btw. wczoraj żona odebrała córkę ze żłobka i dowiedziała się, że młoda wykazuje się niesubordynacją: nie słucha, dyskutuje i kłóci się z paniami opiekunkami, a do tego bije inne dzieci...
Tatuś jest dumny
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
btw. wczoraj żona odebrała córkę ze żłobka i dowiedziała się, że młoda wykazuje się niesubordynacją: nie słucha, dyskutuje i kłóci się z paniami opiekunkami, a do tego bije inne dzieci...
Tatuś jest dumny
Ech, ci ojcowie...
Przychodzę z przedszkola i opowiadam Małżonkowi, że Dzieć Młodszy (płci pięknej) podrapał kolegę, bo kolega nie chciał jej przepuścić.
Tatuś był dumny
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
Ja bym nie był. Gdyby moje dzieci broniły się przed innymi dzieciakami, to spoko (Zuza już teraz potrafi ustawić młodego, a ma dopiero roczek). W każdy m innym przypadku bura, kąt, zakaz żelków
Dialog przedszkolaka z wychowawczynią:
- Jasiu, uspokój się.
-Spierdalaj.
- Jasiu, ale nie wolno tak się zachowywać.
- Przecież ci mówiłem, spierdalaj.
Nie, to nie kawał. To autentyczna sytuacja z naszego przedszkola opowiedziana mi przez koleżankę pedagog. Tak że wyhamujcie z tą dumą, są lepsi
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
O tym właśnie mówię. Jest śmieszkowo, gdy dziecko w placówce bywa krnąbrne. Już nie tak śmieszno, gdy to samo dziecko jest krnąbrne także w domu. No chyba, że rodzic ma wywalone na to.
Spellu, w takich sytuacjach rodzice zachowują się dwojako. Najczęściej twierdzą, że w domu dziecko to anioł - w co osobiście nie wierzę, bo mam oczy, a mieszkam w miejscu, gdzie się wszyscy znają. Ci bardziej szczerzy rozkładają ręce i mówią, że sobie nie radzą. Nie radzą. Z cztero-, pięciolatkami
BTW, wyobrażaliście sobie kiedyś, że pracujecie w przedszkolu? Co do mnie, na świecie nie ma tylu pieniędzy, żebym się skusiła.
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Dajcie spokój, to żart był. Wiem, że są pewne etapy w życiu dziecka i jeśli rodzice zwracają uwagę i wychowują normalnie, to są w stanie naprostować małolata. Młoda ma charakter mojej żony, bo teściowa też chodziła na dywanik Czeka nas po prostu wiele pracy i tyle.
Sabetha napisał/a:
Dialog przedszkolaka z wychowawczynią:
- Jasiu, uspokój się.
-Spierdalaj.
- Jasiu, ale nie wolno tak się zachowywać.
- Przecież ci mówiłem, spierdalaj.
W pobliskim przedszkolu było jeszcze gorzej, bo dzieciak patoli wyzywa nauczycielkę od kurew i mówi jej, że jest głupia i jej chuja brakuje
I się zastanawiam: niewychowany gbur czy wizjoner?
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Spellu, w takich sytuacjach rodzice zachowują się dwojako. Najczęściej twierdzą, że w domu dziecko to anioł - w co osobiście nie wierzę, bo mam oczy, a mieszkam w miejscu, gdzie się wszyscy znają. Ci bardziej szczerzy rozkładają ręce i mówią, że sobie nie radzą. Nie radzą. Z cztero-, pięciolatkami
Przedwczoraj byłem z młodym na placu zabaw, siedzimy w piaskownicy i podchodzi do nas Szymuś, równolatek młodego. Dzieciaki bawią się grzecznie, ale jak to trzylatki, po dłuższej chwili zaczynają dziczyć, sypać piachem wkoło etc. Wojtkowi powiedziałem raz, by nie sypał, bo to nieładnie i może komuś do oczu nasypać. Jak nigdy usłuchał od razu Za to mamuśka Szymusia (fajna milfetka swoja drogą) upominać sobie mogła do usranej śmierci. Po chwili palnęła do mnie - Szymuś w domu jest bardzo grzeczny, on od innych dzieci łapie takie zachowania (implikując tym samym,że to Wojtek właśnie demoralizuje jej pociechę). Ja na to, z maksymalnym lekceważeniem i może troszeczkę z leciutką pogardą w głosie: "Tak, tak, Wojtuś w domu też jest cudowny. Po prostu cudowny. Niesamowicie grzeczne i kochane dziecko".
Moja córka jak dotąd nie wykazała agresji. Nigdy nie uderzyła innego dziecka, nigdy niczym w nie nie rzuciła. W historii z piaskiem pewnie zaczęłaby jednak małpować sypanie dokoła. Kiedy ktoś próbuje jej coś zabrać, może krzyknąć "Moje!", może się zaprzeć, może próbować potem odebrać lub przyjść na skargę, ale to odruchy, nie ma w niej potrzeby oddania, zemsty itp. Zresztą myślę, że w większości przypadków takie zachowania nie wynikają z podobnych pobudek, a po prostu nawyków/odruchów bawialnych.
Moja córka w relacjach z innymi dziećmi jest raczej pełna hipisowskiej miłości Często bierze jakieś dziecko za rękę, mówiąc "Choć sie bawić", jeśli jest młodsze, prowadzi je sama, a gdy starsze, daje się prowadzić. Dzieci mają silną potrzebę opieki, prawie zawsze na to idą. Czasami na powitanie lub pożegnanie mówi do innego dziecka w swym wieku "Tulić" i je tuli. Kilka dni temu, przy witaniu ze swoją ukraińską koleżanką, tuliły się wzajemnie, straciły równowagę i runęły na chodnik. I razem płakały.
MrSpellu napisał/a:
Trojan napisał/a:
"obyś wychowywała cudze dzieci ..."
Uczyła.
Moja matka do dzisiaj wspomina sytuację z chłopakiem z 4-5 klasy, który napomknięty przez inną nauczycielkę o braku szacunku (ostentacyjnie olał jej dzień dobry), powiedział z aktorską swadą: "Kłaniam się nisko, po same piździsko!" i ukłonił się dwornie. Matka musiała użyć całej woli, by się choć nie uśmiechnąć i zjebała chłopaka.
Moja matka do dzisiaj wspomina sytuację z chłopakiem z 4-5 klasy, który napomknięty przez inną nauczycielkę o braku szacunku (ostentacyjnie olał jej dzień dobry), powiedział z aktorską swadą tak: "Kłaniam się nisko, po same piździsko!" i ukłonił się dwornie. Matka musiała użyć całej swojej woli, by się choć nie uśmiechnąć i zjebała chłopaka.
kolega w 8(7) klasie wdał się w taki dialog z panią od ZPT.
lekcja była o suwmiarkach.
pod koniec -pani pyta
pZPT: no do czego służy suwmiarka?
sala: do mierzenia !
pZPT: ale co można suwmiarką zmierzyć ?
sala: cisza
pZPT: no może Andrzej nam powie (Andrzej był dość tępy i rok starszy/spadochroniarz)
Andrzej: eee yyy no suwmiarką można zmierzyć głębokość pochwy ! (dumny z siebie)
pZPT: (mocno speszona) ale.. ale do tego służy inny przedmiot.
Andrzej: ja wiem, ja go mam ! i mogę pani zmierzyć ! (w punkt!)
pZPT: eeee ale jak jestem dla ciebie za stara (pogrąża się dalej)
Andrzej: e tam, Pani jest w sam raz !!!
[realnie to była taka sobie/ na moją ocenę 13-14 latka/ - prawdziwa petarda to była Pani od plastyki z ASP (tak na oko zaraz po studiach). Nogi miała pod sufit, a jak była w sukience to gdy mieliśmy z nią lekcje Andrzej wchodził pod biurko... ]
Ja na to, z maksymalnym lekceważeniem i może troszeczkę z leciutką pogardą w głosie: "Tak, tak, Wojtuś w domu też jest cudowny. Po prostu cudowny. Niesamowicie grzeczne i kochane dziecko".
Dzieci to dzieci. Może im się zdarzyć wszystko, zwłaszcza kiedy występują w większym stężeniu, i nawet spokojny Krzysio może raptem dać Jasiowi w łeb tym, co akurat trzyma w ręce. Jednakowoż mnie lekko przeraża, kiedy dziecko ewidentnie przekracza wszelkie granice, a mamusia (zwykle to są mamusie, tatusiowie raczej do szkoły nie przychodzą, możecie mi przy okazji wyjaśnić ten fenomen? ) nie widzi problemu lub usiłuje zwalić winę na inne dzieci/szkołę/ciemną stronę Mocy. A w tym wieku zazwyczaj wystarcza jasne postawienie granic. Znaczy, mojemu wystarczało
Jachu napisał/a:
Młoda ma charakter mojej żony, bo teściowa też chodziła na dywanik
Zawsze się bałam, że córka odziedziczy charakter po tatusiu, który, według słów teściowej, był dzieckiem z piekła rodem. Na szczęście jest jakaś taka swoja własna, niepodobna do żadnego z nas.
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
zwykle to są mamusie, tatusiowie raczej do szkoły nie przychodzą, możecie mi przy okazji wyjaśnić ten fenomen?
Tatusiowie są jeszcze w pracy, albo przed chwilą z niej wrócili? Taka obserwacja z życia wzięta.
Sabetha napisał/a:
Jednakowoż mnie lekko przeraża, kiedy dziecko ewidentnie przekracza wszelkie granice
Raz podniosłem głos na dziecko sąsiadki. Cztery latka chłopak. Niedawno byli u nas na kawie i ciastku, i dzieciaki się bawiły w piaskownicy. Wojtkowi włączyła się faza "to jest moja łopatka", bezskutecznie próbowałem mu wyjaśnić, że byłoby miło, gdyby łopatkę na chwile koledze odstąpił. Chłopak sąsiadki na chwilę łopatkę odłożył, młody ją chwycił i odszedł kilka kroków. A ten za nim leci i zamierza mu przywalić inną łopatką (już brał zamach - i to zdradziecko, w tył głowy!), wtedy wkroczyłem ja, z bardzo głośnym (ale nie krzyczącym) "MŁODY, CO TY WYPRAWIASZ? TAK ABSOLUTNIE NIE WOLNO ROBIĆ!", do tego wyciągnięty palec i gniewna mina, kto zna moją mordę, wie że to zazwyczaj działa Chłopak był w ciężkim szoku, że ktoś na niego fuknął. Jego matka jest taką matką upominającą, która łagodnie próbuje perswadować różne rzeczy, ale niespecjalnie jej to wychodzi. Zachowała twarz, choć widać było, że nie w smak jej, że podniosłem głos, kazała młodemu przeprosić Wojtka. Ja jej na to, że tu nie chodzi o przeprosiny, tylko o wyobraźnię. Plastikową łopatką krzywdy by nie zrobił, ale co by było, gdyby to był kij, albo coś cięższego? Przyznała mi rację. Rozeszło się to jakoś, ale i tak czułem się źle, że musiałem opieprzać nie swoje dziecko.
edit:
Gdyby sytuacja była odwrotna, młody już by stał w kącie.
Ja bym nie był. Gdyby moje dzieci broniły się przed innymi dzieciakami, to spoko (Zuza już teraz potrafi ustawić młodego, a ma dopiero roczek). W każdy m innym przypadku bura, kąt, zakaz żelków
Małżonek był dumny w rozmowie ze mną. Gdyby to on odbierał Młodą, też by z nią odbył stosowną pogadankę. Tak to pogadankę odbyła pani przedszkolanka, która mi relacjonowała zdarzenie. I NIE usłyszała ode mnie: "ale to na pewno przez przypadek, Maleństwo umyślnie by na pewno czegoś takiego nie zrobiła ". Koniec końców podrapany chłopiec usłyszał wołane Młodej: Brajanek przepraszam ale tobie już i tak się to zagoiło?*
Generalnie z Młodą i jej karaniem problem polega na tym, że nie raz umiała mi spokojnie powiedzieć: zostałam ukarana, bo byłam niegrzeczna. Dokładnie takim samym tonem, jak "dostałam nagrodę, bo coś dobrze zrobiłam".
*właściwie to ja powinnam przeprosić "Brajanka", że mu takie imię przypisałam.
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie byłeś szczepiony? Jeśli mnie pamięć nie myli, to ja dostałem szczepionkę przeciwko ospie, a jesteśmy w podobnym wieku - jesteś chyba 2 lata starszy ode mnie.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Zdaje się że szczepienia były na inną ospę (czarną? -okrągły stempel na ramieniu) a teraz Spellu będzie miał tzw wiatrówkę. Kiedyś było tak że praktycznie wszystkie dzieci to przechodzily
No cóż - rodzice prawdopodobnie oszczędzili Spellowi w dzieciństwie i teraz będzie się męczył.
W sumie -nie bierzesz pod rozwagę czasowej wyprowadzki? Dorośli gorzej toto przechodzą
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum