Osobiście uważam, że wszystkie książki powinny być wydawane w dwóch wersjach - ja na przykład nie lubię HC. (...)
I takoż właśnie się dzieje w naszym kraju, choć akurat wydawcy fantastyki bardziej skłaniają się ku miękkim, przynajmniej w odniesieniu do książek nie zaliczonych do uznanych serii np. Klasyka z Solarisu czy Uczta Wyobraźni z MAG-a.
Książka w 'szmacianej' okładce łatwiejsza do trzymania? No jasne, pod warunkiem, że komuś nie zależy na estetyce i nie przeszkadzają uszkodzenia wynikłe z bezpardonowego użytkowania...
Książki z UW są tak tanie, że właściwie nie powinno Ci robić finansowej różnicy... -> proszę porównać ceny miękkookładkowych wydań innych pozycji z oferty MAG-a z tymi z Uczty...
Które kosztują więcej? LOL
Romulusie -> Normalność nie wraca. Ona wreszcie przychodzi (po raz pierwszy)...
Taclem -> Jeśli nawet, w tym coś napisał, jest choć 50% prawdy, to godzi się rzec, że nawet dla takich 'snobików' robi różnicę czyje nazwisko widnieje na okładce książki...
Książka w 'szmacianej' okładce łatwiejsza do trzymania? No jasne, pod warunkiem, że komuś nie zależy na estetyce i nie przeszkadzają uszkodzenia wynikłe z bezpardonowego użytkowania...
Należę właśnie do tej grupy
I w ogóle - chciałabym mieć wybór, na co dokładnie wydam swoje pieniądze...
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
I w ogóle - chciałabym mieć wybór, na co dokładnie wydam swoje pieniądze...
Nie sposób zaspokoić... potrzeb/zachcianek wszystkich.
Wybór masz: kupujesz (to, co jest) albo nie.
UW jest serią deficytową i ewentualne jej wydawanie na "miękko" i "twardo" jest bezsensowne, zatem jedno lub drugie. Myślę, że większość osób woli edycję w HC.
Twój argument finansowy (zarzut główny) nie ma w tym przypadku zastosowania, ponieważ książki z UW, choć wydawane w twardej oprawie, kosztuje tyle samo (ba, nawet w niektórych wypadkach mniej), niż inne 'wypuszczane' przez MAG-a w SC. Wydawca bierze koszt HC na siebie.
Ustosunkuję się również do inszych Twoich 'marudzeń'.
Że książka w HC niby ciężka? Nie no, kupa śmiechu z większością tego pierwszego. Jeśli ktoś chce, może sobie zorganizować stanowisko/miejsce do czytania tak, że forma(t) wydania mu/jej przeszkadzać nie będzie. Przepraszam bardzo, ale biorąc pod uwagę wagę książek z UW, samo 'uzbrojenie' ich w twardą oprawę, w bardzo nieznacznym stopniu zwiększa ich wagę. Ponadto swoją objętością nie porażają, więc suma sumarum ich trzymanie nie wymaga siły Heraklesa czy inszego Szwarcenegera, o "księżniczko na ziarnku grochu".
Jako że chęć spopularyzowania u ASX książek w twardej okładce spowodowała duże OT w temacie o twórczości Simmonsa, pozwoliłem sobie wydzielić odpowiedni wątek, aby ASX mógł swoją "krucjatę" dalej prowadzić.
M.
Sugeruje ankiete z czterema odp.: miekka, twarda, mozliwosc wyboru, bez roznicy.
Mówisz, masz
Osobiście jest mi to bez różnicy, ale żeby nie było tak pięknie pojawią się pewne "ale". HC rozumiem w książkach powiedzmy powyżej 500 stron, wtedy to ma sens. Np. szkoda że VanderMeer czy Crowley nie wyszli w twardej, a np. White'a wolałbym w miękkiej. Nie podoba mi się za to twarda oprawa i większy format książki (Hyperion, Zamieć). Książki Simmonsa wydane są świetnie, ale to już naprawdę kwestia gustu i widział bym go w formacie UW. Za to np. Stephensona z ISY wolę w miękkiej, zupełnie nie podoba mi się te wydanie HC. Jak widać nie ma tutaj jednej reguły, poza tym i tak uważam, że ważniejsze jest to co w środku niż to, że nie wydano mi książki w twardej.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
Mnie to w zasadzie wszystko jedno jest. twarda oprawa ładnie wygląda itp., ale z drugiej strony czasem format jest mało poręczny.
Poza tym proponuję wprowadzić rozróżnienie na hardcover (czyli w zasadzie to co "Hyperiony" czy Stephenson z Isy) i hardback - UW czy Klasyka SF. Jedno drugiemu nierówne. Osobiście jest mi w zasadzie dowolne czy czytam książkę w twardej czy miękiej oprawie, jeśli tylko jest w odpowiednim - czyli niewiekim formacie. Choć czasem większy jest jedynym rozwiązaniem przy bardziej obszenych książkach.
Że książka w HC niby ciężka? Nie no, kupa śmiechu z większością tego pierwszego. Jeśli ktoś chce, może sobie zorganizować stanowisko/miejsce do czytania tak, że forma(t) wydania mu/jej przeszkadzać nie będzie.
Książki w twardej oprawie są ciężkie i kobiecie robi różnicę, jeśli będzie tę cegłę nosiła w torebce.
HC w przypadku UW mi nie przeszkadza, bo i tak nie są to książki do czytania w autobusie Ogólnie preferuję miękką okładkę - lekkie i tanie. Jak dotąd nie rozwaliłam żadnej książki, a jedyne "wymęczone" były już w kiepskim stanie, gdy je kupowałam w antykwariacie. Argument, że HC jest trwalsze, do mnie nie trafia Nie trzymam literatury w sterylnych opakowaniach, a jakoś wszystko żyje i nawet nie jest bardzo pozaginane.
Osobiście wolę twardą okładkę, ale jeśli mam do wyboru kupić taniej w miękkiej okładce lub drożej w twardej, to wybieram tą pierwszą opcję Po prostu okładka nie ma dla mnie aż tak wielkiego znaczenia, aby przez to przepłacać za książkę.
A preferuję twarde okładki dlatego, bo w niej książki mniej się niszczą - grzbiety nie są połamane (tak jak np. mam w "Grze o tron"...), folia z okładki się nie łuszczy (np. w trylogii "Czyny Paksenarrion"), kartki nie powypadają (co w miękkiej może się czasami zdarzyć) itp.
Ja jestem za możliwością wyboru, bo trudno mi zdecydować... HC w wielkich rozmiarach, jak wydawane powieści Morgana przez ISA to nie dla mnie. W rozmiarach wydawanych przez MAG-a w Uczcie - tu, jak najbardziej.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Uwaga na moje zryte teorie poniżej.
Generalnie twarde jest ładne, cacy, cieszy oczka i paluszki itd. (szczególnie jak papier jest biały i takie sterylny jak w UW- bo ja wolę biały niż żółty i zalatujący takim niefajnym zapaszkiem) ale... no właśnie, ale też lubię (xP) jednak mimo wszystko doszłam ostatnio do wniosku, że zdecydowanie lepiej i wygodniej i w ogóle, czyta mi się książki w miękkiej oprawie. Pewniej leży w łapkach i jest lżejsza. Tak, ciężar ma znaczenie, tak jak pisała Catty ;-) I proszę mi tu nie wyskakiwać z pustakami w stylu Stephensona z Isy, bo to każdy pewnie macał, a przynajmniej widział i ma pewnie chociaż blade pojęcie jak niewygodnie się to czyta (pomijam już rozmiar czcionki).
A jeśli o wybór chodzi, to dla mnie za duży jest gorszy, niż jego brak.
_________________ W moim świecie wszyscy są kucykami, jedzą tęczę i kupkają motylkami.
Megi -> ASX nie dąży do popularyzacji HC i nie ma nawet takiego zamiaru. Przedstawił tylko częściowo swój punkt widzenia na tę kwestię pod wpływem wypowiedzi Procelli. Chodziło o wydania książek w UW...
Pewnie, że jeśli ktoś nie jest estetycznym ortodoxem/fanatykiem i np. czyta przy jedzeniu, w wannie..., nie przeszkadzają mu pozaginane rogi, kartki, złażąca folia i inne uroki posiadania książek w miękkich okładkach, to wybierze tańszą i lżejszą wersję.
Mnie natomiast wkur..., gdy później chcę kupić książkę na Allegro (bo np. nakład wyczerpany, więc nie ma innej możliwości) i okazuje się, że "nosi ślady takiego (nie)normalnego czytania/użytkowania".
Aaaa ja nie wiem.
Po prostu jakoś do tego większej wagi nie przywiązuje. Abstrahując od poziomu książki i biorąc pod uwagę tylko wygląd zewnętrzny to ważne, żeby książka była cała i miała przyjemną okładkę. A czy to HC czy PB wielkiej różnicy mi nie robi.
Komfort czytania też mi niestraszny, bo tyle książek jest do czytania, że te mniejsza czytam w komunikacji, a duże HC w domu.
Czyli reasumując: dynda mi to.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
ASXie: To o spopularyzowaniu było ż a r t e m - tam na końcu jest emotka.
Przepraszam Cię bardzo ale co to ma wspólnego z pytaniem jaka wersja Ci pasuje? Ten post chyba ASXie powinieneś umieścić w zwyczajach czytelniczych, a nie w tym. Proszę Cię nie skacz tak dowolnie po tematach dyskusji a umieszczaj je w odpowiednich wątkach (czy zakładaj nowe )
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
Książki w twardej oprawie są ciężkie i kobiecie robi różnicę, jeśli będzie tę cegłę nosiła w torebce.
A jeszcze bbardziej w sytuacji, kiedy, jak ja, ma zwyczaj czytania przy chodzeniu np. po ogrodzie (szkoda tracić czas przy wietrzeniu kotów ).
Maeg napisał/a:
HC rozumiem w książkach powiedzmy powyżej 500 stron, wtedy to ma sens.
Coś w tym jest. Śmiesznie wygląda książka, w której kartki mają w sumie mniejszą grubość, niż okładka. Kojarzy mi się to z książeczkami dla dzieci.
ASX76 napisał/a:
Nie sposób zaspokoić... potrzeb/zachcianek wszystkich.
Wybór masz: kupujesz (to, co jest) albo nie.
UW jest serią deficytową i ewentualne jej wydawanie na "miękko" i "twardo" jest bezsensowne, zatem jedno lub drugie. Myślę, że większość osób woli edycję w HC.
Wiem, ale pomarudzić na forum mi chyba wolno W każdym razie TY nie powinieneś mi tego zabraniać
ASX76 napisał/a:
Twój argument finansowy (zarzut główny) nie ma w tym przypadku zastosowania, ponieważ książki z UW, choć wydawane w twardej oprawie, kosztuje tyle samo (ba, nawet w niektórych wypadkach mniej), niż inne 'wypuszczane' przez MAG-a w SC. Wydawca bierze koszt HC na siebie.
No to w tym przypadku. Ogólnie jednak książki w HC są droższe.
I jeszcze jest jeden zarzut, którego nie odparłeś - miejsce na półce. Ksiązka w twardej oprawie jest o jakieś 2-3 mm grubsza, a więc wybierając PB na +/- 10 książek zyskujesz miejsce na jedną więcej. Kiedy liczba książek idzie w setki...
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
I jeszcze jest jeden zarzut, którego nie odparłeś - miejsce na półce. Ksiązka w twardej oprawie jest o jakieś 2-3 mm grubsza, a więc wybierając PB na +/- 10 książek zyskujesz miejsce na jedną więcej. Kiedy liczba książek idzie w setki...
O właśnie! Też to podkreślam. Bo te 2-3 mm to niby nic, ale...
Generalnie preferuję miękką oprawę. Ale - oczywiście - dopuszczam wyjątki, zatem w ankiecie zagłosuję na opcję: możliwość wyboru. Wyjątek poczyniłam dla "Mgieł Avalonu" pani Bradley, które posiadam w wersji kolekcjonerskiej. Ale to naprawdę wyjątek. A takie HC z ISY złoszczą mnie bardzo - głównie z uwagi na format (nie lubię B5). A poza tym, gdyby druk w tych książkach zmniejszyć o 1 pkt i dać lepszy (a może tylko inny - mniej szorstki i cieńszy) papier - to zajmowałyby o połowę mniej miejsca.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
To zależy.
Najbardziej lubię kieszonkowe amerykańskie paperbacki, zajmują najmniej miejsca na półce, zmieszczą się do kieszeni kurtki, dodatkowe obciążenie plecaka nimi jest żadnym obciążeniem. Jeden rozmiar dla nich wszystkich, grzbiet złamany najwyżej w jednym miejscu (nie lubię tego oczywiście, ale przynajmniej książka ma dzięki temu swoją historię ), ale przy dobrym wydaniu (Bantam) nawet przy 1200 stronach nic się nie połamie.
Najmniej lubię wydania ceglaste hardcovery - Amerykańscy Bogowie czekają od półtorej roku na przeczytanie w tym wydaniu, choć stary mały miękki pewnie przeczytałbym po tygodniu. Tak samo nie ruszyłem również Hyperiona, w sumie bez ustalonej przyczyny - leży to zawsze na dole i może nie chce mi się wyciągać i z tym targać gdziekolwiek. A Stephensona od ISY jeszcze nie kupiłem, bo okładki są paskudne i są zdecydowanie za duże. Czekam aż wykopię skądś SC.
Lubię hardbacki UW i Kroków w Nieznane, uwielbiam je również u Znaku (Tischner i Kołakowski). Lubię HC u nowych wydań klasycznych autorów, jednak z drugiej strony ostatnie wydanie Ulissesa, wydane w miękkiej, nie wymieniłbym na HC. Za to Dukaja chcę mieć wszystko w nowej twardej, choć trzy mam w zwyczajnej miękkiej.
Podsumowując najbardziej liczę sobie praktyczność (w tym cenę), ale jeśli cena jest normalna i wydanie dobre to z chęcią kupuję twardookładowe.
pozdrawiam
Harcover są droższe, cięższe i nieporęczne. Jak się paperback zniszczy to łatwo odkupić a hardcover to zwykle jakieś specjalne, drogie wydania.
I tak e-book czytany na mp4 rox.
_________________ All the ways you wish you could be, that's me.
I look like you wanna look.
I fuck like you wanna fuck.
I am smart, capable, and most importantly, I am free in all the ways that you are not.
Ja generalnie lubie twarde oprawy, potrafią więcej wytrzymać, ich waga mi nie robi, a raczej poręczność przy czytaniu siedząc w kolejce/autobusie. Jednak odstępstwem są dla mnie twarde z obwolutą, bo ta szybko i łatwo się niszczy a po nią zazwyczaj okładki nie ma.
Bruja napisał/a:
Generalnie twarde jest ładne, cacy, cieszy oczka i paluszki
Zazwyczaj kupuję wydania w okładkach broszurowych, bo takie książki są najtańsze i najprostsze w użyciu i są po prostu poręczne. Ich wadą jest oczywiście niższa trwałość i upodobanie do dziwnych uszkodzeń. Jednak są książki dla których jestem skłonny zrobić wyjątek i kupić specjalnie wersję w twardej okładce. Są to zazwyczaj klasyki, bądź książki, które mają niezwykle korzystny współczynnik cena/jakość wydania. Czyli lubię mieć wybór, czy chcę kupić HC, czy nie i wolałbym, żeby wydawcy wprowadzali na rynek dwa rodzaje okładek. Oczywiście w granicach rozsądku. Książka o objętości nieco rozbudowanej nowelki wydana jako HC wyglądałaby komicznie, tak samo jak grube tomiszcza (encyklopedie, i wiele innych) w okładce broszurowej.
Oli napisał/a:
Jak się paperback zniszczy to łatwo odkupić
Na przykład Dworzec Perdido
A ta dyskusja przypomina spór miłośników kawy z miłośnikami herbaty. Każda strona poda argumenty, a na koniec wyjdzie, że w zasadzie to lubią i to i to, a czasami to o po inne specjały sięgają.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
dać lepszy (a może tylko inny - mniej szorstki i cieńszy) papier
A papier to jeszcze zupełnie inny temat. Jednotomowe anglojęzyczne wydanie "Nawałnicy mieczy" - ok. 1200 stron (Bantam) - zajmuje mi na półce zdecydowanie mniej miejsca, niż "Gra o tron" z Voyagera (ok. 850 stron). Z kolei w zagranicznych PB denerwuje mnie brak tego "paseczka" do załamania przy otwieraniu okładki, przez co wstrętnie się wyciera (nawet tak mało wyczuloną na estetykę osobę, jak ja, to drażni) i, być może, będzie mniej trwała.
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
ASXie: To o spopularyzowaniu było ż a r t e m - tam na końcu jest emotka.
Przepraszam Cię bardzo ale co to ma wspólnego z pytaniem jaka wersja Ci pasuje? Ten post chyba ASXie powinieneś umieścić w zwyczajach czytelniczych, a nie w tym. Proszę Cię nie skacz tak dowolnie po tematach dyskusji a umieszczaj je w odpowiednich wątkach (czy zakładaj nowe )
1. Hahah... Very funny. Pierwsze wyrazy w zdaniu wywołały u mnie święte oburzenie, dlatego nie doczytałem do końca... Emotka była za daleko...
2. Towarzyszu Murderatorze, nadgorliwość gorsza od faszyzmu. Innymi słowy: znacie bajkę o Ty-mi-tu-nie?
To (nie bajka, bynajmniej) ma więcej wspólnego z odpowiedzią która wersja mi pasuje, niż Ci się wydaje.
Otóż zapodałem (tylko) jeden (bo musiałem już czynić przygotowania do wyjścia z domu) z (wielu) przykład(ów) na to, DLACZEGO wolę hardcover od paperbacka. Czy muszę wszystko wykładać łopatologicznie? Sformułuję to zatem w następującym ujęciu, skoro nie dotarło poprzednie:
wolę HC, bo to znacząco zmniejsza szanse nabycia książki, która będzie 'zasyfiona' i/lub podniszczona. Wystarczy?
Uzupełniając...
Na wszelki wypadek dodam, żeby nikt się nie czepiał - oto dlaczego wolę wersję HC:
- wygodniej mi się czyta (jest za co 'złapać', nie muszę martwić się o to, że mi grzbiet okładki dozna uszczerbku; gdy jest miękka oprawa, nawet kąt 90 stopni nie zapewnia w 100% bezpieczeństwa książce - polskie wydania...)
- nie zaginają się rogi okładek, strony, nie złazi folia (nie twierdzę, że to robię - za to widzę, w jakim stanie są sprzedawane książki, ba nawet w księgarni, nowe egzemplarze nieraz bywają w stanie dalekim od ideału)
- w przypadku (wy)pożyczenia książki zmniejsza się ryzyko jej uszkodzenia przez innego użytkownika
- większa szansa, że oficyna wyda knigę w jednym "kawałku", a nie podzieli np. na dwa lub trzy (pseudo)tomy
- ładniej prezentuje się na półkach
Książki w HC za ciężkie? A co Wy, ludkowie, nie śniadacie? Siły nie macie, żeby ciężar wiedzy utrzymać w rączkach/łapkach/płetwach (czy co tam kto ma)? Mizerne to nasze społeczeństwo, mizerne... Wziąć się za siebie, poćwiczyć mięśnie, a nie narzekacie/marudzicie/zrzędzicie/smęcicie...
Procella -> Nie wolno Ci marudzić. Na tym forum jest to niemile widziane (vide - kaźń ASX-a; na nic nieborakowi nie pozwalają; no, w każdym razie na niewiele - ciągle jakieś pouczenia, połajania, groźby, szantaże, wycinki postów...)
Azali wszystkie zarzuty muszę odeprzeć? Z tego, co mi wiadomo, nie wchodzi to w zakres moich obowiązków. Ale skoro nalegasz...
<dokończę Twoje ostatnie zdanie z przedostatniego posta> "Kiedy liczba książek idzie w setki..."
...dostawiasz nową półkę/półki/wyrzucasz z szafy ubrania (żeby zrobić miejsce książkom)/pozbywasz się chłopaka/męża (zawsze to dodatkowa oszczędność czasu, nerwów...)/kupujesz nowy regał/sprzedajesz część książek (po które już nie sięgniesz/dzielisz się z innymi... etc. etc. Możliwości od wyboru do koloru.
generalnie PB. bo lekkie, bo kiedy mam torbę książek "do-pracowych" to waga książki czytanej dla umilenia czasu w środkach transportu lub w czasie przerw ma znaczenie.
niemniej, w przypadku grubych książek HC potrafi być praktyczniejsze - "Once and the Future King" niby gruby nie jest, ale po tym jak kilka razy czytałam go na dobranoc i zrzuciłam z łóżka po zaśnięciu, żałuję że nie jest w twardej oprawie. no i HC często ładniej prezentuje się na półce <choć argument o zajmowaniu miejsca niezwykle trafny!>
_________________ '(...)One can't believe impossible things.'
'I dare say you haven't had much practice, said the Queen. When I was your age, I always did it for half an hour a day. Why, sometimes I've believed as many as six impossible things before breakfast.'
...dostawiasz nową półkę/półki/wyrzucasz z szafy ubrania (żeby zrobić miejsce książkom)/pozbywasz się chłopaka/męża (zawsze to dodatkowa oszczędność czasu, nerwów...)/kupujesz nowy regał...
To wszystko już mam za sobą - wszystkie możliwości wykorzystane.
ASX76 napisał/a:
...sprzedajesz część książek (po które już nie sięgniesz/dzielisz się z innymi... etc. etc.
Znaczy, już tylko taka perspektywa mi została? Mam się z moimi książkami rozstać? Zalążek jakiegoś tajnego planu podskórnie wyczuwam...
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Znaczy, już tylko taka perspektywa mi została? Mam się z moimi książkami rozstać? Zalążek jakiegoś tajnego planu podskórnie wyczuwam...
Ja i tajny plan? Te dwa wyrazy wzajemnie się wykluczają. Nie staje mi... rozumu, żeby cuś takiego przygotować i przeprowadzić.
Jaki sens jest trzymać książki, które przeczytało się tylko raz (jeśli w ogóle) i nigdy się do nich nie wróci (bo są ewidentnymi 'łan-szotami')? Tym bardziej, że naprawdę ciekawych książek wychodzi dużo (oczywiście przeciętnych i kiepskich jeszcze więcej) i co najmniej dziwnie to wygląda, gdy np. Weber, Bujold czy insza "ro(zgwiazda)", blokuje miejsce na półkach znacznie lepszym od siebie autor(k)om.
Jeśli nie pasuje, można: dokupić więcej regałów/zrobić miejsce nowym książkom wyrzucając zbędne 'szpargały'/część zbiorów przechowywać w kartonowych pudłach - prawdziwy książkoholik znajdzie sposób na poradzenie sobie z problemem.
Kiedy do tego jest się komiksoholikim z prawdziwego zdarzenia (o filmoholizmie nie wspominając), to trzeba jeszcze więcej kombinować.
Ach, próba racjonalnej i logicznej argumentacji? To nie zadziała, gdyż jeszcze prywatne sentymenta i resentymenta wchodzą w grę...
A tak a'propos - przy ostatnich książkowych porządkach byłam w stanie zdobyć się jedynie na "upłynnienie" jednej książki. Był to podręcznik do biologii z 1956 roku, na dodatek w języku rosyjskim popełniony. Straszna cegła (nomen omen HC ) i faktycznie, zwolniła mi trochę miejsca na półce. Doprawdy nie wiem, jakim cudem weszłam w jej posiadanie...
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Generalnie wolę HC w książkach pokroju Hyperiona, Diuny czy Malazańskiej (i bardzo chętnie zobaczyłbym w HC także cykl Martina), czyli w grubaśnych, opasłych tomiszczach, a przy okazji pozycjach "wartościowych".
Natomiast literaturę czysto rozrywkową, wszelkie kryminały, czy też po prostu książki mizernej objętości - to IMO zdecydowanie PB.
PS Lubię serie wydań kieszonkowych Rebisu - tak powinien wyglądać PB (i tyle kosztować ).
_________________ Płyńcie łzy moje poprzez smutku knieje! Wygnani na wieki, niechże was opłaczę; Gdzie czarny ptak nocy haniebną pieśń pieje, Tam dni pędzić będą tułacze.
------------------
Ach, próba racjonalnej i logicznej argumentacji? To nie zadziała, gdyż jeszcze prywatne sentymenta i resentymenta wchodzą w grę...
Szkoda... Wiedziałem, że nic nie da, ale musiałem podjąć próbę dla większej spokojności nieczystego sumienia.
Sentymenta - rzecz zrozumiała, ale co mają do tego resentymenta?
Himura -> Np. cykl Eriksona to nie jest literatura czysto rozrywkowa? Ciekawe...
Wydania kieszonkowe mają zasadniczą wadę - do czytania trzeba używać lupy (wcześniej czy później). Literki są małe i zbite w 'gromadę'. Wzrok jest najcenniejszym ludzkim zmysłem i nie warto go niepotrzebnie nadwyrężać.
Osobiście preferuję paperbacki, a to z tej prozaicznej przyczyny, że zwykle są tańsze, ja zaś grosza za wiele nie posiadam. Są też mniejsze i więcej się ich na półce zmieści, a i nie obciążają plecaka podczas wędrówki z biblioteki do domu. Oczywiście łatwiej się niszczą, ale bez przesady, jak się zachowa odpowiednie dla danej książki środki ostrożności, to nic się strasznego nie stanie. No i nie wyglądają jakoś strasznie źle, zresztą bardziej mnie interesuje treść niż to, jak się książka prezentuje na półce.
Himura napisał/a:
PS Lubię serie wydań kieszonkowych Rebisu - tak powinien wyglądać PB (i tyle kosztować ).
Ano, tak własnie wyglądają typowe paperbacki, tymczasem w Polsce ksiązki w miękkich okładkach są często wydawane cokolwiek dziwnie, tzn. z całkiem niezłym papierem, błyszczącymi okładkami itp., co niestety podnosi cenę. Ani to taki typowy paperback, ani hardcover, takie nie bardzo wiadomo co.
Z kolei hardcover ma wiele zalet i jest, wg mnie, najlepszą formą dla naprawdę długich książek. Z tym, że musi być zrobiony z głową. Tzn. im więcej stron, tym większy format, nie znoszę jak ksiązka jest wielka i w małym formacie, jak np. "Atlas Zbuntowany Ayn Rand w starym wydaniu z serii "Kameleon". jakby to było w B5 czy wręcz A4 - to by było super, a tak ani się tego sensownie chwycić nie da, ani nic. I jeszcze ten gruby, cięzki papier, przez co tomiszcze waży prawie dwa kilogramy. Tragedia.
Hardcoverów jednak nie kupuję, albo robię to bardzo rzadko, bo niestety zaporą jest kasa. I jeśli mam do wyboru okładkę twardą bądź miękką - biorę miękką. Aczkolwiek chętnie zrobiłbym jeden wyjątek i nabył sobie "Kroniki Diuny" w nowym wydaniu Rebisu, bo bardzo mi się podoba, a i cykl cenię sobie na tyle by mieć go w porządnej formie. I tak, jak podejrzewam, prędzej czy później zrobię.
Lubię mieć wybór.
Znakomita większość moich książek jest w miękkich okładkach, bo tańsze i poręczniejsze do noszenia. Łatwiej się niszczą, fakt, ale staram się je chronić w trakcie przenoszenia, chowając np. w torebkę foliową. Albo ostatnio wsuwam je do torebki/torby grzbietem do dołu. Nie zgodzę się z faktem, że łatwo im ten grzbiet złamać, no chyba że jest to kulfon pokroju "Starcia królów" Martina - przyznaję, grzbiet złamał mi się, niezamierzenie, ale jednak.
Na twardą okładkę się zdecyduję, jeśli wydanie w miękkiej uznam za brzydsze, lub jeśli nie będę miała żadnej opcji. Wiem, że jeśli chodzi o cykl Simmonsa począwszy od "Hyperiona" to chcę mieć nowe wydania w HC, bo te stare krążące po allegro i będące PB zwyczajnie mi się nie podobają. Jestem estetką.
Maeg napisał/a:
HC rozumiem w książkach powiedzmy powyżej 500 stron, wtedy to ma sens. Np. szkoda że VanderMeer czy Crowley nie wyszli w twardej, a np. White'a wolałbym w miękkiej. Nie podoba mi się za to twarda oprawa i większy format książki (Hyperion, Zamieć). Książki Simmonsa wydane są świetnie, ale to już naprawdę kwestia gustu i widział bym go w formacie UW. Za to np. Stephensona z ISY wolę w miękkiej, zupełnie nie podoba mi się te wydanie HC. Jak widać nie ma tutaj jednej reguły, poza tym i tak uważam, że ważniejsze jest to co w środku niż to, że nie wydano mi książki w twardej.
Nic dodać, nic ująć, Magielku. Też jestem trochę zła, że "Małe, duże" czy "Miasto..." wyszły w PB. "Samotnie" Crwoleya znów w PB. W tym przypadku HC uważam za jak najbardziej na miejscu. I nawet te 10 złotych więcej bym przebolała.
Ktoś wspomniał o rozmiarze czcionki. Dla mnie większa czcionka idzie tylko na plus. Jakoś maczek w wydaniach kieszonkowych niespecjalnie mi odpowiada z pewnych względów
Ktoś wspomniał o rozmiarze czcionki. Dla mnie większa czcionka idzie tylko na plus. Jakoś maczek w wydaniach kieszonkowych niespecjalnie mi odpowiada z pewnych względów
No jak to ktoś? Wiadomo... Nie chwaląc się, rzecz jasna.
Owe pewne względy są całkowicie zrozumiałe. Niestety, inni wolą męczyć oczy za tych kilka(naście) zł mniej. A przecież zdrowie ma się tylko jedno...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum