Wkręciłem się po uszy. Za mną "Wypijmy nim zacznie się wojna" i "Ciemności, weź mnie za rękę" i jestem zdjęty grozą, ale i pod wrażeniem. W kolejce czeka już "Miasto niepokoju", głównie dlatego, że w okolicznych bibliotekach nie ma "Pułapki zza grobu". Pytanie do starych fanów: warto zabierać się za "Rzekę tajemnic" i "Wyspę skazańcow", jeśli już widziało się filmy, czy znajomość wszystkich zwrotów kompletnie odbiera przyjemność z lektury? Z pobieżnych obserwacji wynika, że sama proza sprawia mi wystarczającą przyjemność nawet i bez liczenia na (czasem przwidywalne) twisty, ale mogę się mylić. A ja nie lubię się mylić
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Skoro widziałeś filmy to fabuła cię nie zaskoczy. Ale po w/w powieściach wiesz już jakiego stylu autora się spodziewać i ja "Wyspę skazańców" uważam pod tym względem za najlepsze jego dzieło. No, może obok "Ciemności...".
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Nocne życie" za mną. Nie padam z zachwytu, ale czytało mi się tą powieść nieźle. Fabuła rozpisana jest na około 10 lat. W zasadzie to powieść typowo gangsterska. Główny bohater - Joe Coughlin jest przestępcą. Najpierw zajmuje się kradzieżami, a potem "rozwija się". Nie będę zdradzał fabuły - wystarczy napisać, że Lehane potrafi zaskoczyć nawet, kiedy operuje schematami znanymi z gangsterskiego kina noir. Femme fatale jest odpowiednio pociągająca i ma w sobie mrok właściwy niektórym bohaterkom spotykanym w powieściach kolegi po fachu, Jamesa Ellroya.
Jest to powieść różniąca się od "Miasta niepokoju". Akcja podzielona jest między Boston i Florydę. Ale obydwa miasta są na drugim planie. Rys historyczny również stracił na znaczeniu, choć historia przewija się w tle. Wartka akcja, doskonałe dialogi, lekkość stylu autora gwarantują doskonałą rozrywkę. Jest jakiś "morał" nawiązujący do tytułu powieści - nie chodzi w nim w ogóle o uroki nocnego życia. Ma bardziej metaforyczne znaczenie.
Wadą powieści była chyba szybkość fabuły. Choć powieść ma kilkaset stron i epicki rozmach - trochę tego nie czuć. Miałem wrażenie, że Lehane nie popracował nad tłem powieści. Nie skupił się wystarczająco na detalach. Jakby pisał ją z myślą o przerobieniu na scenariusz, ale nie serialu tylko filmu kinowego
Ponoć Ben Affleck ma ją zekranizować. Pożyjemy zobaczymy. To dobry reżyser i "czuje" klimat powieści Lehane'a, co udowodnił w "Gone, baby gone" i czuje "klimat" takich opowieści, co udowodnił także w znakomitym "Mieście złodziei".
Ale szkoda, że Lehane nie porwał się na ambitniejszy cel. Nie mówię, aby iść sladem Ellroya (choć - czemu nie?), ale choćby śladem "Miasta niepokoju".
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Zacząłem czytać "Miniony świat". Trzecia część trylogii zapoczątkowanej "Miastem Niepokoju". Fabuła dzieje się długo po wydarzeniach z "Nocnego życia". Joe Coughlin nie jest już gangsterem, ale kimś więcej: załatwiaczem, pośrednikiem, consigliere. Niby poza głownym przestępczym nurtem, ale nadal w jego obiegu. "Wyprany", działający z ukrycia, taki pociągacz za sznurki. Ale do czasu, kiedy okaże się, że ktoś ma z nim na pieńku.
W zasadzie lektura tej powieści nie powala na kolana, tak samo jak nie powalało "Nocne życie". Trochę brakuje mi Lehane'a z jego wcześniejszych powieści. Mroczniejszych, bardziej gęstych. Mamy tu takiego Jamesa Ellroya w wersji łagodnej. To nadal dobra powieść w swoim gatunku, ale jednak jakoś blado się prezentuje przy wcześniejszych powieściach tego autora. Obawiam się, że finał okaże się przewidywalny. A szkoda. Ale może się mylę.
Powieść szybko się czyta, ale nie dlatego, że taka zajmująca i nie można się od niej oderwać. Po prostu jakoś tak dobrze napisana, że choć fabuła nie porywa, to lektura nie boli. Pewnie dziś lub jutro skończę. A nic nie zapowiada, aby nie było to jednak rozczarowanie. Po prostu Lehane pisał kiedyś lepiej.
Ale jesli ktoś nie zna jego twórczości, to może czytać z większą frajdą. Tylko nie radziłbym zaczynać lektury bez znajomości poprzednich. A z pewnością "Nocnego życia", bo znajomość "Miasta Niepokoju" do szczęścia akurat w tym przypadku potrzebna nie jest, bo i Joe Coughlin zajmuje w niej niewiele miejsca i nie jest znaczącą postacią.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nieczęsto zdarzają się powieści świetne, wedle których powstały jeszcze lepsze ekranizację. Wedle mnie Rzeka Tajemnic jest taką powieścią. Przywołując z marszu w pamięci inne tytuły mogę dorzucić jeszcze Działa Nawarony i oczywizda Blade Runnera. Tutaj najbardziej, bo średnia powieść Dicka stała się matką jednego z najlepszych filmów SF w historii kina. A może to powód na założenie takiego tematu, jak ekranizacje? Nie chcę mnożyć bytów nad potrzebę, a może już był?
Przeczytałem przez weekend "Pokochać noc" Dennisa Lehane. Całkiem przyzwoita książka, choć od tego pisarza można było oczekiwać więcej. Nie ma klimatu z jego najlepszych powieści. Całość jest sprytnie skonstruowana, ciekawa, ale po skończeniu czytania nie zostaje po niej ślad w głowie. Miły, relaksujący produkcyjniak gatunkowy.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum