Żona wspominała, że koleżanka do pracy raz przyniosła kiszonego kalafiora i był ponoć zajebisty. Przy okazji mogę o przepis zapytać.
Być możliwe, że jak się otworzy po paru dniach i są jeszcze chrupkie, to są jadalne. Pytanie tylko czy się ukiszą. Ja otworzyłem po dwóch tygodniach i miały konsystencję papki dla niemowląt. Na domiar złego jechały jakimś syfem, może były pryskane czymś.
Rzodkiewki dobry pomysł. Ale u mnie surowe schodzą w takim tempie, że uratowanie porcji do zakiszenia będzie wymagało użycia jakiegoś podstępu.
Orku, o co chodzi z tymi kiszonymi rybami? Szkodliwe? Bo od smrodu jeszcze nikt nie umarł
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Rzodkiewki mutanty. Aż mi szkoda było. Myślę, jak tu ubogacić ten przepis, może dorzucę jakąś papryczkę. Tylko nie wiem, czy tydzień wystarczy wtedy. Ale ciekawy jestem zapachu i smaku.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
o co chodzi z tymi kiszonymi rybami? Szkodliwe? Bo od smrodu jeszcze nikt nie umarł
Powiem tak smakowe nie jest najgorsze, ale kto nie nie poczuł tego zapachu kiedy otwierają puszkę to gwarantuje że z niczym podobnym się nie spotkał. Jak mnie rodzina uroczych szwedów tym ugościła na wymianie w liceum to na początku pomyślałem że muszą chyba mnie nienawidzić, a frajdę z mojej reakcji mieli nieziemską. :D
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
Rzodkiewki, kalafiora i marchewkę (nie naraz) kisiłam razem z ogórkami, takimi kiszonymi na krótką metę latem, w sensie nie na zimę w zamkniętych słoikach, tylko w kamionce/dużym szklanym słoju, do jedzenia na bieżąco. Rzodkiewki były najfajniejsze, bo zróżowiały po całości Tata Martvej najpierw kręcił nosem, a potem zapytał kiedy kolejna partia, bo są super. Na pewno powtórzę w tym sezonie.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Zna ktoś przepis na ogórki małosolne - ale nie takie tradycyjne, tylko trochę "wybajerzone". Przerzucałem internety niedawno w poszukiwaniu inspiracji i wszędzie widzę przepisy na małosolne "jak od babci". Trochę zawiedziony jestem, bo chcę zrobić takie jak nie od babci właśnie, aby poszerzyć sobie paletę smaków. Niezastąpiona koleżanka przysłała mi przepis https://magicznyskladnik.pl/2016/07/ogorki-malosolne-kimchi-z-imbirem-chilli-i-kolendra/?fbclid=IwAR02AqoFnKscX6lG1RRMYvgBpRatYb9otiEUpB3PE0utyyl-b4IjVNeRukk i chyba wypróbuję. Tylko już widzę, że modyfikacje mogą być potrzebne, ponieważ małża nienawidzi kolendry. Imbir już mam. Co by dobrze kolendrę zastąpiło? W sumie imbir powinien wystarczyć. Ale poszperam jutro po ziołach różnych.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ale w musztardzie są octowe nie kiszone. Ale fakt, zajebiste.
Kolendry nic nie zastąpi, kolendra to kolendra. Albo dajesz, żeby czuć jej smak albo nie dajesz. Trochę przejebane, całą kuchnię meksykańską macie z bańki.
Zrobiłem trochę według powyższego przepisu, ale i tak po swojemu. Choć naprawdę chciałem trzymać się przepisu. Ale okazało się, że w moim powiatowym mieście "płatki chilli" to odpowiednik tego, czego nienawidzę w przepisach - "ale upewnijcie się koniecznie, że zrywane wczesnym rankiem, jeszcze z rosą a potem podsuszane na udach dziewic".
Ogórki wyszły mi zajebiste. Może niepotrzebnie dodałem jeszcze papryczki chilli. Pokruszone jalapeno chyba wystarczają do przełamania smaku. Poza tym, nie wiem, czy mi imbiru nie "zagłuszyły". A może muszą ogóreczki dłużej postać z imbirem. Tak, czy siak, świeże, chrupkie, słone i ostre. Coś muszę pomyśleć w tygodniu o proporcjach z imbirem, aby wzmocnić smak.
Koleżanka mnie zaraziła robieniem kombuchy i teraz przystępuję do pracy. Mam już grzybek, który dla mnie wyhodowała. Jej kombucha jest pyszna. Zrobię ze trzy litry tylko sprawdzę, czy grzyb jest wydajny.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Drugie podejście do ogórków małosolnych na ostro - mniej czosnku i mniej o jedną papryczkę. Poprzednia partia była zajebista, szczególnie po 3-5 dniach. Szczyt formy. Ale przepis wymagał zrównoważenia, aby dać szansę imbirowi. Nie wiem, czy się uda. Może za setnym razem.
Dziś kombucza. Czas pierwszej fermentacji 5-7 dni. Potem można pić lub poddać produkt drugiej fermentacji, na przykład po połączeniu z jakimś sokiem. Wedle uznania.
Trzy litry herbaty (jakiejkolwiek), szklanka cukru (jakiegokolwiek) lub miodu. Po zagotowaniu wody i zaparzeniu herbaty z cukrem/miodem, wystudzić i zlać do słoika. Dodać magiczny grzybek, który żywi się cukrem i poczekać 5-7 dni. Smak przedni - coś jak wino lekko gazowane, bez alkoholu. Orzeźwiający i zdrowy napój. Potem zlać do butelek i dodać sok, w proporcji dowolnej, lub pić "surowy".
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Że też nikt jeszcze nie wymyślił (a może? toto coś dla ciebie ) teorii spiskowej o tych grzybkach co to zawsze trzeba skądeś mieć, samemu się ich nie tworzy. Spiseq z kosmosu
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Prawdziwego grzybka czy teorię spiskową? Na szczęście obu nie
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Że też nikt jeszcze nie wymyślił (a może? toto coś dla ciebie ) teorii spiskowej o tych grzybkach co to zawsze trzeba skądeś mieć, samemu się ich nie tworzy. Spiseq z kosmosu
Ten koleżanki pochodzi z octu kupionego w takim sympatycznym sklepie Octovnia.pl. W zasadzie grzybki takie "robią" ocet. Moja kombucha, jeśli ją przetrzymam, to zamieni się w ocet (herbaciany), bo kiedy grzybek "zeżre" cukier to pracuje dalej. Swoją drogą muszę sprawdzić, jak ten grzybek powstaje.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Dziś zlałem kombuczę. Porcję "czystą", po pierwszej fermentacji właśnie sączę. Wyszła kwaskowa, ale smaczna. Niemniej, w kolejnej turze dodam więcej cukru do herbaty. Drugą połowę zlałem do butelek i połączyłem z sokiem jabłkowym i z sokiem z mango. W proporcji pół na pół, bo nie robiłem tego wcześniej i nie wiem. Niech się jeszcze fermentuje parę dni. Muszę kupić jakiś wiśniowy i pomarańczowy na następne rozlanie. I teraz uważać, aby odgazować, żeby butelek nie rozsadziło.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Kombucza z sokiem z mango jednak nie była dobrym rozwiązaniem. Albo proporcja takim nie była. Wyszło finalnie zbyt słodko. Za to ta z jabłkowym jak najbardziej - dobre połączenie. Niemniej, wczorajsze rozlanie zostawiłem "czyste". Piję po pierwszej fermentacji i po jednym dniu w lodówce. Tym razem rozlałem po pięciu dniach, aby była mniej kwaskowa. Z następnym spróbuję sześć dni. I muszę spróbować z innymi sokami, tylko takimi jak jabłkowy - bez wyraźnego cukru, może wiśniowy.
Grzybek mi się rozrósł, połowę dostała koleżanka, bo się zapaliła do tego typu produkcji.
Teraz muszę wrócić do kiszonek. Choć temperatury nie sprzyjają. I spróbować cytryn - tylko jakiś obiad do nich muszę wymyślić. Może pieczony kurczak, może jakaś polędwiczka wieprzowa - żeby się dobrze "zagryzało". Albo wrzucić pokrojone do tortilli?
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Debiut kiszonych ogórasów z własnego ogródka wypadł obiecująco. Znalazło by się to czy tamto do poprawy, ale jak na pierwszy raz lepiej niż dobrze. Zaszczyt zakiszenia przypadł żonie, bo to ona je zasadziła i pielęgnowała. Ja tą razą robię za testera.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Zastanawiałem się nad kimchi. Dla złapania smaku kupiłem gotowe, jak stoi na opakowaniu, "wg oryginalnej koreańskiej receptury".
Ależ to piekielny wynalazek. Działa długo i ... dogłębnie. Powinni to w marketach stawiać na półce ze środkami do przeczyszczania rur.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Zastanawiałem się nad kimchi. Dla złapania smaku kupiłem gotowe, jak stoi na opakowaniu, "wg oryginalnej koreańskiej receptury".
Ależ to piekielny wynalazek. Działa długo i ... dogłębnie. Powinni to w marketach stawiać na półce ze środkami do przeczyszczania rur.
Czytałem książkę o Korei i pisał tam autor, że po ichnim kimchi je.iesz gorzej i dłużej niż po czosnku. Moja śwagierka robi bardzo dobre, ale - sądząc po opisach oryginalnego - nie umywa się. Planuję kiedyś spróbować zrobić. Ale czekam na natchnienie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
2 lata temu posadziłem kole płota 8 krzaczków pigwowca japońskiego, dla ozdoby. O owocach cuś tam słyszałem, nigdy nie próbowałem, uznałem, że będą ewentualnym bonusem do walorów estetyczno-krajobrazowych. Ponoć zdrowe to jak diabli. No i pierwsze żniwa przyszły, małe te krzaczki, a owoców sporo.
Część pokroiłem w kostkę i przesypane cukrem w słoiczkach wstawiłem do lodówy. Po paru dniach mam syrop, świetny dodatek do gorących zimowych herbat, grogów etc.
A teraz pichcę konfitury. Smak mają zajebongo, nie wiem, czy coś zostanie w garnku, bo mam natrętną i niezbywalną ochotę degustacji w trakcie.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum