Ja z trudem przebrnęłam przez pierwsze trzy powieści (najbardziej przereklamowana rzecz od dawna, totalne nieporozumienie), a potem pierwszy odcinek serialu okazał się równie męczący. Pewnie wrócę ze względu na Benka, ale spieszyć to się nie będę.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Ja z trudem przebrnęłam przez pierwsze trzy powieści (najbardziej przereklamowana rzecz od dawna, totalne nieporozumienie), a potem pierwszy odcinek serialu okazał się równie męczący.
Pewnie wrócę ze względu na Benka, ale spieszyć to się nie będę.
Prawda jest taka że w tym serialu to tylko Cumberbatch i dalej nic.(Aktorstwo naprawdę dobre) Nie che spoilować, ale nawet historia jego to takie "buhu krzywdę mi zrobili" a wszystko podane w męczących retrospektywach które jakby nie miały za zadanie odsłaniać różnych faktów z jego życia, a wymęczyć widza na tyle by szybciej kliknął stop.
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
A mi sie bardzo podobal. Wspanialy serial o wstawaniu z kolan. Oddaje ciezar moralny i zmeczenie materialu w stopniu 9.7845/10.
Dokładnie tak.
Z początku myślałem, że ta krytyka to o "Fargo" Też się zdziwiłem, ale mniej. Powieści nie znam i pewnie ich nie poznam, zważywszy na tematykę. Ale miniserię oceniam podobnie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Prawda. Szybko się zaczęło, szybko się akcja toczy. Ale bez sensu. W tym serialu i tak go za dużo nie było. Jednak jakoś się to wszystko na ogół trzymało kupy. Teraz niby też, ale jednak oczy czasami bolą i czas się dłuży. Chyba poczekam, aż będzie juz dostępny finałowy odcinek i dopiero wtedy obejrzę za jednym posiedzeniem trzy kończące ten sezon. Bo ten ostatni (10? 11?) oglądałem już jednym okiem, czytając książkę.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
A jednak!
No cóż, "koń, jaki jest, każdy widzi..."
Jasna sprawa, że nigdy nie była to pierwszorzędna rozrywka i to delikatnie rzecz ujmując, niemniej jeśli przymknąć oko na pewne aspekty można było czerpać z tego fun
Olive Kitteridge. Frances McDormand rewelacyjna, serial świetny.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Dłuższe fragmenty Lost inne space. Wszystko można o tym serialu powiedzieć ale nie to, że ktoś tam przejmował się logiką czy jakimś związkami przyczynowo-skutkowymi. Mieliśmy z synem brecht średnio co trzy minuty.
"Castle Rock" - nie byłem entuzjastą tego serialu. Twórczość Stephena Kinga zasadniczo straciła już dla mnie jakikolwiek powab, choć z kilkoma wyjątkami. Dlatego zapowiedź serialu osadzonego w "uniwersum" jego twórczości nie była dla mnie wydarzeniem. Ale skoro serial jest dostępny w Polsce, to się skusiłem. Zwłaszcza że w obsadzie i produkcji - samo dobro. Pierwszy odcinek jest bardzo dobry. Dla fanów twórczości będzie to zapewne kopalnia nawiązań, ale i dla pozostałych zapowiada się ciekawa rozrywka. Mam nadzieję, że nie zmarnowano Terry O'Quinna obsadzając go tylko w jednym epizodzie. Bo była to dla mnie dodatkowa zachęta, aby oglądać. Serial dostępny na HBO GO (cztery premierowe odcinki, każdy kolejny zapewne tuż po premierze w USA). https://www.youtube.com/watch?v=gXsKCQenpt0
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Castle Rock" - nie byłem entuzjastą tego serialu. (..) Pierwszy odcinek jest bardzo dobry.
Dwa następne również.
Po czterech też poziom się nie obniża. Nie zostanę fanbojem, ale obejrzę ten sezon do końca. Podoba mi się wolne tempo i to, że zastanawiam się, co będzie dalej, w którą stronę poprowadzi opowieść.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Do ekranizacji utworów Stefanka nie ma co się z góry uprzedzać i zawsze warto zachować zdroworozsądkowe podejście, nieprawdaż?
Wolne tempo? Sorry Winietu, ale jak na cztery odcinki, to wydarzyło się całkiem dużo
Jak zwykle najbardziej obawiam się wyświechtanego zakończenia i pierdololo wyłożonego z gracją jebnięcia łopatą na talerz, aczkolwiek jak na razie wygląda to całkiem sensownie.
"Sukcesja" - finał 1 sezonu był bardzo satysfakcjonujący. Choć nie było w nim żadnych fajerwerków fabularnych, raczej małe strzały, które poprowadziły do pewnych rozstrzygnięć. Cieszę się, że będzie sezon 2. Świetna historia, świetna obsada, świetni bohaterowie.
"The Affair" - byłem zaskoczony decyzją, że będzie sezon czwarty. I szykowałem się na jego hejtowanie. Tymczasem po 8 odcinkach jest nieźle. Zdecydowanie lepiej, niż w pomyłce, którą był sezon trzeci. Ale nie tak dobrze, jak w sezonie 1 i 2. 4x08 był bardzo zaskakującym odcinkiem. Rzucił w widza znienacka mocnym wydarzeniem i rozstrzygnięciem jednego z wątków. Zapewne twórcy w następnym odcinku pokażą, jak do tego doszło. Choć tak, jak to zrobiono w tym było wystarczająco dobrze. Jednak od czego jest dopowiadanie wszystkiego do ostatniego zdania? I Showtime zamówiło sezon piąty, który ma być finałowy. To dopiero zaskakujące, bo tak naprawdę wszystkie wątki można zakończyć już w tym. Ale skoro czwarty sezon nie był - jak na razie - taką katastrofą, jak przewidywałem, to co szkodzi poczekać na piąty. Tymczasem jeszcze dwa odcinki do obejrzenia.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"UnReal" - finał serialu był całkiem w porządku. Wszystko skończyło się "dobrze", a jednocześnie tak, że można otworzyć nowy rozdział. Aczkolwiek ostatnie sceny nie pozostawiły złudzeń, że coś się definitywnie skończyło. To był niezły serial. Jeden z tych, które w czasie klęski urodzaju pozostaną niedocenione. Choć akurat w tym przypadku jako taki buzz udało się wzbudzić. Najsłabszy był trzeci sezon. Dwa pierwsze wymiatały - ni to guilty pleausure, ni to "lepsza" telewizyjna rozrywka. Serial, który banał przyjął "na klatę" i zrobił z niego niezłe telewizyjne widowisko o telewizyjnej manipulacji. Amoralnej i bezwzględnej - ale bez oceniania. Jeden z tych seriali, który w przystępnej, popularnej formie był taki jak realistyczne powieści - nosił lustro po gościńcu.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Zgadzam się w całości:) Czwarty sezon ponownie bdb się oglądało.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Skończyłem The Expanse i całkiem fpytę to było.
Obejrzałem też pierwszy odcinek nowego sezonu Better Call Saul. BCS może nie miewa takich pierdolnięć jak miewał BB, ale czuć że twórcy serialu mają plan i bardzo konsekwentnie, acz powoli go realizują.
"Suits" - słabo jest w 8 sezonie. Z pewnością nie za sprawą odejścia Meghan Markle i Patricka Adamsa. Ich wątki były bez życia już od dwóch sezonów - co najwyżej można było to ciągnąć w stronę romansowej dramy (hajtną się, nie hajtną się). Bardzo dobrze, że je zakończono i serial próbuje się przedefiniować i ruszyć do przodu. Może się to uda, bo w miarę rozwoju fabuły 8 sezonu jest nieco lepiej. Dzięki temu, że bohaterowie ścierają się ze sobą i to w różnych konfiguracjach. Trudno jednak być optymistą. Nie ma jakiegoś wątku przewodniego, chyba że za taki uznać w tej części sezonu fuzję i wynikające z niej konflikty personalne. Osiem sezonów to dużo. Na pewno o dwa poprzednie za dużo. Nowe otwarcie jest bez fajerwerków, ale może coś z tego wyjdzie. Choć już nie tak hitowego jak na początku serialu. Na razie aktorsko dominuje Wendell Pierce.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
The Expanse za mną i twórcom mógłbym wytknąć w zasadzie tylko to że do roli Holdena jednak wypadało znaleźć aktora który umie grać. Słabo napisanych postaci w zasadzie nie ma (Amos miażdży pytę), intryga jest świetna i ładnie poprowadzona (chociaż po pierwszej połowie trzeciego sezonu aż chce się wyjść na postkoitalną fajkę więc druga połowa nie wskakuje od razu, no i wątek drugiej Mao trochę mi zgrzytał). Nie razi nawet kilka pozostawionych luzem wątków, może wrócą, może nie, ale taki urok seriali. Fajnie wypada dbałość o detale dotyczące nieważkości (pożar konsoli miodzio), wiadomo że pewnych rzeczy z żywymi aktorami nie da się odpowiednio nakręcić, ale i tak duży plus ode mnie, świetne zrobione tło społeczne (dialektu Pasiarzy mogę słuchać godzinami, a Drummer jest niepokojąco sexy kiedy mówi ), kapitalna polityka. Co do czwartego sezonu mam mieszane uczucia, bo z jednej strony chce się więcej, a z drugiej finał zostawia nas w miejscu w którym spokojnie moglibyśmy opowieść zakończyć. Tak czy owak - świetne.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
"Red Oaks" - taki sympatyczny tytuł na lato. Serial już się skończył. Raptem trzy sezony, łącznie 26 odcinków. Każdy sezon dzieje się rok później niż poprzedni. Pierwszy to lato 1985. Młody chłopak tuż przed studiami znajduje pracę na lato w tytułowym country clubie. Ma uczyć gry w tenisa. Jest kumpel, jest dziewczyna, jest córka szefa, jest szef. Jest lato, młodość. Nie jest to żadna inicjacyjna fabuła o wchodzeniu w dorosłość okraszona humorem. Sympatyczna produkcja, gwarantuje miłe spędzenie czasu. I to tyle. Na lato jak znalazł. Fajna obsada. https://www.youtube.com/watch?v=OcGIvQJhbSY
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Modyfikowany węgiel, czyli Szczepan Twardoch dostał główną rolę u Netflixa a James Purefoy na starość został sobowtórem tego gościa z Kabaretu pod Wydrwigroszem. Serio nie mogę tego odzobaczyc. Poza tym po trzech odcinkach nadal nie wiem czy mi się podoba, ale doceniam realizację, budżet i całą stronę wizualną. Będzie się jeszcze oglądać.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum