Warning ! cookie path is empty! Check in in the Admin Control Panel or set it in the PhpMyAdmin table: prefix_config - cookie_path row



FAQFAQ  SearchSearch  MemberlistMemberlist  UsergroupsUsergroups
RegisterRegister  Log inLog in

Previous topic «» Next topic
Fundacja imienia Jamesa Stevensona
Author Message
KapitanOwsianka
plotkara

Posted:    Fundacja imienia Jamesa Stevensona [ !!! ]

[i]Heh, widzę, że przyprowadziłeś nową koleżankę...[/i]


Kolejny z drogich samochodów zatrzymał się na żwirowym podjeździe posiadłości. Wysiadła z niego kobieta ubrana w obcisłą i krótką, ale elegancką, czerwoną sukienkę, odsłaniającą ramiona i zgrabny dekolt ozdobiony pieprzykiem. Blond włosy obcięte, względnie krótko i nienagannie ułożone lekko falowały na wietrzyku. W Fundacji już trwał bankiet zarządu. Tak się mówiło na orgietkę Wampirów, którą obserwował zadowolony Mick Saint-John, opiekun, przyjęty tylko dlatego, że miał pomysł na dalszy żywot wampirów. Może czas go zmienić? Ale nie zaprzątała sobie tym dłużej głowy.
Od strony kierowcy wysiadł młody mężczyzna, pewnie dopiero zaczynał studia. Dzisiejsza noc będzie zabawna.
 
 
KapitanOwsianka
plotkara

Posted:     [ !!! ]

Jedno uderzenie serca pozwoliło, by życiodajna krew dopłynęła do wszystkich członków budząc je ze snu. Po chwili Mick otworzył oczy. Jak zwykle przywitała go całkowita ciemność, której nie lubił. Pchnął więc szybko wieko od trumny i wydostał się na zewnątrz. Owionął go chłód i zapach piwnicy. Kilka przemysłowych lamp oświetlało pomieszczenie, z którego wychodziły trzy korytarze i schody na górę. Tym razem zdecydował się na schody...
 
 
Caylith
Her Gothic Majesty:P


Posted:     [ !!! ]

Obudziła się z uczuciem przejmującego głodu. I słabości, której tak bardzo nie lubiła. Wystarczała jednak by dać znać o bardzo istotnej sprawie jaką był głód. Śmiertelnicy mówią, że ból jest ich przyjacielem bo dzięki niemu wiedzą, że żyją. Morgan tą charakterystyczną słabość nazywała swoim bólem świadczącym o... no właśnie o czym? Uśmiechnęła się lekko do siebie i wygrzebała z łóżka. Czas było zacząć nowy dzień.. a raczej noc. Ale najpierw... szeleszcząc satynową piżamą podreptała do lodówki z której wyjęła torebkę rubinowego płynu dającego takim jak ona życie. Pierwszy łyk, drugi... dziesiąty... ahhhh... westchnęła głęboko. Jej prywatny "ból" świadczący o istnieniu został zagłuszony na jakiś czas. Nadal pożywiając się ruszyła do sypialni z powrotem i do laptopa gdzie zasiadła przed nim by sprawdzić czy coś się dla niej kroi. Niebieskie oczy rozjaśniły się od poświaty bijącej od monitora.
[i]- Witaj świecie...[/i] - mruknęła pociągając kolejny łyk i odpaliła pocztę.
 
 
KapitanOwsianka
plotkara

Posted:     [ !!! ]

Żadnych zleceń. Skrzynka mailowa było pusta, prócz jakąś reklamówką, która przedarła się przez programy zabezpieczające przed SPAMem. Głód przycichł, ale Mrogan wiedziała, że niedługo da o sobie znać z powrotem.
 
 
Caylith
Her Gothic Majesty:P


Posted:     [ !!! ]

Wysączyła torebkę do spodu i przeklinając pod nosem na ignorowanie potrzeb ciała wtedy kiedy domaga się ono uwagi, zmięła całkowicie pustą folię i zaopatrzyła się w kolejną porcję z którą załatwiła się równie szybko. Przy trzeciej stwierdziła, że może już całkiem nieźle funkcjonować. Jednym okiem rzuciła na tytuł owej reklamówki z ciekawości co było tak sprytne by przeleźć przez te... jak im tam... firewalle.
 
 
KapitanOwsianka
plotkara

Posted:     [ !!! ]

[i]You need VAIAGRA[/i] stało jak wół w tytule.
Krew z lodówki nie smakowała najlepiej, nawet Morgan o tym wiedziała, ale z drugiej strony lepsze to niż... Wszystko zależy od punktu widzenia. W reszcie budynku, na pewno pobudzili się już inni. Z resztą pewnie i goście zaraz zaczną nadciągać.
 
 
Caylith
Her Gothic Majesty:P


Posted:     [ !!! ]

[i]- Nie, nie potrzebuję[/i] - zaśmiała się pod nosem klikając na "skasuj". Laptop został po chwili wprowadzony w stan uśpienia a Morgan udała się do łazienki. Szelest gorącego prysznica zagłuszyły wszystko i podobnie jak krew wcześniej przywrócił ciału witalność. I przyjemny zapach. Roztrzepując wilgotne włosy palcami kilkanaście minut później wciągnęła na siebie jeansy i czarny golf po czym rąbnęła się na jeden z foteli w pokoju i sięgnęła po gazetę. Z głośników popłynął jakiś spokojny kawałek jazzowy. Dawała sobie jeszcze jakiś czas aby upewnić się, że ściemni się ostatecznie i dopiero wtedy zamierzała ruszyć w miasto.
 
 
KapitanOwsianka
plotkara

Posted:     [ !!! ]

Tym czasem Mick zdążył już zadbać o swój wygląd i znaleźć drogę do wielkiego salonu, utrzymanego w ciemnych kolorach i motywach gotycko-punkowych. Kiedyś ta posiadłość musiała wyglądać zupełnie inaczej, Toreador tutaj mieszkający miał raczej archaiczny gust i wolał klasykę, kiedy Saint-John przejął jego posiadłość wyremontował ją i zmienił zupełnie jej wystrój.

Siadł na jednej z licznych, pozornie chaotycznie rozsianych kanap w salonie. Służący momentalnie podał mu szklankę z życiodajnym płynem, jednak Mick nawet nie zwrócił na nią uwagi. Przyjął pozycję godną modela i bawiąc się diamentową główką laski zaczął się nad czymś mocno zastanawiać.
[i]Jeśli to prawda, to może wszystko zmienić...[/i] mruknął do siebie.
 
 
Maeg
Trójkoświr


Posted:     [ !!! ]

Pod siedzibę fundacji na Campden Hill podjechało czarne Subaru. Po chwili ze środka wyszedł Aodh i ruszył w kierunku wejścia. Miał nadzieje, że nie spędzi tutaj zbyt wiele czasu, nie lubił tutejszej atmosfery. Zawsze wydawała mu się trochę sztuczna, ta niby koegzystencja wszystkich wampirów które przed masakrą nie żyły w tak pokojowych stosunkach. Czuć było w powietrzu napięcie, ale póki co wszyscy dobrze odgrywali swoje role, więc i Aodh musiał swoją dalej ciągnąć.
 
 
KapitanOwsianka
plotkara

Posted:     [ !!! ]

Kiedy podjeżdżał wielkie, żeliwne bramy otworzyły się akurat tak by mógł wjechać bez przeszkód. Nie było widać nigdzie ochroniarzy, ale na pewno gdzieś byli. Aodh wiedział, że prawo Elizjum nadal działa i że Mick dba by Fundacja była bezpiecznym miejscem dla każdego wampira. Kamienie zachrzęściły pod kołami Subaru i po krótkim poślizgu samochód zatrzymał się przed drzwiami. Po schodach kilka chwil i już był za drzwiami w holu. Jeden z lokajów posłusznie poprowadził go do obszernego salonu, utrzymanego w ciemnej tonacji i gotyckim stylu. Pomieszczenie było puste, za wyjątkiem Saint-Johna siedzącego na jednej z pozornie chaotycznie postawionych kanap. Nad czymś wyraźnie się zastanawiał. Lokaj cały czas stał przy Aodhu czekając na polecenia.
 
 
Maeg
Trójkoświr


Posted:     [ !!! ]

Zatrzymał się tuż za drwami prowadzącymi do pomieszczenia i rozejrzał się po nim. Gdy tylko dostrzegł Saint-Johna chrząknął na tyle głośno by miał pewność, że opiekun go usłyszy ale nie na tyle by ten został zbyt gwałtownie wyrwany z zadumy. Ruszył powoli w jego kierunku czekając aż gospodarz go przywita.
 
 
KapitanOwsianka
plotkara

Posted:     [ !!! ]

Mick przeniósł spojrzenie niebieskich oczu na Aodha, a po dłuższej chwili uśmiechnął się i podniósł, by przywitać gościa. [i]Miło Cię widzieć...[/i] powiedział wyciągając prawą dłoń, ozdobioną masońskim sygnetem na wskazującym palcu[i] Wybacz cichą atmosferę, ale dzisiaj nikomu się nie zbiera na wspólne spotkania. Swoją drogą dobrze byłoby przygotować jakiś bankiet.[/i]
 
 
Caylith
Her Gothic Majesty:P


Posted:     [ !!! ]

Stos bzdur... nudnych głupot którymi się fascynuje bydło...polityka, sport, skandale... Morgan ziewnęła i cisnęła gazetą w kąt. Nic się nie zmieniło od kilkudziesięciu lat ale na przekór wszystkiemu ciągle próbowała znaleźć w tej informacyjnej brei coś więcej. To "życie" którym tak się szczycili. Błysnęła w chłodnym uśmiechu białymi jak śnieg zębami podnosząc się z miejsca... życie, niech ich szlag. Takie krótkie a marnowane na takie idiotyzmy. Czas ruszyć swój wampirzy tyłek i nadstawić ucha co się dzieje po drugiej stronie tego życia. Ruszyła do skromnie wyglądającej szafki i otworzyła... prawdziwy arsenał pełen rozmaitych egzemplarzy broni. Po chwili na golf wciągnęła dyskretną kaburę z miejscem na dwa niewielkie egzemplarze, w tym przypadku Zbrojovki, pod pachami. Sama broń wylądowała w nich a na to skórzany płaszcz. W kieszeniach wylądowały dodatkowe magazynki - ot tak na wszelki wypadek. Przejrzała się w lustrze głównie by ocenić czy nie wyróżniają się pod ubraniem. Zachowajmy pozory bycia... niegroźną... Nie wyróżniały się. Ciemne włosy opadały nieco niesfornymi kosmykami na poważną twarz chociaż lekki uśmiech świadczący wybitnie przeciw "bezbronności" nadawał jej wyrazu drapieżnika. Morgan uśmiechnęła się raz jeszcze, odgarnęła włosy z twarzy i bezszelestnie wymknęła się ze swego mieszkanka. Po chwili jej równe miękkie kroki zabrzmiały w korytarzu zbliżając się w stronę salonu w którym ktoś najwyraźniej był... zawahała się z ciekawością w oczach i zajrzała. W sumie nigdzie się tak bardzo nie spieszyła a dobrze wiedzieć kogo przyniosło do Fundacji. Niebieskie oczy zabłysły w mroku.
[i]- Gentelmen...[/i] - rozległ się cichy niski głos kobiety ze śladowym szkockim akcentem.
  
 
 
Maeg
Trójkoświr


Posted:     [ !!! ]

Aodh również wyciągnął rękę w kierunku Micka, a na jego twarzy równie szybko zagościł przyjazny uśmiech. [i]Ciebie również miło widzieć. A spokojna atmosfera też ma swoje zalety, można równie spokojnie porozmawiać. A mam do Ciebie kilka pytań. Wiesz dobrze…[/i]. Przerwał w pół zdania gdyż usłyszał ruch za plecami, ktoś wszedł do salonu. [i]I po spokojnej atmosferze[/i] dodał już w myślach.
 
 
KapitanOwsianka
plotkara

Posted:     [ !!! ]

[i]Morgan.[/i] Mick kiwnął głową by ja przywitać, a potem wskazał na jeden z foteli Aodhowi. [i]Wychodzisz na miasto, czy postanowiłaś rozerwać się towarzysko?[/i] zapytał wampirzycy. Po czym gestem odprawił lokaja.
 
 
Caylith
Her Gothic Majesty:P


Posted:     [ !!! ]

[i]- Mick[/i] - kiwnęła lekko głową "szefowi" jak znajomemu ale dało się wyczuć subtelny szacunek w tym drobnym poruszeniu głową. Przenikliwe spojrzenie pomknęło ku osobnikowi którego nie kojarzyła, by po chwili znowu przenieść się w stronę Saint-John'a. [i]- Właśnie wychodziłam w celu uzyskania jednego i drugiego. I odrobiny... wieści... [/i]- na ustach zamajaczył lekki uśmieszek [i]- ale usłyszałam, że coś tu się dzieje więc rzucam okiem. Nie przejmujcie się mną, już znikam i nie będę przeszkadzać w światłej męskiej konwersacji[/i] - uśmieszek nabrał odrobinę kpiącego charakteru jakby nie wierzyła, że dwóch mężczyzn potrafi razem wymodzić coś więcej niż prosty plan typu "co robić dziś wieczorem".
 
 
Morpheius
The invisible man


Posted:     [ !!! ]

Widział ktoś, jak wchodził? A może po prostu był tutaj cały czas, dlatego nikt z ochroniarzy nie dostrzegł go, wchodzącego przez drzwi? To nie było ważne. Bjørn siedział wygodnie w fotelu. Okulary zsunął niemal na koniec nosa i był pogrążony w lekturze. A przynajmniej na takiego wyglądał, chociaż co chwila rzucał ukradkowe spojrzenia, rozeznując się w sytuacji.
 
 
Maeg
Trójkoświr


Posted:     [ !!! ]

Nie poświecił zbyt wiele uwagi przybyszowi, ot kiwnął jej głową po czym usiadł na wskazanym mu przez Micka miejscu. Gdyby była kimś ważnym opiekun pewnie by mu ją przedstawił, a tak nie ma czym zawracać sobie głowy. Postanowił jednak zachować się na tyle uprzejmie i nie okazywał niezadowolenia z powodu przerwanej rozmowy. Wrogów robić sobie nie musiał ale też nadmiernie uprzejmy nie musiał być. W pewnym momencie na jego twarzy zagościł uśmiech. [i]A ty jak zwykle się popisujesz, co Bjørn?[/i] - zwrócił się do postaci, która nagle pojawiłą się w pomieszczeniu. [i]I nie udawaj, że umiesz czytać[/i] - dodał po chwili.
 
 
Morpheius
The invisible man


Posted:     [ !!! ]

- [i]Wbrew obiegowej opinii nie zajmuję się tylko żłopaniem krwi, bezmózgi szaleńcze[/i] - głęboki gardłowy głos wydawał się groźny, ale lekki uśmiech błąkający się po ustach przeczył ogólnemu wrażeniu. [i] - Czasami nawet Tobie nie zaszkodziłaby chwila lektury. Książki są mądrzejsze od nas.[/i]
 
 
KapitanOwsianka
plotkara

Posted:     [ !!! ]

Mick uśmiechnął się i kiwnął głową, odwrócił od niej wzrok i zbliżył się z powrotem do kanapy. [i]Uważaj na siebie.[/i] powiedział nagle, jakby na pożegnanie, ale i tak było zaskakujące. Może Mick wiedział coś, czego inni nie wiedzieli. Usiadł wreszcie i założył nogę na nogę. [i]Chcesz się czegoś napić?[/i] zapytał Aodha.
 
 
Caylith
Her Gothic Majesty:P


Posted:     [ !!! ]

[i]- Zawsze to robię... więc niech lepiej inni uważają. Na mnie[/i] - jasne spojrzenie prześliznęło się po obecnych, uśmiech zniknął zastąpiony spokojną miną. [i]- Żegnam -[/i] mruknęła i wyniosła się z pomieszczenia równie cicho jak się pojawiła. W grobie było ciekawiej niż tu. A na mieście na pewno będzie ciekawiej niż w grobie. Miękkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia a potem do garażu gdzie spała jej dwukołowa bestia. Przytłumiony ryk silnika rozległ się po chwili na dziedzińcu gdy Morgan ruszyła w noc.
 
 
Maeg
Trójkoświr


Posted:     [ !!! ]

[i]- Gdzież bym śmiał skalać się tak powszechną rozrywką jak czytanie, niedoczekanie twoje ty skandynawski potworze[/i] - Aodh starał się nie roześmiać na głos. Wziął głęboki wdech, po czym przeniósł wzrok na Micka.
[i]- Nie, dziękuje. Wiesz samochodem przyjechałem, mawiają prowadzisz, nie pij[/i] - nie dało się tego inaczej odebrać jak żartu. Widać spotkanie z Bjoren wpłynęło na niego pozytywnie.
 
 
KapitanOwsianka
plotkara

Posted:     [ !!! ]

Rzeczywiście nie dało, ale Mick nie zareagował uśmiechem. Wpatrywał się spokojnie w Aodha uśmiechając się leciutko, zupełnie tak jak wcześniej, mrugając co jakiś czas oczami i bawiąc się czymś prawą, opartą na oparciu kanapy ręką. Wyraźnie czekał na to co powie Szkot, w końcu miał do niego kilka pytań.
 
 
Morpheius
The invisible man


Posted:     [ !!! ]

- [i]Jak mawiają starzy szwedzcy górale: Piłeś, nie jedź. Nie piłeś, wypij.[/i] - spuentował wypowiedź Aodha, zamykając z trzaskiem tomiszcze i odkładając je na bok. - [i]Mimo że Szwedzi są do szpiku kości głupi, to mają kilka trafnych powiedzonek. Jak zresztą wszyscy górale.[/i] - Bjørn zamyślił się na chwilę, wspominając porwane szczyty Gór Skandynawskich i długie zimy pełne śniegu i ciemności. [i] - Nie wiem, czy wiesz, ale właśnie książki pozwoliły mi dowiedzieć się o wpływie nocy polarnych na organizm. Sądzisz, że jesteś nieśmiertelny, że takie idiotyzmy cię nie dotyczą? Ale spróbuj w pełni sił przetrwać całe pół roku.[/i]
 
 
Maeg
Trójkoświr


Posted:     [ !!! ]

[i]- Chciałem Ciebie się spytać, czy nie znalazł byś chwili w najbliższej przyszłości by opowiedzieć mi co wiesz o wydarzeniach z 1999 roku. Jak wiesz, chciałbym wydać dla rodziny publikację z której młodzi mogliby się dowiedzieć o historii. Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że ze znajomością jej jest nie najlepiej w tej grupie. A druga sprawa, to ów bankiet o którym wspomniałeś. Trochę nowych twarzy się pojawiło i chyba czas się bliżej z nimi zapoznać.[/i] - jeszcze za nim zaczął mówić dał znak ręką Bjornowi, że muszą poczekać aż zły humor przejdzie gospodarzowi.
 
 
Display posts from previous:   
[ CLOSED ]
You cannot post new topics in this forum
You cannot reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot vote in polls in this forum
You cannot attach files in this forum
You can download files in this forum
Add this topic to your bookmarks
Printable version

Jump to:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group