Też mnie trochę dziwuje popowy sukces kalifornikejszyn.
Ale z trzeciej strony seriale jednak to nie mój konik...
jedni patrzą na takie inni na f1 czy inną piłkę.
Jak tam Fidelu idzie Tobie z "Darkiem"? Porzuciłeś, czy brniesz?
Im dalej w las, tym bardziej mam jednak poczucie małego rozczarowania zakończeniem. Szkoda, że autorzy nie poszli konsekwentnie w pewną stronę, która sama się nasuwa, chętnie bym o tym podyskutował, ale to by było morze spojlerów.
Po trzech odcinkach zawiesiłem mimowolnie. Tzn., zupełnie mnie nie ciągnie, a w czasie gdy mógłbym oglądać zawsze jakoś trafi się inne zajęcie. Ale plan jest oglądać dalej.
Warrior nun, powiedzieć że to jest słabe to nic nie powiedzieć. Zaczyna się oczywiście od sztucznego lektora, wiadomo, można go wyłączyć tak jak i sam serial.
Komiksu nie czytałem, może dlatego nie mam cierpliwości do tego co się dzieje na ekranie. Od dialogów bolą zęby, sceny w klasztorze gdzie teoretycznie szkolą się te wojowniczki... powiem tak, w Moonrakerze gdzie to było pokazane z przymrużeniem oka było bardziej realistycznie
https://www.youtube.com/watch?v=tdXshjACQx8
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Zacząłem "Locke and Key". Kurde, jaki szit... Po pierwszym odcinku mam dość - drewniani aktorzy, historia zapowiada się banalnie, zaserwowana jest tandetnie... Będzie lepiej? Czy szkoda czasu?
Na odtrutkę wziąłem "Patricka Melrose'a". Pierwszy odcinek boski, drugi ciężki. Wciąga, ale chyba się cieszę, że krótkie.
Na odtrutkę wziąłem "Patricka Melrose'a". Pierwszy odcinek boski, drugi ciężki. Wciąga, ale chyba się cieszę, że krótkie.
Znakomite dzieło. Cumberbatch w wysokiej formie. Zapewne powieści nie dałbym rady przeczytać. Chyba serialowa fabuła powieściom jest wierna w całości, ale czytanie o traumach głównego bohatera wydało mi się zbyt depresyjne. Co innego obejrzenie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Dark" cały serial obejrzany po raz wtóry, tym razem z moją bystrą partnerką, i bez dwóch zdań - nie ma drugiego takiego serialu dopiętego na ostatni guzik, przemyślanego od a do z, złożonego, przemyślanego, totalnego fabularnie, konceptualnie, intelektualnie, a jednocześnie świetnego realizacyjnie. Oczywiście można się zżymać na drzewostan niektórych aktorów (głównie kadra młodzieżowa, z wyjątkiem przeuroczej Lisy Vicari), czy dialogów, ale nie można pominąć wielowymiarowości fabuły, ilości poziomów interpretacji tego, co się ostatecznie składa na świat przedstawiony. Koncepcyjnie (pomysł i realizacja) to najlepsza rzecz filmowo-telewizyjna jaką w życiu widziałem, sami bohaterowie niejednoznaczni, wielowymiarowi, pomimo wielkiej ich ilości, każdy ma własną osobowość, głębię, coś do odegrania w tej fabule. Serialowe dzieło totalne.
No i sam tytuł również się wyjaśnia w ostatniej scenie.
W ogóle podoba mi się, jak twórcy ufają tutaj inteligencji widza, poza kilkoma wyjątkami nie ma prostych odpowiedzi, dużo niedopowiedzeń, brak rozwiązań strzałem prosto w pysk (ale nie niejasności, czy luk) i zaufania, że widz ogarnie.
Zazdroszczę tym, którzy jeszcze nie oglądali. A jednocześnie z pewnością jeszcze kiedyś wrócę do tego serialu.
Dodam jeszcze, że serial ma świetny, mroczny klimat, sensowną i konsekwentną do bólu podwalinę s-f, świetną muzykę i scenografię. A stopień złożoności fabuły rośnie wykładniczo, twórcy bardzo umiejętnie wciągają czytelnika w swój świat.
Dark pozwolił mi również odkryć plejadę wybornych niemieckich aktorów, z których większość do perfekcji opanowała grę samym wyrazem oczu (jak aktor grający Adama).
Perełka Netflixa, zasługująca na peany pochwalne na całym świecie, ale że to rzecz niemieckojęzyczna, to raczej nie spodziewam się uznania za oceanem.
Dodam jeszcze, że serial ma świetny, mroczny klimat, sensowną i konsekwentną do bólu podwalinę s-f, świetną muzykę i scenografię. A stopień złożoności fabuły rośnie wykładniczo, twórcy bardzo umiejętnie wciągają czytelnika w swój świat.
Podpis. Dodam jeszcze, do tej totalności, że w zasadzie - niezależnie od podobania się - serial ten stał się punktem odniesienia, jeśli chodzi o swój "temat", dla wszystkich produkcji późniejszych. A nawet i dla wcześniejszych, ponieważ nie znajduję w pamięci dzieła, które by tak odcisnęło piętno na gatunku, jeśli chodzi o wykorzystanie tego jednego motywu, o którym wszyscy wiedzą, a o którym nie piszemy, aby nie spoilerować. Chyba niepotrzebnie.
No nie zapominajmy o Baranie Bo Odarze, który jej na tym zdjęciu towarzyszy. Ale fakt, to ona chyba prowadziła ten serial od strony fabularnej, a on od realizacyjnej.
Btw, jeśli chodzi o aktorów to lubiłem Olivera Masucci, który grał Ulricha. Jego postać przeszła interesującą przemianę, a on ją świetnie oddał.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Bardzo mi się podobały dwa pierwsze sezony Dark. Trzeci natomiast wszystko uprościł i cały zbudowany wcześniej potencjał w zasadzie zmarnował.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Uprościł, raczej zdecydowanie nie, prędzej skrócił. Dwa pierwsze sezony to dosyć leniwe rozbudowywanie świata przedstawionego, w trzecim mamy wręcz wielki wybuch. Nie dziwię się komentarzom ludzi, dla których to było za dużo i za szybko, można było dodać ze 4-5 odcinków w tym trzecim sezonie na rozbudowę tego, co zostało dodane, trochę zwolnić tempo, ale rety jak to się wszystko w kupie świetnie trzyma, próbuję znaleźć cały czas słabe punkty w tej historii i nie znajduję, jedynie w realizacji pewne rzeczy odrobinę kuleją. Ale tylko odrobinę.
Romek, właśnie dlatego napisałem o Jantje, bo w jej wkładzie nie znajduję słabych punktów, słabuje troszeczkę realizacja, czyli mąż
Masucci był świetny, ogólnie dorosła kadra aktorska to kawał świetnego castingu, od głównych ról, po te mniej eksponowane (polecam uwagę grę oczyma starszej wersji Jany Nielsen w pierwszym sezonie w scenach z mężem i synem, ile tam jest skrywanych emocji). Stary Egon rewelacja i to jego poszukiwanie satanistów wszędzie mnie rozwaliło albo jak się wkręcał w zacną muzykę Kreatora
Uprościł, raczej zdecydowanie nie, prędzej skrócił. Dwa pierwsze sezony to dosyć leniwe rozbudowywanie świata przedstawionego, w trzecim mamy wręcz wielki wybuch. Nie dziwię się komentarzom ludzi, dla których to było za dużo i za szybko, można było dodać ze 4-5 odcinków w tym trzecim sezonie na rozbudowę tego, co zostało dodane, trochę zwolnić tempo, ale rety jak to się wszystko w kupie świetnie trzyma, próbuję znaleźć cały czas słabe punkty w tej historii i nie znajduję, jedynie w realizacji pewne rzeczy odrobinę kuleją. Ale tylko odrobinę.
Każdy sezon rozszerza perspektywę - ale dopiero w trzecim widać całość, i wtedy wszystko robi "klik" i elementy wpadają na miejsce. To nie jest uproszczenie, to jest odjazd kamery albo zrobienie kroku wstecz żeby objąć wzrokiem cały obraz - wtedy dostrzega się wszystkie wzorce, prawidłowości, związki przyczynowe. Dla mnie ten scenariusz sprzedają szczegóły i szczególiki, które nabierają znaczenia - i grozy- dopiero kiedy widzi się całość (np. dlaczego Katharina ma podbite oko, kiedy Egon ją przesłuchuje? Albo kim jest człowiek z którym młody Noah kopie tunel?), poza tym strasznie mnie to emocjonalnie trafiło - cały wątek Michaela i jego spotkanie z Jonasem, albo wątek Claudii i Egona. Mogłoby to być trochę dłuższe, ale kto wie, czy wtedy nie pojawiłyby się głosy że to rozwlekłe takie jakieś. Dla mnie bomba.
I muzyka. Muzyka jest dobrana perfekcyjnie.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
"Snowpiercer" - dotrwałem do końca. Było to łatwe, ponieważ oglądałem ten serial na wyrywki. Przyspieszając, kiedy robiło się nudno lub ckliwie. Tego pierwszego było sporo. Dawno już nie widziałem tak niepotrzebnej produkcji o niczym i zmarnowanego potencjału. Końcówka mnie rozśmieszyła. W zasadzie przez cały serial nie ma mowy i jakimkolwiek napięciu, czy emocjach. Nawet wyjawianie tajemnic kończy się ziewnięciem. Przy tym realizacyjnie jest to świetna robota. Obsada też daje radę, choć się ewidentnie marnuje nie mając czego grać. Scenarzyści powinni zawisnąć. Już na starcie niewypałem okazuje się cała koncepcja, która zamiast iść w stronę niezależnej fabuły opartej na pomyśle z komiksu/filmu, ślepo podąża, nomen omen, koleinami. Wątki "społeczne" to śmiech na sali. Nie ma w tym pazura, wszystko uładzone, poprawne i przewidywalne. Tak samo jak początkowa tajemnica zabójstwa. Klisza goni kliszę. A najgorsze jest to, że widz zna odpowiedź zanim tę poznają bohaterowie. Tak nieporadnie jest to przeprowadzone. Potem nie jest lepiej. Dopiero rewolucja na koniec sezonu(?) daje szansę na wyrwanie tej fabuły z kolein nudy. Ale z tym zespołem scenarzystów, którzy dziesięć odcinków czekali, aby zaciekawić widza, to ja sukcesu kontynuacji nie rokuję.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Każdy sezon rozszerza perspektywę - ale dopiero w trzecim widać całość, i wtedy wszystko robi "klik" i elementy wpadają na miejsce. To nie jest uproszczenie, to jest odjazd kamery albo zrobienie kroku wstecz żeby objąć wzrokiem cały obraz - wtedy dostrzega się wszystkie wzorce, prawidłowości, związki przyczynowe. Dla mnie ten scenariusz sprzedają szczegóły i szczególiki, które nabierają znaczenia - i grozy- dopiero kiedy widzi się całość (np. dlaczego Katharina ma podbite oko, kiedy Egon ją przesłuchuje? Albo kim jest człowiek z którym młody Noah kopie tunel?), poza tym strasznie mnie to emocjonalnie trafiło - cały wątek Michaela i jego spotkanie z Jonasem, albo wątek Claudii i Egona. Mogłoby to być trochę dłuższe, ale kto wie, czy wtedy nie pojawiłyby się głosy że to rozwlekłe takie jakieś. Dla mnie bomba.
I muzyka. Muzyka jest dobrana perfekcyjnie.
+1
Kawałek Neny zostaje długo w głowie i w sumie jest spojlerem już w pierwszych odcinkach serialu.
Każdy sezon rozszerza perspektywę - ale dopiero w trzecim widać całość, i wtedy wszystko robi "klik" i elementy wpadają na miejsce. To nie jest uproszczenie, to jest odjazd kamery albo zrobienie kroku wstecz żeby objąć wzrokiem cały obraz - wtedy dostrzega się wszystkie wzorce, prawidłowości, związki przyczynowe. Dla mnie ten scenariusz sprzedają szczegóły i szczególiki, które nabierają znaczenia - i grozy- dopiero kiedy widzi się całość (np. dlaczego Katharina ma podbite oko, kiedy Egon ją przesłuchuje? Albo kim jest człowiek z którym młody Noah kopie tunel?), poza tym strasznie mnie to emocjonalnie trafiło - cały wątek Michaela i jego spotkanie z Jonasem, albo wątek Claudii i Egona. Mogłoby to być trochę dłuższe, ale kto wie, czy wtedy nie pojawiłyby się głosy że to rozwlekłe takie jakieś. Dla mnie bomba.
I muzyka. Muzyka jest dobrana perfekcyjnie.
+1
Kawałek Neny zostaje długo w głowie i w sumie jest spojlerem już w pierwszych odcinkach serialu.
Całe szczęście, że ja nie fersztejen po niemiecku.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Dark za mną. Znakomita rzecz. Włącznie z ostatecznym rozwiązaniem fabularnym w III sezonie. Nie podzielam tylko zachwytów (także tutaj) nad "solidną podbudową SF" i np. zupełnie nonsensownym zaplątaniem w tę historię bozonu Higgsa, bez którego można by się właściwie obejść - generalnie prześwituje tu zachłyśnięcie się humanistów niezbyt zrozumiałym dla nich światem kwantów i cząstek elementarnych. Ale to detal. Całość wymaga cholernego skupienia, łowienia szczegółów w co drugiej scenie, ale fajnie się klei i mota. Bardzo specyficzne love story ;-) Wielka frajda.
PS: Na miejscu twórców zrobiłbym i wrzucił na YouTube'a dokrętkę, w której Woeller opowiada, co się właściwie stało "zeszłego lata" ;-)
Dark i za mną jak w zasadzie nigdy obejrzałem od pierwszego sezonu co wiązało się z powtórzeniem pierwszego i nie żałuję warto naraz, roczne odstępy to zdecydowanie za długo żeby w pamięci zostały różne szczegóły fabuły które tak fajnie się zazębiają. Niby wydaje się oczywistością ale wystarczyło napisać scenariusz od razu i wszystko ma logiczne wyjaśnienie, a nie jak większość podobnych produkcji napiszą pierwszy sezon a później w zależności czy mają zamówienie czy nie dopisują różne rzeczy które nie trzymają logiki. Od strony realizacyjnej to można chyba śmiało napisać że to jest topowy poziom produkcji telewizyjnych.
Żeby nie było tak miło że tylko miód malina to niespecjalnie lubię koncepty wieloświatów bo jak są 2 dwa to czemu nie setka, ale i z tym pod koniec twórcy zgrabnie sobie poradzili, tak że nawet i ja byłem ustatysfakcjonowany. Na poziomie jakiegoś zaangażowania emocjonalnego w losy bohaterów to niespecjalnie mnie coś ruszyło nikomu nie kibicowałem niczyje losy mnie nie dotknęły oczywiście pewne momenty były, ale ogólnie to jakoś tak letnio to odebrałem. Co nie koniecznie jest zarzutem bo jednak w tej produkcji bardziej interesujący był koncept niż losy poszczególnych bohaterów.
I jednej rzeczy jakoś nie wychwyciłem co się stało z Silją do jakiego czasu została przeniesiona jako dziecko ? (może ktoś to wychwycił i się podzieli)
Stary Ork napisał/a:
Albo kim jest człowiek z którym młody Noah kopie tunel?
No na moje kaprawe oko to był Bartosz, nawet jak kopali to od razu mi się ten aktor wydał ciut podobny do tego który gra Bartosza i pomyślałem że to może być on (a to był przecież dopiero sezon drugi)
A co do Woellera to zgadzam się co się wydarzyło zeszłego lata z okiem a alternatywnie z ręką byłoby fajnym ukłonem w stronę widzów
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
Wiadomo, ale dopiero jak się orientujesz kim dla siebie oni są - ta scena nabiera właściwego wydźwięku. A takich scen, detali, drobiazgów jest mnóstwo.
Mnie Dark emocjonalnie przeczołgał, ostatnio chyba tylko Czarnobyl tak we mnie trafił - ale ja jestem zwierz uczuciowy i podatny na immersję, no co zrobisz.
fdv napisał/a:
A co do Woellera to zgadzam się co się wydarzyło zeszłego lata z okiem a alternatywnie z ręką byłoby fajnym ukłonem w stronę widzów
Pewne tajemnice lepiej zostawić nieodkryte . Moja teoria jest taka, że Woeller dał sobie to oko wyłupić w zamian za dar mądrości, i wie nawet to, czego Żodyn nie wie.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
"Cursed" - trailer i opis fabuły nie dawały nadziei na ciekawą historię. I w zasadzie nic się nie zmieniło po premierze pierwszego sezonu. Pierwszy odcinek obejrzałem i wiedziałem już zanim się skończył, że nie dam rady przebrnąć przez cały sezon, więc skipnąłem i obejrzałem dziesiąty. Jak wnoszę, straciłem w zasadzie tylko rozwój jednej postaci, która skończyła jak skończyła. Reszta mnie nadal nie obeszła. Aczkolwiek, może sezon drugi będzie ciekawszy. I dam mu szansę przez dwa odcinki. O legendach arturiańskich nie będę pisał, bo w "Cursed" są potraktowane pretekstowo i nic z tego ciekawego nie wynika. Ot, jakaś tam kraina fantasy, nazywana Anglią, ale z Anglią nie mająca wiele wspólnego.
Generalnie, nuda, chyba że młodzież się zainteresuje. Ładne obrazki, reszta to bzdura. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego nie zrobiono ekranizacji Trylogii Arturiańskiej Bernarda Cornwella ("Zimowy Monarcha", "Nieprzyjaciel Boga", "Excalibur"). Autor sprawdzony, ekranizacja "Wojen wikingów" pt. "The Last Kingdom" zbiera znakomite recenzje i cieszy się niesłabnącą popularnością. Powstanie piąty sezon. A w Trylogii nie jest gorzej: realizm, brutalny świat, żadnej ściemy, magia jest bardzo umowna, charakterni bohaterowie. Jak nie trzy sezony, to bez straty na jakości można i wykroić materiału na sezonów sześć.
A zamiast tego nakręcono taki badziew fantasy, jak "Cursed". Smutne.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
A co do Woellera to zgadzam się co się wydarzyło zeszłego lata z okiem a alternatywnie z ręką byłoby fajnym ukłonem w stronę widzów
Dziwne, że nikt nie wpada na to, że z okiem Woellera jest tak, że był komplementarny tylko w jednym świecie, w pozostałych czegoś mu brakowało, a to oka, a to ręki. To jest chyba najlepszy wątek, gdzie autorzy serialu dają odpowiedź, ale dają też szansę widzowi na to, żeby sam wpadł co z tym Woellerem.
Designated Survivor - wytrzymałem pół sezonu z małym hakiem; ogląda się to jak mało udany mashup BSG z "Mandżurskim kandydatem", tylko bez Cylonów, jebutnych okrętów kosmicznych, fałszywych wspomnień wdrukowanych pod hipnozą, interesujących postaci i ciekawej fabuły. Dostajemy nadęty, pompatyczny procedural z kryzysem-niespodzianką tygodnia, intrygami politycznymi które Czerepach z Koziołem rozpracowaliby w kwadrans nawet na trzeźwo - i w sumie jedną postacią na tyle ludzko zagraną, że można jej pokibicować (rzecznik prasowy, Kal Penn jest świetny). Nie, nie, nie. Odpuściłem bez żalu.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum