"Ej, ziomeczki, jak się nie ogarniecie, przyjdzie złe". Jaka będzie Warszawa po koronawirusie?
Warszawa bez Pałacu Kultury, ale za to z piramidami, pośród których grasuje morderca Kuba Hieroglif. Tajny detektyw, były komandos o niejednoznacznej biografii Franciszek Kary, jest na tropie zabójcy, który na ofiary wybiera polityków neofaszystowskich. Do tego dużo alkoholu, narkotyków, szybkich samochodów i Polski, w której nigdy nie wybuchła II wojna światowa. Krajem rządzą nacjonaliści, na ulicach wybuchają antyżydowskie pogromy. Ziemowit Szczerek w swojej nowej książce „Cham z kulą w głowie” zastanawia się, jak wyglądałby świat, gdyby we wrześniu 1939 toku Hitler spadł ze schodów, a na pomoc armii pod dowództwem Rydza-Śmigłego przybyli sojusznicy z Zachodu. A my pytamy Szczerka o dzisiejsze niespokojne czasy.
Arkadiusz Gruszczyński: Czy faszyści, rządzący Polską w twojej książce, poradziliby sobie z koronawirusem?
Ziemowit Szczerek: A skąd, przecież widać, jak sobie autokraci radzą, w dodatku tromtadraccy. Łukaszenka tak bardzo lekceważył zagrożenie, że oparł na tym swój autorytet i teraz nie może się wycofać. To samo Berdimuhamedow z Turkmenistanu, gdzie, notabene, polikwidowano wcześniej szpitale na prowincji, bo „chory może sobie przyjechać do stolicy”. Tam, gdzie mamy demokrację, jednak jest większe poczucie indywidualnej odpowiedzialności, ale też większa możliwość przyznania się do błędu, jak zrobił to Boris Johnson. Albo szef MSW Estonii, który jeszcze w lutym kazał się smarować gęsim sadłem i nie płakać.
- O nim nie słyszałem.
- Ale o prezydencie USA Trumpie pewnie tak, który łagodnie przeszedł od „małej grypy" do „We will win this war!” (Wygramy tę wojnę!). A jeśli cisną bzdury jak Bolsonaro, prezydent Brazylii, to mają przeciw sobie cały aparat państwowy.
- Wyobraźmy sobie, że w "Chamie z kulą w głowie" wybucha pandemia, jaką teraz obserwujemy, mamy przymusową izolację, załamanie gospodarcze, dyscyplinowanie społeczeństwa. Jak poradziliby sobie z nią politycy, spadkobiercy sanacji i ONR-u?
- Myślę, że byliby pełni dobrej woli i chęci pomocy narodowi. W tym celu izolują chorych w nieprzystosowanych do tego ośrodkach, bo nie czas dbać o róże, gdy płoną lasy. Opozycję, żeby nie psuła nastroju i nie sabotowała działań rządu, zamykają w post-Berezie, bo nie czas na fanaberie. Z aktywnymi opozycjonistami używającymi walki bezpośredniej rozprawiają się wojskowo. Natomiast osadzający się na kiepskiej jakości instytucjach system radzi sobie jak sobie radzi. Za to karetki mieliby ładne: furgonetki marki Ludola z maskami w kształcie orłów z rozdziawionymi dziobami, zaprojektowane przez Stanisława Szukalskiego, narodowego artystę wariata i teoretyka spiskowego, ale co to były za efektowne teorie, jaka to była sztuka! Wyrywała się absolutnie z zaklętego myślenia Polaków o sobie samych i z polskiej zaściankowości.
- U ciebie w czasie społecznego niepokoju ludzie po cichu załatwiają swoje interesy, a winę zrzucają na okupanta lub grasującego po mieście zabójcę. A teraz na kogo zrzucamy winę? Co w czasie pandemii przy okazji załatwiamy?
- Wydaje mi się, że PiS przy okazji pandemii załatwia sobie władzę i poparcie, a opozycja próbuje załatwić PiS. Cięcia nierycerskie, małe, podłe. Gowin natomiast próbuje sobie załatwić brak odpowiedzialności karnej w sytuacji, gdy zaczną pisowców wsadzać za łamanie konstytucji. To aż śmieszne, ale to dla niego jedyne wyjście, musi więc wypić choć pianę z piwa, które pomógł warzyć. Na poziomie gruntu polskie społeczeństwo okazuje się być bardzo dojrzałe. Wydawałoby się, że na wsi, gdzie według stereotypu generalnie słabo się szanuje władzę, a mocno premiuje kozakowanie, ludzie nie będą nosić maseczek. Bzdura, karnie noszą. Polacy zachowują się bardziej odpowiedzialnie niż pewni politycy 10 kwietnia.
- Ale nieunikniona będzie recesja. Będziemy sobie wyrywać telefony na ulicy, okradać kioski, wyprzedawać na szczękach majątek?
- Wątpię, to jednak inaczej wygląda w realu. Obserwowałem w Ukrainie podczas Majdanu, jak znikła władza Janukowycza, która była aparatem teoretyczno-represyjnym, więc wydawałoby się, że ludzie będą nauczeni, jak to się mówi, życia wilczego. A tu nie. Wszyscy nagle byli odpowiedzialni, prawie nikt nie naruszał przepisów. Oczywiście, że stan recesji to coś innego, bo trwa dłużej niż wzmożenie czasów Majdanu, bieda się utrwala i demoralizuje. Ale jeśli uda się dość długo utrzymać etos, że „jesteśmy wszyscy razem w tym momencie próby", to myślę, że nie będzie tak strasznie. No ale to zależy od głębokości kryzysu i jego trwałości.
- Czas pandemii objawi się w literaturze?
- Ja właśnie wmontowuję zatrzaskiwanie granic w moją nową książkę, w której bohaterowie będą mierzyć się z bardziej dramatyczną pandemią niż koronawirus.
- Jak może wyglądać świat po pandemii. Co się stanie z Polską, Europą?
- Najbardziej boję się tego co wszyscy: powrotu do lat 30. XX wieku. Wtedy będzie po nas. Ale coś ci opowiem. Robiłem ostatnio wywiad z Milanem Ukrikiem, wiceszefem skrajnie prawicowej, faszyzującej Naszej Partii – Ludowa Słowacja Mariana Kotleby. Okazało się, że nawet oni idą śladem Le Pen i Salviniego, i już nie chcą rozwalić Unii Europejskiej, bo widzą, że w czasie dominacji Chin i dziwności USA, w dobie globalizacji nie ma sensu atakować Europy. Wychodzi na to, że nie ma kto jej teraz rozpierdalać, nawet neonaziści nie są chętni. Widzę dwie drogi: albo nastąpi zmiana, albo UE będzie działała, ale jak ONZ. Symbolicznie i teoretycznie, ale czasem się wzmoże i zbierze, jak już bardzo będzie trzeba.
- I gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla Polski?
- No właśnie, boję się, że w ramach tej reorganizacji dla przykładu wywalą z hukiem z Unii parę państw, które nie spełniają notorycznie standardów. Na pierwszy ogień pójdą Węgry, a potem my. A wtedy będzie jak w moim „Chamie”. Mimo że „nasi odwieczni sojusznicy” otwartym tekstem będą ostrzegać, co nam zrobią, jeśli nie przestaniemy naruszać prawa, to władza będzie szła w zaparte, wygra taktyka „ani kroku w tył”. A najgorsze, co się może stać, to zostać poza Europą, bo wtedy czeka nas los Białorusi.
Dlatego boję się, że dziś nie jest w interesie nikogo, żeby nie iść na wybory. Po pierwsze dlatego, że trzeba walczyć w każdych warunkach, a po drugie - najwięcej, co możemy osiągnąć bojkotem, to faktycznie podminowanie legalności władzy PiS i ostateczne wkurzenie Europy na jego polityczne machloje. Ale z nowego europejskiego projektu, jeśli coś, wywalą nie PiS, tylko nas. I ze względu na nasze piękne demokratyczne wzmożenie przyczynimy się do tego, że pozostaniemy poza Unią, a co najmniej poza jej istotną częścią. Z drugiej strony przykład Gowina pokazuje, że zaczynają pękać, boją się jednak, że przekraczają linię.
Jak PiS zacznie kombinować przy wyborach parlamentarnych, też nie pójdziemy? Już sam nie wiem co robić. Jeśli udałoby się zmobilizować wyborców opozycji, byłbym jednak za pójściem.
- Wróćmy na chwilę do twojej książki. Nacjonaliści kilka lat po demokratycznych zmianach dokonują zamachu stanu, Polska staje się państwem autorytarnym. Działają co prawda partie opozycyjne, ale legitymizują działania faszystów, wybory są fikcją, panuje kult jednostki. Są media, nawet wolne, społeczeństwo ma dostęp do zagranicznej telewizji, ale koniec końców nie ma to za wiele wspólnego z demokracją. Specjalnie podbijasz lęki, które doskonale znamy po liberalnej stronie sceny politycznej?
- Nie do końca. Widzę wyraźnie podobieństwa w głupiej tromtadracji, którą uprawia PiS i tej, którą uprawiała sanacja. Wyobraź sobie, jak by nasi rządzący - ówcześni czy obecni - zareagowali na zwycięstwo nad jednym z głównych historycznych wrogów Polski.
- Bo w twojej książce wygrywamy z Trzecią Rzeszą i druga wojna światowa nie wybucha.
- W czym pomogły nam Anglia i Francja. Ale jestem przekonany, że jedni i drudzy - czyli i Kaczyński, i Rydz-Śmigły - z tym pustym samochwalstwem, bezkrytycznym podejściem do siebie samych, grzmieliby, że pomoc z zewnątrz jest okej, ale przede wszystkim to ich geniusz sprawił, że pokonaliśmy wroga. A Rydz, biorąc pod uwagę tendencje z końca II RP, umocniłby tylko władzę i szedłby dalej w kierunku wyznaczanym przez ONR. Ale w „Chamie…” pojawia się również okres demokratyczny. Tylko że - jak w realu – zdusił go znów autorytaryzm. A autorytaryzm jest trudniej zdusić niż demokrację, niestety.
- Kiedy pytałem o lęki liberałów, chodziło mi to, że Polska rządzona przez neosanację jest krajem, który my sobie w naszej banieczce wyobrażamy. Że gdyby nie społeczny opór i Unia Europejska, to Kaczyński bez mrugnięcia okiem zamieniłby III RP w kraj autorytarny.
- Obawiam się, że tak. Chociaż te lęki są nieco histeryczne, bo mamy tendencję do demonizowania jedni drugich, to Europa Wschodnia bez Zachodu byłaby o wiele bliższa naszemu wyobrażeniu o satrapicznej Azji. Po prostu byłaby Azją. Jesteśmy u nasady naszego subkontynentu, to nie tutaj wykuwały się europejskie nurty, które sprawiły, że Europa jest, czym jest. To my raczej jesteśmy tym, kim możemy być, dzięki Europie. Nie ma w tym niczyjej winy, tak się po prostu to potoczyło. Rzym, potem samorządne włoskie miasta, potem odkrycia geograficzne, rewolucja przemysłowa. To ukształtowało Zachód, a my zawsze byliśmy z boku. Ale w świecie „Chama" mamy inny Zachód niż ten w naszej linii czasowej: bez drugiej wojny, bez spowodowanego przez nią przyspieszonego rozwoju technologicznego, bez baby boomu, bez rewolucji obyczajowej końca lat 60. To zdarzyło się później, właśnie w czasie akcji „Chama”, a to początek XXI wieku.
- Na ulicach Warszawy na początku XXI wieku dochodzi do pogromów, trwa wojna z mniejszością ukraińską, atakuje się demokratów za uleganie obcym wpływom. Ostrzegasz przed czymś?
- Człowiek ma wdrukowaną chęć powiedzenia: Ej, ziomeczki, idzie średnie, a jak się nie ogarniecie, to przyjdzie złe, ale już tyle razy ostrzegano a to przed faszyzmem, a to przed populizmem, a to przed nacjonalizmem – i co? W Polsce - PiS, na Węgrzech - Fidesz, w USA – Trump. Z drugiej strony mimo wszystko nacjonaliści to nadal zdecydowana mniejszość. Więc może jednak jest cel w ostrzeganiu? Tylko pytanie, jak ostrzegać. Siedzę teraz na wsi, z niusów dociera do mnie tyle, ile sam wiem, widzę, jak bardzo abstrakcyjne są spory, które powinny być dla mnie ważne, ale one dotyczą spraw nie do końca kompatybilnych z moim widokiem za oknem. Dlatego dobrą strategią było na przykład ostrzeganie: nie pozwól, człowieku, by PiS przejął sądy, bo to się skończy tak, że nie wygrasz w sądzie przeciw pisowskiemu biznesmenowi czy wójtowi.
- Czyli teraz moglibyśmy powiedzieć: nie pozwólmy na wybory korespondencyjne, bo…
- …bo następnym razem pozwolimy na to, żeby przyszedł spadochroniarz z Warszawy, wyrzucił nam bezprawnie brata z pracy w gminie, a sąsiadowi zabrał za bezcen ziemię pod budowę nitki pajęczyny prowadzącej do Centralnego Portu Komunikacyjnego, który ekonomicznego sensu nie ma, a na który pójdzie tyle kasy, że nic nie zostanie na inne rzeczy. A ludzie chcą być pewni swoich emerytur, państwowej pomocy dla padających firm, dodatku na dziecko.
- Dobra, to lewackie lęki. A co zwolennik prawicy wyniesie z twojej książki?
- Wizję Polski, która ma piękną formę. Nadaną przez ludzi, którzy byli może nacjonalistycznymi wariatami, ale wymyślili dla Polski coś, co wyprowadzało ją z zaścianka. Szukalski w „Chamie…” zostaje nadministrem i buduje Warszawę z piramidami w centrum. Mamy Polskę z konserwatywnych marzeń o świecie, w którym nie ginie ziemiaństwo i ziemiańska forma - najwyższa, jaką Polska posiadała, poza tą postziemiańską, inteligencką. Ale i ta aspirowała do formy ziemiańskiej. No i mamy ostrzeżenie. Jednak.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Na październik zapowiedziano wreszcie Czarnego lamparta, czerwonego wilka Marlona Jamesa i już się nie mogę doczekać; miałem kupić w oryginale, ale spodziewam się że tłumaczy Robert Sudół, którego poprzednie przekłady Jamesa mnom fszczonsły.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Zerknąłem do planów wydawniczych Stalker Books. W tym roku m. in. "Złoty wiek s-f" tom 8.
W 2021 mają ukazać się 9 i 10 tom, a także antologia króciaków "Pierwsze lądowanie" i zbiór opowiadań Lafferty'ego
26 sierpnia ma ukazać się mainstreamowy "Gambit królowej" Waltera Tevisa (autora fantastycznych: "Przedrzeźniacz" i "Człowiek który spadł na Ziemię", które ukazały się w serii Artefakty pod szyldem MAG-a). Wydawnictwo: Czarne.
O właśnie, "Ostatni brzeg" chętnie przeczytam. Z wcześniejszych lat pamiętam bardzo pozytywne opinie. Teraz wolę nawet nie patrzeć na recenzje, ani o czym to jest, żeby się nie zniechęcić. Być może czeka mnie przez to jakieś rozczarowanie, ale jest też szansa na poczucie zdumienia. Ostatnio mi tego brakuje trochę - w reportażach, czy w ogóle w non-fiction to nie boli, bo większość takich tekstów czyta się z innych powodów. Ale teraz i fantastykę raczej przyjmuję na chłodno, bez emocji. Trochę brakuje mi takiego uczucia, jak to, gdy pierwszy raz czytałem opowiadania o Griaule'u czy "Shriek: Posłowie". Albo jak przemieliło człowieka "Łaskawe" - czasami masz ochotę rzucić to w kąt, ale czytasz dalej, bo czuć takie ssanie w środku, że po chwili znowu otwierasz książkę i kolejny rozdział w głowie.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Jedyne, co mi trochę świta, że to jest w jakiś sposób post-apo, ale inne od tego, co dość masowo pojawia się od kilkunastu lat. Ale nie guglam nawet, żeby potwierdzić, czy rozwiać wątpliwości. Ma być niespodzianka.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Jedyne, co mi trochę świta, że to jest w jakiś sposób post-apo, ale inne od tego, co dość masowo pojawia się od kilkunastu lat. Ale nie guglam nawet, żeby potwierdzić, czy rozwiać wątpliwości. Ma być niespodzianka.
Nie wiem ile pisać, żeby Ci niespodzianki nie psuć. ;-)
Tak, to nie jest postapo w stylu MadMaxa, Metro czy cokolwiek w tym stylu. Powiedziałbym "postapo bliskiego zasięgu" - chyba tak można by to nazwać.
Czytałem w latach 80tych, w czasach zimnej wojny, zagrożenia wojną atomową ... i awarii w Czernobylu (tak, dokładnie wtedy ;-) ). ;-) Teraz takiego efektu nie będzie, ale wtedy miałem tak, że odrywałem się od książki i nie byłem pewny czy faktycznie coś się zmieniło, nie było pewności czy za chwilę tych wydarzeń z książki nie będziemy mieć za oknem ...
Wydaje mi się, że książka mogła się nie zestarzeć, chociaż świat się zdążył trochę zmienić, ale jest szansa, ze się obroni.
I przeczytać IMHO warto, podejście inne niż wszystkie postapo, przy czym raczej mocno pesymistyczne. Przynajmniej jeśli dobrze pamiętam.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Ostatni brzeg ma też dwie ekranizacje. Nowsza to mini serial, nie robił wrażenia, ale ta pierwsza z Astairem, Perkinsem, Peckiem i Avą Gardner był przejmujący. Dla samej obsady warto, acz chyba nie do końca zgodny z powieścią. Książka kiedyś robiła piorunujące wrażenie. Lem trochę krytykował logikę wydarzeń, ale nie umniejsza to jej wagi.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Czytałem w latach 80tych, w czasach zimnej wojny, zagrożenia wojną atomową ... i awarii w Czernobylu (tak, dokładnie wtedy ;-) ). ;-) Teraz takiego efektu nie będzie, ale wtedy miałem tak, że odrywałem się od książki i nie byłem pewny czy faktycznie coś się zmieniło, nie było pewności czy za chwilę tych wydarzeń z książki nie będziemy mieć za oknem ...
Idealnie oddałeś moje odczucia: 1986, wakacje, trzy miesiące po Czarnobylu, pustawy ośrodek wczasowy (brzydki dzień, ludzie nie wylegli masowo na dwór, tylko najwięksi twardziele zakutali się w kurtki i poszli w cholerę na spacer nad morze), a ja kończę czytać wyciągnięty z ośrodkowej biblioteki "Ostatni brzeg" i się zastanawiam: kiedy u nas tak będzie? A potem wyglądam przez okno, nigdzie żywego ducha, cisza, spokój, i myślę: kurna, TO JUŻ?!
Polecam. Nawet powtórka po +/- 10 latach wypadła nadal dobrze. Choć nie wiem, jak byłoby dzisiaj.
To z pewnością must read, choćby z tego powodu, że to jedna z najczęściej przywoływanych książek w historii sajfaja. Przez cały okres zimnej wojny straszono konsekwencjami III World War właśnie przywołując Ostatni brzeg. Jeśli dobrze pamiętam, pod względem literackim książka także miała dobre notowania.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum