Przeczytałem "Baśnie. Pożegnanie". 75 minut mi to zajęło i jestem trochę rozczarowany. Tym, że główne wątki zakończyły się tak szybko i tak mało satysfakcjonująco. Jakby nie było pomysłu na to zakończenie a trzeba było się streszczać.
Aha, czyli dobrze, że poddałem się po siódmej części...
Dwa tomy "Kaznodziei" za mną. Spadł mi kamień z serca, bo bałem się, że historia się zestarzała i niepotrzebnie kupowałem nowe wydanie. A tymczasem, z niecierpliwością czekam na kolejne części - następna już w styczniu 2018 r. (a reszta w ciągu 2018 r.). Powtarzam się, ale po lekturze drugiego tomu widzę, że ta historia nie postarzała się wcale. Dalej jest mocno, "bluźnierczo" i z humorem, który mnie momentami rozkładał na łopatki.
A teraz powoli kończę rok kolejnymi komiksami. "Y: ostatni z mężczyzn". Piąta, ostatnia część roi się od odpowiedzi. Nie mogę się doczekać finału. Przeczytam pewnie do jutra.
Później w kolejce "Daredevil". Wszystkie recenzje są bardzo pozytywne, ale trochę się obawiam.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Tego DD mam już dwa tomy, niezłe cegły - choć jeszcze nie czytałem. Ale seria Bendisa i Maleeva, nie taka stara, ma już w zasadzie status kultowej. W każdym razie zapowiada się coś lepszego od typowej superbohaterskiej sieczki.
Dwa tomy "Kaznodziei" za mną. Spadł mi kamień z serca, bo bałem się, że historia się zestarzała i niepotrzebnie kupowałem nowe wydanie.
A teraz powoli kończę rok kolejnymi komiksami. "Y: ostatni z mężczyzn". Piąta, ostatnia część roi się od odpowiedzi. Nie mogę się doczekać finału. Przeczytam pewnie do jutra.
Później w kolejce "Daredevil". Wszystkie recenzje są bardzo pozytywne, ale trochę się obawiam.
1. Mogłeś Pan tutaj zapytać, a Trybun Ludowy by rozwiał wszelkie strachy
2. Śmiem przypuszczać, że się Pan nie rozczarujesz. Albo inaczej: bardzo bym się zdziwił, gdy jednak...
3. Ależ nie ma czego się obawiać... Coś Pan taki strachliwy się zrobił? Jak nie kamień na sercu, to insze obawy...
Bo drogie te "zbiorcze" wydania. To i człowiek rzadziej kupuje i dłużej się zastanawia.
"Y: ostatni z mężczyzn" - finał był bardzo dobry. Taki, jak być powinien. Wszystkie odpowiedzi padły, a nawet było coś więcej. Aczkolwiek nie obraziłbym się, gdyby było pogodniej. Bardzo dobra opowieść. Na pewno do niej kiedyś wrócę. Dla czystej radości czytania. Jeśli szukacie dla siebie tytułu, to jak znalazł. Pięć części. Doskonała historia, z humorem i dramatem.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Drogie?? Wolne żarty... Primo - promocyjnych cen nie brakuje, aczkolwiek nie tuż przed świętami... Secundo - gdybyś Pan miał zbierać "zeszytówki" na miękko, to nie dość, iż wybuliłbyś Pan więcej, miał brzydsze i bardziej podatne na uszkodzenia wydanie, czekałbyś długimi miesiącami aż seria doczłapie do końca, to na domiar gorszego nie miałbyś Pan gwarancji, że do tego dojdzie... Jasne?
Ośmielę się nieśmiało zauważyć, iż ładnych kilka lat temu nawet założyłem o tym komiksie wątek w ZB-okowni, tyle że nie cieszył się zbyt dużą popularnością, delikatnie pisząc
Po raz ostatni zachęcam Szanownego Uzurpatora do sięgnięcia po "Gotham Central". Proszę nie sugerować się jakimś tam szyldem DC, ino brać, póki jeszcze jest. Tylko 4 tomy. Czytasz Pan "promienie z dupy", a tak zacnej serii nie chcesz. Na opamiętanie się jeszcze nie jest za późno
A przy okazji: czy cokolwiek mówi Wam tytuł "Fistaszki zebrane"? Jestem straszliwie zaszokowany, głęboko wstrząśnięty, a nawet potwornie zmieszany, że jakoś nikt z tutejszych Użyszkodników tej znakomitej komiksowej serii nie brał pod uwagę...
Sam Umberto Eco się nią podniecał
Trochę drogie są. Nie narzekam. Pewnie i tak tanio wychodzi. Ale jednak też skłania to do ostrożniejszych wyborów.
Dlatego skupiam się głównie na "zbiorczych" wydaniach.
"Daredevil. Nieustraszony" - część pierwsza przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Fantastyczna robota. Zarówno jeśli chodzi o fabułę, jak i rysunek. Forma i treść grają ze sobą wspaniale. Ale przede wszystkim ujęła mnie fabuła. Wszystkie historie w tej części są dopracowane, realistyczne i mają moc. Zanim jeszcze doczytałem do końca zamówiłem tom 2. Pewnie go już nie zdążę przeczytać przed świętami, ale postaram się wyrobić do Sylwestra. W takim ujęciu "Daredevil" dołączył do "Punisher Max" i "Czarna Wdowa. Powrót do domu". Wspólny mianownik to ograniczenie nadludzkiego pierwiastka do minimum. Choć "Punisher Max" to nadal brutalna rozwałka, która z realizmem ma spośród tych trzech tytułów najmniej wspólnego. Mimo wszystko, może bohaterowie Marvela nie są taką odpustową cepelią, za którą ich miałem.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Oszczędzaj, bo warto.
Druga część "Daredevila" jest tak samo dobra, jak pierwsza. Ostatnia przeczytana przeze mnie książka w 2017 r. i było to godne zamknięcie. W marcu wyjdzie trzecia, chyba ostatnia, część. I już przebieram odnóżami.
W drugiej części jest więcej superbohaterstwa, "Daredevil" robi się mroczniejszy - Mroczny Rycerz z Gotham miałby sporą konkurencję pod tym względem. Historie są nadal soczyste i realistyczne. Wykonanie też pierwsza klasa, choć w pierwszej części było więcej formalnej odwagi. Nie kładę na to zbytniego nacisku, zwłaszcza że i tak 2 części niczego pod tym względem nie brakuje. Nie przeszkadzało mi nawet "wpadkowe" pojawienie się Avengersów.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Korzystając z wyprzedaży na Arosie kupiłem Sandmana 1,2 i mocno zastanawiam się nad Daredevilem. Tylko ciekawi mnie czy to jest bardzo brutalne?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
"Daredevil"? Brutalny jest, ale chyba nie jakoś ponadprzeciętnie. Nie brutalniejszy niż "Batman". Dziecku bym nie dał, ale nie z powodu poziomu brutalności, co dojrzałości fabuły.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
O ile pierwszy tom można by podsumować słowem "Desperacja", to drugi tom zdecydowanie dostałby ode mnie podtytuł "Furia". Matt wciąż próbuj wieść podwójne życie, jednak syf jakiego narobiły pogłoski o tożsamości Daredevila skutecznie utrudnia mu bycie sobą, niezależnie od alter ego. Wisienką na torcie okazuje się fakt, że Fisk nadal żyje i wrócił do Nowego Jorku - osłabiony i z kompletnie rozwaloną organizacją - wciąż jednak niebezpieczny. Tymczasem Matt poznaje nową kobietę, która jak się okazuje, również jest niewidoma i szybko odkrywa jego sekretną tożsamość (została uratowana przez Daredevila, a potem skojarzyła głos Matta z Daredevilem - proste jak budowa cepa). Biorąc jednak pod uwagę sytuację Murdocka, dziewczyna szybko wpada w ogień krzyżowy wszystkich, którzy chcą się pozbyć Daredevila.
Narastająca przestępczość, łotry klasy C przejmujące władzę w Hell's Kitchen, dziwadła polujące na Daredevila, powrót Kingpina i zagrożenie wobec kobiety, którą Matt pokochał powodują, że rośnie w nim gniew z jakim do tej pory nie miał do czynienia. I nad którym nie chce już dłużej panować. Muszę przyznać że ten "nienawistny ogień" jest dobrze oddany w rysunkach, da się poczuć absolutną wściekłość, szczególnie kiedy dochodzi do konfrontacji Murdocka z Fiskiem. Przychodzi taki moment, kiedy trzeba zrozumieć że nie da się samemu wygrać ze wszystkimi oprychami w mieście, nie da się ich wyeliminować. Można ich jednak... Kontrolować. Poprzez strach i metody żelaznej pięści, jak przez lata robił to Fisk. Wystarczy tylko zmienić priorytety. Do takiego właśnie wniosku dochodzi Matt i ostatecznie obala Wilsona Fiska z jego tronu, proklamując wszem i wobec że od dziś to Daredevil zostaje nowym Kingpinem.
Okazuje się, że Matt doskonale odnajduje się w swojej roli, w pół roku wziął wszystkich za mordy, przestępczość spadła, inwestycje wracają do dzielnicy, a oprychy pouciekały do innych dzielnic Nowego Jorku. No i tu się tworzy pewien problem, którego wynikiem jest wezwanie Matta na dywanik przez Luka Cage'a, Petera Parkera, Stephena Strange'a i Reedesa Richardsa, którzy przez wypieranie przestępców na inne rejony miasta, kompletnie stracili panowanie nad tym co się dzieje w ich dzielnicach. Każda akcja rodzi konsekwencje, ale Matt nie zamierza wycofać się ze swojego planu - to jego dzielnica, a co się dzieje w innych to już sprawa innych "obrońców", którzy widocznie nie potrafią działać dość radykalnie. Mimo wszystko udaje im się ostatecznie dojść do kruchego porozumienia, gdzie nowy Kingpin może wykorzystać wpływy i władzę do zaprowadzenia porządków także w innych dzielnicach.
Tymczasem na horyzoncie ponownie pojawia się Natasza Romanoff (Czarna Wdowa), jednak tym razem to ona jest w tarapatach. Spisek w Bułgarii, pojmanie Madame Hydry przez Avengers i ucieczka Czarnej Wdowy w objęcia byłego chłopaka; jak może się skończyć zaangażowanie nowego władcy nowojorskiego podziemia w międzynarodowy incydent...
I jakim cudem w to wszystko wplątał się okaleczony przez Punishera Billy Russo?
Kreska Bendisa wciąż stoi na wysokim poziomie, szczególnie rysunki dla "przerywników" kolejnych rozdziałów - aż zatrzymywałem się, żeby po prostu się im poprzyglądać.
Około 10% rysunków w tomie należy do Maleeva, który reprezentuje zupełnie inny styl - bardziej ugładzony, czysty, i o wiele bardziej komiksowy (przypomina nieco animacje Batmana z lat 90). Nie mówię, że wygląda to brzydko, ale ten styl po prostu nie pasuje mi do konwencji historii. Może też dlatego Maleev dostał tak małą jej część.
_________________ Zapraszam na bloga - http://wirtokracja.blogspot.com/ I zawsze tak wypadnie, że ten, kto ci nie jest przyjacielem, żądać będzie od ciebie neutralności, a ten kto ci jest przyjacielem, żądać będzie otwartego wystąpienia z bronią. - N. Machiavelli
A poniżej 2 tytuły sprowadzone z USA - shorty, więc zamknięte historie.
Deadpool vs Punisher
Najemnik z nawijką kontra postrach wszystkich przestępców. To musiało być dobre i muszę przyznać, że było całkiem niezłe. Ogólny zarys historii jest dość prosty - Punisher zamierza zlikwidować jednego z pomniejszych bossów mafii, który okazuje się dochodowym zleceniodawcą i kumplem Deadpoola. Frank na tyle skutecznie manipuluje jednak Wilsonem, że przez większość historii ta dwójka ze sobą współpracuje. Punisher w wyniku pokręconej intrygi dostaje łatkę dzieciobójcy, którą za wszelką cenę stara się usunąć. Nieświadomy zaś swojej prawdziwej roli w tym wszystkim Deadpool, pomaga m w tym zadaniu, okraszając wszystko absurdalnym humorem, który staje się jeszcze lepszy w konfrontacji z Punisherowym brakiem jakiegokolwiek humoru. W całą akcję wplątuje się Taskmaster, który ostatecznie pogarsza sytuację i staje się dla Franka głównym celem do zdjęcia. Chociaż... Kto tu właściwie poluje na kogo? I co się stanie kiedy Deadpool wreszcie zrozumie jak bardzo został zmanipulowany przez Punishera? Rollercoaster ciągłych zwrotów akcji, dobrego humoru i jazdy Frankowym vanem na 5 biegu!
Deadpool vs Carnage
Dwóch niezrównoważonych, socjopatycznych zabójców przeciwko sobie? Konkurs na to, kto potrafi zrobić większą rozwałkę? Czy też może ciekawy wgląd w istotę chaosu? No właśnie...
Chaos - jedyna rzecz w jaką wierzy Cletus Cassidy. Brak kontroli kogokolwiek nad czymkolwiek i niczym nieskrępowana masakra. Oto istota Carnage'a. Mimo że Cassidy i jego symbiot zostali rozdzieleni i są trzymani z daleka od siebie, to jednak jest to jedyny nosiciel, który ma niemal 100% zgodność ze swoim symbiotem (do tego stopnia, że jeden może przywrócić drugiego do życia). Coś o czym Eddie Brock, czy Flash Thompson mogli tylko marzyć. Nic więc dziwnego, że symbiot odnajduje w końcu sposób na ponowne połączenie się ze swoim gospodarzem, a Cassidy utwierdza się w swoim chaotycznym poglądzie na wszechświat.
Jednak... Wieść o jego ucieczce dociera do uszu znudzonego koleżki, wcinającego kolejną chimmichangę, któremu przekaz z przeskakujących kanałów w telewizorze nakazują podjąć się świętej misji dorwania Carnage'a. Ot doskonałe wejście dla Deadpoola i pierwsza drzazga wbita w Carnage'ową teorię chaosu. Kompletnie przypadkowe wskazówki i zbiegi okoliczności doprowadzają Deadpoola wprost pod drzwi kryjówki Cassidy'ego.
Dochodzi do pierwszej konfrontacji, którą Wilson przegrywa. Jednak pościg trwa nadal, Cletus próbuje nie używać żadnych wzorców zachowań, żadnych schematów, po prostu udaje się tam gdzie akurat ma ochotę. Okazuje się jednak, że Deadpool w dalszym ciągu go odnajduje. I przegrywa kolejny pojedynek. A potem następny. I następny.
Koniec końców Carnage ma już dość uciekania, nie mogąć zrozumieć jakim cudem taka skretyniała jednostka jak Wilson odnajduje go za każdym razem. I wtedy właśnie Deadpool postanawia, że i tak nie wygra w normalnej walce. Ale zawsze będzie w stanie znaleźć Carnage'a, ponieważ cała jego teoria chaosu to pic na wodę. Za każdym razem kompletnie losowe wskazówki prowadzą go wprost do niego, jak gdyby było to zaplanowane. I tak oto umysł Cassidiego zaczyna się łamać, nie mogąc dopasować w żaden sposób tej sytuacji do jego światopoglądu.
Ostateczna konfrontacja pomiędzy dwoma psychopatami będzie starciem umysłów i argumentów. Tego nikt się nie spodziewał, a jednak... Kto z tego starcia wyjdzie zwycięsko?
_________________ Zapraszam na bloga - http://wirtokracja.blogspot.com/ I zawsze tak wypadnie, że ten, kto ci nie jest przyjacielem, żądać będzie od ciebie neutralności, a ten kto ci jest przyjacielem, żądać będzie otwartego wystąpienia z bronią. - N. Machiavelli
Intrygujące połączenie typowego demonicznego mistycyzmu Strange'a z opowieścią detektywistyczną w noirowym stylu. Użytkownik magii napada na bank, zabijając przy tym kilkanaście osób. Nikt nie jest w stanie dobrać motywu, ani zidentyfikować sprawcy. Na miejscu pojawia się więc Stephen Strange, jednak i on jest bezsilny, gdyż jest do dla niego typ magii, z którym wcześniej się nie zetknął - tak jakby każdy ślad który zostaje po jej użyciu był w jakiś sposób zacierany. Strange podejmuje jednak trop, wyciągając informacje od policji i prowadząc śledztwo na własną rękę. W historię zostaje także zamieszana inna mistyczka - przyjaciółka Stephena - Topaz. Będąc pod wpływem zaklęcia kontroli umysłu zwodzi go z tropu i wprowadza w zasadzkę, z której Strange'owi ledwo udaje się ujść z życiem. Od tej chwili jest to sprawa osobista... Każdy kolejny fragment układanki napawa Strange'a coraz większym strachem. Czyżby dawno zażegnane zagrożenie miało znów powrócić? Dokąd prowadzą tropy, kto stoi za napadem i kto używa zaklęć, których Strange nie jest w stanie zidentyfikować?
Tom oprócz głównej historii zawiera także kilka mini historii (w większości w formie szkiców) różnych autorów, które dodatkowo dodają smaczek przez ukazanie zupełnie różnych podejść do postaci Doctora Strange'a i podejmowanych tematów.
_________________ Zapraszam na bloga - http://wirtokracja.blogspot.com/ I zawsze tak wypadnie, że ten, kto ci nie jest przyjacielem, żądać będzie od ciebie neutralności, a ten kto ci jest przyjacielem, żądać będzie otwartego wystąpienia z bronią. - N. Machiavelli
Żona mi upolowała drugi tom, uświadamiając tym samym, że ruszyła cała seria. W latach '90 miałem "Klejnoty Gwalhura" z tej serii - najlepszy komiks o Conanie, jaki czytałem; uwielbiam taki styl. Będę zbierał
"100 naboi" ukazuje się w Polsce, tym razem w pięciotomowej edycji. http://www.empik.com/100-...51350,ksiazka-p No nic, spróbuję. Wszyscy chwalą. Zamówiłem razem z 4 tomem "Kaznodziei" i trzecim "Daredevila". W marcu to ja nie poszaleję z książkami, już te trzy zapewnią drenaż kieszeni. W jednej paczce.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"100 naboi" czytałem przed laty, gdy była pierwsza edycja. Pożyczane komiksy od kumpla, musiałem oddać .
Teraz na nową edycję czekam niecierpliwie. Znakomity komiks. Nie zawiedziesz się moim zdaniem.
Wznowienie "100 naboi" to jedna z komiksowych premier roku jak dla mnie, a podobno Egmont planuje również ponowne wydanie "Transmetropolitan" Warrena Ellisa.
Zdaje się, że dobrze się sprzedaje, może więc po nim i "Pladze żab", Egmont wejdzie w inne dzieła z universum Mignoli: "Hell on Earth" i "Abe Sapien", że o innych tytułach nie wspomnę
Jeśli mnie pamięć nie myli, to run Moore'a zamknie się w trzech tomach zbiorczych
Takiego komiksowego Eldorado to w Polsce nigdy nie było
No faktycznie, komiksowo jest rewelacyjnie. "Saga o potworze z bagien" to akurat najbardziej oczekiwana przeze mnie premiera w tym roku, choć i "Transmetropolitan" będzie hitem.
A co do polecanek. Przeczytałem w weekend pierwszy zbiorczy tom "100 naboi". Wielka ponad 450-stronicowa cegła. Kiedyś to czytałem, w czasach kiedy wydawała to Mandragora. Próba czasu zaliczona, komiks jest rewelacyjny, jeden z moich ulubionych. Rysunki są obłędne, majstersztyk.
Klimat trochę z "The Wire" ale bez tego wielkiego ciężaru problematyki społeczno-obyczajowej. Czysta rozrywka, akcja pędząca ciągle na złamanie karku - ale z jednoczesnym tworzeniem tzw. "większego obrazka" w tle.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum