Czas nie obszedł się z Arrakis łagodnie, powrót na pustynną planetę bliższy jest "dawno, dawno temu, w odległej galaktyce..." niż do zramotkowałego SF. Z perspektywy czasu/wiedzy widać że książka nijak ma się do "science". Nawet słynny ekologizm w książce działa na "chciejstwo" i nijak ma się do wiedzy. Zbyt dużo elementów w książce trzyma się na "słowo honoru" autora, a brak im jakiegoś głębszego sensu. Choć Herbert od technologii trzymał się z dala i pod tym kątem niespecjalnie można coś zarzucać to logicznie książka trzeszczy jak budżet IVRP. Zabawnego wydźwięku nabiera religijność - mocno islamistyczna
Jednocześnie książka dość gładko wchodzi, widać że jest to ledwie wstęp do czegoś większego [dobrze pamiętam że kiedyś mówiło się że Diuna i Mesjasz były w jednej książce a dopiero wydawca rozbił to na 2 tomy?]
Dzisiaj się tak nie pisze - fabuły w książce jest spokojnie na 1500 stron, a może i wincej, i Frank dążył chyba do szybkiego zakończenia, zbyt dużo tematów po łebkach, sceny książkowe przywodzą mi na myśl spektakl teatralny - brak ciągłości między nimi.
Diuna to naprawdę świetny materiał na remake książki no i wielkie pole do popisu dla reżysera.
Trojan, w przedmowie do "Boga Imperatora Diuny" lub "Heretyków Diuny" Herbert pisał, że tak naprawdę pierwsze trzy książki były pisane właściwie równolegle. Nie kojarzę, żeby mówił coś o Diunie i Mesjaszu jako jednej sztucznie podzielonej książce. Raczej w takim sensie, że 3 oddzielne powieści, ale jednak pisane razem i w to akurat wierzę. Zdaje się, że po wydaniu pierwszej części jakieś poprawki do dwóch kolejnych weszły, ale nie miały wpływu na ogólny wydźwięk, jaki chciał autor uzyskać.
Nie podoba mi się zarzut zbytniej zwięzłości. Nie jestem zwolennikiem rozciągania prostej historii na 600-800 stron. "Lewa ręka ciemności", "Solaris", "Piknik na skraju drogi" to króciutkie książeczki w dzisiejszym rozumieniu. A właśnie między innymi dzięki temu są po tylu latach wciąż dobre. Nie ma przesadnego skupiania się na szczegółach świata, co, z racji osadzenia akcji w przyszłości, po 50 latach od premiery wywoływałoby uśmiech politowania. Właśnie bezsensowne pchanie szczegółów tam, gdzie jest to zbędne zabija książkę. Poznajesz historię zmyślonego imperium lepiej niż historię Polski, a za wszystkim naiwna historia miłosna skierowana do nastolatków (uwaga, hiperbola).
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
jestem więcej jak pewien że kiedyś czytałem (zakładam że na łamach F lata '80-'90) info o tym że Diuna i Mesjasz w pierwotnej wersji były całością... ma to sens jak się człowiek przyjrzy końcówce Diuny.
Diuna z założenia nie jest prostą historią - przywołane przez Ciebie tytuły są dobre bo są dobrze napisane a nie dlatego że są krótkie. W przypadku Diuny brak owych szczegółów jest powodem słabości ksiażki (ze względu na obszerność tematyki)
Do tej pory raczej unikałem literatury sci-fi, z fantastyki skupiając się prawie wyłącznie na "klasycznym" fantasy. Powiedzmy, że chciałbym spróbować czegoś "w kosmosie", ale nie interesuje mnie boksowanie się z kwestiami filozoficzno-psychologicznymi. Moim ulubionym filmem S-F jest "Aliens", a serialem "Stargate Sg-1", więc jak widać, po prostu chciałbym dobrej przygody Co przypadłoby mi do gustu? Może być standalone, mogą być serie.
Do tej pory raczej unikałem literatury sci-fi, z fantastyki skupiając się prawie wyłącznie na "klasycznym" fantasy. Powiedzmy, że chciałbym spróbować czegoś "w kosmosie", ale nie interesuje mnie boksowanie się z kwestiami filozoficzno-psychologicznymi. Moim ulubionym filmem S-F jest "Aliens", a serialem "Stargate Sg-1", więc jak widać, po prostu chciałbym dobrej przygody Co przypadłoby mi do gustu? Może być standalone, mogą być serie.
Przygodówko-strzelanki w kosmosie i raczej lżejsze?
- wspomniana "Ekspansja" Coreya - cykl
- "Dysfunkcja rzeczywistości" Hamiltona - cykl
- jak Aliens (czyli militarny s-f), to cykl Michała Cholewy, możesz zacząć od opowiadań, a potem całość o Wierzbowskim jeśli Ci podejdzie
- jednostrzałówka "Lord z planety Ziemia" Łukjanienki
- dylogia "Czaszka na rękawie", "Czaszka na niebie" - Nik Pierumow - to też "jeśli Aliens ...", chociaż to "jest ciut przewrotne" ;-)
- jednostrzałówka "Santiago" Resnicka
- "Wieczna wojna" Haldemana
- z klasyki np. "Taktyka błędu" Dicksona
tyle przyszło mi do głowy na pierwszy ogień.
Z mniej "strzelankowych", ale też lżejszych,
- "Rama" Clarka
- był taki cykl o jakimś facecie, który w kosmosie zbierał różne artefakty, prawie archeologiczne, ale kompletnie wyleciał mi z głowy tytuł i autor - mogłoby podejść "jeśli stargate"
edit - znalazłem - Jack McDevitt cykl o Aleksie Benedikcie - to czysta rozrywka, chociaż fajnie się czytało, takie (jak dla mnie) dobre na urlop ;-)
- z ciekawości - jeśli stargate i fantasy, to czytałeś cykl "Morgaine" C.J.Cherrych? sajfaj w sztafażu fantasy w którym ewidentnie występuje coś co działa jak gwiezdne wrota i goauldy ;-) i to są książki, które powstały na długo przed filmem i serialem ;-)
z innych powyższych:
- Non Stop Aldissa - raczej na później, to z tych nie strzelankowych i jednak ciut mniej lżejszych
- Skoki Donaldsona - nie wytrzymałem chociaż może kiedyś wrócę, więc też nie na pierwszy strzał z sajfajów IMHO
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Scalzi trylogia ostatnio wydana. Taylor i Bobivers. Trylogia prawdopodobieństwa Nancy Kress.
Ekspansja Coreya.
Trojan, czemu polecasz coś co cię rozczarowało?
rozczarowało bo po pierwszych książeczkach (wydanych w '90) obiecywało znacznie wincej ( a może to ja byłem młodszy) później jednak poszybowało w kierunku takiego Coreya /a kolega szuka czegoś w tym stylu (problem w tym ze to na oko z pół metra papieru)
faktycznie z tego co goldsun:
Santiago - świetny western w kosmosie
ja wiem czy Dicksona Taktykę (Dorsai cykl) reczytałem kilka lat temu, no i bez rewelacji tym bardziej że mało tam kosmosu
Wieczna Wojna, Kawaleria Kosmosu i oczywiście Bill, bohater galaktyki
ale Morgaine ? dziwna propozycja, dużo bardziej fantasy niż sf (tak jak np. Cień Kata)
ale Morgaine ? dziwna propozycja, dużo bardziej fantasy niż sf (tak jak np. Cień Kata)
Przecież napisałem dlaczego.
Tam ewidentnie są gwiezdne wrota i "przejmowanie ludzi" jak przez Goauldy.
Nie zaproponowałem tego jako sajfaja, tylko jako ciekawostkę nawiązującą do stargate (właściwiej byłoby napisać - Stargate nawiązuje do Morgaine), chociaż wyglądające jak fantasy (mimo, że na samym dnie, to jest sajfaj).
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Pojadę teraz Trojanem. Zaproponuję cykl Kultury Banksa. Uważam, że to lipa, ale rzecz ma swoich zwolenników i w zasadzie prócz odrobiny wyobraźni i mnóstwa przygód to tam nic nie ma. Może Ci podejdzie.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Gateway (szczególnie 1 i 2) Pohla, jeśli jeszcze jest gdzieś dostępne.
McAuley.
Podoba mi się Luna McDonalda (akurat słucham, bo na czytanie jakoś nie mam czasu). Jego starsze książki też są dobre (choćby Chaga).
Kirinyaga Resnicka.
Cykl Hain Le Guiln.
Opowieści o pilocie Pirxie, Dzienniki Gwiazdowe (na dobry początek) Lema
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
No już nie przesadzaj. Gatewaya da się czytać czysto rozrywkowo. Świat Rocannona, Planeta Wygnania też można czytać rozrywkowo. To już prędzej bym się spodziewał, że spotka mnie krytyka za zarzucenie Lemem w tej kategorii, nawet biorąc pod uwagę zaproponowane tytuły.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum