Łomot BMKi wjeżdżającej z piskiem opon na parking... potem charakterystyczny trzask drzwiczek zamykanych - tym razem Erica nie wyskakiwała a normalnie wyszła z samochodu. Może z tym jakiś związek miało pudełko z resztką chińszczyzny, które nadal piastowała w ręce? Fakt faktem, zgasiła silnik, wysiadła i energicznym krokiem dopadła drzwi by załomotać w nie niecierpliwie.
Nie musiała łomotać, przecież drzwi były zawsze otwarte. Tylko jak Caleb wracał z podróży służbowych to zamykał drzwi na noc, a tak Lizzy nie bała się niczego przy takim mintoringu i innych udogodnieniach ochrony. Ricki znalazła Elisabeth jak zwykle w jej pokoju. Dziewczyna siedziała koło komputera, monitor nie zdążył jeszcze wygasnąć po wyłączeniu.
[i]- Hey babe.. what's up? [/i]- odezwała się wpadając jak burza do pokoju Elly i odruchowo rzucając okiem na to co się świeciło na ekranie. Pałeczka została wbita w kawałek kurczaka z pudełka i ruszyła do ust z tym towarem.
Niestety ekran już wygasł i nic nie zobaczyła tam Ricki. Elly za to podniosła się z uśmiechem na twarzy i wyciągnęła ramiona by objąć przyjaciółkę. Chwilę tak trwały przytulone i wreszcie wypuściła ją z objęć by rzucić się na łóżko. [i]Nic, ot chciałam się z Tobą zobaczyć. Z resztą to Ty mnie chciałaś gdzieś wyciągnąć. Zakupy nie bardzo się udały.[/i] puściła jej oczko. [i]Co tam masz?[/i] zapytała wskazując na chińszczyznę.
[i]- Kurczak z curry z najlepszej knajpy w okolicy, jaką ostatnio odkryłam [/i]- uśmiechnęła się [i]- Want some? [/i]
Podsunęła jej smakowicie woniejące pudełko z połową zawartości pod nos -[i] There's plenty for both of us.[/i] - dodała pracowicie przeżuwając szczęką kawałek kurczaka i z łomotem wylądowała na łóżku Ell. [i]- Impreza u Evana zamieniła się w wędzarnie...[/i] - poinformowała Ell zbolałym głosem [i]- Chillman i Ballmer palą zioło a ja się boję tam wejść. Więc można powiedzieć, że tez średnio się udało popołudnie moje. Ale zakupy? Przecież powinny wychodzić zawsze.. co jest nie tak?[/i] - spojrzała na dziewczynę uważnie.
[i]Aaa... Weszłyśmy na drażliwe tematy.[/i] powiedziała unikając spojrzenia Erici i sięgnęła po pałeczki, jednocześnie wtykając nos prosto w pudełko. Zaraz się jednak odsunęła [i]Nie nie mogę... Mdli mnie na myśl o kurczaku.[/i] westchnęła i oparła się na żeliwnym oparciu łóżka.
[i]- Kurczak? Przecież ty ubóstwiasz tego kurczaka! What are you, pregnant or something?[/i] - wypaliła Ricky z miejsca niewiele myśląc o tym co mówi. Dopiero w sekundę później zorientowała się, że Ell coś się spóźniało i z kłapnięciem zamknęła usta. To nie był temat do żartów. [i]- Sorry, I... no nie pomyślałam co mówię[/i] - bąknęła cicho coraz bardziej poddenerwowanym spojrzeniem rzucając okiem na swoją najlepsza przyjaciółkę.
Lizzy zbladła i uciekła wzrokiem. [i]Nie, nic się nie stało, tylko że...[/i] z jej ust wydobył się cichy jęk desperacji. [i]Jestem w ciąży.[/i] powiedziała wreszcie [i]Kirsten wie... Dlatego zakupy się nie udały.[/i] spojrzała smutno na Ericę [i]A ja zupełnie nie wiem co robić...[/i] objęła się ramionami i wtuliła w jedną z poduszek.
Kurczak zaczął mieć konsystencję i smak papieru dla ściśniętego nagle gardła Ricky. Odłożyła pudełko i z miejsca przyciągnęła Elly do siebie.
[i]- Babe... I'm so sorry... nie powinno ci się to przytrafić. Jesteś pewna? Znaczy czy byłaś z tym u lekarza? Bo testy mogą kłamać... [/i]- mruczała cicho głaskając ciemny łebek Ell i myśląc kiedy do cholery to się stało. I kto... kto... kto jest tatusiem. I czy wie... i... setki pytań kołowały w głowie Ricki ale wszystko po kolei.
[i]Jeden test nie daje stu procentowej pewności.[/i] spojrzała na Ricky [i]W opakowaniu są dwa... Ja kupiłam trzy pudełka.[/i] westchnęła [i]Jutro idę z Kirsten do lekarza. Zostaniesz ze mną dzisiaj w nocy?[/i] zapytała cicho wtulając się w przyjaciółkę.
[i]- Jasne skarbie[/i] - mruknęła -[i] zresztą w domu nocować nie chcę, bo wiesz jaką mam sytuację[/i] - skrzywiła się na wspomnienie starego. [i]- A Evan ma wędzarnie u siebie. Więc i tak bym została tu o ile byś mnie nie przepędziła. [/i]- mocno obejmowała ją ramionami chwilę siedząc cicho [i]- It's gonna be allright... whatever happends...[/i] - powiedziała pocieszającym tonem i z taką dawką pewności w głosie na jaką było ją stać. [i]- It's gonna be allright....[/i]
[i]- Rise nad shine, sweety[/i] - rozległ się rozbawiony głos nad uchem Elly wraz z zapachem mocnej kawy. Erica już była obudzona i szczerze mówiąc nie bardzo wiedziała co zrobić ze sobą. Ileż można zresztą grac w grę na komórce i pisać smsa do chłopaka, że się żyje i że ma się nie martwić. Obie czynności zajęły jej wyjątkowo mało czasu. A Ell spała jak zabita. Tyle, że już mogła się obudzić, więc Ricky podjęła akcję z kawą. [i]- How are u feeling?[/i]
[i]Lepiej...[/i] odpowiedziała z westchnieniem. [i]Zjemy jakieś śniadanie?[/i] zapytała podnosząc się z łóżka i przecierając rozespane i zapłakane oczy. Wczoraj nie było nawet pomysłu rozebrania się i przebrania w piżamy, Lizzy za bardzo płakała, a potem po prostu obie usnęły. [i]Dzięki, że byłaś tutaj. Niedługo powinna przyjechać Kirsten, żebyśmy wybrały się do lekarza.[/i]
[i]- Sure. If you're hugry[/i] - zastanowiła się Ricky siadając w kucki z boku łóżka i trzymając ostrożnie dwa kubki z kawą. Nie miała makijażu, Nawet jednej kreseczki przez co wyglądała na 14 lat. Ale przy Elly mogła sobie pozwolić na coś takiego. Na zewnątrz dla oczu postronnych nigdy w świecie. [i]- Proszę ten jest dla ciebie[/i] - podsunęła jej jeden z kubków a sama patrzyła z troską na Ell.
[i]- Mówiłaś MU coś? Znaczy o tym, że może się pojawić problem[/i] - zadała w końcu pytanie, które ją nurtowało od wczoraj.
[i]Komu?[/i] zapytała zaskoczona, a po chwili zdała sobie sprawę, o kogo chodzi. [i]Ach, ojcu. Nie, sytuacja jest dość skomplikowana. ON znalazł sobie dziewczynę i to chyba coś poważnego. Z resztą ja jeszcze nie wiem czy urodzę.[/i] powiedziała spokojnie i spojrzała sceptycznie na kawę. [i]Wezmę prysznic.[/i] powiedziała tak jakby chciała uciec od tematu i nie upiwszy nawet łyka kawy ruszyła ku łazience.
[i]- Oh...[/i] - pisnęła tylko. No to się dziewczyna wpakowała. Ricky siedząc nadal na łóżku objęła kolana ramieniem i zamyśliła się. Kogo Ell wyrwała? Kiedy, że ona nic o tym gościu nie wie. O ile pamiętała był tylko ten paskudny Chilyack, z którym łaziła w jakimś dzikim pędzie do samozagłady i zakładałaby, że to ten nabroił. A tu jak widać niekoniecznie... Pociągnęła łyk kawy słysząc szum prysznica a potem obwąchała swoje ramię. O tak, jej też by się prysznic przydał. A jeszcze bardziej zmiana ciuchów.
[i]- Elly?[/i] - zapytała przez drzwi [i]- to chcesz coś jeść? I jeśli tak to co? Tylko błagam ogranicz się do prostych rzeczy bo ja za dużo zrobić nie umiem. Zacznie więcej przypalić[/i] - dodała z rozbawieniem opierając czoło o drzwi łazienki.
[i]Już mi się żołądek zdążył ścisnąć...[/i] doleciało z pod prysznica [i]Jak chcesz to skorzystaj z którejś z łazienek, albo jedź do domu, na pewno chcesz się przebrać. Z resztą i tak za chwilę powinna być Kirsten.[/i]
I rzeczywiście akcja przeniosła się przed rezydencję, a tam podjeżdżał Lexus Pani Parker, która zatrzymała samochód koło schodów i powoli ruszyła na górę do drzwi.
Lizzy siedziała w swoim pokoju na łóżku. Cały dom był pusty, przez co czuła się jeszcze bardziej samotna niż zwykle. W rękach trzymała telefon jakby na coś czekała, albo sama chciała zadzwonić. Spojrzała na wyświetlacz, na którym był widoczny numer Evana. Już miała go wybrać, ale zrezygnowała. Wyłączyła telefon i rzuciła się na łóżko.
You cannot post new topics in this forum You cannot reply to topics in this forum You cannot edit your posts in this forum You cannot delete your posts in this forum You cannot vote in polls in this forum You cannot attach files in this forum You can download files in this forum