Po dwóch latach postanowiłem odświeżyć sobie "Czarne" i zrobić to porządnie, tak żeby wszystko do mnie dotarło. No kurczaczek, nie wyszło, ale i tak rozszyfrowałem większość zagadek. Po przeczytaniu zajrzałem jeszcze do bryku "Łaka", tak dla pewności. No, wszystko się zgadza.
Ponieważ, ochów i achów na temat "Czarnego" było już mnóstwo, w tym i w formie nagrody, więc będę się streszczał. Stanisław Lem spotyka Hertę Müller, o, tak widzę tę powieść, trafniej nie potrafię się wyrazić.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Właśnie skończyłem ostatni tom Przedksiężycowych. W swoim czasie rzecz ta narobiła zdaje się sporo szumu, który wtedy jakoś ominął mnie bokiem. Tym ochom i achom trudno się dziwić, biorąc pod uwagę poziom rodzimej twórczości. Wśród pozycji pisanych „dla jaj” i najzwyczajniej dla kasy, taka ambitniejsza w założeniu książka musiała skupić na sobie światła rampy.
Już sam pomysł na świat i jego niecodzienny mechanizm musiał intrygować czytelników, egzystujących przecież w społeczności po transformacji, gdzie problem „odrzuconych”, tych co się „nie załapali”, musi wywoływać ciekawe skojarzenia i reminiscencje. W pierwszym tomie autorka eksploruje, będący osią powieści pomysł, obraca go z wszystkich stron, sprawdzając możliwości fabularne, jakie da się z niego wycisnąć. Na zanętę dobre, nawet bardzo.
W tomie drugim Kańtoch bardziej skupia się na fabule i postaciach, co zrobiło na mnie dobre wrażenie. Warsztatowo ta część jest dojrzalsza, napisana z większą finezją. Niestety, ostatni tom zawiódł moje, rozbudzone poprzednimi, oczekiwania. Nie żeby Kańtoch straciła umiejętność pisania. Jednak nie mogłem oprzeć się natrętnej myśli, że autorka wymyka się bocznymi drzwiami z obszaru uczciwej socjologicznej SF, wykręcając się sianem w postaci weirdowego mambo dżambo i zostawiając mnie z fiutem w ręku. Ale może tylko mnie…
Chyba nie sięgnę po inne jej książki. Nie dlatego, bym miał do niej żal, ale blurby zniechęcają. Czary bary stories, kryminały, dziękuję uprzejmie. Poczekam, może jeszcze napisze coś dla mnie.
_________________ All those moments will be lost in time like tears in rain.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum