o stare
o Discovery trekkies mają całkowicie przeciwne zdanie
ps. wrzuciłem w wontu fantastyki na forum SC tekst "Star Trek to po prostu kupa i tyle. Fajnie się ogląda oczojębne nowe ST kinowe, ale cała reszta jest po prostu badziewna/słaba/żenująca. Całe to uniwersum to taka hamerykańska pulpowa papka dla prostego masowego widza." i się tam oburzyli
tak ogólnie byłem ciekaw czy ktoś patrzy na to badziewie, bo nie ma osobnego wontku.
Ach, stare... No way!
Wiele produkcji nie ma osobnych wątków, a są oglądane, więc...
Skoro już płodzę post, to pozwolę sobie wspomnieć o "Belfrze 2" - Panowie i Panie, tak bardzo dobrego serialu z żywą, sensacyjną akcją made in Kaczystan, to nie mieliśmy od czasów pierwszego sezonu "Gliny"... A nawet śmiem twierdzić, iż dzieło pisane przez Żulczyka ma znacznie większy potencjał... Obawiałem się, że po strasznie konkretnym super pierdolnięciu w drugim odcinku (drugiego sezonu, rzecz jasna) napięcie opadnie niczym fallus po copulatio, a tymczasem nic bardziej mylnego... dalej stoi twardo jak dąb!
o stare
o Discovery trekkies mają całkowicie przeciwne zdanie
ps. wrzuciłem w wontu fantastyki na forum SC tekst "Star Trek to po prostu kupa i tyle. Fajnie się ogląda oczojębne nowe ST kinowe, ale cała reszta jest po prostu badziewna/słaba/żenująca. Całe to uniwersum to taka hamerykańska pulpowa papka dla prostego masowego widza." i się tam oburzyli
Pewnie bym się nie zgodził, że stare ST są takie słabe, jak piszesz. Ale prawdą jest, że nie dałbym rady obejrzeć tego ponownie. Nawet planowałem - bo na Netflixie, z okazji premiery "Discovery", pojawił się chyba komplet, tj. wszystkie serie, a do tego "dodatki" dokumentalne. Jednak nie, to za duże wyzwanie.
A co do fanów, to się nie dziwię. Choć może się i dziwię. Pewnie chcieliby czegoś w "duchu" "Next Generation". Ale tak się już nie da robić tego typu seriali. Byłby to show tylko dla zatwardziałych fanów, a tych jest garstka. Może są i głośni i twórcy starają się ich dopieszczać. Jednak robią to tylko po to, aby ci za bardzo nie hejtowali. Od pewnego momentu to nie będzie miało znaczenia. Może już nie ma, bo chyba "Discovery" trzyma się nieźle i bez ich wsparcia. I im więcej świeżości w tym serialu (w stosunku do poprzednich tytułów z uniwersum), tym lepiej. Nie capi naftaliną.
ASX76 napisał/a:
Skoro już płodzę post, to pozwolę sobie wspomnieć o "Belfrze 2" - Panowie i Panie, tak bardzo dobrego serialu z żywą, sensacyjną akcją made in Kaczystan, to nie mieliśmy od czasów pierwszego sezonu "Gliny"... A nawet śmiem twierdzić, iż dzieło pisane przez Żulczyka ma znacznie większy potencjał... Obawiałem się, że po strasznie konkretnym super pierdolnięciu w drugim odcinku (drugiego sezonu, rzecz jasna) napięcie opadnie niczym fallus po copulatio, a tymczasem nic bardziej mylnego... dalej stoi twardo jak dąb!
Gdybym miał Canal+ w ofercie to z pewnością spróbowałbym tego. Aczkolwiek, do polskich produkcji nie ciągnie mnie tak samo, jak do polskiej fantastyki. Nie wiem, dlaczego. Wynarodowiłem się.
"Alias Grace" - ekranizacja powieści Margaret Atwood (niedawno wydanej w Polsce). Bardzo ciekawa produkcja, sądząc po połowie obejrzanych odcinków. Sześcioodcinkowy, subtelny, świetnie zagrany i napisany serial o młodej kobiecie, służącej oskarżonej o zabójstwo swoich państwa. Kiedy ją poznajemy siedzi już od 15 lat, bo zamieniono jej karę śmierci na dożywocie. Trwa walka o jej uwolnienie, "bada" ją młody psychiatra, który próbuje ją poznać i wyświetlić prawdę. Serial to tak naprawdę retrospekcja wzbogacona o "teraźniejsze" rozwijanie relacji Grace i jej doktora. A ogólnie, jest to opowieść o opresji wobec kobiet, każdego rodzaju. Oczywiście, ze strony mężczyzn. Ale bez dydaktyki, z dużą porcją realizmu i bez idealizowania bohaterki (jak na razie). Świetna produkcja, może podniosę ocenę, na razie 7/10. Serial wyprodukowany przez kanadyjską telewizję i najpierw przez nią emitowany. A potem dystrybucją "na świat" zajął się Netflix. https://www.youtube.com/watch?v=A-fofQ9VpPQ
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Dirk Gently's Holistic Detective Agency" - skończyłem sezon 1 i żądam 2. Natychmiast! Tyle pytań nie czeka na odpowiedź.
+1 temu wpisu. Ogląda się świetnie. Jest holistycznie, jak licho! Kiedyś czytałam książkę Adamsa, raczej mało pamiętam (chyba powtórzę w jakiejś wolnej chwili), ale nie przypominam sobie, żebym tak dobrze się bawiła czytając, jak teraz - oglądając.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
"Scandal" - zostały tylko dwa odcinki. Finał podzielą na pół i pewnie na odcinek ostatni przyjdzie poczekać kilka tygodni. Ciekaw jestem, czy skończy się to upadkiem Olivii. Ma już wszystko. To jest, kontroluje urząd prezydenta, Jake wykonuje jej wszystkie polecenia jako wiadomo kto. Ale ta intryga finałowa może doprowadzić do jej upadku. Jeśli scenarzyści nie przewidzieli dla niej upadku, bolesnego i definitywnego, to finał będzie mało satysfakcjonujący. Z drugiej strony, w tym serialu łatwo rozgrzeszano łajdactwa. W zasadzie nie ma tam chyba żadnego pozytywnego bohatera, poza Davidem Rosenem, który jest PG USA. Ale i on ma na sumieniu kilka śmierdzących spraw. A mimo to oni wszyscy uchodzą za tych dobrych. Majstersztyk.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Punisher" - kilka uwag na szybko, po obejrzeniu 1 sezonu. Jest bardzo dobrze. Wszystkie negatywne recenzje nadają się do śmieci. 10/10 nie daję, ale 9/10 jak najbardziej. Sezon wcale nie jest za długi. Ale wyciąłbym z niego jeden wątek. Bo, ostatecznie, cała jego wymowa wypadła dosyć blado. Choć jego finał (w 10 odcinku) był efektowny - świetnie zrobiony, jeśli chodzi o narrację. Mimo to, serial niczego by nie stracił na wywaleniu tego wątku. Aczkolwiek pewnie ubyłby mu jeden odcinek. Druga słabość - agentka Homeland Security. Fajna bohaterka, ale prowadzona mało satysfakcjonująco - ileż razy można przegrywać? Za dużo oberwała, aby być przekonująca jako badass. Jon Bernthal jako Punisher jest tak rewelacyjny jak w 2 sezonie "Daredevila". Postać została zbudowana wyśmienicie. Początkowo myślałem, że historia będzie toczyła się przed wydarzeniami z "Daredevila", ale jednak było inaczej i to kontynuacja wątku Franka z tamtego serialu. Trochę inaczej rozłożone akcenty, ale mimo wszystko Frank Castle z serialu jest tym samym Frankiem Castle z komiksów. Zazgrzytało nieco w finale, ale na razie nie będę spoilerował. Dodatkowo warto wspomnieć o wątku Micro - jego relacja z Frankiem to ozdoba tego serialu, sporo w niej humoru, ale i jest miejsce na solidny, pozbawiony banały bromance. Nie zżymałem się na antagonistów głównego bohatera. Aczkolwiek znowu - w finale poszło to odrobinę za daleko. Mniej znaczyłoby więcej w tym przypadku. Na pewno w stosunku do jednego z nich.
I jeszcze jedna rzecz: ryk w wykonaniu Jona Bernthala powinien być zaliczony do klasyki gatunku. A sam Jon Bernthal - nie było wcześniej lepszego Punishera.
Do tego dwie, czy trzy piosenki, które wpadną na moją plejlistę.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"American Horror Story: Cult" - był to sezon bardzo ciekawy. Chyba nie zachwycił mnie tak, jak "Roanoke", ale podobało mi się oparcie całej intrygi na "narracji Trumpa". Bez zbędnego dydaktyzmu, czysta zabawa jej formą. Z trochę przewrotnym zakończeniem, ale to akurat typowy chwyt, więc nie warto się nim zajmować. Mistrzowskie prowadzenie wątku przerażających klownów. Ale najbardziej przerażające było to, kto się krył pod maskami i historie, które doprowadziły do ich włożenia. Jest w tym jakaś okrutna satyra na liberałów. https://www.youtube.com/watch?v=-27J0sR9268 Seria ta ciekawi mnie coraz bardziej. Po odejściu od pustej zabawy horrorem, która nie była straszna (poza czołówkami niektórych sezonów), serial rozwija się w kierunku bardzo inteligentnej rozrywki.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Sama nie wiem, jak w one zaszłam dzierżawy, ale obejrzałam dwa odcinki "Pretty little liars". Głównie, żeby sprawdzić co to, bo ciągle się natykałam na ten tytuł w internetach. Dzięki temu wiem, że dla Holly Marie Combs czas się zatrzymał i wygląda zupełnie jak wtedy, gdy ją oglądałam w "Czarodziejkach". A to naprawdę było dawno
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Co ja dziś patrzę? 2 sezon "Watahy" hitem HBO. A wszyscy sarkali na sezon 1,
zaś za granicą cieszył się takim powodzeniem, że HBO postanowiło zainwestować w sezon 2.
I od razu hit także w Polsce.
Drugi sezon oglądam jednym okiem, żona się za to wciągnęła.
Trochę mnie męczy cięzki klimat tajemnicy. Ale poza tym, to chyba niezły serial. Choć bardzo mnie nie rajcują polskie produkcje.
1. Dziwnym to nie jest... Zrobiłem drugie podejście do pierwszego sezonu i przede mną już tylko ostatni odcinek. "Odmiałkuję" wcześniejsze marudzenie po pierwszym epie - dobra rzecz i na pewno lepsza od pierwszego sezonu "Belfra".
2. I bardzo dobrze!
3. Jakoś mnie to nie zaskakuje...
4. Albo ogląda się parą oczu, albo wcale... Jakiż bowiem sens "paczać" jednym? To wypacza "paczanie"...
5. Jesteś Pan od początku negatywnie nastawiony do polskich produkcji, więc "szukasz dziury w całym"...
Że niby klimat tajemnicy ciężki? Omal nie "pąkłem" ze śmiechu... W zachodnich produkcjach jakoś to Szanownemu Uzurpatorowi nie przeszkadza...
"Gifted" - można sobie darować... Fajny pilot... Natomiast z każdym kolejnym odcinkiem otrzymujemy coraz więcej rozmydlania + rozwadniania... Dałem cancel, bo w końcu straciłem iście anielską cierpliwość...
"Babylon Berlin" - bardzo dobre pierwsze dwa odcinki, ale później akcja spowalnia i serial już nie błyszczy tak jak wcześniej. Przydałoby się większe skondensowanie... Jak na moje perskie oko historia została rozpisana na zbyt wiele odcinków. Niektóre wątki można byłoby spokojnie wywalić, lub zredukować, z korzyścią dla produkcji. Po wielce udanym początku napaliłem się niczym smok na dziewice. Tymczasem nie do końca dostaję to, czego oczekiwałem, wszak "apetyt rośnie w miarę spożywania", a jadło skąpo wydzielane...
"Gifted" - można sobie darować... Fajny pilot... Natomiast z każdym kolejnym odcinkiem otrzymujemy coraz więcej rozmydlania + rozwadniania... Dałem cancel, bo w końcu straciłem iście anielską cierpliwość...
"Babylon Berlin" - bardzo dobre pierwsze dwa odcinki, ale później akcja spowalnia i serial już nie błyszczy tak jak wcześniej. Przydałoby się większe skondensowanie... Jak na moje perskie oko historia została rozpisana na zbyt wiele odcinków. Niektóre wątki można byłoby spokojnie wywalić, lub zredukować, z korzyścią dla produkcji. Po wielce udanym początku napaliłem się niczym smok na dziewice. Tymczasem nie do końca dostaję to, czego oczekiwałem, wszak "apetyt rośnie w miarę spożywania", a jadło skąpo wydzielane...
"Gifted" jakoś mnie do siebie nie przekonuje, a nawet nie zacząłem oglądać. Trochę mi się przejadły superbohaterskie produkcje maści wszelakiej. Zastanawiam się nad "Runaways" od Marvela i Hulu, ale tylko dlatego, że Brian K. Vaughn to firmuje. Jednak również tam bohaterowie są nastoletni co w naturalny sposób włącza u mnie hamulce.
"Babylon Berlin" zacząłem oglądac, ale nie przebrnąłem przez pierwszy odcinek. Na razie nie dla mnie, ale poczekam i za jakiś czas spróbuję.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Najwidoczniej wciągnął Pan zbyt wiele marvelowskiego szajsu Nie dziwota, iż po tak ciężkich doświadczeniach szybko pojawia się awersja do "promieni z kupra". "Gifted" ma ciekawy punkt wyjścia. Problem w tym, że później całość stoi w negatywnym znaczeniu tego słowa
Jak Romek mówi że nie daje rady wciągnąć serialu, to musi być on faktycznie kiepski, albo polski.
Powyższe zdanie nie oddaje rzeczywistości, np. Uzurpator "paczy" Walking Dead, "paczał" taki chłam jak np. "Luke Cage"...
Bardziej prawdziwe jest twierdzenie, iż z góry widać niechęć do tego, co nie jest amerykańskie ani brytyjskie. Zarówno produkcje polskie, jak i europejskie (poza Albionem), mają w tym przypadku "pod górkę"
Warto przy tym wspomnieć o chorobliwym wręcz uprzedzeniu do pisarzy zza wschodniej granicy
Fidel się nie zna, on tylko telewizyjne szampańskoje i kafior... Aczkolwiek nie telewizyjne russkoje szampańskoje - o to go nie podejrzewam. A russskoje szampańskoje to większość polskich produkcji. Zatem z góry wiem, co mnie czeka. Nędzna podróba amerykańskiej nędzy. To wolę oryginalną amerykańską nędzę. "Gifted" odrzucam z racji tego, że mimo pozytywnych recenzji, jest to serial masowy, tj. do oglądania rodzinami. Nawet mimo powiewu świeżości (której nie starczyło na długo, jak wnoszę z postu Trybuna Ludowego), serial ten nie przełamie żadnych barier gatunkowych i bardzo szybko wpadnie w koleiny fabularne, z męczliwymi rozwiązaniami fabularnymi. I ok, takie też oglądam. Ale muszą mieć jakieś ciekawe "zahaczki", które mnie przytrzymają. W tym, czytając recenzje, niczego takiego nie znalazłem.
Natomiast "Babylon Berlin" nie skreślam, ale na razie nie podchodzi mi i fabuła (czas i miejsce) i gatunek ogólnie.
I tak - jestem uprzedzony do wszystkiego co rosyjskie. Czasami robię wyjątki, ale bardzo bezpieczne i zachowawcze. Nie żałuję.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ależ "Gifted" już wpadł w koleiny fabularne i to szybciej, niż się Panu wydaje... Z takim pewnym niedowierzaniem "lukałem" na kolejne odcinki czemuż to do chu. wafla "jadą" na schematach, a akcja toczy się w tempie galopującego ślimaka - wygląda na to, że większa część budżetu poszła na pilota... No i, oczywiście, familijny klimacik jest, bo rodzice kręcą się wokół bohaterów niczym elektrony wokół jąder
Skoro w "Babylon Berlin" nie pochodzi: czas, miejsce i gatunek ogólnie, to nie ma sensu robić drugiego podejścia, a później mi tu marudzić...
Z polskich produkcji ostatnich lat na pierwszy plan wysuwają się: "Belfer 2" (poziom o wiele wyższy niż w pierwszym sezonie), "Artyści" (świetna rzecz! Amerykańce będą robić swoją wersję...) i "Wataha 1". Co więcej, bronią się nawet na tle amerykańskich i brytyjskich wytworów. Dodatkowym atutem serialu wymienionego jako ostatni są piękne, niezwykle klimatyczne widoki Bieszczad otulonych oparami mgieł. Magię gór czuć nawet przez ekran...
"Wataha 2" - twórcy popłynęli ze zwrotami akcji na skrzydłach ułańskiej fantazji mając logikę głęboko w dupskach.
Mamy tu więcej dynamizmu niż w pierwszym sezonie, lecz zdecydowanie mniej sensu. Szczególnie w ostatnim odcinku, gdy całość leci jak po sznurku. Bieszczady zimą są piękne. Szkoda, że nie można napisać tego o drugiej serii, która została przekombinowana.
Serial aspirował do czegoś więcej, a tymczasem zapodano toporne, tępą siekierą ciosane siur...prajzy i rozwiązania rodem z (h)amerykańskich popierdółek typowych dla stacji ogólnodostępnych
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum