zaległy się nam (w bloku) mrówki-faraonki,
oczywiście proces kolonizacji budynku był rozciągnięty w latach...
ale sprawa doszła do triarii
mrówki wszędzie - jedynie lodówka była miejscem bezpiecznym - chleb w chlebaku później w mikrofali i tak nie był chroniony ( do trzech dni po mikrofalowym holocauście pojawiały się w mikro znowu),
wiadomo - nic nie można było zostawić na blacie/stole bo od razu wypełzały, nawet w domku królika odnalazły miseczkę z wodą (przykręconą do szczebelka) i tam zażywały kąpieli - czy w zbiorniku na wodę w ekspresie.
a i tak u mnie pono lajcik - bo 3 lata temu przy okazji remontu łazienki chyba wykończyłem "moją" królową
ale jak mówiłem sprawy doszły...
domowymi sposobami się nie dało, to postanowiliśmy wynająć specjalistę od takich potworów, krótko mówiąc - Wiedźmina
w pewien chłodny niedzielny poranek zbudził nas zgiełk na klatce - spóźniony bo spóźniony ale w końcu przyszedł - a w zasadzie przyszli (bo było ich dwóch)
twarze przeorane bruzdami, siwy włos na głowie, pełne białe zbroje - zdać się mogło że specjaliści od mokrej roboty.
wytłumaczyli że z faraonkami to nie tak prosto że dadzą mieczem po łbie królowiej i po sprawie - tu trzeba sposobu
wypchali siarkę trzy owce i rozstawili je w strategicznych miejscach, mieszkańcom rozdali też trutki i kazali rozłożyć w domach - i czekać polecili mówiąc:
mrówki głodnymi będąc przyjdą w poszukiwaniu żarcia - obaczą owce/trutkę spróbują i jak ich nie położy zrazu (a nie położy) to zaniosą do królowych.
po 4 dniach zaczęły nam puszczać nerwy - bez efektu, bez efektu
ale 5 dnia - cisza, nagle pusto, nie ma mrówek
zwycięstwo !
potem sąsiadka opowiada że zamiatała z jakiegoś kąta truchła..
ale to nie koniec historii,
kilka dni później wyjeżdżaliśmy. Po powrocie, wieczorem przygotowywałem herbatkę i zbieram kubki z ociekacza (taki a'la kamienny połączony ze zlewem), podnoszę jeden z kubków - a pod nim czerwono !
mrówki siedziały pod jednym kubkiem - jakieś niedobitki, ja wiem ? uchodźcy...?
takie niemrawe...
aż mi serce się krajało
kiedy zlewałem je wrzątkiem...
Przybył nam domownik, radujcie się jako i ja się raduję Trzymiesięczny kociamber przez Zgrozę ochrzczony Regulus (na Behemota nie było zgody, a forsować Basergora-Kobala nawet się nie odważyłem) z miejsca dostał ode mnie ksywę Transformator, które to miano emanuje dostojeństwem, honorem, czcią i godnościom osobistom (wężykiem, Jasiu). Jest cwany, nieustraszony, ma sprężysty krok, błysk w oku i w pierwszym odruchu wpakował się na regał między Dukaja a Stephensona, czym z miejsca zdobył achievement No, młody, będą z ciebie ludzie. Kłopot jest taki że mamy kota w kolorze regału, +10 do krycia się, i na pierwszy oka rzut trudno drania namierzyć. Sneaky fuckin' bastard.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Kocioł się zadomowił i trudno sobie już nam przypomnieć jak wyglądał świat przed kociołem. Rośnie szybciej niż dług publiczny Wenezueli, jest niezależny i samorządny, zwinny jak Mitsubishi A6M Zero (tylko dużo bardziej miziasty) i rozważny ponad swój wiek. Jeszcze nie trzebi populacji miejscowych gołębi, ale na razie trenuje wyskok i nabiera masy. W dodatku dużo śpi, czym wpędza mnie w patologiczną zawiść.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Na problemy z małym mieszkaniem najlepiej pomaga kupienie sobie kozy - niestety, koza na czwartym piętrze bez windy jest na tyle niepraktyczna, że zdecydowaliśmy się na psa. Long story short, od niedzieli mieszka z nami Syriusz, co prawda bandyta i degenerat, ale uroczy. Wśród mnie i kota nie brak sceptyków, ale postanowiliśmy dać maluchowi szansę. Syriusz jest to pies młody i tak rasowy, że jedna rasa nie jest w stanie go objąć - i nazywając go szczeniakiem, kundlem i sukinsynem nie dość że staję w prawdzie, to jeszcze jestem nagradzany Syriuszowym merdaniem; a merda chłopak tak entuzjastycznie, że obawiam się o zwichnięcie ogona. Jesteśmy obecnie na etapie niewyspania i uczenia się siebie nawzajem. Kot wyprowadza się w wyższe sfery mieszkania.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
(...) Syriusz, co prawda bandyta i degenerat, ale uroczy.
Black on jest, mam nadzieję, nie Brown.
No chyba, że dropiaty.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Kurde, też od miesiąca mamy chomika, tego o niezapamietywalnej nazwie, nie syryjskiego.
Co prawda młody zaczął z wysokiego C, bo zapragnął kota i jęczal dwa tygodnie, ale w końcu się na tego chomika zgodził.
W nocy zwierzę hałasuje i mam ochotę go udusić, ale ogólnie jest przytulaśny.
Aha, chomikowi nadałem imię Stanisław.
Tęsknie za szczurami, kochane (czasami i niektóre) oraz interesujace zwierzątka o zróżnicowanych charakterach. Miałem szczurki za dzieciaka, kilka par i jestem naprawdę pewien, że tworzyłem z nimi jakąś więź. Nie miały ze mną lekko, po przebudzeniu wyciągałem je z ciepłego domku z klatki, by spały razem ze mną. Po wsadzeniu dłoni do ich legowiska, markowały gryzienie mnie, chwytały ząbkmi - ale nigdy nie zrobiły mi krzywdy i nie zadały bólu. Z drugiej strony, miały dość dobrze - całymi dniami i nocami mogły biegać po 130m mieszkaniu, czasami zabierałem ja na łono natury. Często same przychodziły tylko po to, by położyć się na mnie i będąc głaskanym zasnąć. Wołane zawsze przychodziły, a "wołałem" je drapiąc w podłoże i śląc buziaczi jednocześnie. Zawsze brałem po dwie szczurzyczki, tak też chyba zrobię.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum