Nadchodzi start na 10 km. Od ostatniego wpisu minęły 3 tygodnie i 1 dzień, 19 treningów, 274 km, 21 h 18 min. Zaliczyłem dwa treningi, które dały mi potężnego kopa, szczególnie ostatni w czwartek - 3 x 3,2 km w tempie progowym (wyszło po ~4 min/km) z przerwą 2 min w truchcie i czuję, że jeśli nie zepsuję, to w przyszłą niedzielę 40 min na 10 km paść musi. A może nawet i 39 min. Ten tydzień to będzie lekkie luzowanie - dwa akcenty zamiast trzech i odrobinę mniejszy kilometraż, żeby w niedzielę wystrzelić. Wszystko powyżej 40:30 uznam za porażkę, wszystko powyżej 40 min uznam za słaby wynik. Muszę tylko pamiętać, żeby pierwsze 2 kilometry pokonać nie za szybko, 4:00-4:03 min/km będzie odpowiednie, bo wiem, że ostatni kilometr potrafię pobiec w granicach 3:40 i ewentualne "straty" z początku da radę wtedy odrobić. A jeśli zacznę za szybko, to od 6-7 km będę się bronił. Dobrze, że pogoda zapowiada się biegowa - poniżej 20 stopni, raczej bez deszczu, lekkie zachmurzenie i trochę wiaterku. Warunki może nie idealne, ale bardzo dobre. Trasa częściowo będzie prowadziła tymi samymi ulicami, co podczas wiosennego półmaratonu i już wiem czego się spodziewać.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Zawody na 10 km. Czas 38:20 brutto, miejsce 30. Open, miejsce 11. M20.
Start - ustawiłem się trochę za daleko z tyłu i początek był szarpany, z omijaniem wolniejszych biegaczy i biegaczek, czasami było zwolnienie, żeby wcisnąć się w lukę i nagłe przyspieszenie, żeby wyprzedzić maruderów. Po ok. 500 m było już na tyle szeroko i stawka się rozciągnęła, że biegnąc po zewnętrznej miałem swobodę. Trochę czasu straciłem, ale później cały dystans trzymałem równe tempo i po kolei wyprzedzałem dużą liczbę zawodników, którzy zaczęli za szybko.
Pierwszy km w 4:03, drugiego nie złapałem, więc tempa nie znam, ale na trzecim kilometrze było łączny czas to 12:03 (idealnie w planie), średnie tempo tego kawałka to 3:58. Tutaj było lekko pod górkę i w zależności od samopoczucia miałem trzymać tempo lub przyspieszać. Czułem się dobrze i lekko przyspieszyłem, czwarty kilometr wpadł w 3:55 - data sport podaje mój czas po 4 km 16:08, ale to czas brutto, na ten moment miejsce open 43.
Kolejne kilometry trochę bez historii - 3:46, 3:41, 3:47 (tutaj chyba była woda, i mogłem odrobinę zwolnić, żeby trochę się napić), 3:48 (spora część to podbieg na Świętojańskiej.
Od tego momentu pocisnąłem - 3:41 i ostatni kilometr w 3:26. Na tym odcinku wyprzedziłem ok. 6 osób, ale moje tempo było dużo wyższe od nich i właściwie tylko jedna osoba trochę ze mną walczyła, ale po ok. 50 m już odpuściła. Czas w garminie to 38:13 i jest on bliższy prawdy, ale cóż zrobić, organizator powiedział, że pierwsze 50 miejsc będzie miało brany czas brutto i tego nie zmienię.
Po biegu jeden facet spytał mnie o bieg i powiedział, że na ostatnim kilometrze to ja musiałem go wyprzedzić, bo tak cisnąłem. Miło coś takiego usłyszeć.
Po cichu liczyłem na dojście do 39 minut, wyszło 38:20, gdybym na początku się nie musiał przeciskać i pobiegł trochę odważniej, to pewnie byłaby szansa nawet na ok. 38 minut. No nic, zobaczę po półmaratonie, może pobiegnę jeszcze w listopadzie jakąś dyszkę. Jak nie, będzie pierwszy cel na wiosnę.
Endomondo przy okazji wyznaczył moje nowe rekordy:
1 km - 3:14 min (w liceum biegałem trochę szybciej)
Test Coopera (12 min) - 3,34 km
5 km - 18:16
Na razie pan Daniels się sprawdza. Teraz muszę przemyśleć październikowy cel na półmaraton - miałem rozprawić się z 1:30, z wyniku na 10 km mogę myśleć nawet o wyniku 1:25 - tempo ok. 4:00 min/km. Muszę to przemyśleć.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Faza III
Kiedy: 20 sierpnia - 23 września
Liczba treningów: 30
Sesje jakościowe: 14, w tym jeden start kontrolny na 10 km; w tygodniu przedstartowym wyeliminowałem, zgodnie z zaleceniami Danielsa, jedną sesję interwałową, dlatego 14, nie 15
Dystans: 413,5 km
Czas: 32:07:15
Najdłuższa i najcięższa faza, skutki były lekko złagodzone tym, że we wrześniu temperatura wyraźnie spadła i łatwiej było robić cięższe treningi. Na czym polegała trudność? W niedziele bieg długi, zamiennie z biegiem w tempie maratońskim, później w środy interwały - odcinki o różnej długości, ale wychodziło mi ok. 23-24 minuty na jedną sesję, w czwartki poprawka biegami w tempie progowym, czasami kończone rytmami (tempo szybsze niż interwały, ale odcinki po 200 m). Do tego kilometraż utrzymał się na poziomie ok. 80 km/tydzień. Skończyło się tym, że polubiłem biegi spokojne, teoretycznie służące do nabijania objętości, a w praktyce dające czas na odpoczynek.
To było moje drugie podejście do treningu interwałowego (pierwsze skończyło się porażką) i teraz czułem respekt. W głowie ciągle sobie powtarzałem jedną zasadę - nie zacząć za mocno, bo zamiast 6-8 powtórzeń skończy się na wymęczonych 3. Udało się, wszystkie sesje zamknięte zgodnie z założeniami, końcowe powtórzenia bez umierania, można nawet powiedzieć, że stosunkowo na luzie. Czwartkowe sesje biegów progowych były na dobicie, ale wszystkie zniosłem dobrze. Tylko mam wątpliwość czy mój trening interwałowy nie był zbyt lekki - w wyścigu na 10 km ostatnie 6 km pobiegłem w średnim tempie wyższym niż moje tempo interwałowe, a tak być raczej nie powinno.
Zostały trzy ostatnie tygodnie do startu (niedziela 15 października), spadnie intensywność, lekko będzie spadać też całkowita objętość. Start mam o 11, więc ostatnie niedzielne treningi będę starał się wykonywać o tej porze - koniec z niedzielnym bieganiem o 6 rano.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Ja przez powody zdrowotne i cieplne latem co najwyżej starałem się podtrzymać pamięć mięśniową Ale teraz wygląda, że już nie ma tanich usprawiedliwień, więc zaczynam biegać. Plany na razie nie są bardzo ambitne, ale 11 listopada chciałbym zejść poniżej 50 minut na dyszkę (to i tak byłaby życiówka), a wiosną zrobić półmaraton może w okolicach 1:50 (choć w zasadzie każdym niesekundowym wynikiem poniżej 2h będę zadowolony). Ale na razie w szalony sposób zapisałem się na 100 Harpagana (nie sądzę, bym zrobił pełną trasę), więc ostro biorę się za trenowanie
Dobra, podkręciłem tempa jednostek treningowych, żeby odpowiadały ostatniemu wynikowi z zawodów. Dzisiaj w planie był fajny trening - 10 min BS, 30 min M, 5 min P, 30 min M. Weszło dobrze, a że po skończeniu ostatniego odcinka miałem do domu jeszcze ponad 4 km, to dopełniłem to czymś pomiędzy BS a M i w ten sposób nieoficjalnie pobiłem swoją życiówkę w półmaratonie - zmieściłem się poniżej 1:30. Mam odpowiedź na wątpliwość sprzed tygodnia - biegnę na 1:25, najwyżej mnie poskłada i nawet z 1:30 będą nici.
edit:
@Shadow
W sensie 100 km (rower, czy to do wybiegania?)? Odważnie. Ja na razie skupiam się na krótszych dystansach, może za jakieś dwa-trzy lata pomyślę o maratonie, jak zobaczę, że na 10 km i HM nie bardzo się poprawiam.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Tam są różne opcje, ja mam 100 km pieszo w 24h. Biegania raczej nie przewiduję, może jakiś trucht. Ale i tak masakra, bo to na orientację, więc równie dobrze można zrobić sporą górkę.
Za długo - mi nie chciałoby się męczyć w maratonie, bo za dużo czasu by mi zajął, a już 100 km z buta to przesada. Co z tego, że mam na to całą dobę, skoro prawie cały czas trzeba maszerować - minimum kilkanaście godzin (bliżej dwudziestu niż dziesięciu). Z drugiej strony - zabawa w orientacją pewnie dodaje trochę emocji i poprawia zabawę, o ile się nie zgubisz i nie nadrobisz kilkunastu kilometrów.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Ja np. bardzo lubię łażenie z plecakiem po górach, więc to takie trochę przedłużenie hobby. Może się nie spodobać, może zrezygnuję i wrócę do bazy w trakcie, ale to zawsze jakieś nowe doświadczenie i próba sprawdzenia się. Nie traktuję tego jak zawodów (właśnie odkryłem, że w niedzielę jestem zapisany na 10km... totalnie o tym zapomniałem), ale jako coś w rodzaju przygody. Tym bardziej, że będę ze znajomymi, więc zrobimy pewnie grupowy przemarsz (tak, na pewno zabłądzimy).
W weekend przebiegłem 10km na zawodach. W międzyczasie padł mi GPS, a na trasie nie było znaczników kilometrów, więc trochę czuja biegłem i za późno zacząłem przyspieszać. Czas o trzy minuty gorszy od życiówki, ale jak na zaledwie kilkanaście krótkich biegów na przestrzeni pół roku, to całkiem jestem zadowolony.
Przyszła jesień i od razu bieganie jest przyjemniejsze. A życiówki nie zawsze wpadają, szczególnie jak wcześniej walczyłeś z urazami. U mnie w tej chwili to już trochę odpoczywanie - jeszcze klepię kilometry, ale większość dość wolno, żeby płuca nie zapomniały jak się oddycha, a nogi jak trzeba przebierać w odpowiednim rytmie. Czyli zbieram siły na przyszłą niedzielę.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Wiesz, ja nadal jestem na etapie, gdzie bicie życiówek nie jest czymś wielkim przy regularnym treningu. Ale jak mówię, tu się na nic nie nastawiałem - raczej testowałem obecne możliwości i czy pikawka po upgradzie faktycznie będzie z siebie więcej dawać Więcej faktycznie było problemów z oddychaniem, w połączeniu z drobnym przeziębieniem - jestem więc nastawiony optymistycznie na przyszłość.
Kiedy bierzecie udział a biegach zorganizowanych to daja wam na stracie napój jaśminowy?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Nie. Do picia spotkałem się z wodą, izotonikiem, kawą, herbatą, piwem bezalkoholowym, piwem, kieliszkami z wódką. I zazwyczaj po biegu. Przy czym woda to standard, ciepłe napoje dość powszechne w okresie od jesieni do wiosny. Piwo zależy od sponsora. Mocniejszy alkohol na biegach kameralnych.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Podobno strasznie przeczyszcza, prawie jak sabotaż
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
No właśnie, na Twoje sprawozdawanie pora za tydzień. Nie mąć mi tu. Toto jest pierwszy w kolejce.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Pobiegłem. Poszło mocno średnio -> 1:28:41. Od początku walczyłem z ołowianymi łydkami, pierwsze 5 km w planie, 10 km teoretycznie też, ale od 8. wiedziałem już, że nic z tego nie będzie. Ok. 5 km zaatakowało Słońce, zero chmurek, a od mniej więcej 4 do praktycznie 11 km była nierówna walka z wiatrem (słaby się tłumaczy). Niby to czas lepszy niż zakładałem w czerwcu (plan zaczynałem z celem pobicia 1:30), ale wynik odstający o kilka poziomów od wrześniowych 10 km. Po biegu prysznic, przebrać się, zostałem zabrany na wegańskie żarcie i właściwie tyle. Byłem tak sponiewierany, że ok. 19 poszedłem spać, nawet na piwo nie miałem ochoty. Na szaleństwa nie miałem siły. Poprzednio załatwiły mnie trochę problemy zdrowotne, teraz czegoś takiego nie było - na pewno niekorzystne warunki trochę zabrały czasu, ale nie blisko 4 minuty. Coś poszło nie tak między 17 września a 15 października. Wskazują nawet na to nawet wartości tętna (średniego i maksymalnego) na poszczególnych kilometrach -> pierwsze 10 km na półmaratonie pobiegłem na wyższym tętnie niż w biegu na 10 km, a tempo było dużo niższe.
Zapamiętałem jeszcze słowa jakiegoś gościa na mecie - "przyjechałem do Krakowa licząc na 5 stopni, a dostałem najcieplejszy półmaraton w Polsce w tym roku". Może przesadzone, ale trochę prawdy w tym jest - o tej porze roku powinno być 10-13 stopni i chmury, nie > 20 i piękne Słońce. No nic, lekcja pokory.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Cholercia. Następnym razem będzie lepiej. Wykryjesz błąd treningowy (jeśli jakiś popełniłeś), będzie chłodniej, nie będzie wiało... dobra, koniec wymądrzania, nie biegam, nie znam się. Ale trzymam kciuki za Twoje starty.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Jasne, uczę się na błędach. Dobry start wypada zazwyczaj po jakimś fatalnym, więc jest nadzieja, że przed następnym część błędów wyeliminuję. Duży plus jest taki, że całe przygotowania przeszły bez kontuzji, a kilometraż skoczył z 50 do ~75 km / tydzień. Podstawa jest, teraz tylko dobrze ją wykorzystać. Cel na wiosnę już jest -> < 1:25 w półmaratonie i zbliżenie się do granicy 37 min na 10 km. Jeszcze jeden start w listopadzie, ale już bez celu na poprawienie życiówki, tydzień lub dwa odpoczynku (mało lub wcale biegania) i robienie bazy pod przyszły sezon.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
No więc porażka Bardzo trudna rzecz ten Harpagan. Mapa dość nieaktualna, punkty rozmieszczone w ukrytych miejscach czasami, w dodatku kilka bez ludzkiej obsady - tylko słupek w lesie, więc po ciemku trudno go wypatrzeć. Już 4 punktu nie znaleźliśmy, choć chyba z 40 minut kręciliśmy się po właściwym wzgórzu (a przynajmniej nadal tak myślimy). Po niezaliczeniu punktu motywacja spadła i już tylko rekreacyjnie chodziliśmy i zrobiliśmy tylko pierwszą pętlę - 52 km i o 7 rano skończyliśmy. Kondycyjnie ok, trochę mnie tylko boczne więzadło pobolewało pod koniec. Poza tym lało, mgła i ogólnie mało sympatycznie, choć okolica bardzo ładna. Myślę, że wrócę, ale już na dzienną trasę 50km. I tak przy błądzeniu i pomyłkach to może być z 70 realnie.
Nie poddawaj(cie) się. Oswoicie się z krótszymi dystansami i w przyszłości przyjdzie pora, żeby zmierzyć się z dłuższymi. A jak szukasz czegoś nie aż tak długiego to w końcówce lutego w okolicach Białegostoku jest Ultra Śledź - do wyboru 50 lub 80 km. Tutaj wyzwaniem jest pogoda - rok temu był odcinek ~1 km brodzenia po kostki w lodowatej wodzie. Nie dało się go obejść, bo dookoła bagienka.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum