Najwyraźniej smak się Panu zepsuł w tym względzie, co to będzie, co to będzie...
nie wiem ASXie jak odczytywać ten komentarz, zważywszy na co to lubił Termo-piła, i jak to się przekłada na ciebie.
Dzisiaj jednak jestem pewien że ta książka (1&2 część) by nie przeszła (pomijając to że sam AM stwierdził że to* był błąd) - przypuszczalnie ani u wydawcy głównego, a i pewnie sam syn Donalda by obecnie tego nie napisał. O ile pewne opisy wówczas ('98) były szokujące (zwłaszcza w lit. scifi) to dzisiaj są one po prostu żenująco-niesmaczne.
nie wiem ASXie jak odczytywać ten komentarz, zważywszy na co to lubił Termo-piła, i jak to się przekłada na ciebie.
O ile pewne opisy wówczas ('98) były szokujące (zwłaszcza w lit. scifi) to dzisiaj są one po prostu żenująco-niesmaczne.
Uczepiłeś się rzeczonych opisów i upodobań jednego z bohaterów, co w niczym nie zmienia faktu, że mamy do czynienia z bardzo dobrym psychologicznym s-f.
nie wiem ASXie jak odczytywać ten komentarz, zważywszy na co to lubił Termo-piła, i jak to się przekłada na ciebie.
O ile pewne opisy wówczas ('98) były szokujące (zwłaszcza w lit. scifi) to dzisiaj są one po prostu żenująco-niesmaczne.
Uczepiłeś się rzeczonych opisów i upodobań jednego z bohaterów, co w niczym nie zmienia faktu, że mamy do czynienia z bardzo dobrym psychologicznym s-f.
Czytam teraz G. Iglesiasa i za nic nie mogę pojąć, czemu pojawiające się w książce całe zwroty, zdania i akapity po hiszpańsku nie zostały przetłumaczone w przypisach? OK, tak jest w oryginale, ale niestety Kolumb nie wylądował na Śląsku i mało kto mówi u nas w tym języku. Wkurza mnie, że nie rozumiem 5% tekstu a książka jest poza tym świetna.
_________________ Jeśli wolność słowa w ogóle coś oznacza, to oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć.
G. Orwell
Czytam teraz G. Iglesiasa i za nic nie mogę pojąć, czemu pojawiające się w książce całe zwroty, zdania i akapity po hiszpańsku nie zostały przetłumaczone w przypisach? OK, tak jest w oryginale, ale niestety Kolumb nie wylądował na Śląsku i mało kto mówi u nas w tym języku. Wkurza mnie, że nie rozumiem 5% tekstu a książka jest poza tym świetna.
Większość Amerykanów czytających książki również nie rozumie.
To akurat normalna sprawa, że jeśli w oryginale jest coś w innym języku, to tak też pozostaje. Problemem - z tego co piszesz - może być co najwyżej skala tych "wtrętów".
Raczej brak przypisów, z tego, co zrozumiałam. Pewnie trzeba by wziąć drugie tłumacza, który by znał hiszpański.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Pytanie co jest intencją autora. Jeśli dowolny anglojęzyczny pisarz w tekst wstawia mnóstwo wtrętów w hiszpańskim, niemieckim albo francuskim, to chce, żeby docelowy odbiorca ich nie rozumiał. Gdyby zależało mu na jasności, te zdania byłyby w języku autora z dopiskiem "- Kaczka to nie ptak - dodał po hiszpańsku".
Trudno oczekiwać, żeby tłumacz zmieniał intencję pisarza lub prostował jego zamysł przypisami.
To akurat normalna sprawa, że jeśli w oryginale jest coś w innym języku, to tak też pozostaje. Problemem - z tego co piszesz - może być co najwyżej skala tych "wtrętów".
No to o problemie skali:
Zrozumiałem z tego tyle "To są moi kumple z Austin" i "Dobry wieczór panowie. [...] Nazywam się Margerita, matka Juana Carlosa"
Rec napisał/a:
Pytanie co jest intencją autora. [...]
Trudno oczekiwać, żeby tłumacz zmieniał intencję pisarza lub prostował jego zamysł przypisami.
Naprawdę intencją autora jest to, żebym nie rozumiał po pół strony tekstu? W takim razie nie ma sensu czytać jego książek, nie?
_________________ Jeśli wolność słowa w ogóle coś oznacza, to oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć.
G. Orwell
Rzekę bogów mi się ciężko czytało bo tam było pełno takich hinduskich "wtrąceń". Był co prawda słowniczek na końcu ale i tak wszystkiego tam nie było.
A co do przypisów... Jonathan Strange i Pan Norell. Przypisy na kilka stron, które kompletnie wytrącały ze skupienia jeśli chodzi o czytanie części powieściowej.
Raczej brak przypisów, z tego, co zrozumiałam. Pewnie trzeba by wziąć drugie tłumacza, który by znał hiszpański.
Tłumacz zna również hiszpański. Obcowanie z literaturą to czasami również odrobina wysiłku.
Jeśli masz na myśli przepisywanie całych zdań z papierowej książki do google, żeby mi przetłumaczył, to z całym szacunkiem, ale nie mogę się z Tobą zgodzić.
Przepraszam, ale muszę już jechac do szpitala się napromieniować, więc nie wezmę dalszego udziału w ewentualnej dyskusji. Może radiioaktywna glukoza poprawi moją znajomość hiszpańskiego?
_________________ Jeśli wolność słowa w ogóle coś oznacza, to oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć.
G. Orwell
Raczej brak przypisów, z tego, co zrozumiałam. Pewnie trzeba by wziąć drugie tłumacza, który by znał hiszpański.
Tłumacz zna również hiszpański. Obcowanie z literaturą to czasami również odrobina wysiłku.
IMHO to jest zły argument.
Bo ten argument prowadzi do "to zacznę czytać wszystko w oryginale" w końcu to też "trochę większa odrobina wysiłku".
Pytanie, czy ten hiszpański faktycznie ma tu znaczenie dla fabuły?
Czy po prostu autor chciał zaznaczyć, ze tu rozmawiali po hiszpańsku a nie angielsku, np., żeby później móc to wykorzystać do "coś źle zrozumieli"?
Nie lepiej byłoby zaznaczać w książce np. "[hisp] - tu tekst po polsku" i zrobić adnotację na początku, że słowa oznaczone w ten sposób były wypowiedziane po hiszpańsku?
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum