Aha. Przecież nie bez kozery do dziś dnia mam w pamięci scenę, gdy tytułowa bohaterka figluje z małpopodobnym stworem na dziedzińcu zamkowym . A od lektury minęło ze dwadzieścia lat...
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Elryk. Perłowa Forteca.
Standardowe otwarcie - Elryk leży umierający we wrogim mieście, podstępem zostaje skłoniony do niebezpiecznej misji - zdobyć perłę. Ale nie żadną zwyczajną, nic z tego. Po tą specjalną perłę trzeba będzie udać się do świata snów, przemierzyć jego warstwy, by w końcu dotrzeć do Perłowej Fortecy.
Pomysły (poza okropnym zwyczajem tytułowania) na plus. Reszta tradycyjnie na minus.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Właśnie skończyłem artykuł o Moorcocku dla NFu i mam taki wniosek jest taki że w Polsce jest skrzywione postrzeganie jego twórczości ponieważ wydane praktycznie tylko jego heroic fantasy z lat 60/70 natomiast pominięto eksperymentalne albo (para)historyczne utwory z lat późniejszych.I tak dowiedziałem się że podejście do seksualności głównego bohatera Hal Duncan i Johnatan Littell czerpali właśnie od Moorcockego Jerrego Corneliusa, widzę też teraz wyraźnie wpływy pomysłów Moorcocka u Johna M. Harrisona czy Jeffa Noona.
Przeleciałem sobie przez tomy III, IV, V i VI.
Najlepszy z tego wszystkiego był właśnie tom VI - Zemsta Róży. Kilka wątków, niebanalni (w granicach ma się rozumieć) bohaterowie, ciekawy pomysł. No i masa błędów. Ale ciężko mi powiedzieć, czy to wina autora, czy tłumacza. Postać potrafi się przedstawić jako Mały Cierń, ale narrator nazywa ją Różą, a Mały Cierń to nazwa jej broni. Potem Róża wygłasza jakieś zdanie, chociaż dwie sceny wcześniej drużyna rozdzieliła się na różne uniwersa.
Do tego deus ex machina kontrowana wyciąganiem królika z kapelusza.
Mimo wszystko, nie sposób odmówić autorowi pomysłowości. No i wkładu w gatunek. Wystarczyło wziąć koncepcje które wprowadził, dobrze to napisać i tak powstały kanoniczne pozycje dla gatunku.
Nie sprawdzałem poszczególnych dat, ale z treści wynikają bezpośrednie dla Koła Czasu, Amberu...
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Mimo wszystko, nie sposób odmówić autorowi pomysłowości. No i wkładu w gatunek. Wystarczyło wziąć koncepcje które wprowadził, dobrze to napisać i tak powstały kanoniczne pozycje dla gatunku.
W 2034 to samo pisali o Sadze o Katanie.
Ojej. Wygadałem się.
Teraz będę musiał was zabić.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Ja tam nieustannie jestem admiratorem twórczości Moorcocka, ze szczególnym uwzględnieniem jego opinii, w której Władca Pierścieni to epicki Kubuś Puchatek. Najciekawsza w jego powieściach o Wiecznym Bohaterze jest relacja między śmiertelnikami, a bytami wyższymi. Nikt przed nim tak nie bawił się z bogami.
Kronika Czarnego Miecza, Elryka przygód tom siódmy.
Melnibończyk postanawia ostateczne dopaść czarnoksiężnika z Pan Tang. Wyruszając w tym celu porzuca Yishanę, czym dotyka ją do żywego. Ambitna królowa sama odszukuje Theleba K'aarna, by u jego boku czekać na Elryka. Tymczasem Telebeba zakochuje się w Yishan, bo w sumie czemu nie?
Nie mamy jednak czasu zastanawiać się nad tym dziwnym trójkątem miłosnym, bo trafia się nam scena w której Elryk spotyka swoich rodaków. Których zdradził i skazał na wygnanie, niszcząc rodzinne miasto. Więc logicznie, ci go nienawidzą, ale również szanują ze względu na królewską krew... Znowu - nie myślmy o tym za wiele, bo mamy kolejną scenę, w której dzieją się dziwne rzeczy... I tak przez całą (krótką) książkę.
Fabuła napędzana jest przez imperatyw narracyjny, rzeczy się dzieją ponieważ muszą, a nie dlatego, że są logicznymi skutkami działań. Dlatego zbytnio nie dziwi, że Yishan po wykonaniu swojej roli po prostu znika ze sceny (chociaż można tłumaczyć to łączeniem różnych opowiadań i dziurą w czasie między nimi), robiąc miejsce dla pięknej i młodej Zaroziny. Dziewczyna od pierwszego spotkania nie może odkleić oczu od albinosa i wystarczy pół nocy aby stwierdzili, że się pobiorą. "Nie traciliście czasu" - komentuje Moonglum, a ja mam ochotę przewracać oczami. Chociaż trzeba przyznać, że w byciu porywanym Elryk dorównuje damsel in distress.
Język Moorcooka może służyć za inspirację. Dla vanitówców - skoro on z takim stylem (ple, ple ple, bla bla bla, patetyczne określenia, przesady i wyolbrzymienia, prostactwo w opisach) został wydany, znalazł odbiorców i stał się rozpoznawalnym, mającym wkład w gatunek autorem, to oni też mogą.
No, przynajmniej nie ma jakichś rzucających się w oczy błędów językowych i jestem skłonny uwierzyć, że w oryginale ma to jakąś melodię, coś co sprawia, że idzie czytać bez bólu zębów. Po polsku jest z tym gorzej - zupełnie bez smaku i wyrazu.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Niektórzy wolą sami.
Bardzo dawno czytałem Moorcooka, i już wtedy było co najwyżej średnio. Elryk, kawaler Mieczysław, Hawkmoon, Erekose.
Wszystkie twarze Wiecznego Wojownika.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum