FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Co teraz czytam? V2.0
Autor Wiadomość
m_m 
Uchodźca

Posty: 1867
Skąd: Zewsząd
Wysłany: 2018-05-16, 08:51   

Dzięki przeglądaniu tego forum sięgnąłem po dwie książki których inaczej bym nie tknął.
Egipcjanin Sinuhe Mika Waltari to rewelacyjna lektura, nic a nic nie czuć że była pisana jakieś 70 lat temu.
Czyta się świetnie, dialogi bawią a postaci są barwne. Jestem ukontentowany.

Siódemka Ziemowit Szczerek. Hm, musiałem się zmusić aby dać radę narracji prowadzonej w stylu ,,przyjechałeś, poszedłeś, zjadłeś Paweł'' jednak ten zabieg stylistyczny okazał się w końcu potrzebny.
Można przeczytać, ale żadna to wielka literatura.

Kończę kolejny tom opowiadań P.K. Dicka My zdobywcy.
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2018-05-16, 09:05   

Egipcjanin S to książka która zasługuje na nowy film :)

https://www.youtube.com/watch?v=4AAqfOItiTg
 
 
bio 
Człek pod dębem

Posty: 1816
Skąd: Znad stawu w parku
Wysłany: 2018-05-16, 19:38   

Waltari był autorem mej wczesnej młodości. Kto nie czytał Mikaela, Czarnego Anioła, czy Karin, córka Monsa to ma przed sobą wiele wzruszeń i emocji.
_________________
Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2018-05-16, 19:53   

m_m napisał/a:
Siódemka Ziemowit Szczerek. Hm, musiałem się zmusić aby dać radę narracji prowadzonej w stylu ,,przyjechałeś, poszedłeś, zjadłeś Paweł'' jednak ten zabieg stylistyczny okazał się w końcu potrzebny.
Można przeczytać, ale żadna to wielka literatura.
Tego się świetnie słucha w samochodzie. A najlepiej na siódemce. ^^
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
m_m 
Uchodźca

Posty: 1867
Skąd: Zewsząd
Wysłany: 2018-05-19, 10:52   

Wysłuchałem onegdaj zachwytów nad Domem na Wyrębach Stefana Dardy i przedwczoraj zapragnąłem natychmiast przeczytać tę książkę. Po chwili zrezygnowałem, tego się nie dało czytać.

Konstelacje Davida Mitchella. Nic specjalnego, rok z życia angielskiego nastolatka z na siłę wplecionym jednym malutkim wątkiem nadprzyrodzonym. Czytało się fajnie, ale zachwytu nie wyrażam.
A propos Mitchella, potrzebuję motywacji aby zabrać się za Tysiąc jesieni..., przeraża mnie narracja w czasie teraźniejszym, warto się pomęczyć?

Chyba się zabiorę za 1Q84 Murakamiego, a co tam, najwyżej jepnę tym po dwóch rozdziałach.
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15587
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2018-05-19, 11:50   

m_m napisał/a:

A propos Mitchella, potrzebuję motywacji aby zabrać się za Tysiąc jesieni..., przeraża mnie narracja w czasie teraźniejszym, warto się pomęczyć?



Książka o niebo ciekawsza od "Konstelacji".

A "Atlas chmur" tegoż autora żeś Pan czytał?
 
 
m_m 
Uchodźca

Posty: 1867
Skąd: Zewsząd
Wysłany: 2018-05-19, 12:05   

No ba! Czytałem Atlas Chmur jako pierwszą książkę tego autora i do tej pory uważam ją za najlepszą.
Niestety, inne dzieła do pięt Atlasowi nie dorastają.
No to za Jesienie zabiorę się w dalszej kolejności.
_________________
quot libros, quam breve tempus
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15587
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2018-05-19, 12:43   

"Widmopis" i "Czasomierze" też są świetne :-)
 
 
m_m 
Uchodźca

Posty: 1867
Skąd: Zewsząd
Wysłany: 2018-05-19, 13:00   

Widmopisu nie czytałem. Czasomierze dobre, ale zbyt rozwleczone.
_________________
quot libros, quam breve tempus
 
 
Cintryjka 

Posty: 1841
Wysłany: 2018-05-19, 14:30   

Tysiąc Jesieni lepsze od Czasomierzy, zdecydowanie.
_________________
Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci

J.K.
  
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2018-05-19, 18:47   

Tysiąc jesieni jak dotąd najlepsza
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
m_m 
Uchodźca

Posty: 1867
Skąd: Zewsząd
Wysłany: 2018-05-19, 19:00   

Zacząłem 1Q84. Dwa rozdziały za mną, jest dobrze. W tydzień się chyba uporam z tymi trzema tomami.
_________________
quot libros, quam breve tempus
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2018-05-20, 20:37   

Dzień skorpiona - Paul Scott

Drugi tom tetralogii indyjskiej. Czas II wojny światowej (oczywiście retrospekcja są, choć nie tak intensywne jak w pierwszym tomie), angielskie władztwo w Indiach dobiega końca, fabuła kontynuuje wątki z Klejnotu Korony acz raczej nie bezpośrednio, w dużej mierze są to rzeczy luźno powiązane, z nowymi bohaterami.

Tym razem autor przedstawia rzeczywistość głównie ze strony angielskiej. Poznajemy postrzeganie świata z punktu widzenia tej nacji, jej problemy i dążenia. Mimo, iż nie otrzymujemy bezpośrednich ocen, to obraz Anglików nie wypada tu najlepiej, zwłaszcza w kontekście relacji z Hindusami oczywiście. Pyszałkowaci hipokryci, pogardliwi, powierzchowni, rasiści co oczywiste, zamykający oczy na rzeczywistość. Indie się buntują, hinduscy żołnierze z angielskich oddziałów masowo przechodzą na stronę Japończyków a Anglicy są szczerze zdziwieni. No jak to tak? Przecież oni jak matka i ojciec, poświęcają się dla tych brudnych Hindusów, niosą kaganek, opiekują się, itd. A tu sama niewdzięczność. I choć, być może, z mojej wypowiedzi wynika pewna jednostronność w ocenach to w rzeczywistości jest inaczej. W Dniu skorpiona brak ostrych kontrastów, jednoznacznych barw, prostych ocen. Bo ci Anglicy, fatalni tacy, to również, w jakimś sensie ofiary, zakładnicy systemu.

W powieści, w której pierwszoplanową rolę zajmują rozmaite rozważania, nędzna kondycja moralna Anglików to jedynie ułamek tematów tu poruszanych. Trudno nawet zacząć wyliczać, bo trzeba by napisać co najmniej kilkustronicowy esej. Jest to powieść niezmiernie bogata i wieloaspektowa. Wymaga skupienia i udziału czytelnika. Nie da się jej czytać "dla akcji".

Zachwycający jest sposób w jaki Scott tworzy swoich bohaterów. Nie potrafię wymienić autora (może to wina mojego nieoczytania), który choćby w połowie kreślił swe postacie w tak bogaty, perfekcyjny sposób. To samo dotyczy przedstawiania świata, rozmaitych analiz.

Rzecz napisana jest z wysoką kulturą językową, bez pośpiechu, bez pustych dialogów. Wymaga wypoczętej lektury, i wtedy czyta się z ogromną przyjemnością. Nie tylko ze względu na fabułę, filozofię, psychologię czy historię ale także z powodu urody literackiej.

Oczywiście, na koniec chciałem dodać, że ta moja krótka notatka bardzo spłyca wymowę powieści.

10/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
goldsun 
Szeregowy


Posty: 1626
Skąd: Bytom
Wysłany: 2018-05-21, 06:48   

Larry Niven, Edward M. Lerner - Żongler światów (coś ze świata "Pierścienia" tegoż Nivena)
Zmęczyłem - to dobre słowo.
Miałem ochotę na coś w stylu starego sajfaja. Sam "Pierścień" jakoś tam kojarzę, więc jak wypatrzyłem książkę na jakiejś przecenie, to stwierdziłem, że spróbuję.
Gdzieś w połowie książki znalazłem słowo, które ją dość dobrze IMHO określa - nuda.
I jeszcze drugie - chaos.
Jakieś pomysły tam są, rasy znane z "Pierścienia" też.
Ale całość napisana IMHO koszmarnie.
- pojawiają się wątki np. kontroli dzietności i pozwoleń na dzieci w zależności od rodziców, które później znikają (mimo, że wydawały się istotne o wiele bardziej w pewnym momencie, bo dotyczyły i głównego bohatera i pojawił się ciekawy motyw "polowania na matki") - sam pomysł IMHO miał potencjał, ale został w środku książki po prostu "zniknięty"
- drugim takim efektem są postacie, które też w środku książki nagle znikają, mimo, że np. akcja jest tak poprowadzona, że sugeruje możliwość "odrodzenia" jednej z nich (która podobno zginęła); co się stało z inną w ogóle nie kojarzę
- co jakiś czas jest przeskok w czasie, ale o tym, że przeskoczyliśmy jakiś kawałek czasu orientujemy się dopiero po przeczytaniu czasami dość sporego kawałka, zastanawiając się po drodze "ale o co chodzi"
- akcja jest chaotyczna, niby wszystko się jakoś układa, ale po co całe zamieszanie z wymianami lalkarzy kilka razy, po to żeby na końcu i tak wrócić do tego samego, ale po drodze czytelnik zaczyna tych lalkarzy mylić?
- czasami lalkarze zachowują się IMHO dość dziwnie jak na "rasę tchórzy", zwłaszcza jak się już niektóre wątki wyjaśniają. Rozumiem, że Nessus był wyjątkiem, ale tych wyjątków najwyraźniej tam jest o wiele więcej ... właściwie to same wyjątki ...
- ale przede wszystkim - dla mnie w książce wieje nudą. Jak kojarzę "Pierścień" to jest on przynajmniej o połowę cieńszy - tu mam wrażenie rozwleczenia wszystkiego, kompletnie bez sensu. Pierwsza połowa tej książki IMHO powinna być skrócona tak o ... 80%, w drugiej już jest ciut lepiej.

Zawsze w takich wypadkach zastanawiam się, czy tu zadziałało:
- Niven miał jakiś dalszy pomysł (tym bardziej, że w książce są nawiązania też do opowiadań Nivena)
- ale pisać mu się nie chciało, więc "zatrudnił" oficjalnie "ghostwritera", żeby to napisał
?

Edit: faktycznie Edward a nie Richard :-)
_________________
Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun

Per ASperger ad astra
  
 
 
bio 
Człek pod dębem

Posty: 1816
Skąd: Znad stawu w parku
Wysłany: 2018-05-21, 11:49   

Lerner ( Edward) to inżynier związany z jakimiś programami kosmicznymi, jak wielu pisarzy piszących coś na kształt hard SF. Pewnie jakiś kumpel Nivena. Sam z założenia nie czytam takich tandemów, jak oni czy Baxter z Clarke'm, czy Herbert z Andersonem. Szkoda czasu na wtórności.
_________________
Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
 
 
goldsun 
Szeregowy


Posty: 1626
Skąd: Bytom
Wysłany: 2018-05-21, 12:16   

Poprawiłem tego Richarda na Edwarda ...
... i z ciekawości wrzuciłem w googla ... o rwa mać! To jest autor książki "Następcy"!?, takiego gniota, którego kiedyś przeczytałem i uznałem, że gówno straszne, nigdy więcej nie tykać! (do dzisiaj pamiętam, więc był to poziom zdecydowanie niski z niskich - średnią książkę bym pewnie zapomniał).
Szkoda, ze wcześniej się nie zorientowałem ... :-(
Może i on jest inżynier i ma jakąś wiedzę techniczną, ale pisać to raczej nie potrafi. :-(
To raczej nie jest kwestia samego pisania w tandemie.

P.S. Książka "Następcy" wylądowała u mnie w pracy, na półce z książkami do pożyczania, przy czym przy niej jest dopisek "nie musicie oddawać". :-) I w sumie jej już nie mam, dlatego pewnie nie skojarzyłem nazwiska. :-)

P.S.2. Nie, wsadzanie takich książek u mnie w pracy do wypożyczania, nie jest sadyzmem. Mam w pracy np. kilku wielkich wielbicieli "Achai" Ziemiańskiego, więc ta też pewnie komuś spasowała. :-)
_________________
Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun

Per ASperger ad astra
 
 
Rashmika 


Posty: 1024
Wysłany: 2018-05-21, 17:44   

Męczę Juliana Gore Vidala. Nie za bardzo mi wchodzi, acz nie jest to jakaś trudna lektura. Julian jest jakiś sterylny i bez mięsa. Mam ciąg na historyczne i nie trafiam ostatnio.

Zaczęłam dla resetu Falco A. Perez-Reverte. Trochę mnie rozczarowała ilość stron, na czytniku tylko ok. 250, czyli że jeszcze dzisiaj skończę.

edyt

Falco - Nic specjalnego fabularnie, raczej rozczarowuje przewidywalnością i schematami z poprzednich powieści. Tytułowy bohater wcale nie taki ostrzak jak na blurbach, najbardziej przypomina tego z Mężczyzny, który tańczył tango, ja tam nie widzę żadnych szokująco seksistowskich zagrań, no ale jak lubię niegrzeczne książki, tej bym tak nie określiła. Nie wiem gdzie ci marketingowcy znaleźli w tym wszystkim Geralta; Blumkvista i Mocka nie czytałam, więc się nie odniosę, ale chyba można założyć, że ktoś tu popłynął na suchego przestwór oceanu w prezentacji Falco.
Było zdecydowanie zbyt krótko, niemniej trzech godzin jakie zeszły na tej lekturze nie uważam za zmarnowane, Reverte mimo wszytko ładnie pisze, choć nie zaskoczył mnie tym razem fabułą - niestety w trakcie książki czytelnik mniej więcej wie jak to się skończy i tak też było.
_________________
Odblurbiacz i Antygwiazda
 
 
Cintryjka 

Posty: 1841
Wysłany: 2018-05-22, 09:50   

I tak pewnie przeczytam, ale teraz nie będę się spieszyła z zakupem. Tak że dziękuję za sprawozdanie z lektury.
_________________
Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci

J.K.
 
 
Rashmika 


Posty: 1024
Wysłany: 2018-05-22, 17:52   

Jak korzystasz z czytnika, to warto poczekać aż stanieje. Z tego co zauważyłam, lubimy zupełnie różnych revertów, ale tutaj choćby za ilość tekstu nie warto przepłacać. Tak mi się to trochę skojarzyło z Mitchellem po jego dwóch ostatnich książkach: nadal na poziomie pisane, ale już odgrzewane.
_________________
Odblurbiacz i Antygwiazda
 
 
Cintryjka 

Posty: 1841
Wysłany: 2018-05-22, 19:59   

To w kwestii Mitchella namy podobne odczucia.
_________________
Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci

J.K.
 
 
bio 
Człek pod dębem

Posty: 1816
Skąd: Znad stawu w parku
Wysłany: 2018-05-23, 12:38   

Zamglony choryzont resnicka to jedna z jego słabszych powieści jeszcze zanim się obsunął w cyklu Starship. Niby nawet porusza ciekawy temat, bowiem bohater wciela się za sprawą nowoczesnej medycyny w przedstawicieli różnych gatunków galaktycznych i w procesie tym zatraca swe człowieczeństwo, a zyskuje jakąś formę pełni bytu. Jednak zrobione to w formie nawet jak na Resnicka zbyt komiksowej i pisane na kolanie. Brak pomysłu na puentę. W sumie to kilka opowiadań odwalonych rzemieślniczo. Na szczęście jeszcze kilka Resnicków mi zostało, zatem do następnego razu. Excession Banksa bardzo mnie ucieszyła na początku, ale im dalej w las tym więcej ten tego. nie jest to bardzo łatwa lektura i dostrzegam dysharmonię pomiędzy spodziewanym tempem zdarzeń, a możliwością czytania z nadążającą prędkością, tak że nie wiem czy dokontynuuję za tym podejściem. The Mote in God's Eye to powieść co do której byłem przekonany że ukazała się po polsku. Pono tylko klubówka. Zabierałem się do niej bardzo dawno temu i nic nie pamiętam. Kilkakrotnie ostatnio jakoś wpadałem na nią w sieci, a jest często w anglosaskim światku SF uznawana za jedną z najlepszych powieści gatunku, a przynajmniej z odnogi kontaktowej, zatem postanowiłem sobie ją przyswoić. Początek dupy nie urywa.
_________________
Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2018-05-23, 15:13   

bio napisał/a:
nawet jak na Resnicka
a co uznajesz, za jego najlepsze dokonania?
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2018-05-23, 16:13   

Santiago.
 
 
bio 
Człek pod dębem

Posty: 1816
Skąd: Znad stawu w parku
Wysłany: 2018-05-23, 16:41   

Opowiadania zebrane w Kirinyadze, Kły i faktycznie Santiago.
_________________
Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2018-05-23, 17:11   

Zdominowały mnie zupełnie dwie książki. "Historia długu" Graebera i "Homo Deus" Harariego. Resztę lektur odsunąłem od siebie na jakiś tydzień. "Historię długu" skończę pewnie do kolejnego długiego weekendu. Czytam po jednym rozdziale za jednym posiedzeniem. Zwłąszcza że dziki czas w pracy nie służy dłuższemu zaangażowaniu, choć - jak na książki o takim ciężarze, to i tak wiele. Dużo informacji, ale świetnie zaprezentowane, autor ma dosyć lekkie pióro a temat okazał się bardzo interesujący. Bardziej niż się spodziewałem. W zasadzie o historii długu nikt, kto się tematem nie interesuje pewnie nie rozmyśla :) a już w ogóle większość pewnie uważa go za hermetyczny. Tymczasem autor przekopuje się przez tysiąclecia historii wykazując, że dług jest starszy niż pieniądz i ma znacznie większe znaczenie, leżąc u podstaw wszystkich najważniejszych religii. A do tego autor wykpiwa ekonomistów, ale bez szydery. Już wiem, że ocena będzie najwyższa. Tak samo jak z "Homo Deus" Harariego. Autor nie stara się być futurologiem za wszelką cenę i im mniej przewiduje, tym ciekawszy jego wywód. Części o potędze i znaczeniu fikcji dla rozwoju cywilizacji pochłaniałem niemal z zapartym tchem. :)

W przerwach sięgam po część drugą "Dawcy Przysięgi" Sandersona. Do recenzji. Inaczej bym nie przebrnął. Bardzo to przeciętne i pogmatwanie wątków i kwestii związanych z ontologią świata wcale powieści nie służy. Strach się bać tego, że plan autora obejmuje dziesięć tomów. Lektura trzeciego uzmysłowiła mi wyraźnie, że to bez sensu. Ale chłop jest pisarzem poczytnym, więc będzie młócił to proso fantasy przez długie lata. Zdecydowanie wolę Sandersona w pojedynczych utworach, a nie w cyklach.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Stary Ork 
Świnia z klasą


Posty: 10141
Skąd: Sin Tychy
Wysłany: 2018-05-25, 06:17   

Skończyłem Szczerka Przyjdzie Mordor i nas zje, jestem fanem autora. Rzecz świetnie się komponuje z Siódemką. Dla równowagi coś z przeciwnego bieguna, czyli Wyspa węży Małgorzaty Szejnert, rzecz o obozie odosobnienia dla polskich oficerów którzy w czasie II wojny światowej mieli nie po drodze z Sikorskim i rządem emigracyjnym. Zapomniany (zignorowany?) epizod polskiej historii wyciągnięty na światło dzienne przez absolutną arcymistrzynię, wciąga, przykuwa uwagę i odbrązawia. Polecam bezwzględnie.
_________________
* W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
 
 
m_m 
Uchodźca

Posty: 1867
Skąd: Zewsząd
Wysłany: 2018-05-27, 12:23   

Wchłonąłem 1Q84 Haruki Murakamiego. Ufff, dwoma pierwszymi tomami jestem zachwycony, trzecim nieco rozczarowany, gdyż obiecywał więcej niż dał. Autor nie wyjaśnia nic, pozostawia sporo wyobraźni czytelnika, ale nie jest to zarzut. Szkoda tylko, że nie wyjawił kim byli Little People. W każdym razie, dawno nie czytałem niczego, co by mnie tak wciągnęło.
Tak, zachwyt to słowo które najbardziej pasuje do opisu moich uczuć podczas lektury.

Po dwustu stronach Tysiąca jesieni Jacoba de Zoeta, stwierdzam że nie jest to najlepszy Mitchell, a jest to jedyna książka tego autora której do tej pory nie przeczytałem.
Nie dość, że napisana trzeciosobowo w czasie teraźniejszym, to jeszcze rozwleczona jak diabli.
Ale, co dziwne, czytam bez bólu.
 
 
marjarkasz

Posty: 202
Wysłany: 2018-05-27, 17:05   

m_m napisał/a:
Po dwustu stronach Tysiąca jesieni Jacoba de Zoeta, stwierdzam że nie jest to najlepszy Mitchell


Pozwolę sobie na dokładnie odwrotną opinię.

m_m napisał/a:
Nie dość, że napisana trzeciosobowo w czasie teraźniejszym


Zupełnie tego nie czuć - w sensie pejoratywnym ( trochę skopana końcówka, ale ginie w całości ).




Łyknąłem z wielką przyjemnością ostatni tom trylogii Pękniętej Ziemi czyli "Kamienne Niebo "N. K. Jemisin. Dostałem to czego oczekiwałem - satysfakcjonujące zakończenie, wyjaśnienie skąd się wzięło...to co się wzięło :) , prozę, którą mi się bardzo dobrze czytało, bardzo oryginalny, niesztampowy, nieortodoksyjny pomysł i jego realizację. Duże brawa i zasłużona nagroda.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2018-05-28, 17:22   

Zacząłem słuchać "Przebudzenia Lewiatana" Coreya. I bardzo mi się podoba. Cieszę się, że na fali popularności serialu wydawca zaryzykował nowe wydanie. I oby nie skończyło się jak z wyśmienitym McAuleyem. Pewnie nie, skoro serial jest jakąś tam "dźwignią".
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2018-05-28, 18:27   

McAuley też ma być kontynuowany
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

OGIEN I LÓD - Przystan mil/osników prozy Georgea R. R. Martina


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,52 sekundy. Zapytań do SQL: 14