Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie rozumiem fascynacji przemocą, tymi wszystkimi boksami, walkami w klatce. Uznaję je za głupie i bezsensowne i niezmiernie mnie dziwi, kiedy spotykam ludzi się tym jarających.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Przemoc jest tu jedynie językiem, nie celem. Fascynacja opiera się na czymś innym i ma wiele wspólnego z przekraczaniem ograniczeń, rozwojem itd. Posłuchaj kiedyś co miał do powiedzenia Bruce Lee, jeśli oczywiście znajdziesz ku temu ochotę
Niełatwo to wytłumaczyć w paru zdaniach, ale uwierz mi na słowo, że nie chodzi o prostą fascynację przemocą. Gdyby ta była celem, zamiast sportu oglądałoby się relacje z wojny itp. Ja osobiście przemoc mam za obrzydliwą i zubażającą charakter. Ale rozumiem przemoc jako wymierzoną gwałtem, a nie w ramach "tańca", na który zgadzają się dwie dorosłe osoby w ramach określonych zasad, ani jako rodzaj widowiskowej nauki tudzież pouczającego widowiska - wierz lub nie, ale John Milliius, twórca filmowego Conana Barbarzyńcy, też brzydził się podobnie rozumianą przemocą
EDIT: same sporty walki mają oczywiście jeszcze bardzo praktyczny wymiar sensowności - pozytywnie odmieniają ludzkie życie. Przykładów znam multum
Przez sport walki rozumiem karate, judo, zapasy. Od biedy nawet boks amatorski, ale tutaj mam już zastrzeżenia. Jednak walkę, gdzie jedną z części widowiska jest lejąca się krew trudno mi nazwać sportem. Być może maluję sobie fałszywy obraz, ale wydaje mi się, że w tych wszystkich mma chodzi nie tylko o to, żeby wygrać, ale też o to, żeby skrzywdzić (obić do krwi, może coś zwichnąć/złamać) przeciwnika. W takim momencie trudno mi to nazwać sportem. Wiem, że praca nad sobą może mieć pozytywny wpływ na człowieka, ale uważam, że ten sam cel można osiągnąć bez wchodzenia do klatki. Rozumiem też, że są to "przedstawienia", na które godzą się obie strony, z zachwytem patrzy na to publiczność, ale wciąż jestem przeciwnikiem* takich spektakli. Jeśli już, to bardziej przemawia do mnie masowe, amatorskie uprawianie wspomnianych wcześniej judo, karate, gdzie celem nie jest sama walka, ale na przykład nauka samoobrony. Zawodowe okładanie się pięściami, nogami przed dziesiątkami, setkami, tysiącami ludzi moim zdaniem nie jest cudem. I osobiście uważam, że sport - tutaj mam na myśli ogólnie sport, nie konkretne dyscypliny - amatorski jest fajny, sport zawodowy trawi wiele problemów każących podchodzić do niego z dystansem. Fajnie jest samemu stanąć do rywalizacji, pokonać w bezpośredniej rywalizacji innych amatorów, ale do czucia satysfakcji nie potrzebuję złamania/upokorzenia drugiego człowieka.
*nie w sensie, że chcę ich zakazania, ale w sensie, że mnie nie interesują i nie mam zamiaru ich oglądać czy się nimi emocjonować
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Być może maluję sobie fałszywy obraz, ale wydaje mi się, że w tych wszystkich mma chodzi nie tylko o to, żeby wygrać, ale też o to, żeby skrzywdzić (obić do krwi, może coś zwichnąć/złamać) przeciwnika.
Jako osoba siedząca w tym od wielu lat, mogę cię zapewnić, że ten obraz jest fałszywy. Co innego piękny nokaut lub poddanie (piękno rozumiane jako doskonale wyprowadzoną technikę lub pokonanie przeciwnika jakimś heroicznym wyczynem) - natomiast arbiter jest w klatce po to aby chronić zawodników przed niepotrzebnymi obrażeniami. I nikt - zarówno zawodnicy, jak i komentatorzy, a także świadomi kibice - nie lubią ani tzw. "mismatches", ani jednostronnych pojedynków czy niepotrzebnych aktów przemocy. Wojownicy w większości przypadków - koniec końców - traktują siebie nawzajem z szacunkiem i pewną podstawową troską o zdrowie. Nieraz (choć na szczęście rzadko) widziałem przypadki, gdy do klatki trafił jakiś mniej doświadczony czy sensowny arbiter i zawodnik przerywał wymownie patrząc na sędziego aby ten zakończył pojedynek, gdy przeciwnik nie potrafił się już inteligentnie bronić.
Pozostając w temacie muzycznym - parę lat temu pewnej walce towarzyszył świetny trailer, który - wydaje mi się - potrafi troszkę wytłumaczyć skąd bierze się fascynacja MMA - polecam zobaczyć choćby dla walorów samego klipu https://www.youtube.com/watch?v=49gEDf6SBAM
Komentatorzy i analitycy jak Robin Black czy Dan Hardy lub Joe Rogan potrafią też fajnie wyrazić, dlaczego MMA jest dobre, mądre, ważne i fascynujące.
Pomijając nawet kwestie praktyczne - ilu zawodników w ten sport wyciągnął z kłopotliwego środowiska, z nałogów, z biedy itd. Francis Ngannou wrócił niedawno do Kamerunu (z którego trafił kiedyś do Paryża jako bezdomny) i postawił tam dzieciakom sale gimnastyczne MMA i boksu, żeby dać im szansę na ucieczkę przed życiem w gangu.
P.S. Oczywiście nie fascynują mnie "walki" z którymi nie do końca świadomi tego sportu obywatele kojarzą sobie MMA - np. jakieś "pojedynki MMA" między ćpunem z wytatuowanymi oczami a kulturystą, w jakich specjalizuje się polskie KSW. Kompletnie mnie to nie jara - oglądam głównie amerykańskie UFC gdzie mamy do czynienia z najwyższym poziomem sportowym.
oglądanie amatorskiego sportu to jak oglądanie amatorskiego filmu w kinie można - ale po co ?
sportowe wersje sztuk walki półdystansowe/puncherowe są w ogóle słabe w odbiorze wizualnym ( z uwagi na ograniczenia) - raczej dla ekspertów którzy doceniają techniki/formy
toto, chociaż zgodzę się z tym że MMA jest przereklamowane/nudne - choć ciekawsze od boksu
oglądanie amatorskiego sportu to jak oglądanie amatorskiego filmu w kinie można - ale po co
toto napisał/a:
Fajnie jest samemu stanąć do rywalizacji, pokonać w bezpośredniej rywalizacji innych amatorów
Polubiłem udział w amatorskich biegach ulicznych. Nie pisałem o oglądaniu amatorskich sportów walki, a o udziale w amatorskich zawodach. W moim przypadku są to biegi, u innych mogą być piłka nożna, koszykówka, nawet karate.
Trojan napisał/a:
toto, chociaż zgodzę się z tym że MMA jest przereklamowane/nudne - choć ciekawsze od boksu
Nie oglądam sportów walki. W ogóle. Null. Ani amatorskich, ani zawodowych. Myślę, że prędzej spodobałoby mi się oglądanie amatorskiej gry w picipolo. Być może nie napisałem tego jasno, bo skupiłem się na "krytyce" mma i pochodnych i wyłączeniu tych "dyscyplin" ze zbioru sport.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum