Zdecydowanie warto przeczytać Dżentelmena w Moskwie Towlesa. Czytam dzięki poleceniu Nureczki z LH, której dziękuję za cynk. Świetna lektura. Ciepła, życzliwa, dowcipna. I o niuansach. O świecie, którego już nie ma i nie będzie. I jest nastrój. Są dygresje. Otwierające przesłuchanie jest kapitalne, ustawia z punktu sympatię czytelnika po stronie właściwego człowieka. Bardzo misię.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Zdecydowanie nie warto czytać Orbitsville Boba Shawa. Ba, nie należy tego czytać, bo ryzykuje się zmiany w mózgu. Dotarłam do miejsca, w którym autor objaśniał, na jakiej zasadzie lata statek kosmiczny, którym się bohaterowie przemieszczają. Mianowicie on, ten statek, porusza się ze stałym przyspieszeniem, a jednak jego prędkość ostro rośnie* - i jest to zdaniem autora zupełnie nowe zjawisko, niewystępujące w układach niskich prędkości. Do wyjaśnienia tego fenomenu konieczne było odkrycie nowej fizyki.
No kurka blaszka, paradoks. Ostro rosnąca "bez powodu" prędkość.
Wymiękłam. Nie czytam dalej.
* to sformułowania autora, nie moje.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Oj warto! Po dziesięcioleciach PIW wznowił jedną z mych najważniejszych powieści. Herbert Rosendorfer z Budowniczym ruin mieści się na jednej półce z Jesienią w Pekinie Viana, Śniadaniem mistrzów, Ubikiem i jeszcze kilkoma. Choć zawsze pisze się o tej książce jako o wyrazie zachwytu dla Rękopisu znalezionego w Saragossie, to Potocki nigdy nie dał mi tyle frajdy. Koniecznie.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Oj warto! Po dziesięcioleciach PIW wznowił jedną z mych najważniejszych powieści. Herbert Rosendorfer z Budowniczym ruin mieści się na jednej półce z Jesienią w Pekinie Viana, Śniadaniem mistrzów, Ubikiem i jeszcze kilkoma. Choć zawsze pisze się o tej książce jako o wyrazie zachwytu dla Rękopisu znalezionego w Saragossie, to Potocki nigdy nie dał mi tyle frajdy. Koniecznie.
Byłem na spotkaniu o książce Rosendorfera i z opowieści prowadzących jawiła się jako rzecz niebanalna. Mam na longliście
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Nie czytałem tego z 20 lat. Pamięć nie ta, więc choć wydawało mi się że znam tĘ książkę (cykl), to miałem rację - wydawało mi się. Z grubsza pamiętałem historię – ale kilka twistów mnie zaskoczyło ciekawe doświadczenie.
Miszkurka napisał że teraz się inaczej pisze – faktycznie, objętościowo to inna liga. Oryginalnie pięcioksiąg Corwina wydany był na przestrzeni bodaj 8 lat, każda z książek zawiera się na ok. 120 stornach (+/-) – w dzisiejszych czasach to rzecz nie do pomyślenia, teraz 120 stron to ma konspekt cyklu fantasy.
Jednocześnie Roger Zelazny opisał historię w pierwszej osobie – dzisiaj to już prawdziwa rzadkość (dawno nie widziałem – ale może się mylę, choć jak tak pomyślę to chyba zawsze było rzadkie). Dzięki temu historia skupia się na „tu i teraz”, nie ma dywagacji, nie ma zejścia na drugi krąg, przeskoków w czasie i przestrzeni . Postaci innego kalibru, nie zajmują się pierdołami – kiedy trzeba zbierać armię to ją zbierają, kiedy trzeba maszerować to maszerują – na przestrzeni kilku stron – bo po co więcej?
Po tylu latach Zelazny (wciąż)miażdży pytą dzisiejszych pisarzy fantasty swoją kreacją ”świata”, czy magii. Na stu+ stronach rysuje swoją „rzeczywistość” na poziomie który jest nieosiągalny dla większości z nich. Postacie, akcja, dialogi„intryga” na najwyższym poziomie – kanon fantasy.
W dzisiejszych czasach Zelazny chyba odchodzi lekko w zapomnienie
przydałby się serial - a Amber świetnie się do tego nadaje.
Po tylu latach Zelazny (wciąż)miażdży pytą dzisiejszych pisarzy fantasty swoją kreacją ”świata”, czy magii. Na stu+ stronach rysuje swoją „rzeczywistość” na poziomie który jest nieosiągalny dla większości z nich. Postacie, akcja, dialogi„intryga” na najwyższym poziomie – kanon fantasy.
W dzisiejszych utworach środek ciężkości jest po prostu gdzie indziej. "Kreacja świata" to kwestia drugorzędna.
AM, ma prekognicję, częsta rzecz na rynku wydawców
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Z rok temu była o tym mowa. Miała to być odpowiedź na serialową "Grę o tron". Ponoć adaptacją miał się zająć ten gościu od "The Walking Dead", Robert Kirkman. A serial miał być robiony dla AMC. Pisaliśmy o tym na forum, z tego co pamiętam. Pewnie w temacie o nowościach. Ale od tamtej pory ni widu ni słychu. Żadnego apdejtu oficjalnego chyba nie było.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
W dzisiejszych utworach środek ciężkości jest po prostu gdzie indziej. "Kreacja świata" to kwestia drugorzędna.
Jak tak pomyśleć to stwierdzenie jest dość dyskusyjne. Myślę jednak że jest trochę inaczej, poświęca się dużo miejsca na opis świata (strony lecą), natomiast zero na kreację. Najczęściej mamy do czynienia z odtworczą papka a wielu stronach.
Ja czytał "Źródło. Gruba, gęsta, momentami zabawna. Dobra. Warto.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
A czy ktoś czytał już może Zgiełk czasu Barnesa? Warto?
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Czytał. I się zachwycił.
Świetna rzecz. Jedna z najlepszych jakie w tym roku przeczytałem. Bardzo oszczędna, bo to w zasadzie krótkie trzy spojrzenia na postać i życie bohatera, co 12 lat. Takie majstersztyki od niesamowitej sceny czekania z walizką pod windą na aresztowanie.
Autor poczuł klimat opresyjnego państwa i sytuację kompozytora rewelacyjnie. Z biografii wybrał same perełki, takie jak rozmowa telefoniczna ze Stalinem.
Jednym słowem bardzo warto. Nawet trzeba.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Czytał. I się zachwycił.
Świetna rzecz. Jedna z najlepszych jakie w tym roku przeczytałem. Bardzo oszczędna, bo to w zasadzie krótkie trzy spojrzenia na postać i życie bohatera, co 12 lat. Takie majstersztyki od niesamowitej sceny czekania z walizką pod windą na aresztowanie.
Autor poczuł klimat opresyjnego państwa i sytuację kompozytora rewelacyjnie. Z biografii wybrał same perełki, takie jak rozmowa telefoniczna ze Stalinem.
Jednym słowem bardzo warto. Nawet trzeba.
Świetnie. Dziękuję!
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
"Czarodziejska góra" Thomasa Manna. Wszędzie piszą, że klasyka, arcydzieło itp. Ale czy warto, czy może dzisiaj sobie darować i szukać bardziej współczesnego?
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum