Graham Joyce, angielski pisarz fantastyczny oraz wykładowca uniwersytecki.
Czterokrotny zdobywca British Fantasy Award, raz zdobył World Fantasy Award.
W Polsce pojawił się w Krokach w nieznane 2006 z opowiadaniem Częściowe zaćmienie. Niedawno nakładem wydawnictwa Solaris ukazało się Indygo (BFA 2000), a w marcu 2010 ma pojawić się, również w Solarisie, Requiem (BFA 1996).
Indygo już za mną, pierwsze wrażenia zawarłem w Co teraz czytam?
Beata w Co teraz czytam? napisał/a:
ja napisał/a:
A sama książka jest... duszna. Ale i ma w sobie coś. Wciągająca, ale i trochę rozczarowująca za połową, gdy czytelnik orientuje się, na czym bazował Chambers tworząc swoją teorię o Indygo. Ale stosunki międzyludzkie i manipulacja przedstawione znakomicie. Jeszcze jakieś 50 stron mi zostało - zobaczymy, jak autor skończy...
Ha! Doczytałam do końca i zmieniam zdanie o Indygo. Znaczy, ten kawałek o rozczarowaniu. Owszem, byłam trochę rozczarowana, gdyż ten mesmeryzm i podobne bzdurki (sorry, ale tak to oceniam) denerwują mnie i "odnaukawiają" w moich oczach książkę. Ale zakończenie jest świetne - wyjaśnia wszystko. Znowu jest tak, jak lubię - jedno rozwiązanie elegancko zamyka całość i wyjaśnia wszystkie tajemnice. W sumie Indygo okazuje się być bardzo dobrą książką psychologiczną, opisem swoistego katharsis, które muszą przejść spadkobiercy, żeby się od balastu psychicznego z przeszłości uwolnić.
Ratuje, bo łatwo byłoby to zepsuć o co nawet autora podejrzewałem.
A tak otrzymujemy zgrabnie więczące zakończenie. Deus ex machina się nie pojawia.
Każdy by chciał, aby dobre książki były dlugie, ale w przypadku Indygo to by było lanie wody.
Pomyśl o tej książce jako o propozycji na jeden wolny dzień, no weekend max. Książka jest skrojona do takiego wymiaru też sporą w sumie prawdopodobnością wydarzeń. To nie Brown, gdzie śmierć bohaterowi grozi średnio co godzinę a przygód ma tyle co spora rodzina w trzech pokoleniach z dwoma wojnami światowymi. U Joyce´a bardziej od akcji liczy się budowa nastroju.
Teraz napocząłem Requiem Grahama Joyce'a. Obawy, nadzieje i łyżeczka dziegciu jak na razie (ale to dopiero 1/5 książki). Zobaczymy, bo mimo wszystko intryguje.
Zawód.
Eee, tak źle to nie jest. Mimo pewnych błędów (ponad piętnastowieczne panowanie islamu w Jerozolimie końca ubiegłego stulecia, lub Konstantyn Cesarz Bizantyjski) jak narazie nie odbiega od moich przewidywań. Inna rzecz, że fantastyki to się po Requiem nie spodziewałem.
Eee, tak źle to nie jest. Mimo pewnych błędów (ponad piętnastowieczne panowanie islamu w Jerozolimie końca ubiegłego stulecia, lub Konstantyn Cesarz Bizantyjski) jak narazie nie odbiega od moich przewidywań. Inna rzecz, że fantastyki to się po Requiem nie spodziewałem.
Drobne muśnięcie fantastyką jest. Mnie zawiódł sam pomysł. A właściwie wplecenie w fabułę tej teorii spiskowej. Przynajmniej z mojego punktu widzenia. Czytało się szybko (w dzień połknąłem), kilka fajnych scen. Ale Indygo było dużo lepsze. I kiepska okładka. Jak na razie, najsłabsza książka wydana w Rubieżach.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Mnie w Requiem najbardziej irytuje wplatanie wątku religijno-apokryficznego, który tylko mnie irytuje i wydaje się wrzucony na siłę. Chociaż osadzenie akcji w Jerozolimie trochę to tłumaczy. W książce najlepsi są bohaterowie i ich wzajemne relacje.
Mag_Droon napisał/a:
zakończenie ratuje Requiem.
Finał ok, ale to coś na kształt epilogu już niekoniecznie.
Jak pisałem, Requiem uważam za najsłabszą książkę z Solarisowych Rubieży. Ot, przyzwoita książka. Liczyłem na zdecydowanie więcej. Tym bardziej, że Indygo podobało mi się bardzo. Chociaż, ta opinia może jest nieco krzywdząca. Ahmed (jeden z bohaterów) jest zajebisty (właśnie te słowo tu pasuje ), jego postać jest chyba najmocniejszą stroną powieści.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
I jeżeli Indygo na być o wiele lepsze od Requiem, to może to sobie podaruję. Bo dobre było, ale żadna rewelacja przecież
To była moja pierwsza myśl po skończonym niedawno Indygo, specjalnie porywająca lektura to nie jest z pewnością. Ale zła też nie, a końcówka faktycznie bardzo ładnie wszystko zamyka. Ale jeśli Requiem ma być gorsze to jakoś nie widzę sensu, żeby po to sięgać. Tyle innych książek czeka
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum