FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Ekonomia
Autor Wiadomość
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2017-04-07, 17:30   

http://wyborcza.pl/7,1552...-nieplatne.html

Cytat:
Pracodawcy proponują, aby pierwsze trzy dni zwolnienia były bezpłatne. – Bo gdy pieniądze należą się od pierwszego dnia choroby, zwolnienia są nadużywane – mówi Mordasewicz. – Ludzie biorą np. dwa dni zwolnienia, aby pomalować mieszkanie lub wyleczyć się po zakrapianej imprezie. Niektórzy idą na krótkie zwolnienie, aby wydłużyć sobie weekend i gdzieś wyjechać.

(...)

To nie koniec propozycji polskich pracodawców. Proponują oni też zmniejszenie pensji na chorobowym. Dziś na zwolnieniu każdy ma prawo do 80 proc. wynagrodzenia. Pracodawcy proponują, by było to 60 proc. – To dodatkowo zabezpieczy nas przed nadużywaniem zwolnień – mówią.


Moi pracodawcy... Tacy piekni.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2017-04-07, 17:44   

ale co prawda, to prawda, dlaczego pracodawca ma płacić za niepracę? pracodawca jest ruchany na dwa baty, najpierw musi płacić składki na ubezpieczenia a potem jak się przydaży choroba to musi płacić za niepracę, składki na ubezpieczenia zbiera państwo, od pierwszego dnia powinno płacić państwo
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2017-04-07, 17:52   

No to niech takie wlasnie pomysly zglaszaja pracodawcy, a nie, ze pracownik ma nie dostawac w ogole. Sami sie wystawiaja na gniew spoleczenstwa.

Co prawda, zdaje sie, ze z punktu widzenia finansow pomysl Lewiatana jest bardziej realistyczny. Ale spolecznie nieakceptowalny. Szczegolnie w formie "bo pracownicy oszukujo".

No ale kapital napiecia miedzyklasowego jest, PiS musi tylko spieniezyc.
  
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2017-04-07, 17:56   

widziałeś grabie które grabią od siebie?
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2017-04-07, 19:27   

Te lewiatany to jakieś krety PiS
takie pomysły to mogą po cichu i między sobą.
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2017-04-15, 17:51   

http://wyborcza.pl/duzyfo...walamy-sie.html

Kolejny świetny wywiad Grzegorza Sroczyńskiego (dworkin poleca z całej duszy), tym razem o wyprowadzaniu zysków poza system podatkowy (za paywallem, ale tutaj znalazłem kopię). Kto niewinny - niech lepiej nie czyta. Dla ocalenia własnej cnoty, bo sierp się w kieszeni z młotem krzyżuje. Sam powiem tylko jedno: Neoliberalizm to rak tego świata.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2017-04-15, 18:55   

Zgadzam się odnośnie tego wywiadu. Chyba najlepszy tekst w tym numerze DF. Choćby dla niego warto kupić świąteczne wydanie "Wyborczej".
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Beata 
deformacja IU


Posty: 5370
Wysłany: 2017-04-15, 19:11   

Hehehe, pewnie już mówiłam, co sądzę o politykach en bloc. Od 17 lat wiedzą i nic z tym nie robią. Pewnie, łatwiej farmazonić dyrdymały.
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2017-04-15, 19:18   

Ich potencjał intelektualny jest tak marny, że nie są w stanie niczego wymyślić.
I to nawet nie byłoby wadą. Gdyby wiedząc, jakimi są matołami pytali o to mądrzejszych od siebie. To świadczyłoby o jakiejś podstawowej, domyślnej mądrości. Dorzućmy do tego jeszcze lobbing i po sprawie.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2017-04-15, 20:47   

Ja tylko uważam że bez rewolucji nic się nie zmieni. I zakładam że dożyjemy jej wybuchu
 
 
utrivv 
Roztargniony mag


Posty: 7108
Skąd: Z kapusty
Wysłany: 2017-04-15, 22:45   

Ale co my o tem pogadali to nasze //utrivv
_________________
Beata: co to jest "gangrena zobczenia"? //ooo
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.

Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2017-04-15, 23:35   

Ale o czym tu gadać? Nie ma tematu do dyskusji.
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2017-04-17, 05:46   

Dopiero przeczytałem ten wywiad. Dusza mi krwawi.
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2017-04-20, 13:35   

http://money.cnn.com/2017...chon/index.html

W końcu jakieś mocne hasło, nie to co te pizdowate oscylacje wokół 70% //spell
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2017-04-20, 14:24   

powinni się tam cieszyć że nie chce 120% !
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2017-04-27, 13:55   

http://wiadomosci.dzienni...-+Wiadomosci%29

Wklejam na fali ostatnich przeżyć z Ayn Rand. Wywiad z prawdziwym filozofem obiektywistą, na temat kapitalizmu i programów socjalnych. Z merytorycznego punktu widzenia większość filozofów nie traktuje obiektywizmu jako systemu poważnie, jest przez nich krytykowany za logiczną niespójność.

Andrew Bernstein napisał/a:
Pieniądze nie są w życiu najważniejsze. Żaden prawdziwy obrońca kapitalizmu nie powie inaczej.

 
 
Stary Ork 
Świnia z klasą


Posty: 10141
Skąd: Sin Tychy
Wysłany: 2017-04-27, 14:07   

Pewnie że pieniądze nie są najważniejsze, najważniejsze jest złoto //spell Serio, nie żartuję - randroidy na poważnie biorą koncepcje powrotu do waluty opartej na złocie.
_________________
* W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2017-04-27, 18:11   

To by wyjaśniało ruchy banków centralnych na złocie :)
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2017-06-02, 14:10   

Z cyklu "dworkin poleca" - http://forsal.pl/gospodar...-nad-wisla.html - o nierównościach dochodowych w Polsce i na świecie

Cytat:
Innym powodem narastania nierówności w dochodach może być nasz system podatków od dochodu. Po wprowadzeniu PIT w pierwszej połowie lat 90. system stopniowo ewoluował do postaci, jaką mamy dzisiaj – czyli niemal liniowego. Stawki PIT, co prawda, mamy dwie, ale na tę wyższą, 32-procentową łapie się zaledwie 3 proc. podatników.

Ale to jeszcze nie jest decydujące. Gorzej, że w systemie jest wyrwa w postaci 19-procentowego liniowego PIT dla działalności gospodarczej. Na wprowadzenie tego rozwiązania zdecydowano się w 2004 r. Dochody grupy podatników, którzy rozliczają się w ten sposób, nieprzerwanie rosną. Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że liniowcy to ludzie stosunkowo zamożni. W 2015 r. stanowili ok. 2 proc. ogółu podatników składających formularze PIT. Ale ich dochód przed opodatkowaniem i odliczeniem składek wynosił niemal 13 proc. całego dochodu z pracy i działalności gospodarczej wykazanego w zeznaniach podatkowych. Na zamożność liniowców wskazują inne wyliczenia – np. podawanych przez firmę doradczą KPMG w swoim dorocznym raporcie o rynku dóbr luksusowych. Z danych tych wynika, że osób uzyskujących roczny dochód powyżej 85,5 tys. zł (co normalnie wrzucałoby ich w wyższy próg podatkowy, gdyby rozliczali się według skali) w 2015 r. było 277 tys. A to nieco ponad połowa wszystkich liniowców. Tymczasem w grupie tych, którzy płacą według skali, bogatych jest 710 tys. – co stanowi 3 proc. ogółu.

Sam odsetek dużych, zamożnych podatników wśród liniowców jeszcze niczego nie dowodzi. Ale porównanie, jak zmieniały się proporcje uzyskiwanego przez nich dochodu w porównaniu do dochodów bogatych skalowców, może być mocną poszlaką. Z tego samego zestawienia KPMG wynika, że udział zamożnych podatników, którzy wolą 19-procentowy liniowy PIT, w całej grupie zamożnych spadł z 40 proc. w 2008 r. do 28 proc. w 2015 r. Udział wypracowanych przez nich dochodów w tym, co zarobili wszyscy bogaci PIT-owcy, również spadł – ale nieproporcjonalnie mniej. O ile w 2008 r. stanowił około 62 proc., o tyle w 2015 r. było to 51 proc. Można to zresztą policzyć jeszcze inaczej. W ciągu ośmiu lat przeciętny dochód bogatego linowca wzrósł o 18 proc. Zamożny podatnik rozliczający się z fiskusem według skali zwiększył je średnio w tym czasie o 5,6 proc.


Cytat:
W 2014 r. w Polsce różnica między średnią stawką za godzinę pracy najmniej zarabiających w porównaniu do stawki zarabiających najwięcej była największa w Europie. To dane z badań Eurostatu. Jedna dziesiąta tych z największymi zarobkami dostawała średnio dwa razy większe wypłaty od najmniej uposażonych. Stosunek płac najwyższych do najniższych wynosił u nas 4,7. Dla porównania, w Szwecji, w której rozstrzał godzinowych stawek był najniższy w Unii, wskaźnik ten wyniósł 2,1.

Skąd się to mogło wziąć? Pierwszy trop to płaca minimalna. W Polsce rosła bardzo powoli. Mówiąc inaczej – państwo niespecjalnie próbowało niwelować nierówności w dochodach poprzez działania administracyjne. W 2000 r. najniższa dopuszczalna prawem pensja wynosiła ok. 34 proc. średniego wynagrodzenia w przedsiębiorstwach. I wokół tego poziomu wielkość minimum oscylowała przez kolejne siedem lat. W 2007 r., gdy gospodarka pędziła nakręcana pieniędzmi z Unii Europejskiej, a na rynku pracy widoczne były pierwsze skutki masowej emigracji zarobkowej, wynagrodzenie minimalne stanowiło ledwie 32 proc. tego, co średnio swoim pracownikom płaciły firmy. Relacja płacy minimalnej do średniej pensji zaczęła rosnąć dopiero w ostatnich latach. W ubiegłym roku wynosiła ona już ponad 43 proc.

Drugi trop to bardzo duża popularność elastycznych form zatrudnienia, czyli tzw. śmieciówek. Początkowo był to sposób na uchronienie się przed skutkami kryzysu finansowego – pracodawcom dano do ręki narzędzie, dzięki któremu mogli zmniejszyć koszty pracy. Po to, by mimo pogarszającej się sytuacji na rynku nie musieli zwalniać. Ale stopniowo przerodziło się to w patologię. Według danych GUS za 2015 r. liczba osób prowadzących działalność gospodarczą, które nie zatrudniały innych pracowników (w domyśle – samozatrudniły się), wynosiła 1,1 mln. Kolejne 1,3 mln pracowało na umowie-zleceniu lub o dzieło i nie miało żadnych innych dochodów.

Szkodliwe z punktu widzenia nierówności w płacach było nie tyle samo istnienie śmieciówek, co ich instytucjonalne upośledzenie względem typowych form zatrudnienia. Aż do 2016 r. umowy-zlecenia czy samozatrudnienie (umowy cywilnoprawne) nie podlegały reżimowi płacy minimalnej. Jeszcze w 2015 r. prawie 1,4 mln osób zatrudnionych w gospodarce narodowej otrzymywało wynagrodzenie brutto nieprzekraczające obowiązującego wówczas minimalnego wynagrodzenia. Było to ok. 13 proc. ogółu zatrudnionych na umowę o pracę.

Dopiero od stycznia ubiegłego roku zatrudnieni na tego typu umowach mają prawo do minimalnej stawki godzinowej. Druga przyczyna: pracownicy na tego typu kontraktach przez długi czas nie mieli ochrony związków zawodowych. Dopiero w 2015 r. Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodną z konstytucją zasadę, że ochrona związkowa należy się tylko etatowcom.

I przez 25 lat nikt nie widział Problemu, w politycznym mainstreamie prawie go nie dyskutowano. Problem pojawił się dopiero, gdy PiS wprowadził 500+ i uderzył w sądownictwo. - Rozdają! - krzyknęła sytuowana klasa średnia. - Demokracja umiera! - krzyknęli sędziowie z górnego decyla i adwokaci na liniówce. - Ludzie prosty! Broń nas! Broń tak, jak my nigdy nie broniliśmy ciebie! - a tłum głuchy, nie wie, co dla niego dobre. Bo przecież było tak dobrze.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2017-06-02, 19:26   

Muszę zedytować post, bo znalazłem fajny artykuł.

Dworkinie, problem wcale na tym nie polega.
A już nie wiem, co mają z tym wspólnego sędziowie, bo nie słyszałem, aby grupa ta kiedykolwiek wypowiadała się na temat 500+. Co najwyżej ja krytykowałem go i krytykuję nadal - z lekkim (naprawdę lekkim) złagodzeniem kursu, bo dostrzegam jego nieliczne pozytywne skutki.

A największy jego mankament to fakt, że jest to zwykłe, ordynarne rozdawanie pieniędzy, którym rząd zastąpił politykę socjalną oraz regulowanie rynku pracy, który zamienił się w patologię. I nikt z tym nic nie robi.

Ale powtórzę, że mnie system podatkowy traktuje niesprawiedliwie i zawsze to uczciwie powtarzałem. Od października (i mam nadzieję, że nie od września w tym roku) dostaję po kieszeni bo wchodzę w II próg podatkowy i dostaję mniej o 1000 zł wypłaty do końca roku. Co jeszcze rozumiem, II próg podatkowy, co robić, trzeba płacić. Ale skurwysyństwo polega na tym, że rozliczając się co roku, muszę jeszcze dopłacać podatek - w tym roku 1300 zł.

Jako karę za to, że zarabiam więcej i więcej państwu oddaję od października każdego roku.

Ale porzućmy skorumpowanych, głupich jak buty i niegodziwych sędziów, którzy od rana do wieczora tylko łypią okiem, jak tu biednemu odebrać niewinność i majątek (który, jak to biedni, mają ogromny).

2 czerwca 2015 r. znienawidzony przez PiS, okropny, skorumpowany TK, pod wodzą ultra katolika Rzeplińskiego, wydał wyrok, że
Cytat:
Ograniczenie swobody zrzeszania się w związkach zawodowych jest niezgodne z konstytucją - orzekł we wtorek Trybunał Konstytucyjny. Oznacza to, że współpracownicy i tzw. samozatrudnieni będą mogli przystępować do związków.
Orzeczenie Trybunału nastąpiło po krótkiej, 30-minutowej naradzie. Za niezgodne z konstytucją uznano dwa kluczowe przepisy o związkach zawodowych.

- Trybunał wyraźnie podkreślił, że skoro konstytucja założyła wolność zrzeszania się w związkach, to ustawodawca nie mógł dowolnie tworzyć ustawy - przekonywał sędzia Marek Zubik, sprawozdawca, uzasadniając wyrok TK.

Sędzia Zubik podkreślał, że przepisy ustawy o związkach zawodowych nie zostają uchylone, ale ustawodawca musi je uzupełnić, tak aby poszerzyć możliwości zrzeszania się w związkach. Jednocześnie podkreślono, że błędem ustawodawcy było traktowanie pracownika tylko w ujęciu kodeksu pracy. W przypadku gdy mowa jest o wolności związkowej, określenie "pracownik" - zdaniem sędziów - ma szersze znaczenie.

Bardzo długi spór

Spór związków z rządem miał długą historię. "Solidarność" od lat domagała się, aby znowelizować ustawę o związkach zawodowych, by do związków mogli zapisywać się współpracownicy (np. na umowach cywilnoprawnych) i osoby prowadzące samodzielną działalność gospodarczą. "Solidarność" poskarżyła się do Międzynarodowej Organizacji Pracy, skargę złożyła w 2011 r. Już po kilku miesiącach MOP potwierdziła zarzuty związkowców - polskie prawo jest sprzeczne z międzynarodowymi standardami, głównie tzw. konwencją nr 87 dotyczącą wolności związkowych.

Bazując na tym rozstrzygnięciu, związkowcy - tym razem z OPZZ - złożyli skargę do Trybunału Konstytucyjnego, aby ten uznał niezgodność z konstytucją i umowami międzynarodowymi zapisów obecnej ustawy o związkach zawodowych. Zdaniem OPZZ wadą polskiej ustawy jest nieprecyzyjne tłumaczenie słów użytych w oryginalnych wersjach konwencji o wolności związkowej. Związkowcy podkreślają, że angielskie słowo "workers" oraz francuskie "travailleurs" oznaczają nie tylko pracownika w prawnym znaczeniu tego słowa, lecz ogólnie osobę, która pracuje zawodowo. W polskiej ustawie przetłumaczono je jednak jako "pracownik", co odbiera wielu osobom możliwość zrzeszania się w związkach.

Skargę do TK złożono niemal trzy lata temu, w czerwcu 2012 r. Sprawa na wokandę trafiła 2 czerwca, a nowelizacji ustawy do tej pory nie ma.

Czekali latami

Jak dowiedzieliśmy się w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, projektu nowelizacji ustawy... szybko nie będzie. Resort zdecydował się bowiem poczekać najpierw na przegłosowanie ustawy o Radzie Dialogu Społecznego, a dopiero później, już w ramach prac Rady, dyskutować o tym, kto może być członkiem związku.

A związkowcy na nowe przepisy czekają niecierpliwie. I nie kryją, że mają w tym swój "interes". - Tam gdzie istnieje swoboda zrzeszania się, czyli głównie w dużych firmach państwowych, poziom uzwiązkowienia sięga 50 proc. W małych firmach sytuacja wygląda znacznie gorzej - tłumaczy Piotr Szumlewicz z OPZZ. Bo nowe przepisy to zapewne więcej związkowców. Bez odpowiedzi pozostaje tylko pytanie, kiedy ta zmiana nastąpi.

"To bardzo dobra decyzja"

- To dobry wyrok, bo do związków zawodowych mają prawo należeć nie tylko osoby zatrudnione na etatach - tak szef Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak skomentował wyrok Trybunału Konstytucyjnego.

"Świat się zmienia, rynek pracy się zmienia, a praca na etacie będzie w zaniku. Coraz więcej ludzi będzie pracowało na różnych innych formach zatrudnienia i ci ludzie mają prawo należeć do związków zawodowych" - powiedział Kaźmierczak. Dodał, że osoby pracujące na tzw. umowach śmieciowych wykonują normalnie pracę.

Zdaniem Kaźmierczaka w efekcie orzeczenia związki zawodowe będą miały trochę więcej członków. "Rola związków zawodowych dzisiaj jest coraz mniejsza, one działają najczęściej w dużych zakładach. Związki zawodowe są oczywiście potrzebne szczególnie w dużych firmach, bo trudno właścicielowi rozmawiać z tysiącem osób. Te osoby powinny mieć jakąś reprezentację" - dodał.

Podobnego zdania jest główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka. - To bardzo dobra decyzja. Pracownicy zatrudnieni na umowach zlecenie mogli się czuć wykluczeni z procesu negocjacji dotyczących ważnych spraw tej grupy pracowników. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego oznacza przyznanie im pełnych praw, jeśli chodzi o przynależność do związków zawodowych. To jest znaczący krok w kierunku unormowania, ucywilizowania relacji między pracownikiem i pracodawcą dla tej grupy pracowników" - podkreślił główny ekonomista BCC. Jego zdaniem potrzebne jest "dalsze ucywilizowanie" w tym obszarze, ale to - jak mówił - wymaga zmian w kodeksie pracy.
http://wyborcza.biz/Prawo...eRedirects=true
Co się zmieniło przez te dwa lata? A nawet jeśli te zmiany weszły, czy to zmieniło rynek pracy?

A, nie jest projekt - że dopiero po 6 miesiącach na śmieciówce możesz sobie do związku przystępować. Projekt od roku czekający na uchwalenie. I pewnie poczeka jeszcze dłużej.

Bo ci wielcy miłośnicy biednego ludu, ten prospołeczny wspaniały rząd pod światłym i niezłomnym przewodnictwem błogosławionej Beaty od Broszki i błogosławionego Mateusza od Banków nie zrobił NIC, aby to prawo tym pracownikom urealnić. NIC.

Więc mi nie ściemniaj z łaski swojej jaki to PiS jest dobry. :mrgreen:
Podniesienie płacy minimalnej - ściema, bo nie działa, ponieważ pracodawcy robią pracowników w bambuko jak tylko potrafią śmiejąc się w kułak z tych wszystkich miłujących szarego człowieka. :mrgreen: Ty, czy Toto jakiś czas temu wrzucaliście reportaż z "Dużego Formatu" Wyborczej, jak się robi z płacy minimalnej ściemę?

Zatem, nie padam na kolana w zachwycie przed światłym przewodnictwem PiS w walce z biedą. Bo rozdawanie pieniędzy nie likwiduje biedy. Nie daje ludziom pracy, nie poprawia jej warunków, nie daje równych szans dzieciom z biednych rodzin w starcie życiowym i skazane są na powielanie wzorców "awansu" społecznego rodziców (o tych z małych miejscowości i wsi nie wspominam nawet). I tak dalej.

Ale przeczytajcie to:
Cytat:
Tyle się mówi o warunkach pracy w Bangladeszu, a Bangladesz jest po drugiej stronie Wisły - stwierdza Kasia. Siedzimy w kawiarni w centrum. Od Bangladeszu dzieli nas 12 km, choć w rzeczywistości nazywa się zupełnie inaczej. To kobiece imię przyklejone do słowa "przedsiębiorstwo". Bo Bangladesz jest szwalnią.

Kasia nie jest zawodową szwaczką, prowadzi internetową galerię sztuki i uczy się krawiectwa. Program jej szkoły przewiduje odbycie praktyk zawodowych, więc szukała pracy w szwalni. – Ta była pierwsza, w której powiedzieli, że mogę przyjść następnego dnia – opowiada. – Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Maszyny bardzo stare. Dziurkarka z lat 70., stebnówki nie miały szybek, które chronią oczy, jakby igła pękła. Kable na wierzchu.

Brygadzistka znajduje Kasi miejsce przy maszynie wykończeniowej. Po dwóch tygodniach wypłaca 300 zł i proponuje pracę. – Do pierwszej wypłaty nikt ze mną nie rozmawiał o formalnościach – relacjonuje Kasia. – Zaczynałam o godz. 7, wychodziłam około 17, czasami 18. O 11 przerwa śniadaniowa, 20 minut. W tym czasie wolno zjeść przy maszynie kanapkę, popić herbatą, zapalić przed budynkiem.

O tej porze w szwalni pojawia się też pani Teresa. Właścicielka. Rozmowy milkną. Kasia: – Dopiero kiedy wychodziła, głos zabierała taka pani, która radziła pracownicom, jak przyspieszyć pracę, żeby dostać jakie takie pieniądze.

W szwalni pracuje się na akord. Ewidencję brygadzistka prowadzi w zeszycie w kratkę. Na górze strony wpisuje hasło, np. „Żakiet firmy C.”. Pracownice wpisują poniżej: Ania – 20 podszewek, Dorota – 14 rękawów. Kasia pamięta płaszcz, w którym wszywała napy. Jedna napka to 10 gr. Zrobienie dziurki i przyszycie guzika – 5-10 gr.

Po miesiącu brygadzistka wylicza Kasi wynagrodzenie. Dziesięć godzin szycia przez pięć dni w tygodniu daje kwotę 900 zł. Kasia nie może uwierzyć, że nie wypracowała nawet pensji minimalnej. Idzie wyjaśnić sprawę z właścicielką. – Chodzisz do szkoły, mieszkasz z rodzicami, pomogą ci – kwituje.

Kasia odpowiada, że szkoła jest podyplomowa, że utrzymuje się sama. Mówi o złych warunkach pracy. I że pani Teresa mogłaby podzielić się z nią jej ZUS-em, którego nie płaci. Właścicielka wyciąga z torebki rulon banknotów i uzupełnia wynagrodzenie do ustawowego minimum.

Następnego dnia po wypłacie Kasia dostaje SMS-a. „Przyjdziesz?” – pyta brygadzistka. Kasia odpisuje, że nie. „I dobrze. Trzymaj się. Powodzenia”.

Praktyka przy dziurkarce
Ofertę pracy w szwalni, w której pracowała Kasia, znajduję w internecie. Firma poszukuje osoby do obsługi dziurkarki, doświadczenie nie jest wymagane. Umawiam się na rozmowę. Budynek jest jednopiętrowy, stoi w sercu blokowiska. Właścicielkę odnajduję w gabinecie, który ma może 6 m kw. Pani Teresa pali papierosa. Pyta o wiek, wykształcenie, zamiary. Wyjaśniam, że chcę poznać zasady produkcji ubrań.

Zaciąga się papierosem, powoli wypuszcza dym. Zgadza się przyjąć mnie na bezpłatną praktykę. – Przejdzie pani przez wszystkie etapy szycia. Od krojowni, przez szwalnię, po brakowanie – zapowiada. I każe się zameldować u Romana, brygadzisty.

Roman prowadzi mnie do głównej hali. Przeciskamy się pomiędzy maszynami i szpalerami wieszaków z odzieżą. Mijamy panie na żelazku. To chyba najgorsza praca: cały czas ze zgarbionymi plecami, para bucha w twarz. Roman wskazuje mi wolne stanowisko i znika szukać dla mnie nici. Wokół kilkanaście kobiet pochyla się nad maszynami. Przy każdej walają się tkaniny i ścinki.

Brygadzista nie wraca, więc idę go szukać. Robi sobie kawę. Nici nie znalazł, ale ma dla mnie lepsze zajęcie. Będę pomagać w krojowni.

Żar bucha z klejarki
Pracuję z Jadzią, krojczą. – I to ma być krojownia! – powtarza co kilka minut. – Szpilek nie ma, kredek nie ma!

Ledwie udaje się jej przecisnąć między ścianą a stołami, tak niewiele jest tu miejsca. Na jednym ze stołów pionowo ustawiony nóż do krojenia. Na podłodze plątanina kabli. Właśnie przywieziono materiał. W drzwiach stoją mężczyźni z belami na rękach, rozglądają się. Bele lądują w toalecie.

Jadzia nie pracuje na akord, ale w godzinowym trybie, od 6 do 18. Plus soboty. Prowadzi zeszyt, w którym wpisuje nadgodziny. W jednym miesiącu wyszło jej 300. – Ale właścicielka potrafi urwać je z wynagrodzenia. Bo „nie ma pieniędzy”, bo „my ją za dużo kosztujemy”, bo „ze stawki za szycie trzeba zejść” – twierdzi Jadzia. Przyznaje jednak, że na krojowni zarabia się najwięcej. Bywa, że i 2,5 tys. zł na rękę. Koleżanki ze szwalni mają ok. 1,8 tys. zł.

Przydziela mi pracę na klejarce. Układam fizelinę na kawałku materiału. Materiał kładę na taśmie produkcyjnej. Taśma wsuwa go w maszynę, ta roztapia klej. Odbieram gotową sztukę. Do podklejenia dostaję 32 pikowane żakieciki marki Potis & Verso. Przody, tyły, rękawy prawe i lewe, kieszonki. Z maszyny bucha żar i zapach kleju. Stawiamy termometr przy klejarce, po chwili słupek rtęci wskazuje 36 stopni.

– Upał, a czy ona kiedyś wodę kupiła? Nic! – denerwuje się Jadzia. – Ja pracowałam na krojowniach, to wiem, ile kosztuje skrojenie płaszcza. Właścicielka daje firmom za niskie ceny za szycie. Trzeba by skroić jakieś sto sztuk dziennie, żeby zarobić.

8 metrów do życia
Jadzia pamięta szwaczki z Ukrainy. Mieszkały w szwalni. – Taki pokoik miały, ciemny jak piwnica – przypomina sobie. – Szybko się wyniosły.

Została tylko Tamara. Rok temu przyjechała do Warszawy z Iwano-Frankowska, żeby dorobić do renty. Dogaduje się z pracownicami trochę po ukraińsku, trochę po rosyjsku. Polskiego nie zna. Bo i po co? W urzędach nie bywa, bo urzędy o jej obecności w Polsce nie mają pojęcia. Nie ma telewizora, radia, komputera. Polski nie przydaje się też na ulicy, bo rzadko wychodzi z domu. Nie musi. Od miejsca pracy dzieli ją kilka metrów korytarza. Zajmuje pomieszczenie w szwalni. Na 8 m kw. mieszczą się wersalka, meblościanka, torba podróżna. Nie ma prysznica i prawdziwej kuchni, ale Tamara nie narzeka.

A gdyby ktoś dowiedział się o Tamarze? „Nielegalne zatrudnienie cudzoziemca skutkuje negatywnymi konsekwencjami zarówno w stosunku do osoby powierzającej pracę na czarno, ale także wobec cudzoziemca, nielegalnie wykonującego pracę” – odpisuje mi rzeczniczka Państwowej Inspekcji Pracy. Grzywna dla pracodawcy wynosi od 3 do 5 tys. zł, dla cudzoziemca od tysiąca do 5 tys.

Polskie, klasy premium
648 zł – tyle kosztował w sklepie pikowany żakiecik, który podklejałam fizeliną. U pani Teresy szyją marki, które określają się jako „ekskluzywne” i „premium”, „kreujące wizerunek nowoczesnej kobiety”. Odzież cechuje „najwyższa jakość wykonania”, „perfekcja kroju”, „prostota i elegancja”. Niektóre zapewniają, że wysoką jakość osiągają dzięki szyciu w Polsce. Inne, że wartością jest dla nich kapitał ludzki. Te deklaracje znajduję na ich stronach internetowych. Pani Teresa twierdzi, że odzież jednej z tych marek ma w swojej garderobie prezydentowa. Z oferty dostępnej online: żakiety – 200-800 zł, sukienki – 460-1000 zł, płaszcze – do 2 tys. Wszystkie uszyte w Polsce.

„Uszyte w Polsce” to także tytuł raportu z 2015 r. Dokument dotyczy głównie płac w polskich firmach krawieckich. Przygotowało go Clean Clothes Polska (CCP), czyli zrzeszenie organizacji pozarządowych zajmujących się poprawą warunków pracy w przemyśle odzieżowym. CCP stawia w raporcie pytanie: „Czy praca przy produkcji ubrań w Polsce pozwala na godne życie dzięki wypłacanej godnej płacy?”. Wnioski są jednoznaczne. Nie pozwala.

Dr Anna Paluszek, autorka raportu, zastrzega jednak, że nie obrazuje on stanu całej branży, lecz bada tendencje. O zarobki pytała w zakładach szyjących m.in. dla Hugo Bossa, Levi’sa i Vistuli. Najwięcej pracowników zadeklarowało płacę pomiędzy 1,3 a 1,6 tys. zł netto. W dwóch odnotowano przypadki dopłacania do najniższej krajowej. „Oznacza to, że normy obliczania wartości akordu są tak wyśrubowane, że pracując po osiem godzin, nie można było wyrobić narzuconej normy” – czytam w raporcie.

CCP zauważa też, że na porządku dziennym jest informowanie pracowników o złej sytuacji firmy i potrzebie bardziej efektywnej pracy. Winę za niskie wynagrodzenia pracodawcy zrzucają na nierzetelnych kontrahentów lub brak zamówień. Te argumenty – zdaniem dr Paluszek – powodują, że pracownice nie upominają się o swoje prawa.

Z danych PIP wynika, że od stycznia do listopada 2016 r. sprawdzono 667 niewielkich, kilkunastoosobowych szwalni. To 1,1 proc. wszystkich firm, w których odbyły się kontrole.

Tańsze ręce do pracy
Po kilku godzinach pracy na klejarce chwieję się na nogach. Podkleiłam już wszystko, co dali, poukładałam materiał do szycia, ometkowałam sukienki w liściaste wzory uszyte dla Potis & Verso.

Idę do brygadzisty po pracę. Ale nie ma dla mnie zajęcia, może jutro coś będzie. Nie czekam, rezygnuję.

Kilka miesięcy później dzwonię do pani Teresy. Ujawniam, że jestem dziennikarką i piszę tekst o jej firmie. Zgadza się na rozmowę. Spotykamy się w jej gabinecie. Pali papierosa za papierosem. Ma wyższe wykształcenie, mieszkała na Śląsku, była programistką w jednym z pierwszych przedsiębiorstw informatycznych w Polsce. Przeprowadziła się do stolicy, zaczęła pracę przy minikomputerach Mera 400. W czasie wolnym zajmowała się haftem artystycznym dla firmy polonijnej. 8 marca 1989 r. założyła szwalnię. Po latach twierdzi, że to nieopłacalny biznes. – Koszty są bardzo wysokie: jest stały nacisk pracowników, żeby zwiększać pensje, opłaty za prąd i inne media wzrastają, co roku są większe koszty związane np. z ZUS-em – wylicza. – Na to wszystko trzeba zarobić. A kwoty, które dostajemy za produkcję, są relatywnie niskie. Od 2010 r. jest coraz gorzej, wtedy marki odzieżowe zaczęły szukać tańszych rąk do pracy w Rumunii, Bułgarii czy Mołdawii. I oczywiście w Chinach. Trudno też znaleźć pracowników. Przychodzili do nas na praktyki uczniowie średniej szkoły krawieckiej. Panienki rozwydrzone, nie wiedziały, co to jest praca. Teraz mam ofertę krakowskiej firmy, która proponuje ściągnięcie pracowników z Bangladeszu czy z Indii. Wiem, że to osoby nauczone szycia. Ale mam jakiś lęk. Staram się pracownikom pomagać, załatwiałam to lekarza, to pożyczki. A potem ci pracownicy mówili, że za kilka dni rezygnują. Coś takiego jak lojalność tutaj nie istnieje.

– Może ludzie odchodzą z powodu warunków pracy? – sugeruję.

– Ja uważam, że te kobiety naprawdę ciężko pracują. I że powinny więcej zarabiać. Ale są tacy, którzy zapłacą za uszycie płaszcza 130 zł, i tacy, co zapłacą 65 zł. Jak nie ma roboty, to szwalnia musi to brać! Z tej kwoty można dać pracownikowi 40 proc. Bo trzeba zapłacić ZUS, podatki, czynsz, rachunki za energię. Za brygadzistkę, za krojownię, za nadzór techniczny, za księgową. I czasami komuś dopłacić do pensji, bo jest za niska.

I dodaje: – To jest interes, który musi się skończyć w Polsce. Nasza produkcja będzie coraz bardziej kosztowna. Coraz więcej firm takich jak ta się zamknie.

Kontroli nie robimy
Molton, Potis & Verso, Caterina, Beata Cupriak. To marki odzieżowe, które określają się jako „premium” i deklarują, że wartością jest dla nich „kapitał ludzki”. Wszystkie szyją u pani Teresy. Staram się skontaktować z ich rzecznikami.

Rzecznik firmy Molton nigdy nie odbiera ode mnie telefonu.

Rzecznik Potis & Verso, gdy pytam o warunki pracy w szwalni, uznaje się za niekompetentnego.

Rzecznik Cateriny odsyła mnie dalej, trafiam do kierowniczki produkcji. Czy firma zauważyła naruszenia praw pracowniczych, przepisów BHP w szwalni? – pytam. Nie zauważyła.

Rzeczniczka firmy Beata Cupriak: – Wartością jest dla nas to, że szyjemy w kilku zaprzyjaźnionych, warszawskich szwalniach. Nie robimy w nich kontroli, ale dokładnie wiemy, jak wygląda ta praca. Zapewne dałoby się znaleźć tańsze ręce do pracy, ale nie o to chodzi. Godziwe zatrudnienie i dobre warunki pracy osób, które wykonują nasze rzeczy, to część całościowego spojrzenia na jakość. Nie moglibyśmy sprzedawać pięknych, eleganckich sukienek, które ktoś uszył w złych warunkach, narażając zdrowie.

To jest gest rozpaczy
– Człowiek jest dobry, jak jest zdrowy. A jak zachorujesz, to ci kopa zasadzą – twierdzi Jadzia, krojcza.

– To po co pracować u pani Teresy? – pytam.

Wzrusza ramionami: – Bo są takie osoby, że kto je do firmy weźmie? Jak kłócą się z tym, z tamtym, to im zaraz firma podziękuje.

Kasia: – Jest stała grupa pań na żelazku, które są tam moim zdaniem uwięzione. Nie mają wykształcenia. Są schorowane. Albo ze wsi. Część dorabia do renty czy emerytury. Część ma dzieci i utrzymuje rodzinę. To nie jest grupa, która upominałaby się o swoje prawa.

Właścicielka szwalni: – Ktoś zapyta: dlaczego, idiotko, to prowadzisz? To jest taki z mojej strony gest, rzekłabym, rozpaczy. Przykro mi, że nie potrafię tej firmy tak prowadzić, żeby przynosiła zyski. Ja już naprawdę staram się minimalizować koszty do granic.

Epilog
Szwalnia wraz z pracownikami została wystawiona na sprzedaż.


http://warszawa.wyborcza....=FB_Duzy_Format

To, dworkinie, jest problem. A nie to, że PiS uszczęśliwił społeczeństwo kolejnym zasiłkiem, mającym pudrować biedę.

Bo ten zasiłek się kiedyś skończy. Te kobiety i mężczyźni (ale głównie kobiety) kiedyś ten zasiłek stracą. A większość z nich będzie w sile wieku. Ale bez doświadczenia i bez komptencji. Skazani na pracę w jeszcze gorszych warunkach. Albo wegetację na garnuszku opieki społecznej.

Dlaczego? Bo nie musieli pracować, skoro państwo dawało im pieniądze, które sprawiały, że nie opłacało się pracować za głodowe stawki.

Ich miejsce zajęli ci, którzy nie mieli wyjścia, bo nie narobili dzieciaków, aby na ich przyszłości pasożytować za 500+. Bo tym jest takie życie, kiedy nie pracujesz, bo masz 500+. To jest prawda o tym programie, który daje krótką ulgę. W szczególności tym, którzy zarabiają psie pieniądze. Kupują nowe telewizory, komputery, "kłady" dzieciom na komunię. Odżywają, bo stać ich na to, na co wcześniej stać ich nie było. Bardzo fajnie. Wzruszająco. Serce się kraje, jak się czyta tych wszystkich lewicowych mędrków, którzy przejeżdżali kiedyś przez gminne miasteczko i zerknęli na tę beznadzieję i się wzruszyli jak to 500+ daje nadzieję i godne życie.

Tyle, że ja - zapluty karzeł elity - nie padam na kolana i nie śpiewam hymnów pochwalnych, bo państwo dało kolejny zasiłek uzależniony od tego, ile się spłodzi dzieci.

Zabrałbym ten zasiłek. Zamiast niego zreformowałbym rynek pracy, aby takie patologiczne zjawiska, które są już normą, więc nie powinienem ich nazywać patoligogią, nie miały miejsca. Aby ludzie zarabiali przyzwoite pieniądze, pracując na umowę o pracę. Tak, aby jednocześnie odkładać na emeryturę w tym i tak dysfunkcyjnym systemie, ale innego nie ma. Żeby nie musieli pracować na czarno, bez żadnych praw i bez żadnych zabezpieczeń i bez szans na zbudowanie lepszego życia.

Ale ok. Mamy 500+. Wielki sukces. Pompuje konsumpcję więc jest ok. Jakieś tam prawo pracy, jakaś tam praca na umowę i z ochroną kodeksu pracy. Wymysły tej "elity", która zamiast rozdawać piniondz na prawo i lewo za siedzenie w domu z trzódką dzieci, wolałaby dawać ludziom pracę. Shame on me. :)
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2017-06-02, 20:03   

Romulus napisał/a:
Ale powtórzę, że mnie system podatkowy traktuje niesprawiedliwie i zawsze to uczciwie powtarzałem. Od października (i mam nadzieję, że nie od września w tym roku) dostaję po kieszeni bo wchodzę w II próg podatkowy i dostaję mniej o 1000 zł wypłaty do końca roku. Co jeszcze rozumiem, II próg podatkowy, co robić, trzeba płacić. Ale skurwysyństwo polega na tym, że rozliczając się co roku, muszę jeszcze dopłacać podatek - w tym roku 1300 zł.
Stawia Cię to w jakichś 2% najlepiej zarabiających Polaków. Cierpisz z tego powodu niemiłosiernie. Efektywnie płacisz jakieś 32-33%* podatków i składek, więcej o jakieś 6 pkt. proc niż ludzie na minimalnej krajowej z pensją ~2000 zł brutto. A z racji twojego zawodu, to podejrzewam, że twoje obciążenie jest efektywnie równe obciążeniu kasjerki w Biedronce, bo od twojej pensji nie jest odprowadzana składka na ubezpieczenie społeczne. Więc sorry Romku, wypłacz mi o tako rzeke.

*znaczy człowiek na etacie by tyle płacił, sędziowie raczej mniej
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2017-06-02, 21:43   

toto napisał/a:
Romulus napisał/a:
Ale powtórzę, że mnie system podatkowy traktuje niesprawiedliwie i zawsze to uczciwie powtarzałem. Od października (i mam nadzieję, że nie od września w tym roku) dostaję po kieszeni bo wchodzę w II próg podatkowy i dostaję mniej o 1000 zł wypłaty do końca roku. Co jeszcze rozumiem, II próg podatkowy, co robić, trzeba płacić. Ale skurwysyństwo polega na tym, że rozliczając się co roku, muszę jeszcze dopłacać podatek - w tym roku 1300 zł.
Stawia Cię to w jakichś 2% najlepiej zarabiających Polaków. Cierpisz z tego powodu niemiłosiernie. Efektywnie płacisz jakieś 32-33%* podatków i składek, więcej o jakieś 6 pkt. proc niż ludzie na minimalnej krajowej z pensją ~2000 zł brutto. A z racji twojego zawodu, to podejrzewam, że twoje obciążenie jest efektywnie równe obciążeniu kasjerki w Biedronce, bo od twojej pensji nie jest odprowadzana składka na ubezpieczenie społeczne. Więc sorry Romku, wypłacz mi o tako rzeke.

*znaczy człowiek na etacie by tyle płacił, sędziowie raczej mniej

Ależ ja nie proszę o współczucie. :) Mam je gdzieś, tak naprawdę. Bo nic mi po nim. Zresztą, jako zapluty karzeł elity w ogóle na nie nie zasługuję. :) Ale nie mam zamiaru siedzieć cicho i udawać, że mnie nie ma, bo nie zarabiam tyle, co kasjerka w "Biedronce". ;) Ani, tym bardziej, przepraszać za to. Ale jeśli inni czują komunistyczny zew do złożenia samokrytyki z tego powodu - chętnie się pośmieję. :mrgreen:
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2017-06-02, 23:39   

W sumie to nie wiem o co ci chodzi Romku,
ale przykład z doopy wzięty, znaczy artykuł. Z wyborczej. Czyli z d.

Ale nie masz racji.
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2017-06-03, 05:29   

Romulus napisał/a:
Bo nic mi po nim. Zresztą, jako zapluty karzeł elity w ogóle na nie nie zasługuję
Nie taki był sens mojej wypowiedzi. Stwierdziłeś, że państwo Cię ograbia za ciężką pracę, że jesteś za ciężką pracę karany wyższym podatkiem. Co prawda nie znam szczegółów (i w sumie nie chcę znać), ale z tego co mi wiadomo procentowo płacisz (ogólnie sędziowie) państwu podatków i składek tyle, ile ludzie na minimalnej krajowej. Gdzie tu jest "karanie"* za ciężką pracę? Twój wewnętrzny korwinista wziął górę bo liczy na podatek degresywny. W sumie zrozumiałe, skoro górny 0,1% płaci niższe podatki niż ty, to naturalne jest rozgoryczenie, że ty nie płacisz niższych podatków niż ci zarabiający mniej.


*progresja podatkowa to nie jest karanie za ciężką pracę
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2017-06-03, 07:08   

Trojan napisał/a:
W sumie to nie wiem o co ci chodzi Romku,
ale przykład z doopy wzięty, znaczy artykuł. Z wyborczej. Czyli z d.

Ale nie masz racji.

Co jest w tych artykułach zakłamane, wzięte z dupy?
To, że ludzie tyrają niewolniczo za głodowe stawki? Mimo że mają niby zagwarantowane przez jaśnie panów minimalne wynagrodzenie na poziomie 2000 zł miesięcznie?

Wszyscy pracodawcy wzięli się za ręce i im tyle dają, z radością. Bo mają przecież. :) I jeszcze umowy podpisują z nimi. Tak, aby ci pracujący na zlecenie mogli zakładać związki zawodowe i walczyć o swoje prawa zagwarantowane im w kodeksie pracy.

Bo te artykuły pokazują, nie wprost, alternatywy, jakie mają tacy pracownicy.

Po pierwsze - pracować tak dalej, bez nadziei na lepsze jutro. Chyba że znajdą inną, lepiej płatną pracę. Znaczy, stanie sie cud.

Po drugie - wyjechać za granicę i tam szukać szczęścia.

Po trzecie - narobić sobie dzieci, tak z piątkę, jedno po drugim. Wtedy gwarantowany zasiłek przez kilkanaście lat. Po 500 zł od łebka. Jak się dobrze zakręcić, z pomocą społeczną, to można nieźle się ustawić. Lepiej od jakiegoś frajera nauczyciela, czy idioty początkującego lekarza, którzy ciężko tyrają. No, ale kto głupi to pracuje.

Taką alternatywę stworzyli jaśnie panowie.

Ale, jak pisałem, jest super, jest super. Mamy ekstra rząd i super prezydenta, ci wszyscy ludzie to wspaniali fachowcy. :mrgreen: Dali dodatkowy zasiłek, pobudzili konsumpcję wewnętrzną, uzbroili skarbówki i zapewne już gnębią (albo niedługo zaczną) tych wszystkich drobnych przedsiębiorców, którzy frajersko na nich zagłosowali, bo mieli dość gnębienia przez poprzedni rząd.

Dodajmy, że dzięki 500+ powstają miejsca w żłobkach i przedszkolach. A nie. Przecież miejsca takie powstają przez zagęszczanie dzieci w grupach. Ale powstają, nie ma co się czepiać.

Dzięki 500+ dzieci mają większy dostęp do dodatkowych lekcji języków obcych, zajęć pozalekcyjnych, lepszej opieki medycznej. Nagle dzięki 500+ zaczęły kursować autobusy na prowincję, uruchomiły się dodatkowe połączenia.

W zasadzie czekamy już tylko na otwarcie niebios i chóry anielskie, które wezmą rząd żywcem do nieba. :mrgreen:

Zatem napisz mi Trojan, że się mylę, bo ludziom żyje się lepiej. A pracodawcy tak się przestraszyli efektu 500+, że wszystkich pozatrudniali na umowy o pracę, co najmniej z 2000 zł na rękę. //kas
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2017-06-03, 09:30   

Chodzi o to, że politycy w Polsce przez 25 lat nie dostrzegali wykluczonych z owoców transformacji, a właściwie jeszcze bardziej zepchnęli ich w doł neoliberalnymi ustawami fiskalnymi, brakiem redystrybucji i nędznym prawem pracy. O tych problemach się nie dyskutowało, najwyżej zbywało wstawkami o rozdawnictwie i ekonomicznym realizmie. Jednocześnie zaś wprowadzono np. skandaliczną ustawę o 19-procentowym podatku liniowym dla (w praktyce) osób fizycznych (by bogaci byli jeszcze bardziej bogaci), co po dodaniu ryczałtowego ZUS-u daje kumulację nierówności. Podatek progresywny stał się fikcją. Uelastyczniono rynek pracy, czyniąc z nas europejskiego lidera śmieciówek. Nadal nim jesteśmy.

Tylko i wyłącznie za sprawą UE stan ten zmienił się na lepsze, nierówności dochodowe spadły z poziomów bliskich skandalu do względnej normalności, wcześniej głównie wzrastały. Jednak nasze państwo jako podmiot nie może przypisać sobie zbytniej zasługi, skoro pomoc przyszła z zewnątrz. Przez cały czas przed akcesją nie podjęło żadnej sprawczej roli w polityce na rzecz najsłabszym i najuboższym. Dalej zresztą też nie, bo był to bierny pływ na inwestycjach zagranicznych i z dotacji, wszak głównie one zmieniły sytuację klas niższych.

Jak sam mówisz, to właśnie jest problem. A ja nie mówie, że PiS go rozwiązało, tylko na pewno wymiotło spod dywanu. Jako pierwsza partia podjęło intensywne działania w kierunku sprawczej polityki socjalnej. Najubożsi po raz pierwsi mogą poczuć, że państwo naprawdę ich wspiera. 500 plus, minimalne wynagrodzenie za godzinę i dalej rynek pracownika z ogólną zwyżką płac. Czy to znaczy, że dopiero teraz w budżecie pojawiło się 20 mld na program socjalny? Wcześniej nie było, czy nikomu nie zależało? Zatem choć może niczego nie rozwiązano, to najbardziej od ćwierć wieku (nie licząc UE) zbliżono się do rozwiązania i po raz pierwszy od ćwierć wieku wniesiono na taką skalę do debaty publicznej.

A elity zakrzyknęły, że to błąd, że to głupie rozdawnictwo. Zakrzyknęły jak nigdy przedtem wobec samego problemu. Jedynym więc, co potrafią zaproponować, jest krytyka rozwiązania, nie rozwiązanie. Dlaczego? Bo to dla nich nie problem - nasuwa się konkluzja - a przez to czyni je w oczach ogółu niewiarygodymi. Z TK i sądownictwem podobnie - problem w oczach elit pojawia się dopiero, gdy same są atakowane. Taki przekaz idzie do człowieka prostego.

Ale TK i sądownictwo (cały wymiar sprawiedliwości) mają tu też kłopot same w sobie. Ludzie im nie ufają, co wynika ze wszystkich sondaży od lat. Nie czują, by wymiar sprawiedliwości był sprawiedliwy i po ich stronie, więc czego mają bronić? Prof. Ewa Łetowska powiedziała w wywiadzie dla GW, że w Polsce sprawiedliwość trzeba sobie wyszarpać. I to jest powszechne mniemanie. VIP-y przecież nigdy nie trafiają za kraty i prawie nigdy nie siadają na ławie oskarżonych. Wysoka pozycja lub kasa przekładają się wprost na przychylność orzeczeń. Kobiety już teraz nie mogą wyegzekwować alimentów, pracownicy nie mogą wyegzekwować swych praw, a procesy trwają latami. To wszystko jest bardzo demoralizujące, odbiera ludziom poczucie godności i podmiotowości. Powiedzą więc - Nie mamy nic do stracenia.
  
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2017-06-03, 13:07   

dworkin napisał/a:
Ale TK i sądownictwo (cały wymiar sprawiedliwości) mają tu też kłopot same w sobie. Ludzie im nie ufają, co wynika ze wszystkich sondaży od lat. Nie czują, by wymiar sprawiedliwości był sprawiedliwy i po ich stronie, więc czego mają bronić? Prof. Ewa Łetowska powiedziała w wywiadzie dla GW, że w Polsce sprawiedliwość trzeba sobie wyszarpać. I to jest powszechne mniemanie. VIP-y przecież nigdy nie trafiają za kraty i prawie nigdy nie siadają na ławie oskarżonych. Wysoka pozycja lub kasa przekładają się wprost na przychylność orzeczeń. Kobiety już teraz nie mogą wyegzekwować alimentów, pracownicy nie mogą wyegzekwować swych praw, a procesy trwają latami. To wszystko jest bardzo demoralizujące, odbiera ludziom poczucie godności i podmiotowości. Powiedzą więc - Nie mamy nic do stracenia.

Tyle, że to nie sędziowie ustanawiają prawo. I choćbym skakał dwa tygodnie z miłości do ludu - nie przyspieszę procesu, bardziej niż pozwalają na to przepisy prawa. End of story. Nieuczciwi sędziowie są eliminowani z zawodu, nie słyszałem o zamiataniu pod dywan żadnej sprawy.

Ale jak sądy mają stać po stronie obywateli? To mnie ciekawi. Czy jak przepis mówi, że w danej sytuacji obywatel popełnia przestępstwo - to mam być po jego stronie uniewinniając go? Czy jak z pozwu wynika, że obywatel nie ma racji tylko rację ma korporacja - to z miłości do ludu, mam być po jego stronie mimo że racji nie ma? Czytałem wywiad z profesor Łętowską i się z nim zgadzam. Ale nie zgadzam się z receptami proponowanymi przez obecny rząd. Bo te recepty to dalsze ubezwłasnowolnianie obywateli. Odbieranie im praw. Czynienie z nich własności państwa. Dziś władza ma tak wielką władzę w stosunku do ciebie, że mogą cię w zasadzie już bez wyroku sądu (albo zaraz te przepisy wejdą w życie), pozbawić dobrego imienia i majątku. Bo tak. Bo mogą. Twoje prawo do prywatności do fikcja. Jeśli posiadasz jakiekolwiek dane wrażliwe - szyfruj je pod ciężkim krypto, bo kiedy dostaną się w ręce władz, stracisz je. I tak dalej. Nie chce mi się już na ten temat strzępić języka.

W zasadzie to z biegiem czasu zaczynam zdawać sobie sprawę, że walczę w przegranej sprawie. I może lepiej dać sobie spokój. Przejść "na stronę ludu": skoro władza chce aresztować Tuska, to dlaczego sędzia miałby im stać na drodze? W imię czego? Władza dała narodowi 500+, naród kocha władzę, naród domaga się "rozliczenia" winnych. To trzeba ich rozliczyć. A kogo to obchodzi, że nie ma winy. I będę miał spokój, nikt mnie nie spotwarzy bezkarnie na ulicy, czy w Internecie. Nie zrobią mi śledztwa, bo będę ich. Będę częścią oligarchicznej mafii rządzącej dziś Polską.

Będę sobie takim Przyłębskim - wiernym, posłusznym, który wyda zawsze taki wyrok, jakiego oczekuje "suweren". Albo pójdę w adwokaty. Przecież tak ma być, prawda? O to chodzi. Mniej nerwów, mniej szarpania się w imię jakichś abstrakcyjnych zasad, idei. Co jest takie frajerskie, coraz bardziej frajerskie każdego kolejnego dnia. Prezydent łamie prawo, dlaczego ja mam go przestrzegać. Lepiej dołączyć do zwycięzców niż gryźć piach z przegranymi.

I w zasadzie dziwię się tym wszystkim sędziom. Skorumpowana, tępa jak but, niesprawiedliwa kasta - a nie dostrzega oczywistości: wystarczy przyłączyć się do władzy zamiast walczyć w przegranej sprawie. O nic. W takiej walce nikt przecież nie ma szans wygrać z wszędzie panoszącym się dziś skurwysyństwem. I to jest rzecz do przemyślenia na przyszłość. Bo skoro społeczeństwo uważa mnie za tępego, skorumpowanego, niesprawiedliwego - to może czas się tak zachować i zaprzedać duszę Ziobrze, Święczkowskiemu i całej tej kamandzie. W końcu znajdę się przecież wśród swoich.

W zeszłym tygodniu powiedziałem pewnej osobie, że jeśli sędziowie są czemuś winni, to temu, że nie wytłumaczyli społeczeństwu w tym zamieszaniu, że niezawisłość sędziowska to nie jest przywilej sędziów. Tylko bezpiecznik dla obywateli. Konkluzja moja była prosta: czas, aby obywatele ten bezpiecznik stracili. Bo tylko tak zrozumieją, skoro inaczej nie potrafią lub my nie potrafimy inaczej im tego uzmysłowić.

A wracając do tematu. Zastanawiałeś się kiedyś, co się stanie, kiedy skończy się 500+? Nie w sensie, że politycy odetną. Tylko w takim, że rodzice odchowają już dzieciory do takiego wieku, że im się nie będzie już ten zasiłek należał. I nagle źródełko wyschnie. Co dalej? Jeśli rzucili pracę - to koniec z pewnym dochodem. Jeśli dalej pracowali, na "czarno", na śmieciówce, bez żadnych świadczeń - to przyjdzie dalej tak pracować. Ale potem emerytura a tu nie ma z czego jej wypłacać. Dostaną jakieś grosze, jałmużnę, taką, aby nie zdechnąć z głodu, ale i bez szans na godne życie.

Bo wszyscy się jarają tą dystrybucją, tym wsparciem. Ale pracownicy na śmieciówkach są nadal śmieciowymi pracownikami. Jak się nie podoba, to jakiś Jewgienij i Wiera ich zastąpią, bo na Ukrainie jest jeszcze gorzej. Wtedy przyjdą jacyś spryciarze i powiedzą: to wina obcych, tych banderowców z Kijowa, przyjechali i wam pracę zabrali.

Bo to też będzie efekt tego, że 500+ zastąpiło całą politykę socjalną.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2017-06-03, 15:09   

Romulus napisał/a:
Ale jak sądy mają stać po stronie obywateli? To mnie ciekawi. Czy jak przepis mówi, że w danej sytuacji obywatel popełnia przestępstwo - to mam być po jego stronie uniewinniając go? Czy jak z pozwu wynika, że obywatel nie ma racji tylko rację ma korporacja - to z miłości do ludu, mam być po jego stronie mimo że racji nie ma?

Sam pisałeś o zbytniej sztywności stosowania prawa przez sądy, które nie zawsze pozwala postąpić z duchem sprawiedliwości. A ja czytałem niedawno wypowiedż brytyjskiego sędziego, który stwierdził, że u nich miarą jakości systemu jest nie zadowolenie wygranych, ale poczucie przegranych, że zostali potraktowani uczciwie. Że podjęto wysiłek, by pochylić się nad ich sytuacją i wydać pełną sprawiedliwą decyzję. W teorii brzmi to pewnie jak u nas, ale w praktyce, co sam widziałem, sędzia nie ma takiego czasu i chęci, woli iść po linii koniecznego minimum. I mówi się przy tym, że profesja sędziego to ukoronowanie zawodu prawnika, że to mądry arbitraż ludzkich spraw, którego zadaniem jest rozplątywanie najbardziej zagmatwanych problemów codziennego życia. Brzmi jak jakaś metafizyka. Być może sam w nią wierzyłem, ale dzisiaj widzę w sędziach po prostu profesjonalnych urzędników, którzy dbają o to, by bilans przepisów się zgadzał.

Romulus napisał/a:
A wracając do tematu. Zastanawiałeś się kiedyś, co się stanie, kiedy skończy się 500+? Nie w sensie, że politycy odetną. Tylko w takim, że rodzice odchowają już dzieciory do takiego wieku, że im się nie będzie już ten zasiłek należał. I nagle źródełko wyschnie. Co dalej? Jeśli rzucili pracę - to koniec z pewnym dochodem. Jeśli dalej pracowali, na "czarno", na śmieciówce, bez żadnych świadczeń - to przyjdzie dalej tak pracować. Ale potem emerytura a tu nie ma z czego jej wypłacać. Dostaną jakieś grosze, jałmużnę, taką, aby nie zdechnąć z głodu, ale i bez szans na godne życie.

Statystyki pokazują, że tylko niewielki odsetek za 500+ odstawia pracę na dłużej. Jego wpływ na rynek pracownika jest właśnie pozytywny, bo razem z płacą minimalną wymusił większą konkurencję o pracownika, a dalej łatwiejsze znalezienie pracy i wyższe płace. Nie wpłynął też negatywnie na liczbę nowych miejsc pracy, ponieważ tych przybyło więcej niż przed rokiem i jest najwięcej w historii. Być może jednak zwiększył szarą strefę o 0,5% PKB.
 
 
Asuryan 
Król Bogów

Posty: 3386
Skąd: Łódź
Wysłany: 2017-06-03, 15:24   

Romulus napisał/a:
Zastanawiałeś się kiedyś, co się stanie, kiedy skończy się 500+? Nie w sensie, że politycy odetną. Tylko w takim, że rodzice odchowają już dzieciory do takiego wieku, że im się nie będzie już ten zasiłek należał. I nagle źródełko wyschnie. Co dalej?

Czy 500+ dotyczy też adoptowanych dzieci? Jeśli tak, to rozwiązanie samo się nasuwa.
_________________
"Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2017-06-03, 17:09   

dworkin napisał/a:
Romulus napisał/a:
A wracając do tematu. Zastanawiałeś się kiedyś, co się stanie, kiedy skończy się 500+? Nie w sensie, że politycy odetną. Tylko w takim, że rodzice odchowają już dzieciory do takiego wieku, że im się nie będzie już ten zasiłek należał. I nagle źródełko wyschnie. Co dalej? Jeśli rzucili pracę - to koniec z pewnym dochodem. Jeśli dalej pracowali, na "czarno", na śmieciówce, bez żadnych świadczeń - to przyjdzie dalej tak pracować. Ale potem emerytura a tu nie ma z czego jej wypłacać. Dostaną jakieś grosze, jałmużnę, taką, aby nie zdechnąć z głodu, ale i bez szans na godne życie.

Statystyki pokazują, że tylko niewielki odsetek za 500+ odstawia pracę na dłużej. Jego wpływ na rynek pracownika jest właśnie pozytywny, bo razem z płacą minimalną wymusił większą konkurencję o pracownika, a dalej łatwiejsze znalezienie pracy i wyższe płace. Nie wpłynął też negatywnie na liczbę nowych miejsc pracy, ponieważ tych przybyło więcej niż przed rokiem i jest najwięcej w historii. Być może jednak zwiększył szarą strefę o 0,5% PKB.

Widzisz gdzieś przyrost etatów? Umów o pracę? Realnych minimalnych wynagrodzeń? Bo ja tego nie dostrzegam, ale może patrzę w złą stronę. Bo to co widzę to rzeczywiście konkurencja o pracownika - ale o wciąż śmieciowego pracownika, wciąż "na czarno", na zlecenie, bez świadczeń i bez ochrony. Chyba że to nazywasz zwycięstwem. Dla mnie to nadal klęska.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Wydawnictwo MAG


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,5 sekundy. Zapytań do SQL: 13