Od kilku dni mam dziwną fazę i litrami pijam miętową herbatę. Nie wiem co mi w ten sposób mój organizm próbuje powiedzieć ale normalnie jak poczuję w ustach smak mięty (tak sam z siebie) to od razu muszę napić się solidnie zaparzonej herbaty. Jakoś dziwnie mnie suszy...
Od kilku dni mam dziwną fazę i litrami pijam miętową herbatę.
Ja w weekend musiałem piłem miętę namiętnie. Chodziło o to, że miałem jakieś problemy żołądkowe, które postanowiłem uśmierzyć pijąc właśnie miętę. Na szczęście pomogło A tak swoją drogą, to ja bardzo nie lubię miętowej herbaty i piję tylko wtedy, kiedy mam żołądkowe problemy...
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Od jakiegoś czasu mam fazę na ROSSMANNowską herbatę King's Crown o smaku wiśni z bananem. Rzecz zdawać by się mogła muląca, ale wcale nie. Wiśnia jest fajnie cierpka, a banan jest tylko dosłownie nieinwazyjną nutą aromatu. Ładnie pachnie i świetnie smakuje nieposłodzona. Widziałem jeszcze limonkowe, porzeczkowe i inne takie ustrojstwa. Limonkowa jest taka sobie, nie wyróżnia się specjalnie, ale wiśnia und banan jest wporzo
Ja ostatnio kupuję sobie herbatki owocowe na wagę i stwierdzam, że cholernie toto nieekonomiczne. Takie 2 łyżeczki zielonej herbaty (parzone w półlitrowym dzbanku z zaparzaczem) jeśli je zaparzać 3 razy, to na dzień lub półtora dnia wolnego od pracy starczą. A takiej herbatki owocowej to na jeden dzbanek to raczej potrzeba 3 łyżeczek i jest to tylko jednokrotnego parzenia. A jednak ostatnio właśnie na takie cuda mnie wzięło, choć przez całe lata nie brałam czegoś takiego do ust. Pewnie dlatego, że ekspresówka to jednak dużo gorsza
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
Herbatkę piję... Lecz od jakiegoś czasu po prostu się uzależniłem od takiego zwykłego Liptona... W ciągu dnia potrawie wypić dajmy na to góra 6 szklaneczek takiej herbatki. Po za tym owocowe... Z owocowych pijam tylko o smaku jabłka z miętą, po prostu pychotka, i po za tym różne dodatki do herbaty, takie jak np. miód czy jakiś syrop smakowy
_________________ " Ciemne sprawy najlepiej załatwiać po ciemku " - "Hobbit" J.R.R. Tolkien
Bardzo lubię pić herbatę - ostatnio próbuję wszelkie jej rodzaje, troszeczkę znudził mi się standardowy earl grey ;-) Nawet zasmakowała mi zielona herbata prosto z Chin oraz Pu-ERh.
Jeśli chodzi o zwykłe herbaty smakowe - według mnie malinowa i cytrynowa są najlepsze
Herbaty raczej nie słodzę, cytryny też nie dodaję z prostego powodu - nigdy nie ma jej w domu a ja zapominam ją kupić
Wyobraźcie sobie, że będąc dzieciakiem lubiłem posłodzić herbatę czterema, a czasami nawet pięcioma (!) łyżeczkami herbaty, a teraz nie słodzę jej wcale, choć pijam często, za to gorzka kawa to dla mnie ochydztwo, słodzę 3 łyżeczki.
Ech ja od dziś się przepraszam z herbatkami, szczególnie zielonymi i białymi, bo znowu odwyk od alko zaczynam (taki krótki, tydzień do dziesięciu dni).
Zwykle mieszam różne herbatki, czasem dodaję trochę soku. Cukru nigdy.
A najbardziej pasuje mi mocna herbata, która całkiem wystygnie i maksymalnie ´naciągnie´. Cudne uczucie garbowania języka i pobniebienia.
Błłee, nie cierpie zimnej herbaty, a w ogóle to pijam tzw. lurę, ledwie zamoczę torebkę we wrzątku i zaraz wyjmuje, także z jednej porcji herbaty expresowej wyciągam 3-4 filiżanki naparu Lubię zaś bardzo te tzw. napoje herbaciane, wiecie, granulki, które wyglądają jak trutka na szczury najlepsza jest chyba malinowa z "Ekolandu". No i zawiera ponoć witaminę C, choć niektórzy mówią, że to "chemia" i gówno warte. Jak sobie piszę tego posta to na kanale TCM leci właśnie "Powrót Batmana".
Herbata to jedyny napój, który lubię bardziej od coli Trzecia jest czysta woda Ale musi być ciepła, zimna to bezczeszczenie i marnowanie! Lubię owocową, jak jest dobra (raz trafiłem na taką świetną z Liptona, czysta poezja <marzy o niej>), to wystarczy tylko jedna torebka, a jak słabsza to robię z dwóch. Cukru nie dodaję, chyba że okazyjnie piję zwykłą (do której nic nie mam, ale tą piję zazwyczaj poza domem).
U mnie Hérr-bat-ká jak najbardziej gorzka, choć podobnie jak Max, jako dzieciak słodziłem sporo. Głównie pijam zwykłą Yunana, choć także różne zielone, czasem owocowe, jaśmin, i ogólnie eksperymentuję o czasu do czasu.
Ale czego bym nie sypał, herbata jest bez dodatków.
Kapitalna herbatka. Tylko skubana do tanich nie należy, ale raz na jakiś czas można się wyburżuić Wrażenia smakowe jak najbardziej pozytywne. Przez pomarańczę lekko kwaskowa, a cynamonu czuć tylko dosłowną nutę aromatu. Lubię ją słodzić miodem malinowym. Pysznie rozleniwia. A ze dziś polenić się nie mogę, to idę zakawić
Max Werner napisał/a:
Błłee, nie cierpie zimnej herbaty, a w ogóle to pijam tzw. lurę, ledwie zamoczę torebkę we wrzątku i zaraz wyjmuje, także z jednej porcji herbaty expresowej wyciągam 3-4 filiżanki naparu
Ja parzę w zależności od herbaty, czyli dwie do pięciu minut. Moja połówka za to woli siekierę, parzy czasem i dziesięć minut.
MORT napisał/a:
Cytryna w mojej gorzkiej? Świętokradztwo!
Znam gościa, który cytrynuje herbatę Earl Grey. Bo raz w knajpie mu tak podali i myślał, że tak należy ją pić W sumie, na herbatach średnio się znam, ale EG z cytryną jest paskudna.
Moja połówka za to woli siekierę, parzy czasem i dziesięć minut.
No i prawidłowo. Herbata to ma być herbata, a nie woda lekko zabarwiona, o! Chociaż to czuje się dopiero jak się nie słodzi herbaty, bo kiedyś, kiedy jeszcze używałem cukru nie zwracałem na to uwagi. Teraz muszę mieć porządnie herbatę zaparzoną.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
No i prawidłowo. Herbata to ma być herbata, a nie woda lekko zabarwiona, o! Chociaż to czuje się dopiero jak się nie słodzi herbaty, bo kiedyś, kiedy jeszcze używałem cukru nie zwracałem na to uwagi. Teraz muszę mieć porządnie herbatę zaparzoną.
Tylko taka nie jest specjalnie zdrowa. Przy dłuższym parzeniu uwalniają się jakieś szkodliwe związki czy coś takiego. Ja wole optymalne dwie minuty parzenia. Zresztą, herbaty rzadko pijam.
EG z cytryną nie jest takie paskudne, bo zależy czy dobry EG czy nie. Jak jest paskudny sam w sobei to trzeba zabić jego paskudztwo. Natomiast dobry, czyli np. Ronnefeldt (genialna marka herbaty!) albo zwykły EG Dilmah, to absolutnie cytryny nie dodawać.
I btw. truskawkowy Ronnefeldt wymiata ponad wszystkie herbaty, prawie jakby się piło esencję z truskawek, cudowna słodycz. :]
Spellsinger napisał/a:
Tylko taka nie jest specjalnie zdrowa. Przy dłuższym parzeniu uwalniają się jakieś szkodliwe związki czy coś takiego.
Dokładnie, też to słyszałam. Ale przede wszystkim, siekiera na serducho!
Gdzie spotkałeś mojego chłopa? (bo mnie dość trudno 'gościem' nazwać)
Lubię Earl Greya z cytryną, zwłaszcza porządnego (Dilmah i pokrewne), gdyby nie on nie miałabym w ogóle szans na wypicie czarnej herbaty z cytryną, bo zwykłej (bez dodatków znaczy) nie piję. Zieloną z cytryną też lubię (i aromatyzowaną fabrycznie, i z owocem dodanym we własnym zakresie). I z opuncją figową, i z pomarańczą, ostatnio udało mi się też kupić Senchę o aromacie truskawek. Właściwie lubię każdą zieloną herbatę. I rooibos. Natomiast jeszcze odnośnie earl greya- szalenie smakowała mi ta herbata z dodatkiem wanilii. Tetley toto robi. IMO smakuje rewelacyjnie, a bergamotka i wanilia świetnie się komponują zapachowo.
Jak się już zaparzy siekierę a nie ma czasu aby kompletnie wystygła to cytrynka jest pomysłem całkiem, całkiem. Aczkolwiek jak osiągnie już temperaturę pokojową (lubo mniej, im zimniejsza tym lepsza, jak piffko) to dodawanie czegokolwiek jest wykluczone. Jak czarna mi się nudzi (nieczęsto, bo pijam okazyjnie) to dorzucam szczyptę jakiegoś owocowego Biofixu i jest wporzo.
Herbate pije nałogowo. Zielona jest moja ulubiona, czasami dodam troche cytryny (brzoskwiniowa, cytrynowa, opuncja, z malinami, jabłkowa, żurawinowa), naprawde smaczna. Czerwoną tez lubie, ale tylko smakowa (cytryna, grejpfrut). Za biała nie przepadam. Czarna, od czasu do czasu, z cukrem i cytryna. Lubie też mięte. Kiedys na wakacjach piłam słodzona hebate zieloną z prażonymi orzeszkami piniowymi, bardzo dobra była
Herbatę pijam. Raczej nie nałogowo W sumie jestem w stanie wypić każdą, ale szczególnie upodobałem sobie owocowe w dużym kubku, bez cukru. Jako dodatek może być cytrynka.
Ale najczęściej nie chce mi się czekać, aż zagotuje się woda i zaparzy, więc biorę soczek
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Ostatnio piłem herbatę aromatyzowaną "Irish rum + vanilla" i powiem że jej aromat jest absolutnie powalający, w smaku też nie jest zła, tylko troszkę dosłodzić trzeba. Naprawdę smaczna.
_________________ Zapraszam na bloga - http://wirtokracja.blogspot.com/ I zawsze tak wypadnie, że ten, kto ci nie jest przyjacielem, żądać będzie od ciebie neutralności, a ten kto ci jest przyjacielem, żądać będzie otwartego wystąpienia z bronią. - N. Machiavelli
Ja ostatnio w robocie to herbata zielona z opuncją figową. Wyglądała jak normalna, tymczasem okazała się ekspresowa, więc do roboty zabrałam.
A w domu to na przemian: zielona z kawałkami pigwy, słodzona syropem jabłkowo-pigwowym z Tenczynka, albo dowolnie wybrana owocowa. I jedna i druga parzone w dzbanku, zielono 2-3 krotnie nawet.
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
Właśnie piję oryginalną japońską herbatę jaśminową (prezent od kuzynki mojej przyszłej żony). Zaparzam przez czterdzieści sekund, wylewam, a potem "przepłukane" listki parzę dwie minuty i je wyjmuję (mam takie sprytne urządzenie, które działa na zasadzie sita). Bez dodatków. Przyjemnie rozjaśnia umysł i jednocześnie odpręża. Lubię takie śmierdziuchy
Staram się kupować nie tyle różne gatunki herbat ile herbaty pakowane bezpośrednio u "producenta".
Ostatnie odkrycia: Z torebkowych Tylos Earl Gray oraz Impra. Ta ostatnia mimo że opisana jako zwykły cejlon jest najwyraźnie także Earl Greyam.
Z sypanych: Czarne herbaty firmy Oskar (najlepiej te za 10zł) oraz Impra niebieska i czarna.
Jeżeli gdzieś traficie spróbujcie, polecam!
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Przedwczoraj kupiłem sobie pudełeczko sypanej Twinnings Earl Grey. Intensywna. Mocna. Siekiera. Działa chyba lepiej niż kawa i ma bardzo fajny smak.
Wrócę z pracy, to sobie zaparzę w dzbanku lub w sitku
MrSpellu, nie w tym rzecz, jak nasypiesz stertę to kazda będzie intensywna, dla mnie to taki smak smooth, bez kantów, zadziorów i wyraźnych akcentów. Nie jest zła ale bez szczególnego wyrazu.
MrSpellu, nie w tym rzecz, jak nasypiesz stertę to kazda będzie intensywna, dla mnie to taki smak smooth, bez kantów, zadziorów i wyraźnych akcentów. Nie jest zła ale bez szczególnego wyrazu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum