FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Prawo a internet
Autor Wiadomość
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4625
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2010-04-26, 16:45   

Wg mnie problem "nielegalnego" ściągania muzyki, filmów, seriali itd trzeba rozpatrywać na dwóch płaszczyznach. Na obu wygląda mi to na wątpliwe.

Pierwsza to prawo karne druga cywilne. Jeśli mowa o odszkodowaniu cywilnym za nieuprawnione wykorzystanie czyjejś własności intelektualnej to niech mi ten ktoś wykaże szkodę jaką poniósł. Większość osób która ściąga seriale, filmy, muzykę, chodzi też do kina, ogląda telewizję, słucha radia, chodzi na koncerty, kupuje płyty itd. Czyli płaci. Pytanie czy jeżeli nie ściągną to na pewno kupią, wybiorą się do kina? Wg mnie raczej nie. Nastolatek ściągający masowo filmy nie kupi ich wszystkich w sklepie, pewnie żadnego nie kupi. Jaką ten ktoś poniósł szkodę z powodu ściągnięcia jego płyty?
Na płaszczyźnie karnej to taki ściągający nikomu niczego nie kradnie, nie odbiera prawa korzystania z tego itd.

Mała figura logiczna. Ściąganie oparte jest na zasadzie wymiany plików. Teraz sytuacja: kupiłeś film na dvd, pożyczasz koledze a on pożycza tobie inny film który kupił i sobie to oglądacie. Jest coś nie tak? Nie. To teraz ty kopiujesz dla własnego użytku ten pożyczony film, a kolega kopiuje twój film dla siebie. Łamiesz prawo? Nie, po prostu się wymieniliście. Dalej. Leci serial w HBO. Romulus go nagrywa i pożycza koledze do obejrzenia. Czy dokonał kradzieży, złamał prawo itd? Nie. A na czym opiera się ściąganie przez wszelakie osiołki i tym podobne? Na tym samym. Na darmowej wymianie tego co masz z kimś innym. Tylko skala inna.
W takim razie czemu sama skala powoduje nielegalność? Gdzie jest granica, niech mi ktoś sensownie odpowie? Czy jak pożyczę film i pozwolę przegrać 10 osobom to jest to legalne? A jak 20? A jak 10.000 osób? A milionowi? Gdzie jest granica i jakie jest sensowne prawne wytłumaczenie?
Tak samo tantiemy. Jak puścisz muzykę sobie i żonie to ok. A jak jeszcze przyjdzie na wieczór 6 znajomych to też ok? A jak puścisz tę muzykę 80 znajomym? A tysiącu? Gdzie jest granica?

Moim zdaniem ta granica to czerpanie zysku.
Jeśli puszczasz muzykę w dyskotece, pubie itd, po to żeby klienci przychodzi, wydawali pieniądze itd to zarabiasz na tym że puszczasz muzę. Podobnie jak ściągasz a potem sprzedajesz, bierzesz pieniądze za wypożyczanie itd to robisz to nielegalnie. Ale na Boga nie idźmy w absurdy. To tylko kwestia skali a nie zasady. Rozumiem że jak sobie 10 osób przerysuje jakieś dzieło sztuki to będzie to nic złego ale jak to zrobi jednocześnie 3 miliony osób to będzie to kradzież? Przecież "nielegalność" ściągania do tego się sprowadza.
Jeśli przyjąć że wchodząc w posiadanie np. filmu w inny sposób niż zakupienie zubażasz tego kto ma prawo do rozpowszechniania to tym samym powinniśmy karać pożyczanie znajomym, nagrywanie dla nich bądź nawet dla członków rodziny czegoś z telewizji, puszczenie muzyki w pracy koleżance.

"Nielegalność" ściągania muzyki, filmów, seriali nie ma w zasadzie sensownego uzasadnienia. To nieodpłatne pożyczanie tyle że na masową skalę.

Dlatego firmy walczą z serwerami a nie użytkownikami, bo serwer wystawiający linki np. jednocześnie zamieszcza reklamy czyli czerpie zysk.
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23108
Wysłany: 2010-04-26, 18:36   

Ściągania nie nazwałbym kradzieżą w rozumieniu prawa karnego. Pisałem już o tym w innych miejscach na forum.

Niemniej jednak rozpowszechnianie cudzego utworu bez licencji ku temu jest już przestępstwem - art. 116 i 117 Ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Rozpowszechnianie a nie nabywanie (to można od biedy potraktować jako paserstwo) - art. 118 tejże ustawy.

Pozostaje kwestia interpretacji (niestety). W doktrynie przyjmuje się, że nie jest karalne rozpowszechnianie utworu np. w kręgu bliskich znajomych, rodziny. Nie jest to, niestety, wyrażone wprost w przepisie. To tylko zdroworozsądkowa interpretacja tych przepisów mająca na celu wyeliminowanie absurdu w postaci np. pożyczenia płyty koledze, członkowi rodziny, zrobienie sobie kopii takiego utworu itp i narażenie się w ten sposób na odpowiedzialność karną bądź cywilną. Jednak kwestia ustalenia dozwolonego kręgu odbiorców, wobec niedoskonałości prawa w tym zakresie jest otwarta. Prawo po prostu nie nadąża za zmianami w życiu.

Inna sprawa to odpowiedzialność cywilna. Tu wystarczy wykazać szkodę w zawinionym działaniu danej osoby, aby uzyskać od niej odszkodowanie przed sądem. Tak z grubsza.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4625
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2010-04-26, 19:54   

Romulus napisał/a:
Inna sprawa to odpowiedzialność cywilna. Tu wystarczy wykazać szkodę w zawinionym działaniu danej osoby, aby uzyskać od niej odszkodowanie przed sądem. Tak z grubsza.


Jak widzisz wykazanie szkody przypadku ściągnięcia przez ciebie np. odcinka serialu?
Kto poniósł tu szkodę i na jakiej zasadzie? Czy jeśli jednocześnie ściągnąłeś odcinek serialu który pokazuje telewizja do której masz płatny dostęp na jakiejś platformie cyfrowej to ktoś poniósł szkodę? Przecież mogłeś nagrać to równie dobrze z telewizora co nikt przy zdrowych zmysłach nie nazwie naruszeniem czyiś praw.
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23108
Wysłany: 2010-04-26, 20:17   

Tomasz napisał/a:
Romulus napisał/a:
Inna sprawa to odpowiedzialność cywilna. Tu wystarczy wykazać szkodę w zawinionym działaniu danej osoby, aby uzyskać od niej odszkodowanie przed sądem. Tak z grubsza.


Jak widzisz wykazanie szkody przypadku ściągnięcia przez ciebie np. odcinka serialu?
Kto poniósł tu szkodę i na jakiej zasadzie? Czy jeśli jednocześnie ściągnąłeś odcinek serialu który pokazuje telewizja do której masz płatny dostęp na jakiejś platformie cyfrowej to ktoś poniósł szkodę? Przecież mogłeś nagrać to równie dobrze z telewizora co nikt przy zdrowych zmysłach nie nazwie naruszeniem czyiś praw.

Masz rację. Może dlatego organizacje zarządzające prawami autorskimi wolą postępowanie karne. Bo jest przepis a ponadto w postępowaniu karnym można też dochodzić roszczeń finansowych. Poza tym niczego nie płacisz.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4625
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2010-04-26, 20:32   

Romulus napisał/a:
Masz rację. Może dlatego organizacje zarządzające prawami autorskimi wolą postępowanie karne. Bo jest przepis a ponadto w postępowaniu karnym można też dochodzić roszczeń finansowych. Poza tym niczego nie płacisz.


No właśnie, dlatego państwo nie powinno tego ułatwiać. Jeśli działam na szkodę to niech mnie gonią o odszkodowanie a nie robią przepisy pod te organizacje, żeby miały bicz na użytkowników internetu.
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
Wulf 
wilczy błazen


Posty: 1381
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-04-27, 09:07   

Ale to jest właśnie urok całego naszego "kapitalizmu" - prawo pisane jest pod silniejszych, tak by było im jeszcze łatwiej :mrgreen:
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2010-04-27, 09:26   

Tyle, że chodząc na koncerty (z góry zakładam płatne) płacimy za każdym razem. Oglądając seriale w płatnej tivi płacimy zawsze. A ściągając płacimy (w formie innych dóbr i usług nabywanych) tylko czasem, a z dobra wytworzonego przez artystę z myślą o sprzedaży (bo mógłby sobie grać w domu dla przyjemności) korzystamy ile chcemy. W ten sposób sprawę ujmując łamiemy jego (artysty) prawo podstawowe. Gdyby ktoś korzystał z Waszych, prawnicy, owoców pracy pobierając je darmowo od "pasera" i tym samym nie uiszczał takiej zapłaty jaką sobie za Wasze usługi winszujecie być może nie bylibyście tym zachwyceni. A czy ta praca jest tak różna od autorów felietonów, książek, twórców muzyki?
A co do straty... w takim przypadku wszedłwszy na wielki plenerowy koncert bez biletu, też nikomu start nie przyczynisz, co przeca artysta tak czy inaczej występuje a miejsca wkoło dużo, prawda? I to upraszczanie można ciągnąć i zawężać, aby tylko móc dalej komfortowo okłamywać siebie.
W takich dyskusjach przypomina mi się cytat z Kwinty, że lepiej jest kraść jako złodziej, uczciwiej. Tyle.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Wulf 
wilczy błazen


Posty: 1381
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-04-27, 09:34   

Mag_Droon napisał/a:
. Gdyby ktoś korzystał z Waszych, prawnicy, owoców pracy pobierając je darmowo od "pasera" i tym samym nie uiszczał takiej zapłaty jaką sobie za Wasze usługi winszujecie być może nie bylibyście tym zachwyceni
Ależ moje efekty pracy, w postaci wyroków, w których często sąd powtarza po prostu argumenty strony... są za darmo dostępne :-) Chociażby w bazie orzeczniczej NSA - kto chce, może zobaczyć jak się z danej sprawy wybronić. Podobnie jest z interpretacjami indywidualnymi - też są dostępne na stronie ministerstwa finansów za darmo. I nikogo nie obchodzi, że ktoś się namęczył np. by daną koncepcję stworzyć :P Co więcej, nawet moja praca ma "wersję free" - w postaci pomocy z urzędu, darmowych klinik prawa i różnych tego typu akcji "pro bono". Tyle, że u nas... cóż, nie ma ZAIKSów i "wydawnictw" takich, jakie mają artyści. Dzięki czemu jednak sytuacja jest dużo prostsza :-)

Totalnie nietrafione porównanie moim zdaniem.
Mag_Droon napisał/a:
A co do straty... w takim przypadku wszedłwszy na wielki plenerowy koncert bez biletu, też nikomu start nie przyczynisz, co przeca artysta tak czy inaczej występuje a miejsca wkoło dużo, prawda? I to upraszczanie można ciągnąć i zawężać, aby tylko móc dalej komfortowo okłamywać siebie.
Ależ to nie jest okłamywanie się. To jest prawda - tyle, że niewygodna.

Dużo "wygodniejsza" jest prawda, że jak od kumpla sobie przegrasz płytę to jest "cacy", a jak sobie od niego pożyczysz książkę to już w ogóle "norma". I strata artysty z tytułu tego, że jej nie kupiłeś... ci totalnie zwisa ;-)
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2010-04-27, 09:54   

Wulf napisał/a:
Totalnie nietrafione porównanie moim zdaniem.
Hmm, ale za samą pracę najpierw Ty kasujesz ile miałeś dostać. Tak zakładam. Jeśli taką masz umowę, że nie żyjesz z procentów a wyrok może być dalej używany to sprawa jest prosta. Pomyśl, że ktoś "wziąłby" od Ciebie przez zainkasowaniem (przykład prawnika pracującego niezależnie od "patronów" typu firma) i mówi, że w sumie to on już ma Twoją ekspertyzę, więc po co płacić. To w kwestii "przesunięcia tarczy"

A co powiesz o odebraniu artyście prawa do dysponowania swoją pracą? Czy to nie jest złamaniem prawa? Być może nie w ujęciu litery, ale ducha już tak?

Wulf napisał/a:
Ależ to nie jest okłamywanie się. To jest prawda - tyle, że niewygodna
To jeśli Ciebie tak uwiera, to płać i będziesz miał komfort :P
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Wulf 
wilczy błazen


Posty: 1381
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-04-27, 10:15   

Mag_Droon napisał/a:
Hmm, ale za samą pracę najpierw Ty kasujesz ile miałeś dostać. Tak zakładam. Jeśli taką masz umowę, że nie żyjesz z procentów a wyrok może być dalej używany to sprawa jest prosta. Pomyśl, że ktoś "wziąłby" od Ciebie przez zainkasowaniem (przykład prawnika pracującego niezależnie od "patronów" typu firma) i mówi, że w sumie to on już ma Twoją ekspertyzę, więc po co płacić. To w kwestii "przesunięcia tarczy"
I dalej brniesz w porównanie, które nie ma sensu - bo o prawniku mówisz, jako o osobie działającej relatywnie "samodzielnie" - a artysta nie działa samodzielnie - ma jakiegoś menago, jakiegoś wydawcę etc. Więc i kwestia kosztów jest inaczej rozłożona.

Po drugie - jakoś nie kojarzę bym gdziekolwiek pisał, że daję zgodę na wykorzystanie wyroku / interpretacji, przy którego wydawaniu brałem udział. Orzeczenia są poza kontrolą adwokatów. I jakoś nikt nie boleje, że przez publikację wyroków etc, nagle adwokatom się dzieje krzywda, bo ktoś zamiast w podobnej sprawie iść do adwokata, zwyczajnie przepisze sobie z netu teksty odpowiednie. I co zabawne - mi też to nie przeszkadza. :mrgreen:

Mag_Droon napisał/a:
A co powiesz o odebraniu artyście prawa do dysponowania swoją pracą? Czy to nie jest złamaniem prawa? Być może nie w ujęciu litery, ale ducha już tak?
Może jest, może nie. Nie wiem, nie jestem artystą. Jeśli jednak czuje się "urażony" to niech dochodzi swoich interesów - ale cywilnie. Tak jak dochodzą sprawiedliwości "szaraczkowie" ;-)
Mag_Droon napisał/a:
To jeśli Ciebie tak uwiera, to płać i będziesz miał komfort
Najpierw niech zaczną traktować pożyczanie książek od znajomych, czy kopiowanie sobie płyt na własny użytek... cóż, tak samo jak piractwo :-)
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2010-04-27, 11:01   

Wulf napisał/a:
Może jest, może nie. Nie wiem, nie jestem artystą. Jeśli jednak czuje się "urażony" to niech dochodzi swoich interesów - ale cywilnie. Tak jak dochodzą sprawiedliwości "szaraczkowie" ;-)
A może tak jak firmy informatyczne czy to gry czy inny soft piszące. Masz program, nie masz faktury czy innego dowodu zakupu (licencja, etc.) to odpowiadasz za kradzież. I kopiowanie dla najbliższych też by odpadało. Bo w sumie czym się różni muzyka od programu, który ją odtwarza?
To by chyba było najlepsze rozwiązanie, bo równałoby w obliczu prawa twórców (artyści i rzemieślnicy) oraz obowiązki odbiorców. A biblioteki płatne? Ryczałtem np. Czemu nie!

Edyta:
Nie chcesz płacić ani korzystać z darmowego piszesz program sam, za muzę nie chcesz płacić - graj sobie sam. Najlepsze rozwiązanie.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Asuryan 
Król Bogów

Posty: 3386
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-04-27, 11:28   

I czytaj także sam, nie pożyczaj nikomu książek, bo będziesz czytelniczym piratem? No i broń Boże od kogoś, bo wtedy złodziejem?
_________________
"Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
 
 
Wulf 
wilczy błazen


Posty: 1381
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-04-27, 13:15   

Mag_Droon napisał/a:
A może tak jak firmy informatyczne czy to gry czy inny soft piszące. Masz program, nie masz faktury czy innego dowodu zakupu (licencja, etc.) to odpowiadasz za kradzież.
Wg mnie - głupota totalna.I tylko papieru szkoda. Sorry, ale formalizowanie życia i nakładanie na odbiorców coraz durniejszych obowiązków, jeszcze pod sankcją karną... cóż, to jest zwyczajna głupota i zachęcanie tylko do życia w szarej strefie.
Mag_Droon napisał/a:
To by chyba było najlepsze rozwiązanie, bo równałoby w obliczu prawa twórców (artyści i rzemieślnicy) oraz obowiązki odbiorców.
Jakie obowiązki odbiorców? Czy jak kupię książkę to mam jakiś obowiązek? Jaki? Chyba coś pokrzaczyłeś...
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2010-04-27, 13:24   

Nie widzę przeciwwskazań. Jeśli nie ma chętnych aby finansować ogólnie dostępną kulturę, to dlaczego miałoby nie być całej płatnej. Fakt, że do czegoś się przyzwyczailiśmy (biblioteki) nie znaczy, że jest to rozwiązanie idealne - w tym przypadku otwiera furtkę do zagarniania muzyki, której twórcy nie zgadzają się na nieodpłatne udostępnianie.

A może tylko pytać się czy artysta zgadza się aby jego twórczość była (i jak, w jakim stopniu) nieodpłatnie dostępna. Jeśli się nie zgodzi, cóż jego prawo. Nie możemy zmuszać kogoś (w tej sytuacji, bez wyroku) aby zrzekał się swoich praw. A jeżeli go takich praw pozbawiamy to nie znaczy, że robimy to legalnie.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23108
Wysłany: 2010-04-27, 14:00   

Mag_Droon napisał/a:
Tyle, że chodząc na koncerty (z góry zakładam płatne) płacimy za każdym razem. Oglądając seriale w płatnej tivi płacimy zawsze. A ściągając płacimy (w formie innych dóbr i usług nabywanych) tylko czasem, a z dobra wytworzonego przez artystę z myślą o sprzedaży (bo mógłby sobie grać w domu dla przyjemności) korzystamy ile chcemy. W ten sposób sprawę ujmując łamiemy jego (artysty) prawo podstawowe. Gdyby ktoś korzystał z Waszych, prawnicy, owoców pracy pobierając je darmowo od "pasera" i tym samym nie uiszczał takiej zapłaty jaką sobie za Wasze usługi winszujecie być może nie bylibyście tym zachwyceni. A czy ta praca jest tak różna od autorów felietonów, książek, twórców muzyki?
A co do straty... w takim przypadku wszedłwszy na wielki plenerowy koncert bez biletu, też nikomu start nie przyczynisz, co przeca artysta tak czy inaczej występuje a miejsca wkoło dużo, prawda? I to upraszczanie można ciągnąć i zawężać, aby tylko móc dalej komfortowo okłamywać siebie.
W takich dyskusjach przypomina mi się cytat z Kwinty, że lepiej jest kraść jako złodziej, uczciwiej. Tyle.

Ja się z tobą zgadzam. Całkowicie. Ktoś utrzymuje się z wytworzenia jakiegoś utworu artystycznego. Jeśli mając do niego prawa - pozwala na udostępnianie go za darmo, to jest czysta sprawa. Jeśli natomiast nie pozwala na jego darmowe udostępnianie, to każdy kto udostępnia ten utwór wbrew warunkom, na jakich wszedł w jego posiadanie (warto zwrócić uwagę na ostrzeżenia o nie rozpowszechanianiu i nie udostępnianiu poza użytek domowy, jakie są na płytach dvd i innych) wyrządza mu szkodę. Ewentualnie - jeśli jest na to przepis prawa, popełnia przestępstwo.

Bez wątpienia właściciel praw autorskich powinien być chroniony prawem, tak jak każdy inny właściciel np. rzeczy ruchomej, czy nieruchomości. Kwestia tylko i wyłącznie oznaczenia precyzyjnego granic tej ochrony. Jeśli chodzi o przepisy karne prawa autorskiego, sprawa jest śliska czasami. A to skutkować musi zawsze orzekaniem na korzyść oskarżonego (to nie jego wina, że w "mętnej wodzie" przepisów został "złapany").

Wulf napisał/a:
Ależ moje efekty pracy, w postaci wyroków, w których często sąd powtarza po prostu argumenty strony... są za darmo dostępne Chociażby w bazie orzeczniczej NSA - kto chce, może zobaczyć jak się z danej sprawy wybronić. Podobnie jest z interpretacjami indywidualnymi - też są dostępne na stronie ministerstwa finansów za darmo. I nikogo nie obchodzi, że ktoś się namęczył np. by daną koncepcję stworzyć Co więcej, nawet moja praca ma "wersję free" - w postaci pomocy z urzędu, darmowych klinik prawa i różnych tego typu akcji "pro bono". Tyle, że u nas... cóż, nie ma ZAIKSów i "wydawnictw" takich, jakie mają artyści. Dzięki czemu jednak sytuacja jest dużo prostsza

Ale jeśli wyroki byłyby objęte prawami autorskimi, tak samo jak interpretacje przepisów MF, oraz nawet prywatne opinie prawne adwokatów - to wówczas koszono by za nie kasę. Nie są objęte - wyroki z oczywistych względów. Interpretacje MF - także, to w końcu organ włądzy publicznej a pracujący dla niego urzędnicy wykonują je w ramach swoich służbowych obowiązków. Co do opinii prawnych, to przecież możesz je zamieszczać za darmo w internecie. Nikt cię nie może powstrzymać - nawet, gdyby był przepis, któy ustanawiałby dla nich ochronę, jak dla muzyki dla przykładu. Zasada bowiem jest prosta: skoro właściciel decyduje o darmowym udostępnieniu swego dzieła, to nikomu nic do tego. Dziś też możesz nagrać muzykę, napisać książkę i wrzucić je darmowo do sieci, mimo że istnieje prawna ochrona. Ale dotyczy ona sytuacji, kiedy nie wyrażasz zgody na takie pozbawienie cię efektów swojej pracy. A skoro wyrażasz, to po grzybach...
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Wulf 
wilczy błazen


Posty: 1381
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-04-27, 15:07   

Romulus napisał/a:
poza użytek domowy
ale większość ludzi udostępnia muzykę w domu. Włącza kompa, ripuje płytkę i wrzuca do sieci ;-) To jest "użytek domowy". Który potem z domu wychodzi :P
Romulus napisał/a:
Nie są objęte - wyroki z oczywistych względów. Interpretacje MF - także, to w końcu organ włądzy publicznej a pracujący dla niego urzędnicy wykonują je w ramach swoich służbowych obowiązków.
ta... ale moja opinia jak zostanie podstawą takiego wyroku (a czasem jest zwyczajnie skopiowana) to i tak się nikt nie zapyta o prawa autorskie moje etc. Nawet nikt nie zaproponuje takiego układu. Z prostego powodu - nie ma to sensu. Dlatego nie uważam by był jakikolwiek sens w mieszaniu dzieł prawa autorskiego... z opiniami prawnymi etc - tak jak nie widzę sensu w posiadaniu praw autorskich do kupy, którą rano zrobię, jakkolwiek artystyczna by ona czasem nie była :mrgreen:
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23108
Wysłany: 2010-04-27, 18:42   

Wulf napisał/a:
Romulus napisał/a:
poza użytek domowy
ale większość ludzi udostępnia muzykę w domu. Włącza kompa, ripuje płytkę i wrzuca do sieci ;-) To jest "użytek domowy". Który potem z domu wychodzi :P

No takim argumentem to nie wygrasz w żadnym kraju chroniącym prawa własności :mrgreen:
Wulf napisał/a:
Romulus napisał/a:
Nie są objęte - wyroki z oczywistych względów. Interpretacje MF - także, to w końcu organ włądzy publicznej a pracujący dla niego urzędnicy wykonują je w ramach swoich służbowych obowiązków.
ta... ale moja opinia jak zostanie podstawą takiego wyroku (a czasem jest zwyczajnie skopiowana) to i tak się nikt nie zapyta o prawa autorskie moje etc. Nawet nikt nie zaproponuje takiego układu. Z prostego powodu - nie ma to sensu. Dlatego nie uważam by był jakikolwiek sens w mieszaniu dzieł prawa autorskiego... z opiniami prawnymi etc - tak jak nie widzę sensu w posiadaniu praw autorskich do kupy, którą rano zrobię, jakkolwiek artystyczna by ona czasem nie była :mrgreen:

Wulf, to kwestia uchwalenia przepisu, który ustanowi takie opinie dobrem chronionym prawnie :) Teraz nie są. A ty nie możesz zastrzec praw własności do niej, bo wtedy przegrasz każdy proces :) Nie mówiąc już o tym, że kłóciłoby się to z interesami twojego klienta - bo przecież sporządzasz ją w jego imieniu i na jego rzecz. A nie na swoją. Artysta, który nagrywa płytę, film, czy programista, ktory pisze program, robi to w celach komercyjnych, które przyniosą zysk także jemu. Chyba że wprost oświadczy: korzystajcie z tego za darmo ku chwale Wolności :) A jeśli tak nie robi - musisz mu zapłacić i korzystać na prawach, które ustanowi właściciel. To zresztą sam w sobie ciekawy temat (charakterystyka prawa własności, które nabywa osoba kupująca produkt chroniony prawami autorskimi).
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4625
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2010-04-27, 18:54   

Romulus napisał/a:
Ja się z tobą zgadzam. Całkowicie. Ktoś utrzymuje się z wytworzenia jakiegoś utworu artystycznego. Jeśli mając do niego prawa - pozwala na udostępnianie go za darmo, to jest czysta sprawa. Jeśli natomiast nie pozwala na jego darmowe udostępnianie, to każdy kto udostępnia ten utwór wbrew warunkom, na jakich wszedł w jego posiadanie (warto zwrócić uwagę na ostrzeżenia o nie rozpowszechanianiu i nie udostępnianiu poza użytek domowy, jakie są na płytach dvd i innych) wyrządza mu szkodę. Ewentualnie - jeśli jest na to przepis prawa, popełnia przestępstwo.


A ja się nie zgadzam. Czy masz jasną definicję rozpowszechniania? To od ilu osób? Czy mogę pożyczyć płytę koledze? A teściowi? A film? Nie ma na książkach zakazu rozpowszechniania to niby mogę a na płycie jest to nie mogę? A jak film nagram w telewizji z kanału HD bez reklam to mogę? Bo tam ostrzeżenia nie ma? Czy jak przegram płytę z filmem i dam koledze to źle? A czy tak samo źle jak nagra mi serial w stacji w USA i podeśle na płytce? Piratem jestem?
Nie oszukujmy się chodzi tylko o skalę. Jak to zrobisz z jednym kolegą to nikt ci tego nie zarzuci chyba że ma nie po kolei w głowie. Ale jak to zrobisz z tysiącem osób to już jesteś przestępcą. To jest według mnie niezgodne z konstytucją, która mówi że żyjemy w państwie prawa.

Tak jak pisałem sensowna kwestia to kwestia zarabiania na takim rozpowszechnianiu. To też nie powinno być karane ale wtedy zwyczajnie łatwo złapać gościa na odszkodowanie i zedrzeć z niego pieniądze. Bo to jest realna strata, jeśli ktoś kupił taniej od niego i w ten sposób właściciel praw stracił swoją dolę. Łatwa do wykazania szkoda.

Programy komputerowe i gry to inna kwestia, bo mają licencje, prawo do użytkowania, które często jak systemem ogranicza nawet kupującego do używania jedynie na jednym komputerze, czy dwóch. Też idiotyczne ale jakoś sensowniej pomyślane.

A może tak samo ustalimy że jak kupujemy książkę to płacimy za jednokrotne przeczytanie i przy drugim razie musimy raz jeszcze zapłacić? Jest to logiczne? Daję koledze książkę do przeczytania i bach, jestem złodziejem, w kajdanki mnie!!!
Daję płytę z filmem i też jestem złodziejem? A może nie, ale jak już mu film podeślę przez neta, bo mam do niego daleko i mi się nie chce jechać to już jestem złodziejem?

Porównanie do pracy prawnika idiotyczne bo prawnik zawsze pracuje w zastanym stanie faktycznym, za to mu płacą. A już nie za rozważania teoretyczne. Co więcej jak jakiś gość napisze książkę mądrą, to mogę ją przeczytać i używać do woli w pismach procesowych i opiniach nawet jak jej nie kupiłem tylko przeczytałem w księgarni dla przykładu. Nawet nie muszę zaznaczać że to jego wypociny tylko mogę pisać jakby były moimi i nikt mnie za to nie nazwie złodziejem nie zamknie i nie będzie ciągał po sądach o odszkodowanie.

Pomyślcie sensownie jakie gigantyczne miliony zarobił Avatar. Czy przez ściąganie tego filmu pieniądze były mniejsze? Nie sądzę. A ściągany jest pewnie na masową skalę wszędzie na kuli ziemskiej. Argumenty korporacji od tych praw autorskich to bzdury. Sposób na płacz że się płyta nie sprzedaje bo ją ściągają, a ja mówię że jak się nie sprzedaje to znaczy że marna/niepopularna, niepotrzebne skreślić.

Jak mecz w kodowanej stacji leci to możesz nie płacą nadawcy zaprosić kumpli i go obejrzeć z nimi? Możesz i nikt cię nie będzie ścigał. Powinni i pewnie ścigają gości którzy pokazują mecz w pubie, zarabiają przy okazji masę na piwie a płacą jakby sobie kablówkę w domu zainstalowali. To ma sens.
Dlatego póki na ściąganiu ktoś nie zarabia kosztem autora to nie powinno to być ścigane. Bo jak mogę pożyczyć film, przegrać od kumpla, to mnie nie można za to ścigać i zmuszać żebym kupił. A że kumpli parę milionów na całym świecie się znajdzie to nie moja wina :mrgreen:

Zaznaczę że z lenistwa, z posiadania wyłącznie laptopa i wrodzonego tchórzostwa nigdy niczego nie ściągnąłem. (no może parę razy na klasówkach w szkole)
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4625
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2010-04-27, 18:57   

Romulus napisał/a:
No takim argumentem to nie wygrasz w żadnym kraju chroniącym prawa własności :mrgreen:


Czy prawo własności płyty czy książki którą kupiłem pozwala za darmo udostępnić komuś swoją płytę z filmem, z muzyką bądź książkę? Jeśli tak to ograniczenie jest naruszeniem mojego prawa.
Można by przyjąć że nie mogę udostępniać osobom mi obcym, bo to faktycznie ma miejsce w sieci. Ale jak wtedy potraktować akcję "zostaw książkę" czy jak to się tam nazywało, gdzie można było w wyznaczonym miejscu pozostawić książkę dla innej osoby a wziąć jakąś książkę przez kogoś zostawioną? Czy to przypadkiem też nie piractwo?

Sorry że w nowej wypowiedzi ale mi się edit nie chce robić
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23108
Wysłany: 2010-04-27, 21:05   

Tomasz napisał/a:
Czy masz jasną definicję rozpowszechniania? To od ilu osób? Czy mogę pożyczyć płytę koledze? A teściowi? A film? Nie ma na książkach zakazu rozpowszechniania to niby mogę a na płycie jest to nie mogę? A jak film nagram w telewizji z kanału HD bez reklam to mogę? Bo tam ostrzeżenia nie ma? Czy jak przegram płytę z filmem i dam koledze to źle? A czy tak samo źle jak nagra mi serial w stacji w USA i podeśle na płytce? Piratem jestem?

Hmmm. Rozpowszechnianie - nie pamiętam dokładnie, a nie mam komentarza pod ręką. Z pewnością będzie to udostępnianie dzieła chronionego prawem autorskim nieokreślonemu kręgowi odbiorców (wrzucenie filmu do sieci). Jeśli swoją oryginalną płytę pozyczysz koledze, bratu, teściowi - nikt ci z tego zarzutu nie zrobi. Jednak - jeśli zrobisz to za pieniądze i nie zapłacisz tantiem z tego tytułu właścicielowi praw autorskich - masz, jak w banku, proces cywilny i karny na głowie. Problem lezy tylko w udowodnieniu, że to zrobiłeś.

Tomasz napisał/a:
Nie oszukujmy się chodzi tylko o skalę. Jak to zrobisz z jednym kolegą to nikt ci tego nie zarzuci chyba że ma nie po kolei w głowie. Ale jak to zrobisz z tysiącem osób to już jesteś przestępcą.

Tak, z grubsza, jest.

Tomasz napisał/a:
To jest według mnie niezgodne z konstytucją, która mówi że żyjemy w państwie prawa.

A co ma powiedzieć właściciel praw autorskich, któremu nie zapłaciłeś za odpłatne wypożyczanie jego dzieła? On jest zwolniony spod ochrony? Muzyk ma komponowac muzykę za darmo i nie uzyskiwać z tego dochodu? To niech piekarz mi da chleb za darmo. A co? Nie należy mi się?

Tomasz napisał/a:
Tak jak pisałem sensowna kwestia to kwestia zarabiania na takim rozpowszechnianiu. To też nie powinno być karane ale wtedy zwyczajnie łatwo złapać gościa na odszkodowanie i zedrzeć z niego pieniądze. Bo to jest realna strata, jeśli ktoś kupił taniej od niego i w ten sposób właściciel praw stracił swoją dolę. Łatwa do wykazania szkoda.

Powiedz to ustawodawcy i organizacjom zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.

Tomasz napisał/a:
Programy komputerowe i gry to inna kwestia, bo mają licencje, prawo do użytkowania, które często jak systemem ogranicza nawet kupującego do używania jedynie na jednym komputerze, czy dwóch. Też idiotyczne ale jakoś sensowniej pomyślane.

Filmy także mają takie ograniczenia.

Tomasz napisał/a:
A może tak samo ustalimy że jak kupujemy książkę to płacimy za jednokrotne przeczytanie i przy drugim razie musimy raz jeszcze zapłacić? Jest to logiczne?

A czy logiczne jest nie płacenie w ogóle za książkę? Bo tak robią ci, którzy ściągają piracką muzykę. Płacisz za płytę - jesteś jej właścicielem (nośnika z muzyką a nie muzyki). Kupujesz ksiązkę - jesteś jej właścicielem, ale nie jesteś właścicielem treści w niej zawartej.

Tomasz napisał/a:
Daję koledze książkę do przeczytania i bach, jestem złodziejem, w kajdanki mnie!!!
Daję płytę z filmem i też jestem złodziejem? A może nie, ale jak już mu film podeślę przez neta, bo mam do niego daleko i mi się nie chce jechać to już jestem złodziejem?

A czy ja piszę, że prawo jest doskonałe? Także jestem zwolennikiem nie tyle zmiany samego prawa, co sposobu myślenia o tych kwestiach.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4625
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2010-04-27, 21:44   

Romulus napisał/a:
Hmmm. Rozpowszechnianie - nie pamiętam dokładnie, a nie mam komentarza pod ręką. Z pewnością będzie to udostępnianie dzieła chronionego prawem autorskim nieokreślonemu kręgowi odbiorców (wrzucenie filmu do sieci). Jeśli swoją oryginalną płytę pozyczysz koledze, bratu, teściowi - nikt ci z tego zarzutu nie zrobi. Jednak - jeśli zrobisz to za pieniądze i nie zapłacisz tantiem z tego tytułu właścicielowi praw autorskich - masz, jak w banku, proces cywilny i karny na głowie. Problem lezy tylko w udowodnieniu, że to zrobiłeś.


Tak, tylko że jak pisałem, cywilnie niech mi wykażą szkodę. Należałoby wykazać ile osób z tych które ściągnęło nie kupiło a gdyby nie mogło ściągnąć to by kupili. A co jeśli ściągnęli, posłuchali/obejrzeli, spodobało im się i kupili? To może wtedy właściciel praw autorskich zapłaci mi za pośredniczenie?
Natomiast przy prawie karnym prawo powinno być precyzyjne. A ja ciągle pytam gdzie jest granica. Czy 20 kolegów to ok a 21 już nie? To absurd. Albo każde przekazanie komuś tego co sam masz jest karalne, wtedy pożyczenie filmu już takie powinno być, ewentualnie mógłby tu być kodeksowy kontratyp a jakoś nie kojarzę żeby był, albo w ogóle to nie jest karalne i tylko kwestia odszkodowania cywilnego i wracamy do punktu wyjścia

Chodzi mi o to, że walka z tzw. piractwem przesunęła się na drogę prawa karnego bo cywilnie jest to nie do ruszenia. Można cywilnie skutecznie gonić tych którzy na udostępnianiu nielegalnym zarobili, czyli skorzystali kosztem tego kto ma do tego prawo.

Romulus napisał/a:
Tak, z grubsza, jest.

Nie jestem specem od prawa karnego, w ogóle nie chce mieć z nim nic do czynienia, ale czy jest jakiekolwiek przestępstwo pomyślane podobnie? Że z trzema osobami to ok, ale z tysiącem to przestępstwo?

Romulus napisał/a:
A co ma powiedzieć właściciel praw autorskich, któremu nie zapłaciłeś za odpłatne wypożyczanie jego dzieła? On jest zwolniony spod ochrony? Muzyk ma komponowac muzykę za darmo i nie uzyskiwać z tego dochodu? To niech piekarz mi da chleb za darmo. A co? Nie należy mi się?

A gdzie ja mówię o odpłatnym wypożyczaniu dzieła? Przecież ściąganie z zasady jest nieodpłatne. To może śladem RAZa kasować tantiemy za pożyczanie książek? Najlepiej jak ja ci pożyczę książkę RAZa to będe musiał mu zapłacić 5 zł. No pewnie. Czemu nie? Ktoś napisał książkę i sprzedał w 10000 egzemplarzy, które przeczytały 30000 osób. To skandal. 20000 osób pisarza okradło bo przeczytali za darmo. Czy tak?
Jak kupię chleb a potem nim poczęstuję kolegę to mnie piekarz nie będzie ścigał. A przecież może jakbym go nie poczęstował to sam by kupił? To taka sama argumentacja, tyle że głupia, ale sam taką przywołałeś. Przecież chyba czujesz różnicę między wypiekiem chleba a sprzedażą muzyki.
Dawniej jak byłem bajtlem to zgrywało się muzykę z radia. Siedziało się z palcem na magnetofonie i nagrywało co fajniejsze kawałki. Teraz ściąga się z sieci. Możesz mi wyjaśnić różnicę (poza skalą, bo to idiotyczny argument dla odpowiedzialności karnej)? Kiedyś mnie nikt nie ścigał jak z radia nagrywałem. A jako bajtel też nagrywałem sobie bajki jak leciały w telewizji. Może mój syn będzie z neta ściągał. Jaka jest różnica?

Romulus napisał/a:
Powiedz to ustawodawcy i organizacjom zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.

Przecież każdy prawnik wie że to organizacje działające skandalicznie. No bo pomysł że taksiarz ma bulić tantiemy jak pasażerom puszcza radio są poniżej głupoty. Zresztą tak jak idiotyczny abonament. To jest dopiero oszustwo. Masz telewizję cyfrową, której nadawca płaci za to że może nadawać też telewizję publiczną, przerzuca ten koszt na ciebie, czyli ty za to płacisz, ale musisz jednocześnie płacić abonament. Jaka jest logika tego? To tak jakby jadąc taksówką z Tychów do Katowic zmuszano mnie jednocześnie do płacenia za bilet autobusowy. Ba, jadę swoim autem to powinienem płacić za bilet i może i za taksówkę.
Jedno i drugie rozwiązanie ma na celu jedynie poszukiwanie dochodów, manipulowanie ludźmi i wyciąganie z nich kasy. A poza tym abonament jeśli dobrze pamiętam trzeba płacić od każdego odbiornika. No to jak ktoś ma telewizor, dwa radia, dwa radia w samochodach, trzy w komórkach i cholera wie w czym jeszcze to ile razy abonament powinien płacić? To szczyty głupoty.

Cytat:
Filmy także mają takie ograniczenia.

Rozumiem że jak ci wyświetlają na HBO odcinek serialu to najpierw puszczają ci przez 20 minut prawa autorskie, ostrzeżenia itd w 30 językach? Bo ja HBO nie mam to nie wiem, ale w innych nie puszczają. To możesz mi nagrać Pacyfik i podesłać czy to będzie przestępstwo? A jak ja to potem koledze prześlę? A on następnemu koledze?

Romulus napisał/a:
A czy logiczne jest nie płacenie w ogóle za książkę? Bo tak robią ci, którzy ściągają piracką muzykę. Płacisz za płytę - jesteś jej właścicielem (nośnika z muzyką a nie muzyki). Kupujesz ksiązkę - jesteś jej właścicielem, ale nie jesteś właścicielem treści w niej zawartej.

No to już w ogóle nielogiczne. Czyli jak ściągasz to nie kradniesz nośnika to nie ma problemu bo co do własności treści twoja sytuacja jest taka sama jak tego co kupił płytę i zapłacić za nośnik ale treści nie nabył, czy tak?

Cytat:
A czy ja piszę, że prawo jest doskonałe? Także jestem zwolennikiem nie tyle zmiany samego prawa, co sposobu myślenia o tych kwestiach.

Ha, ale do ciebie mogą w kajdankach takiego studenta co sobie Pacyfik ściągnął przyprowadzić, i wtedy ty zadecydujesz że nielogiczne prawo ma do niego zastosowanie i czy dostanie wyrok w zawiasach, grzywnę i obowiązek naprawienia szkody na rzecz "pokrzywdzonego".
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23108
Wysłany: 2010-04-27, 22:05   

Tomasz napisał/a:
Romulus napisał/a:
Tak, z grubsza, jest.

Nie jestem specem od prawa karnego, w ogóle nie chce mieć z nim nic do czynienia, ale czy jest jakiekolwiek przestępstwo pomyślane podobnie? Że z trzema osobami to ok, ale z tysiącem to przestępstwo?

Łoj. Z pamięci nie powiem. Ale - na pewno jest tak, że np. liczba pokrzywdzonych, albo narażonych na "pokrzywdzenie" bez wątpienia wpływa na wymiar kary (jeśli chodzi o ogólne dyrektywy jej wymiaru). Przy niektórych przestępstwach decyduje także o uznaniu jakiegoś czynu za kwalifikowany surowiej od wersji "podstawowej" (np. przy przestępstwach przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji).

Tomasz napisał/a:
Dawniej jak byłem bajtlem to zgrywało się muzykę z radia. Siedziało się z palcem na magnetofonie i nagrywało co fajniejsze kawałki. Teraz ściąga się z sieci. Możesz mi wyjaśnić różnicę (poza skalą, bo to idiotyczny argument dla odpowiedzialności karnej)? Kiedyś mnie nikt nie ścigał jak z radia nagrywałem. A jako bajtel też nagrywałem sobie bajki jak leciały w telewizji. Może mój syn będzie z neta ściągał. Jaka jest różnica?

Tomasz, ale ja się głównie z wami zgadzam z przekory czasami stawiając się w roli adwokata diabła. Jednak nie zmienia to faktu, że przepisy o prawie autorskim są jakie są. Nie ja je uchwalałem. Mam je "tylko" obowiązek znać i stosować.
Tomasz napisał/a:
Romulus napisał/a:
Powiedz to ustawodawcy i organizacjom zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.

Przecież każdy prawnik wie że to organizacje działające skandalicznie. No bo pomysł że taksiarz ma bulić tantiemy jak pasażerom puszcza radio są poniżej głupoty. Zresztą tak jak idiotyczny abonament. To jest dopiero oszustwo. Masz telewizję cyfrową, której nadawca płaci za to że może nadawać też telewizję publiczną, przerzuca ten koszt na ciebie, czyli ty za to płacisz, ale musisz jednocześnie płacić abonament. Jaka jest logika tego? To tak jakby jadąc taksówką z Tychów do Katowic zmuszano mnie jednocześnie do płacenia za bilet autobusowy. Ba, jadę swoim autem to powinienem płacić za bilet i może i za taksówkę.
Jedno i drugie rozwiązanie ma na celu jedynie poszukiwanie dochodów, manipulowanie ludźmi i wyciąganie z nich kasy. A poza tym abonament jeśli dobrze pamiętam trzeba płacić od każdego odbiornika. No to jak ktoś ma telewizor, dwa radia, dwa radia w samochodach, trzy w komórkach i cholera wie w czym jeszcze to ile razy abonament powinien płacić? To szczyty głupoty.

Moze i szczyty głupoty, ale i obowiązujące prawo. Nie tylko u nas. W USA kary za ściąganie muzyki są tak drakońskie, że w Polsce po prostu jest raj pod tym względem (abonament to inna historia).

Tomasz napisał/a:
Cytat:
Filmy także mają takie ograniczenia.

Rozumiem że jak ci wyświetlają na HBO odcinek serialu to najpierw puszczają ci przez 20 minut prawa autorskie, ostrzeżenia itd w 30 językach? Bo ja HBO nie mam to nie wiem, ale w innych nie puszczają. To możesz mi nagrać Pacyfik i podesłać czy to będzie przestępstwo? A jak ja to potem koledze prześlę? A on następnemu koledze?

A oglądałeś czasami napisy końcowe? Do końca? :mrgreen: Są tam takie formułki. I nie wzięły się z przypadku. Sam korzystałem z seriali nagrywanych w USA przez kolegę (przyszywanego "kuzyna"). Ale - jak pisałem - prawo jest nieostre w tym zakresie, co jest złe, bo akurat prawo karne ostre być powinno jeśli chodzi o ustalanie zakresu odpowiedzialności karnej. "Uzytek domowy" obejmuje bliski krąg znajomych, ale nie tysiące osób tylko najbliższe otoczenie, z którym utrzymujesz kontakt, łączą cię jakieś więzi uczuciowe bardziej, niż społeczne. Toteż jeśli puścisz film w Chomikuj.pl w katalogu ogólnodostepnym dla każdego, kto odnajdzie twojego Chomika - popełniłeś przestępstwo i nic cię nie uratuje, nawet powoływanie się na nieostre prawo. Nie będzie żadnej dyskusji. ale jeśli ten sam folder zabezpieczysz hasłem i dostęp do niego będzie ograniczony dla wąskiego kręgu osób - sytuacja się zmienia na twoją korzyść.

Tomasz napisał/a:
Romulus napisał/a:
A czy logiczne jest nie płacenie w ogóle za książkę? Bo tak robią ci, którzy ściągają piracką muzykę. Płacisz za płytę - jesteś jej właścicielem (nośnika z muzyką a nie muzyki). Kupujesz ksiązkę - jesteś jej właścicielem, ale nie jesteś właścicielem treści w niej zawartej.

No to już w ogóle nielogiczne. Czyli jak ściągasz to nie kradniesz nośnika to nie ma problemu bo co do własności treści twoja sytuacja jest taka sama jak tego co kupił płytę i zapłacić za nośnik ale treści nie nabył, czy tak?

Hmmm... Logiczne jest, że nabywając płytę z muzyką stajesz się jej (płyty) właścicielem i możesz nią rozporządzać jak chcesz. Ale nie stajesz się właścicielem nagranej na niej muzyki. Jeśli ukradniesz płytę z muzyką to, w zależności od wartości płyty, odpowiesz za wykroczenie lub przestępstwo. Jeśli ściągasz muzykę z internetu popełniasz przestępstwo nie z kodeksu karnego, czy wykroczeń - lecz z ustawy o ochronie praw autorski i prawach pokrewnych.

Tomasz napisał/a:
Cytat:
A czy ja piszę, że prawo jest doskonałe? Także jestem zwolennikiem nie tyle zmiany samego prawa, co sposobu myślenia o tych kwestiach.

Ha, ale do ciebie mogą w kajdankach takie studenta co sobie Pacyfik ściągnął przyprowadzić, i wtedy ty zadecydujesz że nielogiczne prawo ma do niego zastosowanie i czy dostanie wyrok w zawiasach, grzywnę i obowiązek naprawienia szkody na rzecz "pokrzywdzonego".

Zawsze mogę - stwierdzając niekonstytucyjność danego przepisu "odmówić" jego zastosowania. Wygląda to tak, że zwracam się wówczas do Trybunału Konstytucyjnego jako sąd, z pytaniem prawnym o konstytucyjność danego przepisu. Do rozstrzygnięcia moich wątpliwości, mogę zawiesić postępowanie. Jeśli TK orzeknie, że przepis jest zgodny z konstytucją, to nawet, jeśli się z tym nie zgodzę, nie mam wyjścia - muszę człowieka skazać. Taka praca i moje widzimisię jest tu tylko nic nie znaczącym dodatkiem. Oczywiście, jeśli mnie ruszy sumienie mogę zawsze odejść z pracy nie skazując takiego klienta :)
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4625
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2010-04-27, 23:13   

Romulus napisał/a:
Łoj. Z pamięci nie powiem. Ale - na pewno jest tak, że np. liczba pokrzywdzonych, albo narażonych na "pokrzywdzenie" bez wątpienia wpływa na wymiar kary (jeśli chodzi o ogólne dyrektywy jej wymiaru). Przy niektórych przestępstwach decyduje także o uznaniu jakiegoś czynu za kwalifikowany surowiej od wersji "podstawowej" (np. przy przestępstwach przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji).


A to tak, ale tu od ilości osób uzależnione jest w ogóle popełnienie przestępstwa.

Romulus napisał/a:
Moze i szczyty głupoty, ale i obowiązujące prawo. Nie tylko u nas.

Ależ oczywiście, ja tylko zadaję pytania bo mnie to czasami intryguje, bo jakieś to nielogiczne.

Romulus napisał/a:
A oglądałeś czasami napisy końcowe? Do końca? :mrgreen: Są tam takie formułki. I nie wzięły się z przypadku.

Stacje telewizyjne bardzo często obcinają te formułki. I nie, nie oglądałem. Ale jakoś nie kojarzę żeby było coś takiego jak na płytach z filmami.

Tak w ogóle dzięki za wyjaśnienia. Niektóre coś tam jakoś uzasadniają, chociaż z założenia ja po prostu jestem zwolennikiem nie włażenia z prawem karnym tam gdzie prawo cywilne powinno być używane, stąd te moje wypociny.
I w życiu nie rezygnuj z zawodu dla jakiegoś biedaka na którego padło akurat. Takie życie. Jak zawsze wszystkim tłumaczę bezsens nazwy pewnej partii, prawo ze sprawiedliwością nie ma nic do rzeczy. W prawie chodzi o przestrzeganie prawa a nie o sprawiedliwość.
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
Asuryan 
Król Bogów

Posty: 3386
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-04-28, 17:44   

Mag_Droon napisał/a:
A może tak jak firmy informatyczne czy to gry czy inny soft piszące. Masz program, nie masz faktury czy innego dowodu zakupu (licencja, etc.) to odpowiadasz za kradzież. I kopiowanie dla najbliższych też by odpadało. Bo w sumie czym się różni muzyka od programu, który ją odtwarza?

Sprzedając zbyteczne mi książki antykwariatom miałbym wystawiać fakturę? I jeszcze pewno się z ich sprzedaży z Fiskusem rozliczać :?: :mrgreen: A oddając do biblioteki akt darowizny pisać :?: :mrgreen:

Romulus napisał/a:
A czy logiczne jest nie płacenie w ogóle za książkę?

Owszem. Jeśli od kogoś pożyczasz książkę, to przecież za to nie płacisz. I tak kupiony jeden egzemplarz książki może przeczytać kilka różnych osób. Czy to przestępstwo, jeśli ten co ją wypożycza nie czerpie z tego tytułu korzyści materialnych? Co innego gdyby skserował kupioną książkę i to ksero komuś odsprzedał, lub zeskanował jej treść, czy przepisał i umieścił w internecie.
_________________
"Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-04-28, 17:47   

Przecież nie pożyczasz tej książki komu popadnie, tylko ludziom ze swojego najbliższego otoczenia. Rodzinie, przyjaciołom, najbliższym znajomym ;)
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23108
Wysłany: 2010-04-28, 17:51   

W USA mają dwa bieguny: drakońskie kary za przyłapanie na piractwie komputerowym. To raz

Dwa: sami zainteresowani ograniczyli piractwo. Jak? ITunes. Tanie, pojedyncze piosenki, które można ściągnąć kilkoma kliknięciami i za parę dolców.

Podejrzewam, że w Polsce kary mogą być tylko drakońsko zaostrzane, albo zostaną wprowadzone narzędzia upowszechniające się w Europie. Czyli odcinanie od internetu (po trzykrotnym wezwaniu do zaprzestania praktyk pirackich). Raczej w tą stronę pójdzie to wszystko.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Asuryan 
Król Bogów

Posty: 3386
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-04-28, 17:52   

Metzli - owszem, ale przecież oni za tą książkę nie płacą... więc w myśl niektórych tu wypowiedzi wychodzi na to, że okradają biedne wydawnictwo i autora, który ma tantiemy od liczby sprzedanych egzemplarzy....
_________________
"Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2010-04-28, 19:58   

W ogóle porównania z bibliotekami są nietrafione - ściągając plik z netu uzyskuje się go na własność, bo tak naprawdę niewielu z nas kasuje te pliki po odsłuchaniu 2-3 razy. A książkę pożyczasz a potem oddajesz. Z treścią się zapoznasz ale samą książką nie rozporządzasz.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Wulf 
wilczy błazen


Posty: 1381
Skąd: Łódź
Wysłany: 2010-04-28, 21:29   

Mag_Droon napisał/a:
ściągając plik z netu uzyskuje się go na własność, bo tak naprawdę niewielu z nas kasuje te pliki po odsłuchaniu 2-3 razy.
Ja tam dysk co jakiś czas czyszczę - nie przepadam za trzymaniem czegoś na nim cały czas :-D
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2010-04-29, 09:41   

Jak to się mówiło? Wierzę bo muszę //mysli
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Qfant


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,21 sekundy. Zapytań do SQL: 13