna. Brak wyrazistych postaci, brak wyraźnego wpływu na świat itd itp.
Raczej obieram TES jako wielki hack&slash - przy którym jak siądę to dobrze się nawet bawię, ale brakuje mu czegoś... głębszego ? takie rzeczy to się grało 20-25 lat temu.
Powiem tak, miałem długą przerwę w graniu - w sumie tak od 2004-do 2015 (w tym czasie to co jakiś czas / czyli raz na rok-dwa brało mnie na intensywneCiv4 i raz czy dwa jakaś wojenna szczelanka+managaery piłkarskie onlinowe, coś tam na konsoli)
ostatnią grą przed tą przerwą był Morrowind. Pierwszą Skyrim. Nihil novi. lepsza grafa. trochę więcej questów. więcej w sumie wszystkiego. Ale sama gra pozostała na takim samym poziomie. Jakby eRPeGi zastygły w czasie.
troszkę pograłem od Skyrima - np. RedDeadRedemption, czy teraz w MassEffect, i te gry mają scenariusz, postacie... wszystko to czego brakuje TESowi. Nie grałem, ale czytam że Wiedźmin też to (chyba) w sobie ma.
to samo dotyczy Fallouta3 NV - to taka sama gra jak Skajrim ale w postnuklearu.
Pewnie wrócę i do Sky i FNV... może, choć w sumie nie wiem. Mam spore zaległości i może szkoda czasu.
Pamiętacie FF7 ? - technicznie gra była do bani, kupa czasu stracona na bezsensowne walki. Ale historia w grze była świetna, tak dobra że mimo obsyfów została legendą.
w fajnym kierunku poszła seria Baldursów, rozwinęła się w kierunku scenariuszu, postaci itd. - a TES skręcił za bardzo w kierunku Neverwintera.
Za czasów mojej młodości było wyraźne rozróżnienie fabularnych rpgów od innych. Te pierwsze prowadziły gracza za rączkę, za to opowiadały konkretną fabułę. Wśród tych drugich występował typ "prawdziwych" RPG (obecnie zwanych sandboxem) - dostawałeś świat gry i róbta co chceca.
Każda z nich skupiała się na innych elementach, zaspokajała inne potrzeby.
Twoje podejście jest jak narzekanie na kurę, że nie lata i zupełnie nie nadaje się do polowań, nie to co sokół.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Problem kontrastu miedzy warstwa fabularna a otwartoscia swiata stanal przed grami video juz dawno temu i jak dotad dalo sie go rozwiazac najwyzej w poprawnym stopniu. Spojrzmy na Uncharted - swietna fabularnie, plynna i interaktywna, emocjonujaca jak film sensacyjny, i jak film sensacyjny zamknieta. Prowadzona waskim korytarzem, w ktorym mozna dotknac i zmienic tylko to, co przykazane w scenariuszu.
Na role-playowym poletku najbardziej skrajnym przykladem genialnej fabuly i ograniczonego swiata jest chyba Planescape: Torment, gdzie w gruncie rzeczy bohater podaza po jednej linii, mogac zmieniac tylko lokalne elementy i nie majac wplywu na globalny watek. A z drugiej strony wlasnie Skyrim o bardzo otwartym i interaktywnym swiecie z niedbale zaznaczona fabula watku glownego i kilkoma rodzajami questow pobocznych, skalkowanymi po strokroc po calej mapie. Oba tytuly sprawily mi olbrzymia przyjemnosc, kazdy na swoj sposob.
A Dziki Gon jest wlasnie tą grą, ktora chyba w najwiekszym dotad stopniu zlaczyla wybitna fabule i wolnosc swiata. Na historii, tak watku glownego, jak i zadan pobocznych mucha nie siada. W przeciwienstwie do Skyrima kazdy quest ma tam indywidualne rysy, jakby ktos rozrzucil po mapie setki miniopowiadan w klimacie Wiedzmina. Swiat zas moze nie jest tak otwarty, jak ten ze Skyrim (nawet mimo ladowanych wnetrz), ale jest otwarty w nie tak bardzo mniejszym stopniu.
A co do prowadzenia za raczke, to nie zawsze tak bylo (choc watek glowny chyba wszedzie jak dotad byl prowadzony mniej lub bardziej liniowo) - strzalki i znaczniki na mapach to wymysl dopiero ostatniej dekady. Wczesniej wszystkie wskazowki co do kierunku i postepowania byly przekazywane bohaterom tylko i wylacznie otwartym teksem, czesto enigmatycznie. Pierwsze Fallouty, Wrota Baldura, Torment, Arcanum, ale nawet Morrowind zadnego prowadzenia za reke nie mialy. Dopiero Oblivion, Wiedzmin cos zaznaczaly na mapie.
To ja tylko nadmienię, że Morrowind był pierwszą (i chyba nadal jedyna) grą, w której zgubiłem się przez burzę piaskową.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
W Morrowindzie najmocniej odczulem wielkosc swiata, bo bedac wampirem nie mozna tam korzystac z szybkiego transportu. Musialem na piechte przedralowac cala mape we wszystkich kierunkach, by znalezc lekarstwo.
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Hmmm.... co do map.....
pamietacie ultime VII? Pierwszego izometrycznego cRPG? Duży otwarty świat, sanboxowe podejście.
jeszcze na Amidze.
Wtedy gry nie robiły map. Albo sam rysowales, albo pamietales (na drogach były drogowskazy ).
Kumpel zrobił mapę świata do gry. Kolor, na papierze milimetrowym. Każdy kwadrat 10mmx10mm miał zbliżenie w zeszycie w kratkę 10cmx10cm . Wszystko ręcznie. Wszystko było odwzorowane. Wszystko.
Asembler, to był język! I te seksowne taśmy dziurkowane...
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Raz eksplorowałem sobie mapę i skakałem sobie po wysepkach, gdzieś na samiuśkiej północy, chyba było to zachodnie rubieże Sheogorad. Łowię sobie perły, ubiję czasem kraboludzia, a tu jeb. Wysepka. Na wysepce kilka drzew i chatka. W chatce było pusto (a może bronił jej Argonianin? Nie pamiętam) i poza kurzem znalazłem tam magiczny widelec. Do dziś nie mam pojęcia, po chuj on tam był. Do jakiego questa. Nie sprawdziłem tego w googlach i nie zamierzam. Kiedyś tam wrócę i sam się dowiem
To pewnie był ten widelec, razem z którym Lechici przekazali Frankom cywilizację i kulturę.
Na jednej z wysepek na północy był krab skupujący fanty z budżetem dziennym 10 tysięcy, nawet więcej niż ten uszaty pokrak w bodajże Calderze. Ta gra jednak była pełna niespodzianek, no i jednak krajobrazowe porno z najwyższej półki, kto widział wschód słońca w Vivek ten wie
Trojan napisał/a:
Hmmm.... co do map.....
pamietacie ultime VII? Pierwszego izometrycznego cRPG? Duży otwarty świat, sanboxowe podejście.
jeszcze na Amidze.
Wtedy gry nie robiły map. Albo sam rysowales, albo pamietales (na drogach były drogowskazy ).
Kumpel zrobił mapę świata do gry. Kolor, na papierze milimetrowym. Każdy kwadrat 10mmx10mm miał zbliżenie w zeszycie w kratkę 10cmx10cm . Wszystko ręcznie. Wszystko było odwzorowane. Wszystko.
To było rpg.
A za Łokietka to się jadło dopiero, salmonella, włosień, jad kiełbasiany. A teraz? Żadne wyzwanie z tym całym sanepidem i weterynarią. Już nie mówię o antykoncepcji w Egipcie za VII dynastii, to wymagało skilla dopiero, albo zdążyłeś wyciągnąć albo do ołtarza, a dzisiaj hormony, lateks w siedmiu smakach i wkładki, dzisiejsze dzieciaki nie wiedzą jak to było kiedyś. Trojan, jesteś stary i zmurszały, ale nie tylko za to Cię cenimy.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Asembler, to był język! I te seksowne taśmy dziurkowane...
Asembler to wciaz jest jezyk! To ogolna nazwa jezykow niskiego poziomu, ktore opisuja zbior pojedynczych instrukcji dla procesora, oraz ich kompilatorow, czyli tlumaczy na jezyk maszynowy rozumiany bezposrednio przez procesor. Kazdy procesor ma inny jezyk maszynowy i inny asembler go opisujacy (dla naszych kompow to Asembler x86). Zasadniczo wszystko, co dziala w systemie, jest tlumaczone na asemblera, a z niego na jezyk maszynowy, dlatego crackowanie polega na modyfikacji kodu asemblera danej aplikacji. Np. przez kasowanie instrukcji, ktore szukaja plyty CD, zeby pirat o nia nie pytal, jak to drzewiej bywalo
A tasmy perforowane sluzyly do zapisywania pradawnych asemblerow, sprzed 30-40 lat.
w klubie Szedar - jest bibliotekarz - stary informatyk jeszcze assablerowy/Odra. Karty perforowane są/były fiszkami do każdej książki (z inf kto co i kiedy)
Asembler, to był język! I te seksowne taśmy dziurkowane...
Asembler to wciaz jest jezyk!
Zdaję sobie sprawę ale od czasu mojego Atari 65 w którym oczywiście czasem trzeba było go użyć omijałem to coś szerokim łukiem i nie uważam by to była wielka strata. Owszem gdzieś na dnie C jest ten cały syf tylko na szczęście nie muszę tego wiedzieć
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Przez was kupiłem trzecią wersję Morrowinda.
Hate you
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
#1 Morrowind na piracie, który dostałem od kolegi.
#2 Morrowind pudełkowy, kupiony na bazie hypu za 109 zł.
#3 Morrowind płytowy, w złotej edycji.
#4 Morrowind klucz steam, bo nie mam napędu dvd.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum