BioShock Infinite, czyli dzieło sztuki w gatunku gier komputerowych. Jest absolutnie cudowna. Bioshock to duchowe dziecko System Shocka, ale dopiero Infinite wykorzystuje dziedzictwo czyniąc z tego nową jakość.
Infinite tworzy własny mit. There's always a lighthouse. There's always a man. There's always a city.
W tym przypadku mężczyzną jest prywatny detektyw Booker DeWitt, a miastem latający cud techniki/fizyki - Columbia, rządzone przez religijnych fanatyków pod wodzą proroka Comstocka. Booker dostaje pozornie proste zadanie - odnaleźć i uwolnić porwaną dziewczynę, szybko jednak sprawa okazuje się być bardziej skomplikowana, gdyż poszukiwane dziewczę - Elizabeth - jest uznana za cudowne dziecko proroka, które przyniesie zbawienie mieszkańcom Columbi. Czy wspominałem już, że prorok najwyraźniej "przewidział" próbę porwania i jest na przybycie DeWitta aka fałszywego pasterza odpowiednio przygotowany?
Skoro już wspomniałem Elizabeth, to nie mogę dłużej ukrywać, że jest ona najcudowniejszą NPC jaką widziałem. Jest piękna, napisana z głębią, animowana z charakterem, po prostu żywa. Do tego twórcy postarali się aby nie pozostawała bezużyteczna, czy to podczas walk, czy zwykłej eksploracji.
Walki... nawet na zwykłym poziomie trudności potrafią być wymagające, do tego są piekielnie dynamiczne. Poruszamy się po całym terenie walki (genialne szyny), często zmieniamy bronie (można mieć tylko 2 sztuki z niewielkim zapasem amunicji, rzecz bardzo upierdliwa, ale najwyraźniej skuteczna), szukamy osłon i korzystamy ze wsparcia naszej podopiecznej.
Do tego piękna grafika, bogata w detale (Unreal Engine 3, jest co podziwiać), liczne znajdźki, wolty z fizyką i jedna z najlepszych fabuł w strzelankach.
Aczkolwiek DLC do niej to takie trochę przegięcie, coś w rodzaju sztuki współczesnej.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Jak Ci się podobał Infinite to powinieneś koniecznie obczaić oba fabularne dlc. Trzymają poziom podstawki i uzupełniają pewien bardzo istotny (przynajmniej dla mnie) wątek z całej serii. Chociaż mi strasznie przeszkadzało, że plazmidy miały nazwy wigorów, ale to już się czepiam, bo zawsze wolałam pierwszą część od trójki xD.
Co do samego Infinite - pełna zgoda, fabularnie jest świetne i finał zostawia człowieka z dziurą w głowie - dawno nic mi tak nie przekręciło musku na nice jak to. Niestety trójka cierpi na ten sam problem, co pozostałe części - średnio ciekawy gameplay - walki prędzej czy później znudzą się, a gra nie proponuje żadnych urozmaiceń - ot, jeszcze więcej walk. I jeszcze więcej. I jeszcze więcej przeciwników. Na jeszcze większych arenach. Gdyby nie ta historia, to podejrzewam, że grę ukończyłoby jakieś 20% graczy xD.
Heads or tails?
_________________ "Nie tak to trudno zostać filozofem, jak waszmość pan rozumiesz: chwal tylko, co drudzy ganią, myśl jak chcesz, byleby osobliwie,
kiedy niekiedy z religii zażartuj, decyduj śmiele a gadaj głośno; przyrzekam, iż ujdziesz wkrótce za wiellkiego filozofa..."
"Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki" Ignacy Krasicki
BioShock Infinite, czyli dzieło sztuki w gatunku gier komputerowych.
Masz timing, nie powiem . Generalnie się zgadzam, od siebie tylko dodam, że to gra fabuły, wszystko jest niej podporządkowane i wszystko poza nią jest najwyżej przyzwoite (poza, oczywiście Elizabeth, która jest absolutnie bezbłędna). Nie czynię z tego zarzutu, bo i tak zazwyczaj gram wyłącznie dla fabuły i inne składowe gier mnie nie obchodzą.
DLC odpychają mnie ceną i inną wizją Elizabeth.
Co do walk to nie. Schemat walki, potem jeszcze więcej walk, i jeszcze więcej - ma tylko jedną wadę - za mało walk. No poważnie, jak na grę akcji, gdzie mamy niemal boskie moce, niemal boskiego sprzymierzeńca i ograniczony zasób amunicji, liczba starć (i to takich dużych) była zdecydowanie za mało (i jak na możliwości infinite - za krótko). Cóż, może wyższe poziomy trudności mnie usatysfakcjonują, chociaż konieczność ponownego przetrząsania każdego zakamarka za znajdźkami mnie zniechęca.
A wiesz, że nie pamiętam? Nie byłem świadomy wówczas detali, wybrałem pierwszą z brzegu.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Legacy of Kain - nie miałbym już chyba cierpliwości grać w wszystkie gry z serii ale przypomniałem sobie fabułę za pomocą https://www.youtube.com/watch?v=w3faOccJsZc - i za prawdę powiadam wam, jest to jeden z najlepszych scenariuszy w grach komputerowych ever. Ever.
6 godzin? Ale chyba nie obejmuje wszystkich-wszystkich części?
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
6 godzin? Ale chyba nie obejmuje wszystkich-wszystkich części?
Obejmuje ale koncentruje się na cut-scenkach i przemyśleniach bohaterów, większość gameplayu (typu przejść z A do B odblokowując drzwi) streszczając w klatkach z tekstem.
Zmyliło mnie, że wydarzenia od początku aż do końca pierwszego SR zajmują nieco ponad godzinę. A, że i pierwszego SR przechodziłem gówniarzem będąc, to i na fabule się wówczas nie koncentrowałem.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Też tak miałem - o pierwszym SR czytałem w CDA i przeszedłem w sumie bezrefleksyjnie. Kilka lat temu wróciłem i już świadomie cały cykl po kolei rozpracowałem. Fabuła jest wyśmienita, ale trzeba ją rozumieć kontekstowo, nie tylko dla smaczków, więc zacznij od pierwszego Blood Omen. Później oba Soul Reavery (które zresztą miały być jedną grą), Blood Omen 2 ewentualnie (w sumie średnia gra) i wreszcie świetne Defiance zakończone w sumie cliffhangerem.
Nawet postawiłbym śmiałą tezę że wątek Raziela w wszystkich częsciach bije na głowę fabułę Planescape Torment.
Pany, szybkie pytanie. Pillars of Eternity Hero Edition za ok 17 zł
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Typową Civką w kosmosie to jest Sid Meier’s Civilization: Beyond Earth. Przez jeszcze jakieś 20 h objętą zresztą przeceną związaną z zimową wyprzedażą na steamie.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Mam pytanie do tych którzy ogarniają temat. Jaka jest wg was najlepsza gra (która edycja) z gatunku dość wąsko pojmowanej strategii/taktyki w stylu Panzer General?
Ale jeśli chcesz zagrać w coś nowocześniejszego, potem pojawił się Panzer Corps mocno poprawiony, a na jego bazie zrobiono z kolei Order of Battle, moim zdaniem dużo lepszy. Z resztą możesz sam ocenić, na Steamie jest do ściągnięcia za darmo podstawka z krótką kampanią szkoleniową. Pakiety z dalszymi kampaniami są już mocno płatne (przeciętnie jakieś 50 PLN od strzału, czyli np. cała kampania afrykańska albo birmańska), ale często zdarzają się wyprzedaże, więc warto polować. Ogólnie jest niezły balans w porównaniu z poprzednimi odsłonami gdzie lotnictwo i oddziały rozpoznawcze wygrywały bitwy na własną rękę. I, oraz, fajnie zrobiono bitwy morskie.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum