Nie łapię w czym problem, ale ja nie do końca umiem włączyć telewizor rodziców i oglądanie sportu w czyimkolwiek wykonaniu jest dla mnie stratą czasu. Nie interesuje, nie oglądaj.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Znowu zacząłem chodzić na siłkę. Dziś idę drugi raz, a planuję raz w tygodniu przez 1,5h.
Tydzień temu po siłce jakbym skrzydeł dostał, zapomniałem jakie to jest zajebiste
Thought for the day: There is no escape from midlife crisis. It marks us all
EDIT: Żeby nie było, od czasu jak mnie posadzili za biurkiem sam ćwiczę, organizm się dopominał o ruch Bez wyrobionej dziennej normy przerzucanego żelastwa jakiś taki smutny się robiłem
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Ja się cieszę, że zrezygnowałam z pracy za biurkiem i mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała do niej wrócić. 8h siedząc, cały czas w tej samej pozycji, zabójcze dla organizmu. Najpierw siedzenie w szkole, na uczelni, potem w pracy. Na szczęście od jakiegoś czasu, już koniec z tym. Ludzkie ciało jest stworzone do ruchu
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Ale praca na jedną zmianę zamiast trzyzmianowego kołowrotka jest całkiem pożyteczna . Gdybym miał do wyboru biurko od 6 do 14 albo ruch na trzy zmiany - wolę siedzieć; praca w nocy to szatański wynalazek.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
No tak, w takim zestawieniu praca za biurkiem nie taka najgorsza. Co nie zmienia faktu, że do niej nie tęsknię A praca na 3 zmiany, a przede wszystkim praca w nocy to wielki gwałt na ludzkim organizmie.
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Znowu zacząłem chodzić na siłkę. Dziś idę drugi raz, a planuję raz w tygodniu przez 1,5h.
Tydzień temu po siłce jakbym skrzydeł dostał, zapomniałem jakie to jest zajebiste
Ja mam czas tylko raz w tygodniu i żałuję. Oczywiście, gdybym się uparł i przesunął na początek priorytetów, to pewnie po pracy mógłbym zajeżdżać z torbą treningową w bagażniku. Ale znowu, musiałbym już z czegoś rezygnować, bo jednak godzinka wypocenia wkurwu piechotą nie chodzi.
Miałem dwa miesiące przerwy, z konieczności i mi brakowało nawet tego jednego razu w tygodniu. Teraz mam okazję chodzić dwa razy i już żałuję, że od przyszłego tygodnia powrót do jednorazowych odwiedzin.
Generalnie, godzina na siłowni daje mi tyle ile godzina biegania - mogę góry przenosić.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Zuch chłopak Ja wróciłem z koszykówki i mimo że ruszam się jak wóz z węglem, skaczę jak orogeneza hercyńska i nie wychodzą mi manewry które na konsoli grałem z zamkniętymi oczami to jest ubaw . Ale wiadomo, zieloni nie potrafią skakać. Pewnie za mecz-dwa trzaśnie mi Achilles albo kolana zaczną się zginać na boki, ale póki co morale jest wysokie, wręcz skrajnie nieprzystające do formy .
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
parę lat temu grałem na trawie, z synem i kumplami w piłę, noga mi się podwinęła, kolano powyginało, pobolało jak ch. ale przeszło, olałem, ale potem przy jakimś gwałtownym ruchu, kilka razy mi się powtórzyło, wiązadła, kilka razy, przy wsiadaniu do samochodu, jebłem na plecy na parkingu bo mi się kolano złożyło, no i co jakiś czas boli, co jakiś czas się odnawia, skończyłem karierę lekkoatlety
Kolega z pracy grał w koszykówkę, skoczył, wylądował, stracił przytomność z bólu. Jakieś dwie operacje nogi i pół roku L4 później stwierdził, że musi znaleźć coś bezpieczniejszego. Szachy, albo bierki czy coś
Koleżanka podobnie, ale ona skakała ze spadochronu i miała krytyczny niefart przy lądowaniu (bardzo doświadczona, by nie było*).
- Pamiętacie starego Schradera? Żona mu się raz kazała umyć i Schraderowi zmarło się wkrótce po tym.
- Bo go wściekły pies pokąsał.
- Jakby się nie umył, toby go pies nie pokąsał.
Akurat koszykówka jest w opór kontuzjogenna, kolega trenował w zasadzie zawodowo i kostki miał poskręcane po dwadzieścia razy. Ale to nałóg z którym trudno zerwać .
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
każdy sport stopa-ziemia jest kontuzjogenny - a osobnik im większą masą dysponuje tym bardziej naraża się uszkodzenia układu stawowo-kostnego.
Właśnie, a dodaj do tego że sprawność manualna prawej nogi jest mniejsza niż lewej ręki i masz receptę na niezłą zabawę
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Poprzerzucalibyście 50 k zakopertowanych druków dziennie, na 3 zmiany po 8 h (pn-pt od 13:30 do 21:30, następny od 6:00 do 14:00 i ostatni od 21:00 do 5:00) - to by się Wam odechciało jakichkolwiek dodatkowych ćwiczeń po pracy
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
W które Beskidy? Daj znać jakie wrażenia z użytkowania, mi się właśnie rozpadają dwudziestoletnie buty i w końcu trzeba będzie się z nimi rozstać (chociaż emocjonalnie to będzie coś na kształt usypiania starego psa, ech). W środę idę na Babią, jeszcze powinny dać radę, ale na wyprawy dłuższe niż jednodniowe już strach je brać .
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Fajna trasa, życzę pogody i widoków z Babiej, w tym roku wreszcie mi się trafiło bezchmurne niebo na szczycie. Tygodnia urlopu we wrześniu nie dostanę, ale może się w weekend gdzieś miniemy na szlaku .
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Co do butów, to mają dobre opinie, poza tym polecił mi je przyjaciel, zapalony turysta. I cena zupełnie przyzwoita, lekko ponad pięć stówek.
Wyguglałam, nawet fajnie się prezentują. Co prawda w opisie znalazłam, że tkanina "oddychająca" przewyższa konwencjonalne materiały nawet o 11 razy, co mnie nieco zmroziło, ale luzik, oni mają dobre buty robić, nie za pisanie się im płaci. Najbardziej interesuje mnie, jak się podeszwa antypoślizgowo sprawdza - daj znać o wrażeniach.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Kupiłem zestaw skarpet trekingowych i mam ambiwalentne. Z jednej strony, że to tak ma być, że technologia, że działa, itd. A z drugiej skład to tylko 20% wełny merynosów a reszta to rozmaite rodzaje plastiku i to czuć w dotyku, nie jest to przyjemny dotyk. No nic, zobaczymy jak się spiszą.
Jeśli na lato, to się nie bój - do biegania tylko skarpety z materiałów sztucznych. Jeśli na jesień/zimę, to nie wiem - może cieplejsza wełna ma przewagę. Włókna syntetyczne, poza elastycznością, świetnym dopasowaniem do stopy, mają jeszcze jedna ogromną zaletę - łatwo da się zrobić z nich tkaninę bardzo wydajnie odprowadzającą pot. U mnie obecnie nawet do codziennego użytku właściwie tylko skarpety sportowe - biją wszystkie skarpety, nawet trekkingowe (z tych, które miałem). Co prawda czasami w pracy się ze mnie śmieją, jak chodzę we wściekle żółtych skarpetkach, ale taki lajf.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Ja to wszystko wiem i rozumiem ale w dotyku sprawiają fatalne wrażenie.
Idę za trzy tygodnie więc temperatury powinny być umiarkowane a buty są nadające się do chodzenia w zimie. Powinno być ok, bardziej zależy mi na na melioracji niż na ogrzewaniu.
A tak z ciekawości, jakie skarpety? Patrzyłeś na x-socksy? Też mają merino/sztuczne. Chociaż to już są skarpetkowe mercedesy, współczynnik jakość/cena niestety przesunięty w kierunku ceny. Z polskich producentów wiem, że są Brubeck i Nessi. Pierwszego producenta znam z autopsji - niezła bielizna termoaktywna (także z wełną merino) w rozsądnej cenie. Ze skarpetami, przynajmniej biegowymi, gorzej. Z drugim producentem nie mam osobistych doświadczeń, ale na biegach widać ludzie w ich skarpetkach i opinie są bardzo pozytywne. Bardzo przyjemne są też skarpety sprzedawane pod marką Motive (mówię o biegowych, innych nie próbowałem) - na 99% dostępne w każdym intersporcie, są też trekkingowe. Ciekawe są też Segery (znowu, znam biegowe, ale są też inne trekkingowe), cena wyższa od polskich marek, ale dużo niższa niż X-socksów. Biegacz szybko się uczy, że buty to tylko połowa sukcesu, równie ważne są wygodne/pasujące skarpety (niekoniecznie najdroższe=najlepsze), podejrzewam, że w trekkingu podobnie. Wygodne buty są bardzo ważne, ale nawet najlepsze buty mogą zmasakrować stopę, jeśli skarpeta jest zła.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum