Świeży przekład...
Nekromanci Bauchelain i Korbal Broach – wrogowie cywilizacji, wskrzesiciele umarłych, kosiarze dusz żyjących, pożeracze nadziei, zdrajcy wiary, zabójcy niewinnych i skromne uosobienia zła – muszą odpowiedzieć za wiele czynów i w końcu za nie odpowiedzą, ale najpierw muszą za pomocą kłamstw, morderstw i oszustw utorować sobie drogę przez trzy kolejne opowieści rozgrywające się w wyjątkowo nędznych i zubożałych zakątkach malazańskiego świata, ku wielkiemu wstydowi ich cierpliwego sługi, Emancipora Reese’a. W tej książce prezentujemy czytelnikom trzy kolejne nowele o ich przygodach: Żmijce przy Plamoujściu, Szlak Potłuczonych Dzbanów i Biesy z Koszmarii.
W sumie "Pot" to nie tylko dzbany...
Bibi King napisał/a:
AM napisał/a:
Stary przekład:
"Stwór zacisnął wargi, napiął mięśnie, czuł każdy muskuł, każdą kosteczkę; usiłował na nowo poruszyć Balaclavę"
Nowy:
„Stwór chwycił go za wargę i oderwał mięśnie od czaszki, jakby ściągał kominiarkę”
Oryginał:
The creature had taken hold of his lip and pulled his muscle off his bone,
as though removing a Balaclava.
O ja pierdolę...
Bardzo trafny komentarz. W Polsce najwyraźniej wydawane były często zupełnie inne książki, niż te, które ich autorzy napisali.
W Polsce najwyraźniej wydawane były często zupenie inne książki, niż te, które ich autorzy napisali.
Sad but true. Na początku lat 90 pewien tłumacz (nie podam nazwiska, by go nie zawstydzać, zresztą może się już poprawił) przyznał mi się, że jak mu jakieś zdanie sprawia zbyt duży kłopot, to je po prostu opuszcza.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
W Polsce najwyraźniej wydawane były często zupenie inne książki, niż te, które ich autorzy napisali.
Sad but true. Na początku lat 90 pewien tłumacz (nie podam nazwiska, by go nie zawstydzać, zresztą może się już poprawił) przyznał mi się, że jak mu jakieś zdanie sprawia zbyt duży kłopot, to je po prostu opuszcza.
Pisanie bzdur zamiast poprawnego tłumaczenia (jak w przykładzie podanym przez AMa) chwilami wydaje mi się jeszcze gorsze. Pamiętam doskonale jak odpadłem od starego tłumaczenia "Pana Światła"... o ile można je nazwać tłumaczeniem.
M. Jakuszewski tłumacząc nowelki Eriksona też ma przechlapane - kiedyś zacząłem sobie tłumaczyć na polski "Wurms of Blearmouth" i samo wymyślanie imion bohaterów doprowadzało mnie do nerwicy gdy wychodził mi Lord Zebokieł Szpon Sprawiacz.
Pan Światła Atlantisu to już prawdziwa Legenda tłumaczenia
Legenda na pewno, ale tłumaczeniem bym tego nie nazwał... Jakiś czas potem PWC opublikował piękną zjebkę tego arcydzieła, punktując wybrane błędy. To się w pale nie mieści, co Reszke(?) tam nawywijał. PWC w tej "recenzji" pisał mniej więcej tak (będzie parafraza, bo cytatu nie pamiętam): "Zawsze mnie uczono, że tłumacz musi znać przede wszystkim język ojczysty [przekładu], bo z językiem obcym [oryginału] jakoś sobie poradzi - są słowniki, źródła etc. Ale tłumacz "Pana Światła" udowodnił, że to bardziej skomplikowane".
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Byłem takim spryciulem, że spytałem samego Crowleya, jak mu się widzi nowa polska okładka. Oto jego odpowiedź:
John Crowley I didn't find it. I have been in touch with my Polish publishers but I never suggested a cover. This one's pretty wonderful, though more darkly Gothic than the book (for the most part) is..
To tak, jako przyczynek wymądrzeń co poniektórych kolegów, na temat oceny okładek przez autorów książek ,na stronach Katedry.
PS. Mam pytanie do RedNacza AM. Czy rozważałeś po frajdzie jaką było dla mnie polskie wydanie Lafferty'ego, że mógłbyś poprawić być może wizerunek Heinleina przez wydanie The Past Through Tomorrow? Ja sam nie jestem jego fanem, ale dość powtarzalnie wpadam na głosy, że jest to najlepsza rzecz, jaką można z niego wydoić. I może jeszcze Time enough for love?
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Byłem takim spryciulem, że spytałem samego Crowleya, jak mu się widzi nowa polska okładka. Oto jego odpowiedź:
John Crowley I didn't find it. I have been in touch with my Polish publishers but I never suggested a cover. This one's pretty wonderful, though more darkly Gothic than the book (for the most part) is..
To tak, jako przyczynek wymądrzeń co poniektórych kolegów, na temat oceny okładek przez autorów książek ,na stronach Katedry.
PS. Mam pytanie do RedNacza AM. Czy rozważałeś po frajdzie jaką było dla mnie polskie wydanie Lafferty'ego, że mógłbyś poprawić być może wizerunek Heinleina przez wydanie The Past Through Tomorrow? Ja sam nie jestem jego fanem, ale dość powtarzalnie wpadam na głosy, że jest to najlepsza rzecz, jaką można z niego wydoić. I może jeszcze Time enough for love?
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Ja bym jednak optował za przywołanymi przez bio tytułami Heinleina.
Zapewne szans nie ma na wydanie.
Coraz częściej jednak wydaje mi się, że MAG to i tak ostatnie miejsce, gdzie można coś "wyżebrać"
Ja bym jednak optował za przywołanymi przez bio tytułami Heinleina.
Zapewne szans nie ma na wydanie.
Coraz częściej jednak wydaje mi się, że MAG to i tak ostatnie miejsce, gdzie można coś "wyżebrać"
Nie jestem miłośnikiem. Trafił do serii z kronikarskiego obowiązku.
Podobnie jak i ja, ale czasem nachodzi mnie chęć uzasadnienia dość powszechnego uwielbienia dla tego gościa. Sam lubię Drzwi do lata i Władców marionetek. I chyba jego samego, jako człowieka.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
jeśli o mnie chodzi - ja i to wielokrotnie ale miałem wtedy naście lat
teraz to mogę z perspektywy czasu powiedzieć że niezłą ujnia, dorównująca filmowi
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum