Przez zamieszkanie w gminie rozumie się fakt zajmowania w obrębie gminy mieszkania wśród okoliczności wskazujących na ześrodkowanie tam stosunków osobistych i gospodarczych.
Do czasowo nieobecnych w miejscu swego zamieszkania zalicza się (...) osoby nieobecne w miejscu swego zamieszkania z powodu natury przemijającej.
Powyższa poezja aktów prawnych pochodzi z Rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 16 października 1930 r. wydanego w porozumieniu z Ministrem Spraw Wojskowych oraz Ministrem Spraw Zagranicznych o meldunkach i księgach ludności (Dz.U. 1930, nr 84, poz. 653), czyli czytam W krainie sanacyjnych absurdów Sławomira Suchodolskiego.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Jeszcze trochę, a z pełnym przekonaniem będę odpowiadać: internet.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
"Ich siła" Meg Wolitzer. Taka tam obyczajowa powieść, której bohaterka pełna ideałów feministycznych pracuje ze swoją idolką, dawną ikoną ruchów feministycznych. Stracona szansa na jakiś świeży, nowy głos. Po Meg Wolitzer i tak się dużo nie spodziewałem, więc nie jest to duże rozczarowanie. Taka dobrze skrojona powieść obyczajowa, ale nic poza tym.
Wracam do Ellroya.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Czerwona kraina" Joe Abercrombiego. To kolejna powieść tego autora, która nic nie traci jeśli czyta się ją po raz kolejny. "Bohaterów" znam przecież doskonale, ale za trzecim rajdem frajda była taka sama, jeśli nie większa. I tak wiesz, co się wydarzy - nawet jeśli się zapomniało sporo - więc można się cieszyć poszczególnymi scenami, a nie czekać aż się strona skończy, aby przekonać się co będzie dalej. Tak samo jest z "Czerwoną krainą". Delektuję się.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Skończyłem Małe eksperymenty ze szczęściem. Sekretny dziennik Hendrika Groena, lat 83 i 1/4. Naturalnie coś takiego trzeba opisać jako "Adrian Mole w podeszłym wieku". Nie. I trochę tak. Tytuł prowokuje do takiego porównania, ale Adrian, kochany, ale jednak był matołkiem i perspektywa z jakiej przedstawiał świat była rodem z gabinetu krzywych miejscami luster. Ta książka jest realistyczna do bólu, a przecież nie boli. Zabawna w nienachalny sposób, nie epatuje sentymentalnymi momentami, acz czasem wzrusza. Taka holenderska, ale raczej z wyobrażeń o Holendrach, nie rzeczywistych doświadczeń. Te, jak zawsze różne są. Książka chyba dla czytelnika w co najmniej średnim wieku, którego już coś nie przestaje pobolewać, który wie, że ma z górki. Bez łatwego optymizmu. Taka jesienna, bardziej październikowa. Czasem zima prawie, ale czasem wraca lato. Najlepsza rzecz jaką czytałem od dość dawna. Bo trafiła na właściwą chwilę. Chwila Łaski. W Lekturze łatwiej jednak o nią, niż w Nielekturze.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
"Niegodziwi święci" Emily Duncan. Do recenzji. Książka ma jedną zaletę - szybko się ją czyta. Dwa dni minęły a ja jestem za połową, a nie napiszę, że jakoś specjalnie nad nią przysiadłem. Może autorka dobrze pisze (jakoś strasznie na pewno nie), a na pewno powieść jest dosyć banalna i nie wymaga uwagi i skupienia. Zatem z tego powodu tak przez nią "przelatuję". Nie jest to fantasy jakoś odrzucająca, po prostu płytka, na kliszach, ale czytanie nie boli.
"Normalni ludzie" - Sally Rooney. Kupiłem w dniu premiery i od razu zacząłem czytać. Głównie dlatego, aby się przekonać o co cały ten zgiełk ponieważ "wszyscy" się tą powieścią zachwycają. I trzeba przyznać - autorka pisze znakomicie, narracja jest ogromnie wciągająca. I cieszę się na myśl, że do niej powrócę za dwie godziny. Zaczyna się jak powieść o nastoletnim zauroczeniu czy związku: bogatej ale izolującej się od rówieśników dziewczyny i popularnego, ale biednego chłopaka, którego matka sprząta w domu rodziców dziewczyny. Ale to nie jest nastoletni romans - jak zapewniają "wszyscy". I zaczynam się z nimi zgadzać powoli. Zwłaszcza że akcja w każdym rozdziale skacze po kilka tygodni, czy miesięcy do przodu. Póki co - te wszystkie zachwyty nie są tylko chwytem marketingowym.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Wojna koreańska Hastingsa zapowiada się obiecująco, zwłaszcza że temat przeze mnie jeszcze nie nadgryziony, a przekład nie gryzie w oczy. W razie jakby co mam w odwodzie Shitshow.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Do błyskawicy podobne Palmer, na razie mi się bardzo, niesamowity styl i ciekawe od pierwszej strony, oby tak dalej
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Geraint Jones 'Krwawy las', Rebis. Powieść historyczna, czasy Cesarstwa Rzymskiego. Przed maturą zdarzało mi się słuchać kapeli 'Blood Sweat & Tears'. Treść książki mniej więcej adekwatna, choć może celniejsze będzie 'Krew Mocz i Kał'. Nie w przenośni. Dosłownie. Dlatego nie polecam szanownym paniom i co delikatniejszym panom. To coś dla poszukiwaczy mocnych wrażeń, chcących się na przykład przekonać, co dokładnie odczuwa piechur maszerujący w sandałach po zwałach gówna. Zachęciłem?
Kupiłem, bo byłem ciekaw XXI-wiecznego stylu pisania powieści historycznych. Moja klasyczna edukacja w tej branży (Druon, Graves, Parnicki, Kosidowski, etc.) pilnie domagała się apgrejdowania. Tylko nie wiem, cholera, na ile ten Jones jest reprezentatywny dla historycznej 'nowej fali'.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Ale tak w ogóle podobało ci się czy nie? Warto czytać czy nie?
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Ujmę to tak - następnego tomu nie kupię. Nie żebym był obrzydliwy, to mi nie przeszkadzało. Wkurwiające są dialogi. Rzymscy żołdacy dyskutują sobie (nawet w trakcie bitwy) zdaniami z trzema przecinkami, a co jakiś czas przypominają sobie o kurwa jesteśmy żołdakami i musimy przeklinać i wtedy seriami lecą chuje i pizdy. I te przymiotniki i przysłówki w hurtowych ilościach. Nie wiem kogo winić: autora czy tłumacza.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Geraint Jones 'Krwawy las', Rebis. Powieść historyczna, czasy Cesarstwa Rzymskiego. Przed maturą zdarzało mi się słuchać kapeli 'Blood Sweat & Tears'. Treść książki mniej więcej adekwatna, choć może celniejsze będzie 'Krew Mocz i Kał'. Nie w przenośni. Dosłownie. Dlatego nie polecam szanownym paniom i co delikatniejszym panom. To coś dla poszukiwaczy mocnych wrażeń, chcących się na przykład przekonać, co dokładnie odczuwa piechur maszerujący w sandałach po zwałach gówna. Zachęciłem?
Dokładnie tak, to kolejny produkt historycznopowieściwopodobny. Zero klimatu. Nuda, mimo wspomnianego Krwi i Moczu.
Nancy Kress "Ogień krzyżowy"
Od razu zaznaczę - to jest 1 tom jakiegoś cyklu.
I wbrew tytułowi, który by sugerował jakąś militarną fantastykę - to jest o kolonizacji obcej planety. ;-)
No i to by było tyle z pozytywów. ;-)
Acha, jeszcze jeden - przeczytałem na razie połowę tej książki.
Nie wiem, czy ja mam ostatnio pecha, czy wymagania mi się zwiększyły, czy już wszystkie co lepsze sajfaje przeczytałem - bo ta książka zaczyna mnie odrzucać coraz bardziej.
Po.1. kolonizacja obcej planety ... serio? obcości tej planety nie da się odczuć wcale. Zero. Null. Nic. Gdyby kolonizowali Australię kiedyś, to pewnie więcej byłoby rzeczy nowych, nieznanych, trudności z tym związanych - a oni nie mają kompletnie żadnych trudności adaptacyjnych, a przynajmniej autorka nie poświęciła im dokładnie ani jednego zdania. Qrde poszedłbym w Bieszczady i pewnie poczułbym się w niektórych miejscach bardziej obco.
Tak ogólnie opisu planety prawie w ogóle nie ma, nawet nie kojarzę, czy tam jest roślinność zielona, czy nie. Czy jest woda (wydaje mi się, że gdzieś padło, że jest), tzn. na pewno jest bo są oceany, ale nie wiem czy jest taka jak ziemska, zdatna do picia itp.
Zwierzęta? jakie zwierzęta ... raz pojawił się opis jakichś zwierząt i to chyba nawet drapieżników ... które oczywiście kompletnie ignorują nowo przybyłych kolonistów, no bo dlaczego drapieżnicy mieliby nowo przybyłym ludziom w czymś przeszkadzać.
Roślinność? chyba jest, ale autorka ją kompletnie zlała w opisach. Znaczy się "w braku opisów" ...
Piękna zielona? planeta z oceanami, grawitacją ziemską, pogodą ziemską (chyba, bo o tym tez autorka kompletnie nie wspomniała), żyzną glebą pod uprawy, bez obcych bakterii, drapieżników - idylla normalnie tylko kolonizować.
Po.2. Obcy - no bo się pojawiają ... i chyba z nimi jest związana jakaś zagadka, bo zachowują się "nielogicznie" (no co za zaskoczenie - obcy zachowują się inaczej niż ludzie, to po prostu jest taki szok że szok ;-> ). Są też drudzy obcy, którzy mimo, że ludzie od początku potraktowali ich laserami (uzasadnienie - no bo mogliby być agresywni, więc od razu ich zlikwidujmy, a co ;-) ), to obcy wcale nie odpowiadają agresją, mimo, że jest sugestia wyraźna, że jakąś broń mają.
Po.3. Wszystko to co przeczytałem do tej pory pasuje mi raczej do brazylijskiej telenoweli - głównie są to problemy ludzi z ludźmi, komuś córka podskakuje i pyskuje, ktoś się kłóci o miedzę (serio - mają całą planetę dla siebie, jest ich bodajże około 4000 ludzi i dyskutują zawzięcie o własności ziemi ...). Próby zbadania obcych są na zasadzie "a właściwie to ci obcy są daleko, to co się nimi przejmować będziemy - mamy ważniejsze rzeczy do zrobienia" (niby koncepcja słuszna ... by była, gdyby faktycznie mieli jakieś problemy z tą kolonizacją ... tylko jeśli idziemy w znój i trud codziennego życia, to nie wiem po co o tym książkę pisać, sajfaja w dodatku)
Po.4. Ludzie są tak na oko z 4 różnych "grup": azjaci, potomkowie Czejenów, jacyś hindusi, albo coś koło tego i jakiś rodzinny klan, chyba raczej amerykanie/europejczycy (znaczy - biali). Prawie idealnie się dogadują ze sobą, tylko ci "Czejeni" się odcięli od reszty i zaczynają żyć inaczej, ale jak potrzebują, to w te pędy się dogadują i korzystają ze wszelkich technologii, od których podobno chcieli uciec.
Nie wiem o co tu chodzi, z tą książką.
Jeszcze mnie książka całkiem nie zraziła i pewnie spróbuję poczytać o co chodzi z tymi drugimi obcymi, ale mam obawy, że to będzie zmarnowany czas.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Jak czytam recenzje np. na lubimyczytac, to sugerują, że właśnie jak wchodzą ci drudzy alieni, to się w książce coś rozwija. Ale najpierw trzeba przetrwać około 200 stron pitolenia o niczym, przerywanego od czasu do czasu jakimś zrywem, po którym ma się nadzieje, że będzie np. coś więcej o tych pierwszych obcych, albo o tej planecie, albo o czymś sensownym związanym z do ciężkiej cholery - obcą podobno planetą!, po czym, po 2 akapitach następuje przeskok na dyskusje o dupie Maryny ... i tak cały czas.
Tylko z powodu tych recenzji jeszcze w ogóle zakładam dalsze czytanie tej książki.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Drogi Panie Goldsun, jakiż sens ma ta czytelnicza droga przez mękę? Śmiem przypuszczać, że będziesz Pan już na tyle emocjonalnie poturbowany, że żadne ewentualne późniejsze "cuda" już nie uratują sytuacji
Drogi Panie Goldsun, jakiż sens ma ta czytelnicza droga przez mękę? Śmiem przypuszczać, że będziesz Pan już na tyle emocjonalnie poturbowany, że żadne ewentualne późniejsze "cuda" już nie uratują sytuacji
Jestem już na tyle stary i tyle gniotów przeczytałem, że bardziej poturbowanym to ciężko być. ;-)
Pewnie zobaczę jakies kolejne 50 stron, bo już ci drudzy alieni się pojawili, więc coś się może ruszy dalej.
Ale na pewno nie jest to książka o kolonizacji i już raczej nie będzie.
Recenzje sugerują, że to raczej kolejny raz "pierwszy kontakt", tylko podobno też spieprzony ... ;->
Właściwie to zapomniałem, że jeszcze pojawiła się wzmianka o sygnale z Ziemi, który też może zaciekawić ... o ile autorka go w jakikolwiek sposób podejmie dalej ...
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum