dialogi są mocno drewniane, na siłę luzackie. Tak rozmawia nastoletnia dzieciarnia a nie dorośli ludzie którzy znają się od lat. Konstrukcja bohaterów jest komiksowa. Gruba kreska, naiwnie teatralne postawy.
Autorzy, jak politycy, piszą pod swój elektorat (jeśli optymistycznie przyjąć, że potrafiliby inaczej, ino nie chcą). Przestało mnie dziwić, że takie rzeczy się pojawiają, natomiast niezrozumiałe jest dla mnie, dlaczego Ty akurat, mając wybór, tracisz na czytanie/słuchanie podłej jakości prozy czas? To nie docinek, pytam najzupełniej poważnie.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Bo mam Storytela i czasem trudno coś wybrać, czasem coś wrzucę dla testu. Jeśli słabe i trwa 12h to wywalam, albo jeśli bardzo słabe. Jeśli trwa 4h i jakoś daje radę to dosłucham. Z drugiej strony omijam też rzeczy naprawdę dobre i poważne, bo słuchanie za kierownicą, a tak słucham przez 90% czasu, jednak nie jest bezstratne i trochę mi szkoda dobrych rzeczy dla tej formy. Ergo celuję w średniaki żeby zabijały czas. No i różnie bywa.
ja zauważyłem przy okazji np. Solaris puszczanego w 3 że jeśli się nie skupiam na słuchaniu to nie słyszę (znaczy się słyszę, ale tekst ucieka) - jak się skupiam to nie pracuję.
ergo - wolę czytać jak słuchać.
Nie wyobrażam sobie próby słuchania książki podczas pracy innej jak prosta robota nie grożąca urazami (własnego ciała i osób postronnych). Praca umysłowa i równoczesne słuchanie to już w ogóle abstrakcja.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie da się. Ale jazda samochodem to co innego. 90% to automatyzmy nie angażujące świadomości. A gdy sypiesz autostradą z ustawionym tempomatem to jeszcze łatwiej. Tak mi się wydaje, bo sam słucham wtedy głośnej muzy, boję się zasnąć.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
KS, ma rację. Jedynie momenty wymagające większej uwagi, duże skrzyżowanie, jakaś akcja niespodziewana na drodze przeszkadzają. Wtedy funkcja prowadzenia auta automatycznie przejmuje całą uwagę, nie ma z tym żadnego problemu. Poza tym np przygotowanie obiadu bardzo pasuje do słuchania.
KS, ma rację. Jedynie momenty wymagające większej uwagi, duże skrzyżowanie, jakaś akcja niespodziewana na drodze przeszkadzają. Wtedy funkcja prowadzenia auta automatycznie przejmuje całą uwagę, nie ma z tym żadnego problemu.
Do tego można jeszcze dodać nawigację, co powoduje, że "widzisz" kilka zakrętów do przodu.
Puszczam audiobooki tylko jak jedziemy na urlop z dzieciakami, ale właśnie w takim wypadku sprawdza się bardzo dobrze. Tylko trzeba wybrać coś, co wszystkim spasuje. ;-)
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Przez pracę umysłową rozumiem jednak coś innego niż prowadzenie auta. Sam słucham w samochodzie i automatycznie "wyłączam się" ze słuchania w sytuacjach trudniejszych. Jednak po jakichś dwóch godzinach w samochodzie książka zaczyna mnie często męczyć i szukam jakiegoś innego bodźca, choćby na dwadzieścia, trzydzieści minut.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Ja często słuchałem książek przy malowaniu i łapałem się na tym, że jak wpadał jakiś bardzo ciekawy fragment, to zamierałem na kilka minut i skupiałem się tylko na słuchaniu. Jak miałem dzień, w którym przygotowywałem model (wycinanie, piłowanie, szlifowanie, klejenie, podkład, bazowe kolory) to w zasadzie nie musiałem się odrywać.
Za to teraz jak wychodzę robić zdjęcia, to nie jestem w stanie jednocześnie słuchać i fotkować. Muzyka? Jasne, nie ma problemu. Książka za bardzo mnie rozprasza.
Co wy się tam możecie znać, tylko Lato muminków z Holoubkiem jako narratorem
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Ostatnim audiobookiem który ogarniałem w całości był Kubuś Puchatek na kasecie, jeszcze w okolicach stanu wojennego .
Co ty piszesz? Ludzie tyle nie żyją
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Ostatnim audiobookiem który ogarniałem w całości był Kubuś Puchatek na kasecie, .
Nawet na dwóch Kwiatkowska czytała. Nie do zapomnienia.
Pamięć mam zawodną jak M16 w wietnamskich warunkach, ale przysiągłbym że to była jedna kaseta, z czarnego nieprzejrzystego kompletnie plastiku, i w zasadzie to było kompletne słuchowisko. A Puchatkiem był Kociniak .
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Ork miał pirata, a głos mu się dawno zatarł w pamięci.
@Trojan jak spędzisz za kierownicą więcej czasu niż obowiązkowe na kursie to zrozumiesz że jazda autem to nic specjalnego i nie chodzi o to że nie masz uważać tylko że przez 90% czasu nie wymaga to twojego skupienia.
Ja słucham podczas jazdy autem, koszenia trawnika, przycinania żywopłotu - hmm w zasadzie to przy większości prac ziemno-ogrodniczych. Ale słucham tylko tego na co normalnie byłoby mi żal tracić czasu czyli jakieś kryminały nordyckie trochę historyzujących błahostek, albo coś co poleci Romulus (chociaż tutaj to klękajcie narody nie ze wszystkim można zdzierżyć ) Czasami się dziwię że ktoś słucha Lema albo z całkiem innej bajki Bunscha osobiście czułbym się nie swojo nie czytając Lema tylko słuchając - myślę że to nie byłoby odpowiednie poświęcenie uwagi autorowi.
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
Bunsch to czysta przygodowa fabuła. Jest idealny do słuchania.
Absolutnie masz rację , jednakże ja wolałbym Bunscha jeszcze raz przeczytać niż przesłuchać bo mam do niego sentyment i może ten przykład z mojej strony faktycznie nie był trafiony.
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
Mnie zostały jeszcze cztery części z Opowieści Piastowskich, ale do odsłuchania. Choć pewnie z czytania byłaby przyjemność nie mniejsza.
"The Last Emperox" - ostatnia część trylogii Johna Scalziego. Przedpremierowo i do recenzji. Świetna rozrywka, lekka, ale nie za lekka, skomplikowana, ale bez udziwniania. Szacunek dla autora, że - trzymając się fabuły rozpisanej na trylogię - nie rozdymał jej po tysiąc stron na tom. Peter F. Hamilton dałby radę. Choć sam nie wiem, może to nie byłby zły pomysł. Fabularnie ta trylogia ma mocno skondensowaną akcję. Taka space opera (umownie) na dopalaczach. Ale bez chodzenia na skróty - jednak tu można się pospierać trochę, czy np. w drugim tomie nie było za dużo przechujstwa u jednej z bohaterek. Czy Kiva nie jest zbyt bystra? Z drugiej strony - dlaczego nie, skoro musi ogarniać potężny i skomplikowany biznes. Po przemyśleniu, przydałoby się rozbudować zakończenie w zakresie skutków "kryzysu". Bardzo fajna fantastyczna rozrywka, na wysokim poziomie. Tak naprawdę jedno zastrzeżenie mam do całej trylogii - autor za bardzo kozakuje jeśli chodzi o sposób narracji, czasami narracyjne komentarze są przeszarżowane, za mocno ufajnione. Nie psuło mi to niczego w trakcie lektury, ale rzuciło się w oczy.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Kończę "Złą krew. Największy skandal w historii start-upów" Johna Carreyrou. Autor opisał w niej sprawę Theranosa, biotechnologicznej spółki, która swego czasu zyskała ogromną wycenę na rynku. Wszystko za sprawę jej założycielki, typowanej na ikonę feminizmu w bracholskim techno-libertariańskim syfie zwanym Doliną Krzemową. Dziewczyna rzuciła studia medyczne na drugim roku, aby zostać Stevem Jobsem medycyny i opatentowała urządzenie, które miało pobierać mała próbkę krwi i - ostatecznie - przeprowadzać w warunkach domowych badanie na obecność różnych chorób. Nie pachnie ściemą? Dziewczyna bez studiów medycznych, bez inżynierskiego i naukowego backgroundu geniuszem, który wprowadzi medycynę od razu w XXIII wiek? Jak się okazuje - była to ściema. Trwająca kilka długich lat. Autor jest dziennikarzem "The Wall Street Journal", który tę firmę obnażył. W zasadzie obnażył też XXI wieczny kapitalizm z Doliny Krzemowej, oparty na ściemie, przeszacowanej wartości firm, które nie mają żadnej technologii a zaledwie jej obietnicę.
Świetna książka, choć momentami zbyt drobiazgowa, jakby autor chwalił się swoim researchem - te wszystkie rysy charakterologiczne występujących w niej postaci bywają trochę męczące. Niemniej, to kolejna książka z czytanych przeze mnie, która kręci się wokół technolibertariańskich dupków z Doliny Krzemowej. I nie mam dosyć.
Gdyby ktoś był zainteresowany a nie chce mu się czytać, to Alex Gibney nakręcił znakomity dokument dla HBO na ten temat, autor tej książki również w nim występuje. Warto obejrzeć, można czasami przecierać oczy ze zdumienia jak chciwość wyłącza ludziom rozumy. I to nie ludziom biednym, ale bardzo bogatym. Chciwość a może FOMO - Fear Of Missing Out, Strach Przed Przegapieniem następnego Facebooka, Twittera, Instagrama, czy Ubera. https://www.youtube.com/watch?v=wtDaP18OGfw
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
wiesz, to od razu brzmiało jak patent z książek SF.
Jarzę story - w ogóle to temat nie umarł a nawet rozrósł się - i nawet a Polskim zaścianku można trafić na reklamę czegoś podobnego.
Akurat skończyłem Arturo Perez-Reverte "Ostatnia bitwa templariusza".
Trochę na czasie, bo przecież w tej książce dość mocno przewija się temat wypaczonej wiary, czego najlepszym podsumowaniem IMHO było zdanie "światło z Arktura dolatuje do Ziemi po kilkunastu latach. To trochę jak z Rzymem (w kontekście Watykanu) - coś stamtąd dopływa, ale z takim opóźnieniem, ze nie wiadomo czy tam jeszcze cokolwiek istnieje" (zdanie z głowy, ale chyba w miarę oddałem sens). Jakoś tak mi się skojarzyło z dzisiejszym wyrokiem TK i entuzjazmem KK w związku z tym.
A w temacie samej książki.
- to moje pierwsze spotkanie z Perez-Reverte, więc nie porównam z innymi książkami
- jakieś porównanie z pisarstwem Umberto Eco wydaje mi się zasadne - tu też mamy dużo "pisania dla pisania", ale kompletnie to ne przeszkadza, bo bardzo przyjemnie się to "gaworzenie" czytało. Najlepiej chyba wychodziła ta cała historia przodkini jednej z pierwszoplanowych postaci. Chociaż całe wprowadzanie historii postaci i miejsca jest przyjemne w odbiorze.
- cała fabuła jest prowadzona powoli, chociaż dość prosto. Jedynie rozwiązanie zagadki "kto wysyła informacje" mi nie pasuje, ale możliwe, że to zboczenie zawodowe - po prostu wiem ile wiedzy jest/powinno być potrzebne do tego i nie pasuje mi to do tej osoby. Zakładałem, że to nie będzie prosta zagadka, ale raczej obstawiałem kogoś innego. Kilka innych "zagadek" było jak dla mnie przewidywalne.
- poleciłbym dla osób, które nie są nastawione na "szczelanki" i "zabili go i uciekł"
W kolejce czekają "Klub Dumas", "Szachownica flamandzka" i "Cmentarzysko bezimiennych statków". ;-) Chociaż nie wiem czy sobie tego nie dozować, bo jednak do łóżka ta książka nie była najlepsza - ja dość szybko zasypiam, a pisanie rozciągłe, długie i powolne, sprzyja jeszcze szybszemu zasypianiu, a ostatnio mam mało czasu czytać o innych porach. ;-)
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Ostatnia bitwa... To taki APR na trzy czwarte jakości. Szachownica ładna, ostatnio wrzucałem komentarz. Klub Dumas to chyba najgorsza pozycja w dorobku autora, szmelc i pomyje. Misja encyklopedia ładna. Najlepsze to Fechmistrz i Oblężenie.
Ja ostatnio machnąłem sześć wydanych u nas tomów "Przygód kapitana Alatriste". Siódmego u nas nie wydali niestety. Świetna przygodowa opowieść, trochę w klimacie Trzech muszkieterów, z rozbudowanym historycznym i kulturowym tłem. Pierwszy tom zaczyna się niemrawo, ale potem praktycznie każdy lepszy. W ogóle APR biorę wszystko w ciemno i jeszcze się nie zawiodłem.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Jakoś odpadłam akurat od tego cyklu chyba po 3 tomie, bo wydawał mi się za prosto ciosany. Choć autora bardzo lubię.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum