Bo ponieważ, mosterdzieju, racja jest jak dupa. A Salarianie jako pomysłodawcy genofagium mogą mieć uzasadnione obawy, że Kroganie kiedyś przyjdą i wystawią rachunek. A jak powszechnie wiadomo, Żniwiarze przy wkurwionych Kroganach, to jest pikuś i przedszkole.
problem w tym że po Żniwiarzach nic już nie będzie. Przejadą jak Bizon po pszenicy, zajmujmy się aktualnymi problemami, obecnie znany świat ma problem z planowaniem dalej jak rok.
a oni się zastanawiają czy jak już rozjedziemy Żniwiarzy to Kroganie będą się mścić.
Noaleprzesz i tak turianie biją się do ostatniego naboju, batarianie do ostatniego żołnierza a salarianie do ostatniego kroganina Ten gatunek tak ma, nie będą toczyli wojny której wczesniej już nie wygrali, a najlepiej żeby zrobił to za nich kto inny, zawsze planują na dwa kroki naprzód i nie nawykli do robienia czegoś na subito tylko dlatego że doraźnie da to jakieś efekty, a potem się zobaczy - stąd ten cwany myk z ewentualnym wychujaniem krogan żeby myśleli że genofagium jest zaleczone i nadstawiali karku dla wspólnego dobra. Z resztą kolonie salarian są na razie względnie bezpieczne, nie dostali po dupie jak batarianie, turianie i ludzie, więc mogą się bawić w przestawianie pionków na szachownicy bo nikt im jeszcze nie pcha piły łancuchowej w zwieracz.
Trojan napisał/a:
a oni się zastanawiają czy jak już rozjedziemy Żniwiarzy to Kroganie będą się mścić.
Bo najgorsze to nie być przygotowanym na zwycięstwo.
Trojan napisał/a:
problem w tym że po Żniwiarzach nic już nie będzie.
Zwróć uwagę że to w grze nie jest wcale takie oczywiste dla wszechświata; poza strefami bezpośredniej inwazji wszędzie jest raczej business as usual.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Osobiście wręczyłem Udinie powołanie do nowo utworzonego konsulatu. Przyjął to że zrozumieniem.
Jego lojalność to naturalna konsekwencja jego poglądów, którymi raczy nas od samego początku.
W ogóle to poleciałem na tą eskapadę z Liara i Garusem - assasyni nie mieli żadnych szans.
eh, "zrobiłem" misję z nowym lepszym Shepardem.
Do tej pory nie było trudniejszej (w całej trylogii) - nie wiem czy to dlatego że walczyłem z cieniem czy dlatego że pad jest ułomnym narzędziem przymusu bezpośredniego.
Zestaw ciężkich tarczowników z ciężkimi pistoletami dawał mi wiele do myślenia... - zwłaszcza np. akcja kiedy 4 wyjeżdża na platformie a jeszcze ma wsparcie snajperów (tym bardziej że do tej misji dobrałem średnie wsparcie)
a już akcja na Normandii to przegięcie - do ostatniego rozdziału wszedłem z minimalną energią (jeden pasek) i zerem apteczek - po pół godzinie zmagań musiałem wykonać taktyczny odwrót...
w każdym bądź razie - mocno wkrewiająca misja, przez 90% czasu nie wiesz o co chodzi - frustracja 200%, a na koniec już rozumiesz...
Najlepszym sposobem na S. jest walka wręcz - najlepiej go dorwać w narożniku, klinczować i po wątrobie.
quest mocno irytujący ale dobry - impreza po też fajna, choć w łóżku chłodno.
motyw Mordina - wzruszająco.
już widzę że to chyba będzie najdłuższa gra (100 godzin ?+) - zadań od metra a ja z Cytadeli wyrwać nie mogę - teraz mam priorytet spotkania z Quarianami, a jak tam polecę to czuję że znowu wsiąknę - a od dłuższego czasu Aria czeka z flotą... Lewiatan leży odłogiem Cerberus tyż.
No niestety w przypadku tarczowników objawia się wyższość myszki nad padem. Z gier online wyuczyłem się sztuczki polegającej na szybkim celowaniu ciężkim pistoletem w wizjer tarczy. Czyli headshot
wow, strzał w wizjer.
na konsoli nie ma na to opcji... no może z optycelownikiem ale w akcji to nie da rady.
tak samo jak na padzie nie zrobisz obiegnięcia (co np. sugeruje podpowiedź z czasu wgrywania)
czyli albo wystawiasz kogoś na front a sam się instalujesz z boku(góry),
względnie możesz wziąć amunicję AP ale dużo trzeba się nastrzelać żeby zabić.
Moce też tak średnio działają.
najlepsza jest mina i strzały w plecy - względnie granaty ale rzucane w pole a nie przeciwnika.
Ogólnie grając w nowe fallouty czy skyrimy preferowałem postacie walczące na dystans. Kupiłem sobie pada i nagle doceniłem postacie klepiące ryj w zwarciu
Trojan, na Guardianów amunicja ppanc jest chujawa, bo nie mają pancerza (czyli żółtego paska życia) - tarcza jest traktowana jak osłona czyli strzelasz jak przez ścianę. Do tego potrzebujesz nasadki na lufę do przebijania osłon , ewentualnie ciezszej snajperki (Widow/Black Widow, chyba też Krysae i Javelin) która ma taką opcję w pakiecie. W ogóle strzelanie przez ściany oszczędza mnóstwo zachodu więc warto się wyposażyć w pukawkę mającą takie przebicie.
Spellu, pad testowałem głównie na mordobiciach i grach sportowych i jest 100% macho
EDIT: A tak wogle to tarczowników bezlitośnie gwałci biotyka - dowolna moc która nimi trochę pokiwa (Pull, Singularity) powoduje że się odsłaniają i wtedy można im przygrzać w słabiznę.
Ewentualnie bierzesz pukawę z dużo dakka (Phaeston albo Geth Plasma Smg np.), celujesz w okolice okienka i jest spora szansa że ze stu strzałów ze dwa wejdą
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Nasadka przebijajaca zwiększa Ci obrażenia bo bez niej nie zadajesz nic Specjalizuj bronie - weź sobie choćby pistolet z Ultralight Materials i przebiciem i już masz broń tylko na tarczowników która dodatkowo prawie nic nie waży.
EDIT: A nasadka dodatkowo działa na żółty pasek więc ten tego.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
w sumie zrobiłem po tej akcji z tarczownikami coś takiego - wywaliłem PM i Szotgana i zrobiłem ciężki pistolet z nasadką na ściany - ale jakoś go nie użyłem
a co do ostatniej walki to Mirandę II można zabić w jej trakcie ??
i w ogóle - ja S II rozwalałem "ręcznie" - no i na koniec jest filmik "ręczny" a jak się go rozwali z broni strzeleckiej to jest ten sam filmik ?
ps - gdzieś są opisane paski życia ? tzn. jaki kolor do czego i czym to ?
EDIT: Poza tym nasadka przebijajaca nie zmniejsza Ci obrażeń zadawanych miękkim celom - jeśli cel jest na otwartej przestrzeni to dostaje pełne obrażenia broni, natomiast jeśli jest za osłoną (ściana, skrzynia, tarcza Guardiana o tak dalej) to pocisk ją przebija - normalnie by się odbił - i zadaje obrażenia zmniejszone w zależności od typu i poziomu nasadki. Nawiasem, przez grube ściany i tego typu ciężkie osłony żaden pocisk nie przejdzie nawet jeśli widzisz cel dzięki celownikowi.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
A to ciekawe, i bardzo niejasno opisane, bo ja bym z tego zrozumiałem że przystawka obchodzi pancerz ale kotszem zmniejszenia dmg w ogóle.
No to zdecydowanie warto zainwestować.
BTW. Pieniądze są potrzebne do czegoś innego? Poza dokupwaniem dodatków do broni?
Dlaczego nikt nie zwraca uwagi, że jest "w każdym razie"
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
W każdym bądź razie walka w ostatniej odsłonie jest łatwa
Trojan napisał/a:
w każdym bądź razie - znajduje ich działania jako mocno nielogiczne.
Trojan napisał/a:
w każdym bądź razie - mocno wkrewiająca misja
I'm able to take just so much.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Takie małe natrectwo pisane, mówione.
Mniej więcej kalibru twojej uprdliwosci
Jeszcze dodatkowo nadużywam " w sumie"
Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie żałuję. ..
A wracając do tematu, jeżeli poprowadzimy ścieżkę historii 1&2 tak, że sporo towarzyszy nam padnie i w trójkę wchodzimy z zawężonym gronem przyjaciół, to czy pojawiają się nowe postaci?
Na początku w Cytadeli mogłem wziąć inną lekarz zamiast dr. Chakwas (jakoś misię to gruzińsko kojarzy), ale potem poza szczoteczką Traynor, gejem oblatywaczem i tumiwsi mięśniakiem to nikogo nowego ni ma. Czyli nie dostaję nowych ludzi?
zahaczyłem o Akwarystów,
pewną zdradę z ich strony nawet rozumiem - to takie ludzkie, choć oczywiście publicznie wybuchłem gniewem to chyba na ich miejscu bym zrobił to samo (ale o tym sza).
Teraz czeka mnie lądowanie w Wietnamie.
trochę zastanawia mnie brak interakcji Legion-EDI (zdecydowanie powinni ten wątek pociągnąć)
Tali jest admirałem, a ja ledwie komandorem... coś moja admiralicja zawodzi, M2 na pocieszenie ...? nie wystarczy.
chyba pierwszy raz nie wiem czy się przespałem z laską... , specjalistka T. coś mi dosypała do drinka? to jakieś szachu-machu, jedna partyjka potem druga... i nie wiem jak się kończyła...
ps. zasadniczo misja na pancerniku - bułka z masłem.
pss. mam już 40+ godzin i końca nie widać, mam cały czas wrażenie że to dopiero początek...
O 1.25 chciałem pomóc Gethom zabiłem Quarian. Choć jakby powiedział Legion - wysoce nielogiczna decyzja.
nie powiem - kopło mnie to. Mimo że w sumie wiedziałem/spodziewałem się.
ale zabawię się w Boga
dzisiaj to odsejwuje i poświęcę Gethów.
Solidarność białkowo-węglowa.
Swoją drogą myślę że Quarianie i Polacy mają wspólnego przodka....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum