Co do Ogrodów Księżyca to ja miałem problem z Krupe i pierwszą częścią o Darudżystanie.
Wlasnie w OK Kruppe jest chyba jedna z najciekawszych postaci Chyba wlasnie najlepiej mi sie czytalo te fragmenty w ktorych pojawial sie Kruppe... no i Podpalacze Mostow
No i osobiscie uwazam, ze Eriksonowi najlepiej wyszli malazanscy saperzy - kocham ich po prostu
_________________ "Nie tak to trudno zostać filozofem, jak waszmość pan rozumiesz: chwal tylko, co drudzy ganią, myśl jak chcesz, byleby osobliwie,
kiedy niekiedy z religii zażartuj, decyduj śmiele a gadaj głośno; przyrzekam, iż ujdziesz wkrótce za wiellkiego filozofa..."
"Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki" Ignacy Krasicki
ja tam czytam dalej OK i dalej się nudzę ;P - te problemy egzystencjonalne czarodziejki, czy szlacheckiego rycerzyka, że nikt go nie lubi ;P. Klimat nie jest przyciężkawy - tylko jak na razie jest chaos ;p
Wlasnie w OK Kruppe jest chyba jedna z najciekawszych postaci Chyba wlasnie najlepiej mi sie czytalo te fragmenty w ktorych pojawial sie Kruppe... no i Podpalacze Mostow
No i osobiscie uwazam, ze Eriksonowi najlepiej wyszli malazanscy saperzy - kocham ich po prostu
Fakt, dla mnie Kruppe w ogóle jest przezajebistą postacią - jego wejścia we "Wspomnieniu Lodu" to poezja, każdy dialog z jego udziałem kończył się u mnie głośnym śmiechem. Bezwzględnie jeden z moich ulubionych postaci.
Za to Podpalaczy Mostów w OK nie zrobili na mnie wrażenia. Dopiero we WL zyskali jaki "sens". W ogóle dopiero w kolejnych tomach postaci zyskują jakąś osobowość i charakter - w OK brak jakiś bardziej wyrazistych person, poza Kruppem. A tak czytamy o wspaniałych bohaterach, ale ich na papierze nijak nie czuć.
I rozumiem odczucia wreda oraz słowa o chaosie, bo sam miałem podobne wrażenie z początku.
_________________ We care a lot about the army navy air force and marines
We care a lot about the SF, NY and LAPD
We care a lot about you people, about your guns
about the wars you're fighting gee that looks like fun
We care a lot about the Garbage Pail Kids, they never lie
We care a lot about Transformers cause there's more than meets the eye
We care a lot about the little things, the bigger things we top
We care a lot about you people yeah you bet we care a lot.
A mi właśnie ten fragment się podobał, jakoś utkwił mi w pamięci Może dlatego, że dosyć człowiek się naczytał o niezwyciężonych ludków parających się magią, w kreacji płaskich jak kłody ;P I myślę, że u ciebie jest reakcja odrzucenia - tyle osób wcześniej się tym zachwycało
Magiel napisał/a:
Fajna książka, ale cała ta historia mnie nie wciągnęła, ani nie pasjonuje. Ot dobre czytadło.
Przypomniało mi się jak Andrzej Miszkurka na Polconie tak samo nazwał MKP - co w jego wykonaniu wcale nie brzmiało obraźliwe (choć od razu wywołało naszą reakcję ;P). Bo mimo wszystko taki Erikson to jednak twórczość rozrywka - z bardzo rozbudowaną fabułą, powiedziałabym monumentalną historią. Gdzie autor czasami próbuje przemycać jakieś głębsze treści, taka można powieść literatura rozrywkowa, ale ta z trochę wyższej półki. Podobnie można tak nazwać Martina. Coś w tym złego? Nie, dobrze, że takie powieści istnieją
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
A tak czytamy o wspaniałych bohaterach, ale ich na papierze nijak nie czuć.
I rozumiem odczucia wreda oraz słowa o chaosie, bo sam miałem podobne wrażenie z początku.
A Anomander Rake? Przecież w OK już od pierwszych stron bije od niego majestat i potęga. Tak samo jest z Caladanem Broodem, choć z tego co pamiętam osobiście na kartach powieści się nie pojawia, ale już po opiniach o jego osobie innych bohaterów daje się wyczuć to samo co przy Rake'u.
_________________ Peace is a lie, there is only passion.
Through passion, I gain strength.
Through strength, I gain power.
Through power, I gain victory.
Through victory, my chains are broken.
Co do Pani Zawiść to jej wątek w WL był naprawdę ciekawy i poświęcone było jej sporo miejsca i myślę, ze Erikson do niej wróci w 8. tomie, który już w lipcu na zachodzie się ukarze.
Do 8. tomu to mi jeszcze daleko, ale mógłby, bo - zakładając, że po 3., który jakiś czas temu skończyłem - Pani Zawiść nie wraca, to zdecydowanie wątek byłby zmarnowany, a o coś takiego Eriksona nie śmiałbym posądzić.
Nabu Nezzar napisał/a:
A Anomander Rake?
No tak, Rake, racja. Widziałem, że coś pominę. Przy Broodzie tego mimo wszystko nie czuć. Rake faktycznie robi wrażenie, ale to ciągle tylko jedna postać. Dujek, Sójeczka - charyzmatyczni przywódcy, ale w OK tego nie czuć. Ich postacie da się tak naprawdę poznać - tak jak i większość z tych, z którymi się do tej pory stykałem - dopiero po jakimś czasie, bo po 1. tomie wyglądało to naprawdę licho, nie było do kogo się przywiązać. Lepiej wyglądało to w BDU (sznur psów, Coltaine i Duiker), w WL było już świentnie (Sójeczka, Itkovian, Podpalacze Mostów, którzy wreszcie pokazują swój potencjał - a to nie wszyscy).
_________________ We care a lot about the army navy air force and marines
We care a lot about the SF, NY and LAPD
We care a lot about you people, about your guns
about the wars you're fighting gee that looks like fun
We care a lot about the Garbage Pail Kids, they never lie
We care a lot about Transformers cause there's more than meets the eye
We care a lot about the little things, the bigger things we top
We care a lot about you people yeah you bet we care a lot.
A Anomander Rake? Przecież w OK już od pierwszych stron bije od niego majestat i potęga.
Czytałem OK lata temu więc mogę szczegółów nie pamiętać, ale wydaje mi się, ze akurat ten bohater pojawia się, gdzieś w połowie książki i to nie jako pierwszoplanowa postać, a tak bardziej z boku. Zresztą tak prawdę mówiąc to cały blurb OK jest ciut przekłamany sugerując zupełnie inny rozwój akcji książki i jej bohaterów.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Czytałem OK lata temu więc mogę szczegółów nie pamiętać, ale wydaje mi się, ze akurat ten bohater pojawia się, gdzieś w połowie książki i to nie jako pierwszoplanowa postać, a tak bardziej z boku. Zresztą tak prawdę mówiąc to cały blurb OK jest ciut przekłamany sugerując zupełnie inny rozwój akcji książki i jej bohaterów.
Też czytałem już parę ładnych lat temu. Rake jest postacią drugoplanową przez większość książki ale tyle o nim się rozmawia, że już same te rozmowy, opinie o nim budują niesamowity klimat wokół tej postaci i kreują jej wizerunek. On nawet nie musi pojawiać się na kartach powieści Identycznie jest z Caladanem Broodem.
_________________ Peace is a lie, there is only passion.
Through passion, I gain strength.
Through strength, I gain power.
Through power, I gain victory.
Through victory, my chains are broken.
A co tam pochwalę się:
Miałem okazję pogadać sobie chwilę z Autorem.
Przyznać muszę, iż to bardzo sympatyczny facet. Pozwoliłem sobie przy okazji zareklamować trochę Michała Jakuszewskiego (mam nadzieję, że nie będzie mi miał za złe), ponieważ Steven Erikson pytał się mnie (m.in.) o tłumacza jego książek w Polsce, a cóż mogłem powiedzieć, jak nie że MJ jest jednym z najlepszych, jak nie najlepszym tłumaczem w Polsce.
Najważniejsza sprawa o której chciałem napisać to to, iż SE nic nie wie o tym, że ma zawitać w przyszłym roku do Poznania (bądź do Polski w ogóle). Niemniej jednak autor stwierdził, iż gdyby go zaproszono to na konwent do Polski przyjedzie bardzo chętnie.
_________________ Płyńcie łzy moje poprzez smutku knieje! Wygnani na wieki, niechże was opłaczę; Gdzie czarny ptak nocy haniebną pieśń pieje, Tam dni pędzić będą tułacze.
------------------
Taki trochę zabiedzony
Gdzie go spotkałeś? I o czym gadaliście? No i jaki jest Erikson? Miły gość czy raczej ktoś w stylu gwiazdy-sztywniaka?
_________________ Peace is a lie, there is only passion.
Through passion, I gain strength.
Through strength, I gain power.
Through power, I gain victory.
Through victory, my chains are broken.
Najważniejsza sprawa o której chciałem napisać to to, iż SE nic nie wie o tym, że ma zawitać w przyszłym roku do Poznania (bądź do Polski w ogóle). Niemniej jednak autor stwierdził, iż gdyby go zaproszono to na konwent do Polski przyjedzie bardzo chętnie.
Nawet mnie nie strasz Mam nadzieję, że się jednak pojawi. Może pan Andrzej wie coś więcej ?
Ja Chce nowego Eriksona
SE spotkałem w Nottingham.
Pogadaliśmy chwilkę m.in. zagadnąłem go o domniemany Jego przyjazd do Poznania. Zdziwił się dość mocno, ale jak już pisałem jeżeli dostanie zaproszenie to chętnie przyjedzie.
Erikson zdecydowanie nie obnosi się gwiazdorstwem, to bardzo miły i sympatyczny człowiek.
Pytał też trochę o Jego książki w Polsce: Czy dzieli się je na tomy, jak z poziomem tłumaczenia, itp.
Zamieniliśmy też parę słów na temat Paula Kearney'a.
No i oczywista zdobyłem dedykację
_________________ Płyńcie łzy moje poprzez smutku knieje! Wygnani na wieki, niechże was opłaczę; Gdzie czarny ptak nocy haniebną pieśń pieje, Tam dni pędzić będą tułacze.
------------------
Z Eriksonem zetknąłem się niedawno, choć jego nazwisko obijało mi się o uszy już od dłuższego czasu - głównie dlatego się na niego skusiłem. Zacząłem do "Ogrodów księżyca". Po przeczytaniu kilku recenzji i usłyszeniu wielu rekomendacji z ust znajomych spodziewałem się wiele. Niestety, konfrontacja tych wyobrażeń z rzeczywistością przyjemna nie była. Pierwszy tom sagi niespecjalnie przykuł moją uwagę. Nawet ciężko jest mi jednoznacznie powiedzieć dlaczego... Może ze względu na zdawkowy styl Eriksona, składający się głównie z prostych i krótkich zdań. Może to kwestia bohaterów. Ale myślę, że przede wszystkim winny jest świat - szczegółowy i duży. Nie zdążyłem do niego przywyknąć i z początku czułem się cholernie zagubiony. Przez to ksiażkę czytało się piekielnie wolno. Ogólne wrażenie po lekturze pierwszej odsłony - ujdzie, ale nic wybitnego. W "BDU" wszystko się zmieniło - na szczęście na lepsze. Przywykłem do świata, a nawet go polubiłem, więc siłą rzeczy nie miałem już takich trudności z domyślaniem się znaczenia poszczególnych terminów. Postaci także zostały lepiej potraktowane, więc łatwiej było się z nimi "utożsamiać", co zawsze dodaje smaczku lekturze. Akcja. Lepiej poprowadzona i nie tylko bardziej dynamiczna, ale także bardziej nieprzewidywalna. Wrażenia po drugiej części mam bardzo pozytywne i zapewne niedługo sięgnę po "Wspomienia lodu".
Aha, jedna rzecz, którą bardzo polubiłem u Stefka - takie pomniejsze, niby nic nie znaczące refleksje wtrącane rzekomo przypadkowo. Ot, takie drobne smaczki.
_________________ "Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
Niestety, konfrontacja tych wyobrażeń z rzeczywistością przyjemna nie była.
Pierwsze wrażenia i spotkania na ogół przyjemne nie są. Sam podchodziłem dwa razy. Dziwię się jednak, że tak nisko oceniasz pierwszy tom. Jak jak już załapałem o co chodzi (koło dwusetnej strony ), zacząłem się wielkością i odmiennością świata delektować.
Arlzermo napisał/a:
Aha, jedna rzecz, którą bardzo polubiłem u Stefka - takie pomniejsze, niby nic nie znaczące refleksje wtrącane rzekomo przypadkowo. Ot, takie drobne smaczki.
Później pojawią się dwie postaci i humor z nimi związany. Choćby po to warto czytać .
Po radosnym postoju w mieście Smętna Lalunia nieustraszeni czarodzieje Bauchelain i Korbal Broach – a wraz z nimi ich świeżo wynajęty lokaj Emancipor Reese – wyruszają na szerokie morza na solidnym statku Słoneczny Lok.
Niestety, okazuje się, że statek przewozi ładunki niedostrzegalne dla szczurzych oczek załogi, a po dotarciu na przeklęty szlak morski znany jako Koniec Śmiechu – czerwoną drogę, w której płynie krew pradawnego boga – okropne monstra budzą się ku powściągliwemu przerażeniu wszystkich.
Powiadają, że liczy się nie cel, lecz sama podróż. To bardzo szlachetna opinia. Tak jest, liczy się podróż, zwłaszcza gdy towarzyszą jej groza, morderstwa, pech i przelew krwi. Dla Bauchelaina, Korbala Broacha i Emancipora Reese’a jest to rzecz jasna tylko kolejna noc na szerokich morzach podczas ich podróży bez końca – a to z pewnością się liczy.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Fajnie że ukazują się te maleństwa. Mogły by co prawda wychodzić jako jedna całość. Ale trzeba by było dłużej na nie czekać Tak czy siak to dobry drobiazg by wytrzymać do nowego Eriksona.
Ta przynajmniej choć trochę pasuje, bo okładki poprzednich dwóch nowelek z cyklem Eriksona miały tyle wspólnego, że były autorstwa Stone'a (kupione zresztą chyba hurtem jako seria trzech prac, z których trzecią "wciśnięto" na okładkę "Nocy noży") - czyli tego grafika, który ozdabia okładki malazańskiej (w wydaniu angielskim i na większości polskich).
_________________ Płyńcie łzy moje poprzez smutku knieje! Wygnani na wieki, niechże was opłaczę; Gdzie czarny ptak nocy haniebną pieśń pieje, Tam dni pędzić będą tułacze.
------------------
A ja napisze dlaczego cykl ten mi sie podoba (moze i bede innych kopiowal ale czytac to wszystko tak na raz... ):
1. Rozmach - swiat duzy, pomysl na intrygi (bo nie jedna) niezly. Plus za to, ze to o czym czytamy mimo, ze wazne nie sprawia wrazenia, ze to jedyne ciekawe zdarzenia na calym swiecie.
2. "Smierc jak kromka chleba" - zycie bardzo jest tanim bez wzgledu kim, jestes. Nie wazne kim sie stales, smierc przychodzi chaotycznie. Czasem ten i ow bogiem po smierci sie staje ale czy z Jezusem bylo inaczej?? Wojna jest obrazem zniszczenia, chaosu, zdrady i przypadku, zadnych zasad poza jedna: zabic/przezyc
3. Wypracowany przypadek - czesto to co uderza w bohaterow jest przypadkowa implikacja decyzji kogos niezwiazanego z mini w zaden sposob. To nie sa ciagle knowania ZUEGO, ale ciag wydarzen bedacych "efektem ruchu skrzydel motyla na drugiej polkuli"
4. Lubie ogladac interakcje pomiedzy roznymi postaciami 2-, 3-, 4-planowymi. Czesto jest to miernik jakosci warsztatu autora. musi byc odpowiednia ilosc postaci powiazanych na najprzerozniejsze sposoby, ale nie mozna zapominac o tak zwanych "wolnych koncach", postaciach przypadkowo wmieszanych, z zewnatrz. Tu z powodu rozmycia pojecia "glowny bohater" prawie wszystkie postacie maja jakies smaczki.
Lekko sie czyta, jest kilkanascie ciekawych bon motow, fajnie rozwiazano istnienie martwiakow, wiele plusow, a minusow malo.
W tym roku zdaję maturę. Mam już jeden temat na oku, a, że Malazańska Księga Poległych jest skarbnicą bohaterów i wydarzeń, chciałbym ją wykorzystać w prezentacji z polskiego (oczywiście jako przykład któryś z kolei, a nie ten najważniejszy)
Mój temat brzmi:
"Postacie w cieniu głównych bohaterów - opisz najbardziej interesujące postacie drugoplanowe."
Kto jest najciekawszym bohaterem drugoplanowym?
Oczywiście mam już pewne swoje typy, ale w związku z tym, że cykl jest bardzo rozbudowany, mogłem o czymś zapomnieć
Męty Końca Świata czyli trzecia odsłona przygód dwóch nekromantów i ich lokaja. Tym razem po Opuszczeniu Smętnej Laluni udają w rejs na statku Słoneczku Lok. No ale jak to przystało na nich, trafiają w sam środek bagna... no po prostu Niefartowny Mancy wsiadł na felerny statek. To wystarczyło. W porównaniu z poprzedniczkami jest podobnie - nie będe oceniał czy równie dobrze czy tez równie źle, bo humor zawarty w tych nowelkach jest specyficzny i nawet fanom głównego cyklu MKP nie odpowiada często. Ja jestem zadowolony z zakupu i lektury, szybko się t czytało, człowiek się uśmiał w paru sytuacjach i to jest najważniejsze, taki cel tej książki.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Wczoraj skończyłem Męty... I jak dla mnie - mała perełka. Wiele humoru, czyta się szybki i przyjemnie, dobre pomysły. Wszystkie założenia tej książeczki są spełnione, więc jestem w pełni usatysfakcjonowany.
Co zaś do samego cyklu - jak na razie jestem w pełni usatysfakcjonowany. Chociaż jedno muszę przyznać - Martin ma bardziej charakterystycznych bohaterów.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Pojawiła się okładka do polskiego wydania.
Delikatnie mówiąc nie zachwyca:
_________________ Płyńcie łzy moje poprzez smutku knieje! Wygnani na wieki, niechże was opłaczę; Gdzie czarny ptak nocy haniebną pieśń pieje, Tam dni pędzić będą tułacze.
------------------
Pojawiła się okładka do polskiego wydania.
Delikatnie mówiąc nie zachwyca:
Obrazek
Rozumiałbym narzekania, gdyby okładki do tomów 3-6 były wystrzałowe (dla mnie to były koszmarki). Ta przynajmniej już jakoś wygląda, choć nadal musi być choć trochę utrzymana w podobnej konwencji.
Rozumiałbym narzekania, gdyby okładki do tomów 3-6 były wystrzałowe (dla mnie to były koszmarki).
A na 7 tomie jest Drizzt.
I tak kupię, bo wypadałoby cykl skończyć, a przyjemność z czytania czerpałem i przy ostatni tomie to czemu miałbym zrezygnowąć?
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Ja nie kojarzę żadnej okładki MKP, która by mnie zachwyciła.
E tam. Wg mnie okładka do "Ogrodów księżyca" jest całkiem udana. Ciekawa i przyciągająca wzrok. Co prawda średnio się miała do treści książki, ale jest ładna, więc czy to ważne? xD.
_________________ "Nie tak to trudno zostać filozofem, jak waszmość pan rozumiesz: chwal tylko, co drudzy ganią, myśl jak chcesz, byleby osobliwie,
kiedy niekiedy z religii zażartuj, decyduj śmiele a gadaj głośno; przyrzekam, iż ujdziesz wkrótce za wiellkiego filozofa..."
"Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki" Ignacy Krasicki
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum