Czy czytacie recenzje? Czy kierujecie się recenzjami przy wyborze kolejnej lektury? Czy zwracacie uwagę na nazwiska recenzentów? Czy są recenzenci, z których opiniami się liczycie? Czy wymagacie od recenzentów kompetencji? Czy też liczą się dla was opinie różnych forumowiczów, znajomych itd.?
Takie pytania przyszły mi do głowy po lekturze (spóźnionej mocne) dwóch artykułów:
Jerzy Rzymowski: Małpowanie recenzenta. Nowa Fantastyka 1(316)/2009;
Siergiej Czekmajew: Słowo w zaszczytu riecenzienta. Mir Fantastiki 1/2009.
Wszystko dlatego, że panowie przedstawiają dwa różne poglądy na swoją pracę recenzenta i różnice te widać już w przytoczonych definicjach.
J.R. przytacza definicję recenzji: „opinia o jakimś dziele (…) napisana przez kompetentną osobę”.
S.C. podaje natomiast: „opinia o jakimś dziele”, pomijając kompetencje recenzenta, a podkreślając subiektywność wypowiedzi.
Aczkolwiek obaj panowie zdają sobie sprawę, że jest do opinia jednostkowa, nieoznaczająca „uniwersalnej prawdy objawionej”. Tym samym to samo dzieło może zasłużyć na całkowicie przeciwstawne recenzje.
I mimo że, jak twierdzi S.C., często recenzenci czytają książki pobieżnie albo w ogóle ich nie czytają, zestawiając sobie listę lektur do przeczytania, kieruję się opiniami recenzentów i liczę na ich kompetencje. Jakoś nie stać mnie czasowo, finansowo i psychicznie na coś, co proponuje J.R.:
„Oglądajcie zatem filmy Uwe Bolta [a kto to?], spróbujcie wytrzymać ponad kwadrans przy szwajcarskim „Władcy Pierścionka”, nie rońcie też łez i nie zgrzytajcie zębami, gdy czasem traficie na kiepskie opowiadanie i książkę.
Co nas nie zabije, nauczy nas kultury.”
Czytam recenzje, to pierwsze rzeczy które czytam we wszelkich magazynach, miesięcznikach, stronach internetowych itd.
Im więcej tytułów na rynku tym bardziej przydatne są recenzje w tym, żeby po pierwsze nie wydawać pieniędzy na totalne gnioty, a po drugie nie ominąć czegoś bardzo dobrego, znaczącego, co warto znać.
Recenzje są różne, ale moim zdaniem zarówno te pisane przez kogoś bardzo kompetentnego jak i mało kompetentnego są przydatne.
Przecież nie można porównywać np. recenzji pisanych przez Jacka Dukaja i recenzji z NF, tych upychanych po 4 na stronę, gdzie ledwo co jest o danej książce napisane. Czy to oznacza że one nie są recenzjami? Oczywiście że są.
Osobiście czytam mnóstwo recenzji co daje mi po jakimś czasie obraz osób które mają podobne gusta co ja, wtedy mogę im ślepo zaufać w ocenie książek. Tak podchodziłem do recenzji Eryka Remiezowicza z Esensji, ale już go chyba tam nie ma.
Recenzje Dukaja to skarbnica, nieraz pozwala mi na nowo spojrzeć na jakiś tytuł.
Poza tym działa zawsze prawo: jak 90% recenzji jest negatywnych albo entuzjastycznych to się i u mnie potwierdza
Czytam recenzje. Na ogół po tym, jak już się z recenzowaną książką zapoznam. O wyborze książki decyduje nazwisko autora, krótkie opinie z forów internetowych (czyli nie z wątku o danej pozycji a raczej w wątku z serii: aktualnie czytane) i ewentualnie opinia osób, o których wiem, że mamy względnie tożsame gusta. Za dużo czytałam zaspojlerowanych recenzji, żeby ryzykować, że odpuszczę sobie dobrą książkę, bo po przeczytaniu recenzji będę już wiedzieć tyle, że odechce mi się ją czytać.
zgaga napisał/a:
Jakoś nie stać mnie czasowo, finansowo i psychicznie na coś, co proponuje J.R.:
„Oglądajcie zatem filmy Uwe Bolta [a kto to?], spróbujcie wytrzymać ponad kwadrans przy szwajcarskim „Władcy Pierścionka”, nie rońcie też łez i nie zgrzytajcie zębami, gdy czasem traficie na kiepskie opowiadanie i książkę.
Co nas nie zabije, nauczy nas kultury.”
czytałam ten felieton i podobał mi się. A powołany cytat traktowałam raczej jako apel do recenzentów (tych bardziej czy tych mniej amatorskich) niż do przeciętnych czytelników/widzów. Ale nawet jako czytelnik nie rzucam się wyłącznie na dobre pozycje - jak się złego nie naczytam, to i nie w pełni docenię te dobre.
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
Czytam recenzje. Nawet te krótkie, pisane przez całkiem nieznanych mi ludzi (np. na amazonie) potrafią być przydatne. W recenzjach nie szukam informacji, czy książka się podobała - każdy ma inny gust. Patrzę przede wszystkim na to, co ludzie ocenili na plus, a co na minus. Jeśli ktoś miesza książkę z błotem, bo było za dużo polityki, za dużo bohaterów, za dużo wątków i nie mógł się w tym wszystkim połapać, to przecież widać, że komuś innemu właśnie to może się spodobać. Wielu recenzentów wymienia też rodzaje błędów popełnionych w książce, np. nieścisłości historyczne, głupkowate decyzje bohaterów itp. Jeśli coś z tego jest dla mnie niestrawne, wiem, żeby trzymać się z daleka.
Raczej nie czytam recenzji, bardziej liczą się dla mnie opinie innych forumowiczów (choć niektóre z nich są właśnie recenzjami, które wyjątkowo czytam) czy znajomych.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Jak najbardziej czytam. W przypadku nieznanych mi osób stosuje raczej metode statystyczną (ile razy powtarza się dana opinia tym jest prawdziwsza) w przypadku znanych i lubianych często przyjmuje na wiarę. Lubię sobie też poczytać recenzje nie użytkowo ale dla czytania recenzji - raz mi się zdazyło że po przeczytaniu jednej recenzji odrazu wyszukałem i przeczytałem wszystkie recenzje danej autorki (chyba na biblionetce) - poprostu dla samego operowania sarkazmem i poczuciem humoru w recenzjii.
Ulubiny pisarz? biore w ciemno, chyba ze jest jakaś okazja aby sie w jakies recenzje wczytać, a jak jestem w empiku, nic o książce nie czytałem lecz chce coś kupic i żaden tytuł do głowy mi nie przychodzi to sięgam po mojego ulubieńca mimo że książki nie znam.
Inni autorzy? Czytam, czytam, i jeszcze raz czytam, nawet jak nie zamierzam kupić, dla samego dokształcenia sie, lubie recki na merlinie i gandalfie, no i jeszcze na tym forum
Lubię sobie też poczytać recenzje nie użytkowo ale dla czytania recenzji
a, też tak mam. Czasem czytam zachwyty nad pisarzem, o którym mam jak najgorsze zdanie, ale recką się zachwycam ze świadomością, że gdyby nie fakt, że pisarza znam i nie lubię to pewnie bym sięgnęła po omawianą pozycję bo autor recenzji z taką fascynacją ją opisuje. A czasem odwrotnie - z przyjemnością czytam jak kto wrednie i złośliwie potraktował pozycję, która mnie zachwyciła
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
Nie czytam recenzji.
Niue czytam (od pewnego czasu) blurbow (przed przeczytaniem ksiazki - kiedy ja "zamykam" czytam blurba i mam ubaw/zgrzyt)
Czytam za to opinie ZBokow o ksiazkach (glownie krotkie notki zamieszczone tutaj.
Dziala.
1. w przypadku książek, których nie znam - dowiedzieć się, z czym mam do czynienia; jednak szperanie po sieci, a szczególnie po stronach autorów lub wydawców, nie zawsze daje rzetelną odpowiedź na te pytania.
2. w przypadku książek, które znam, albo takich, których nie znam, ale i tak kupię (bo pisane przez np. ulubionego autora) - czytam, aby porównać opinie.
Sama recenzja nigdy nie jest dla mnie jedyną wskazówką odnośnie tego, czy kupić/przeczytać daną książkę. Ale jest istotną wskazówką. Zwłaszcza jeśli gust recenzenta prezentuje kurs zbieżny z moim. Potem jeszcze dopełniam sprawę opiniami na forum (tak jak Mag_Droon). I sprawa jest wówczas jasna.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie czytam recenzji, bo za często się z nimi nie zgadzam. Książkę kupuję gdy np. znam i cenię autora, albo dobrze mi się kojarzy (np. jakiś kolega mi kiedyś polecił); albo na podst. skrótu fabuły itd. Albo jak na okładce jest ładna laska Generalnie decyzję podejmuję w oparciu o zebrane informacje o książce, a nie opinie. I zazwyczaj się nie rozczarowuję.
Dziwne to trochę, bo jeśli oceniasz reckę tylko jako czyjąś opinię o książce, to czym różni się ona od innych opinii, na których opierasz się przy wyborze lektury? Przeczytawszy kilka recenzji, nawet po przeczytaniu książki mógłbyś zaobserwować korelacje twojej i recenzentów oceny. Czyż nie?
Czytam recenzje ale sugeruję się tylko tymi, które napisali recenzenci, którzy mają zbliżony gust do mojego (po kilku książkach można to sprawdzić jak Mag_Droon pisze).
Czytam recenzje ale sugeruję się tylko tymi, które napisali recenzenci, którzy mają zbliżony gust do mojego (po kilku książkach można to sprawdzić jak Mag_Droon pisze).
W pełni się zgadzam. Jeżeli recenzent ma gust zbliżony do mojego i dobrze oceni daną książkę to jest to jakaś informacja dla mnie, że warto przeczytać. IMO zawsze to lepsze niż kupować w ciemno.
_________________ Rządzić znaczy służyć. Ci, którzy sprawują władzę, są jej niewolnikami. Tylko wygnaniec jest wolny. (…) Jesteśmy silni, chociaż rządzimy bez użycia siły.
Dziwne to trochę, bo jeśli oceniasz reckę tylko jako czyjąś opinię o książce, to czym różni się ona od innych opinii, na których opierasz się przy wyborze lektury? Przeczytawszy kilka recenzji, nawet po przeczytaniu książki mógłbyś zaobserwować korelacje twojej i recenzentów oceny. Czyż nie?
Inaczej. Sugeruję się opiniami znajomych. Oni raczej recenzji nie piszą :D
Przypominam sobie dwie sytuacje, gdzie zasugerowałem się pozytywnymi opiniami ludzi mi nieznanych: raz był to "Lód" Dukaja (poddałem się po 200 stronach), drugi - niedawno, i dodatkowo w oparciu o opinie z tego forum - "Głową w mur" Orkana - zieew. Dlatego wolę mój system
Forum i tu publikowane recki mają pewną przewagę, wiesz kto co i o czy napisał. Możesz wnioskować na podstawie tak zbieżności jak i rozbieżności opinii i gustów.
A ja staram się nie czytać recenzji- szczególnie, jeśli dotyczą książek, których jeszcze nie przeczytałam. Lubię być zaskakiwana, dlatego opinie innych ludzi nie mogą mieć wpływu na moje wybory, w tym tkwi cała "zabawa"- nigdy nie mam pewności, na jaką książkę trafię
salamandra [Usunięty]
Wysłany: 2011-02-19, 12:25
Ja lubię przeczytać cudze opinie na temat danej książki. Zwłaszcza przed sięgnięciem po nową pozycję.
Zwykłem czytać zarówno przed lekturą książki, jak i (to częstsze) po.
Ostatnio coraz częściej dostrzegam, że recenzja to po prostu bardziej skryta forma reklamy.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Ostatnio coraz częściej dostrzegam, że recenzja to po prostu bardziej skryta forma reklamy.
No jakbym siebie samego słyszał. I dlatego też, podobnie jak to czynię z reklamami, z premedytacją olewam recenzje. Ale na temat recenzji to ja już gdzieś tu się wypowiadałem...
Generalnie omijam recenzje.
Choć zwykle mam kilka typów, których ocenie ufam bardziej niż mniej, więc czytam ich pierwszy i ostatni akapit, żeby zobaczyć czy im się podobało.
Całe recki czytam dopiero gdy sam skończę lekturę i zastanawia mnie jak inni ją odebrali.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum