"Manchester by the sea" podobał mi się umiarkowanie. W zasadzie doceniam go tylko z powodu wspomnianej powściągliwości. Ale że to film z pretensjami, to muszę się doczepić. Nie wiem, jak jest sens, cel tej historii. Poza takim oczywistym, że nie ma dobrych zakończeń, traumy długo się leczą itp. Trochę mnie rozczarował, jeśli takie banalne tłumaczenie przyjąć. Casey Affleck wyróżniony trochę na wyrost - zagrał tu jak zwykle. A kiedy okazało się, że prywatnie z niego szmaciarz, to już nie mam dla niego żadnej sympatii.
"Mute" - kolejny film z ambicjami. Zatem znowu będę się czepiał. Aczkolwiek możliwe, że to film nie dla mnie, więc jako prostak nie jestem godny, aby pisać na jego temat. Mimo to się ośmielę, bo kto mi zabroni. To niby cyberpunk. Nie będę się kłócił. Wizja przyszłości bogata, ale bez wodotrysków. Idealna, aby chwycić miłośnika gatunku. Reżyser z renomą - Duncan Jones. Można było mieć oczekiwania. I moich nie spełnił. Fabuła nużąca, bezbarwna, bez jajec. Niezła obsada wycisnęła z miernej historii ile się dało, ale to filmu nie uratowało. Dałem 5/10, za obsadę i niezłe tło. Ale to wszystko. Duże rozczarowanie. https://www.youtube.com/watch?v=ma8te7ywEio
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Phantom Tread - jednak filmy Thomasa Paula Andersona nie są dla mnie. Mimo genialnej gry Daniela Day Lewisa film jest strasznie nudny, a końcowe partie scenariusza ujawniają, że również skrajnie wydumany, by nie powiedzieć idiotyczny. Nie polecam.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Zanim ustosunkuję się do bluźnierstw Uzurpatora Augustusa pod adresem "Manchester by the sea" i podejmę heroiczną próbę "pocieszenia" Cintryjki, pozwolę sobie wystukać kilka zdań na temat "Wind River"
Twórcą filmu jest Taylor Sheridan, scenarzysta "Sicario" i "Aż do piekła". Jego reżyserski debiut należy uznać za bardzo udany. Nakręcił realistyczną i brutalną historię miażdżącą cojones, która nie pozostawia najmniejszych złudzeń, że homo sapiens jest zdolny do najgorszych rzeczy. Oczywiście nic odkrywczego, wszak mamy tego świadomość od zarania dziejów tegoż gatunku, niemniej jednak obraz nakręcony przez Sheridana ma silną moc oddziaływania. "Nie owija w bawełnę", nie wybiela bohaterów, zero moralizowania, czy chujowego patosu... Film ma prostą fabułę, ale zważywszy na zalety nie stanowi to zarzutu, tym bardziej, że właściwie wyciska z tematu wszystko, co się da. Nietypowe, bardzo klimatyczne miejsce akcji, świetne aktorstwo, ładna muzyka, dramaturgia prima sort... i dołujące poczucie bezsilności, że pewnych rzeczy nie da się zmienić. Ból i poczucie utraty są tu wręcz namacalne. Mnie poruszyło. Dziękuję za uwagę i zachęcam do obejrzenia.
"Kształt wody" - wiele nagród, nominacji... Nieporozumienie, jak dla mnie. Plusy: strona realizacyjna, ładne piersi i M. Shannon (agent Nelson z "Boardwalk Empire" wiecznie żywy ). W pewnym sensie jest to film o przełamywaniu barier międzygatunkowych
Wytrzymałem aż 1,5 godz. i dalej nie zmogłem.
Ave, Cezar!
Dawno nie widziałem dobrej amerykańskiej komedii a ta jest dobra, może nawet bardzo. Nie ma sensu pisać o fabule czy grze aktorskiej, to jest po prostu film który warto obejrzeć.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Pozwolę sobie się stanowczo nie zgodzić. Dla mnie to film o niczym, jedna fajna scena (z marynarzami), poza tym mordęga. A bardzo lubię filmy braci Cohen.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
W lutym sporo słyszałem dobrego o "The Disaster Artist" Jamesa Franco. Nie widziałem jeszcze - postanowiłem najpierw zobaczyć "The Room" niejakiego Tommy'ego Wiseau. Podobno "najgorszy film w historii kinematografii", prawdziwy kult.
Tego się nie da wyrazić słowami. Do tej pory nie mogę uwierzyć w to co zobaczyłem. Ten film to cudo o jakim Ed Wood mógł tylko pomarzyć. A historia jego powstania jeży włos na głowie.
Tak na zachętę:
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Wiseau ponoć jest Polakiem więc wszystko zostało w rodzinie
Żeby tylko Polakiem. On jest podobno "wampirem ze wschodniej Europy". Nie wiadomo, kiedy się urodził, gdzie się urodził, on sam nie używa dat, lecz mówi "kiedy byłem młody", "przed wieloma laty", "daleko, daleko stąd"...
No i wygląda jak Dracula.
Pozwolę sobie się stanowczo nie zgodzić. Dla mnie to film o niczym, jedna fajna scena (z marynarzami), poza tym mordęga. A bardzo lubię filmy braci Cohen.
A wodny balet? Wkręcona apaszka? Scena końcowa? Świetnie się bawiłem
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Dzisiejsza premiera na Netflixie - "The Outsider" z Jaredem Leto. Rozczarowanie i kolejny dowód na to, że Netflixowi w filmy nie idzie. A fabuła była tak obiecująca: 1954 r., Japonia, amerykański żołnierz w więzieniu, jakuza. A ostatecznie wyszło mocno przeciętnie. Słabo napisane, słabo zagrane. Widziałem gorsze, więc daję 5/10, ale i tak nie warto https://www.youtube.com/watch?v=QNNcl2mEHzQ
"Red Sparrow" - miałem przesłuchać powieść, ale zamiast tego obejrzałem film. Fanem Jeniffer Lawrence nie byłem, nie jestem i nie zostanę (zapewne). W tym filmie nie wypadła źle, ale ta cholerna grzywka naprawdę mnie irytowała. Fabularnie nie było źle. Młoda baletnica, wujek w służbach, trening w specjalnej szkole, misja związana z szukaniem kreta w rosyjskich służbach. Niezłe to było. Czasami scenariusz szwankował, ale to dobra fabuła, z dużym potencjałem na ciąg dalszy (ponoć są jeszcze dwie powieści), choć w tym filmie historia jest zamknięta. Doskonała obsada, poza J.Law. Jeśli chodzi o ten scenariusz, to momentami było zbyt mętnie. Najpierw poczytywałem to za zaletę - bo scenarzyści nie tłumaczyli wszystkiego. Potem za wadę, bo jednak główną oś intrygi musieli na końcu "podsumować", aby widz nie wyszedł skołowany z kina. Nie bardzo też były podstawy, aby wierzyć w zajebistość głównej bohaterki. Ale to akurat nie był jakiś problem. Ostatecznie, nieźle się ten film oglądało. https://www.youtube.com/watch?v=PmUL6wMpMWw
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Humanity" - Ricky Gervais zrobił nowy standup i jest śmieszny. Rzadko któryś rozśmieszacz mi się podoba, ale Gervais jest genialny. Nie ma litości dla nikogo. W tym dla chorych dzieci (warto poznać odpowiedź, dlaczego na kolację wolałby zaprosić Hitlera zamiast dziewczynki z alergią ). Najbardziej mnie ujął trzema powodami, dla których nie posiada dzieci. Oraz dlaczego dobrze byłoby zaadoptować dziecko z Afryki. Oj, będę dręczył tym niektórych znajomych, aż mnie wywalą z listy kontaktów.
https://www.youtube.com/watch?v=XAwU3Lyn--U
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Anihilacja" - oderwałem się od seriali na chwilę, aby potwierdzić to, że "Anihilacja" to film, który nie miał szansy mi się spodobać. Ponoć chwalili go krytycy. A ja się nie dziwię, że studio wolało sprzedać go Netflixowi, niż ryzykować kinową porażkę. Nie chodzi o to, że film jest zbyt ambitny dla przeżartej komiksową cepelią masowej publiczności. Ten film po prostu jest nieudany. Z fabuły nic nie wynika. Choć, jak mi się wydaje, wszystko zostaje wyjaśnione i w jakiś sposób skonkludowane. Bałem się, że koniec będzie bełkotliwy i pójdzie w jakąś dziwność, aby ukryć, że za fabułą nie stoi żadna głębsza refleksja. I gdyby od początku była to rozrywkowa produkcja - nie miałbym nic przeciwko. Niech mi dadzą ponad półtorej godziny dobrej rozrywki i będzie dobrze. Ale kiedy się chce uderzyć w ambitniejsze tony, to i trudno się dziwić, że wrażenia nie robią ani obrazki, ani obsada, ani nic. Strata czasu. Jeśli nie widzieliście jeszcze to dobra rada: znacie już zarys fabuły, pewnie część z was czytała powieść (choć film jest ponoć luźno na niej oparty) - wiecie mniej więcej czego oczekiwać. Obejrzyjcie pół godziny na początku, a potem skipnijcie na ostatnie 15-20 minut. I to chyba wystarczy. I tak dużo. Ale mieści się w czasowej "normie" dla kablówkowego serialu. Tyle można przecierpieć. Żałuję, że obejrzałem całość. Ten film nie jest gniotem, sam dałem 5/10. Ale może z wysokiej tolerancji dla szajsu. Gdyby nie łatka "ambitnego" to może dałbym wyżej, choć wątpię - za słaba fabuła.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Koleżanka ostrzegła mnie przed Anihilacją: albowiem zasnęła po śjakichś 20 minutach, a jej mąż się przyznał, że przewijał po kawałeczku w oczekiwaniu na wstrząsającą puentę i jest do dziś zdegustowany, bo się nie doczekał. Znaczy, znowu obejrzenie trailera wystarczy.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Dzisiejsza premiera na Netflixie - "The Outsider" z Jaredem Leto. Rozczarowanie i kolejny dowód na to, że Netflixowi w filmy nie idzie. A fabuła była tak obiecująca: 1954 r., Japonia, amerykański żołnierz w więzieniu, jakuza. A ostatecznie wyszło mocno przeciętnie. Słabo napisane, słabo zagrane. Widziałem gorsze, więc daję 5/10, ale i tak nie warto
A mi seans sprawił przyjemność. Zgoda, że zwiastun sugerował większy potencjał, ale udało mi się od tego wyabstrahować. Gra Jareda jest może średnio przekonująca, a połowa innych postaci zdaje się zbyt poglądowa, jednak druga połowa daje radę (z seniorem gangu na czele). Ostatecznie zafascynowali mnie tłem społeczno-historycznym opowieści. Zatem one i strona wizualna sprawiły, że mimo wszystko wyniosłem z filmu satysfakcję. Poza tym scenariusz jest trochę ubogi, raczej przeciętny i największy jego plus to prostolinijne (czyli nieodkrywcze i bez pierdolnięcia) przedstawienie greckiej tragedii i gorzkiego triumfu nowoczesności (dla japońskich obrazów albo typowe, albo przekazywane już lepiej). Daje 6/10 i brak zawodu bez obiecywania sobie po blurbach za dużo.
"Anihilacja" oderwałem się od seriali na chwilę, aby potwierdzić to, że "Anihilacja" to film, który nie mi
Oglądam to i nie daję rady, doskipowałem do 27minuty, dalej będzie gorzej?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
"Red Sparrow" - miałem przesłuchać powieść, ale zamiast tego obejrzałem film. Fanem Jeniffer Lawrence nie byłem, nie jestem i nie zostanę (zapewne). W tym filmie nie wypadła źle, ale ta cholerna grzywka naprawdę mnie irytowała. Fabularnie nie było źle. Młoda baletnica, wujek w służbach, trening w specjalnej szkole, misja związana z szukaniem kreta w rosyjskich służbach. Niezłe to było. Czasami scenariusz szwankował, ale to dobra fabuła, z dużym potencjałem na ciąg dalszy (ponoć są jeszcze dwie powieści), choć w tym filmie historia jest zamknięta. Doskonała obsada, poza J.Law. Jeśli chodzi o ten scenariusz, to momentami było zbyt mętnie. Najpierw poczytywałem to za zaletę - bo scenarzyści nie tłumaczyli wszystkiego. Potem za wadę, bo jednak główną oś intrygi musieli na końcu "podsumować", aby widz nie wyszedł skołowany z kina. Nie bardzo też były podstawy, aby wierzyć w zajebistość głównej bohaterki. Ale to akurat nie był jakiś problem. Ostatecznie, nieźle się ten film oglądało. https://www.youtube.com/watch?v=PmUL6wMpMWw
Trochę jednak nudnawo. Lawrence w sumie niezła, Schoenaerts przypominał mi Putina, zaś obraz Rosji trochę jak z czasów zimnej wojny. Książka Matthewsa podobna, choć ma nie tak przekombinowany finał, no i inaczej rozłożone akcenty; Dominika właściwie od początku wie, czego chce.
_________________ no i jestem
widzisz jestem
nie miałem nadziei
ale jestem
Tak się złożyło, że i Anihilację i Outsidera niedawno obejrzałem.
Filmy nie zrobiły na mnie wrażenia, oba niezbyt udane.
Anihilację mogłem sobie darować, sam nie wiem czemu się katowałem. Natalie Portman ze swoją zbolałą miną mnie denerwuje, skończyła się na Leonie Z.
Zresztą, męczyłem się i przy książkach VanDerMeera, a przeczytałem wszystkie trzy części serii. I tez nie wiem po co. Nudy, panie, nudy.
Outsidera skrócić o pół godziny, wyrzucić z obsady Jareda Leto i byłby niezły film.
Downsizing całkiem w porządku film, jeśli oczywiście pominąć kluczową sprawę pomniejszenia. Ktoś, zapomniałem kto, w NF już w latach 90tych udowadniał że krasnoludki nie mają prawa istnieć.
Matt Damon mi nie przeszkadzał, a reszta aktorów genialna, zwłaszcza Christoph Waltz.
Fajny klimat filmu, IMO trochę w stylu Wendersa.
W sumie polecam.
"Pacific Rim" - wysmakowana uczta wizualna w połączeniu z bestialskim gwałtem przez uszy. Scenariusz i dialogi trącą: prymitywizmem, wyświechtanymi kliszami i skamieniałymi sucharami. Konstrukcja cepa jest bardziej złożona od kreacji bohaterów.
"Pacific Rim" - wizualna w połączeniu z bestialskim gwałtem przez uszy. Scenariusz i dialogi trącą: prymitywizmem, wyświechtanymi kliszami i skamieniałymi sucharami. Konstrukcja cepa jest bardziej złożona od kreacji bohaterów.
2/10
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum