FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
C.J. Cherryh
Autor Wiadomość
iselor 


Posty: 342
Skąd: Łódź
Wysłany: 2009-02-26, 11:38   C.J. Cherryh

Za Wikipedią:

C. J. Cherryh, pseudonim Caroline Janice Cherry (ur. 1 września 1942), amerykańska pisarka fantasy i science fiction.

Urodziła się w St. Louis w Missouri. W 1965 roku ukończyła filologię klasyczną. Debiutowała w 1976 powieścią Brama Ivrel. Obecnie mieszka w Spokane, Waszyngton z pisarką Jane Fancher. Jest siostrą artysty Davida A. Cherryego.


Nagroda Johna W. Campbella dla najlepszego nowego pisarza science fiction
1977 - C. J. Cherryh
Nagroda Hugo
najlepsza powieść
1982 - Stacja Podspodzie
1989 - Cyteen
najlepsze opowiadanie
1979 - Cassandra
Locus Award
najlepsza powieść
1988 - Cyteen

Cykl Unia/Sojusz

Wojny Kompanii
Czas ciążenia (Heavy Time, 1991)
Hellburner (Hellburner, 1992)
Stacja Podspodzie (Downbelow Station, 1981); także jako Ludzie z gwiazdy Pella

Era zbliżenia
Region Węża (Serpent's Reach, 1980)
Kupieckie szczęście (Merchanter's Luck, 1982)
40000 z Gehenny (Forty Thousand in Gehenna, 1983)
Rimrunners (1989)
Punkt potrójny (Tripoint, 1994)
Finity's End (1998)
Cyteen (1988); wydane w trzech tomach
Cyteen. Zdrada (Cyteen: Betrayal)
Cyteen. Powtórne narodziny (Cyteen: Reborn)
Cyteen. Oczyszczenie (Cyteen: Vindication)

Wojny Mri
Gasnące słońce: Kesrith (The Faded Sun: Kesrith, 1978)
The Faded Sun: Shon'Jir (1979)
The Faded Sun: Kutath (1980)

Merovingen Nights (okres Wojen Mri)
Angel with the Sword (1985)
Merovingen Nights — seria siedmiu antologii zawierających opowiadania autorstwa Cherryh i innych pisarzy
Festival Moon (1987)
Fever Season (1987)
Troubled Waters (1988)
Smuggler’s Gold (1988)
Divine Right (1989)
Floodtide (1990)
Endgame (1991)

The Chanur Novels
The Pride of Chanur (1981)
Chanur's Venture (1984)
The Kif Strike Back (1985)
Chanur's Homecoming (1986)
Chanur's Legacy (1992)

The Age of Exploration
Port Eternity (1982)
Voyager in Night (1984)
Cuckoo's Egg (1985)

The Hanan Rebellion
Brothers of Earth (1976)
Hunter of Worlds (1977)




Cykl Morgaine
Brama Ivrel (Gate of Ivrel, 1976)
Studnia Shiuanu (Well of Shiuan, 1978)
Ognie Azeroth (Fires of Azeroth, 1979)
Brama Wygnania (Exile's Gate, 1988)

Ealdwood
The Dreamstone (1983) — zawiera poprawioną wersję opowiadania The Dreamstone i nowelę Ealdwood
The Tree of Swords and Jewels (1983)

Rosyjska trylogia
Rusalka (1989)
Chernevog (1990)
Yvgenie (1991)

Cykl Przybysz
Przybysz (Foreigner, 1994)
Najeźdźca (Invader, 1995)
Spadkobierca (Inheritor, 1996)
Prekursor (Precursor, 1999)
Defender (2001)
Explorer (2003)
Destroyer (2005)
Pretender (2006)
Deliverer (2007)

Finisterre
Rider at the Gate (1995)
Cloud's Rider (1996)

Cykl Forteca [edytuj]
Forteca w źrenicy czasu (Fortress in the Eye of Time, 1995)
Forteca orłów (Fortress of Eagles, 1998)
Forteca sów (Fortress of Owls, 2000)
Forteca smoków (Fortress of Dragons, 2001)
Fortress of Ice, 2006

Gene Wars
Ogień z nieba (Hammerfall, 2001)
Forge of Heaven (2004)

Inne powieści
Hestia (1979)
Wave Without a Shore (1981)
Legions of Hell (1987)
The Paladin (1988)
The Goblin Mirror (1992)
Faery in Shadow (1994)

Zbiory opowiadań
Sunfall (1981)
Visible Light (1986)
Glass and Amber (1987)





Osobiście nic ej pani nie czytałem, dzisiaj zacząłem czytać cykl Morgaine:) A może ktoś już czytał coś tej pani? Co o niej sądzicie?
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23150
Wysłany: 2009-02-26, 12:08   

Na studiach czytałem cykl Morgaine i dosyć ciepło go wspominam, chociaż trochę irytował mnie męski bohater i jego słabość. Jednak sama podróż w celu zamykania kolejnych bram, przygody w kolejnych światach to była bardzo sympatyczna, heroiczna głównie, fantasy. Warto ją polecić.

Przeczytałem też Fortecę w Źrenicy Czasu, ale kolejne tomy już mi się nie podobały i nawet nie znam ich wszystkich. Już pierwszy był dla mnie irytującą fantasy, to kolejne darowałem sobie szybko, bo wkurzał mnie język tej powieści trącący momentami infantylizmem. W ogóle w ręku nie miałem już Fortecy Smoków.

Miałem chyba też jakieś e-booki z serii Cyteen, ale tu darowałem sobie jeszcze szybciej, głównie także przez niechęć do czytania z monitora. Może kiedyś wrócę, jeśli już ich nie wyrzuciłem.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Beata 
deformacja IU


Posty: 5372
Wysłany: 2009-02-26, 22:29   

Książki pani Cherryh odbieram różnie - przy niektórych trochę się nudziłam, ale kilka było IMHO świetnych. Najbardziej podobały mi się te z cyklu "Przybysz" (tylko 4 pierwsze tomy zostały u nas wydane - może kiedyś wydawca dokończy?). Historia zaczyna się następująco: kolonizacyjny statek kosmiczny z Ziemi po awarii zbacza z kursu solidnie bardzo i "odnajduje" się w nieznanej kompletnie części kosmosu, bez kontaktu z domem, na orbicie planety nadającej się prawdopodobnie do zamieszkania. Koloniści zaczynają badania i oczywiście okazuje się, że planeta jest zamieszkała, a tubylcy niespecjalnie chętni do zakolegowania się. Na dodatek są znacząco więksi od ludzi i czarni w sensie koloru skóry. Ponieważ kontakty nie bardzo wychodzą, wybucha wojna. Na szczęście i koloniści, i tubylcy dochodzą do wniosku, że walka na całkowite wyniszczenie nie ma sensu i że tak naprawdę wzajemnie się potrzebują. Ponieważ różnice kulturowe i językowe są bardzo duże, lada jaki kontakt prowadzi do konfliktu, bo obu stronom wydaje się, ze zostały śmiertelnie obrażone. Zatem ustanowiony zostaje urząd tłumacza - jednej osoby spośród Ziemian do kontaktu, przekazywania wiedzy technicznej, a obie grupy żyją osobno, w ścisłej izolacji. I to jest początek historii, która opowiada o najróżniejszych perypetiach tegoż tłumacza, który - aby być skuteczny - musi nie tylko poznać język, ale i kulturę, i obyczaje, i system społeczny tubylców. Mało tego, musi również poznać ich przesądy. I od razu zostaje wciągnięty w sam środek miejscowych intryg - różne stronnictwa chcą nim kręcić. Ech, rozpisałam się - w każdym razie bardzo fajnie się czytało.
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2009-07-12, 22:44   

Autorkę znam. Czytałem jej Brama Ivrel, bardzo interesujące fantasy z posmakiem SF- istnieją bramy poprzez które można przenosić się na różne planety, ale też w różny czas. Z uwagi, że już raz doprowadziły do kryzysu we wszechświecie, wyrusza grupa mająca za zadanie dostać się do wszystkich bram i je zamknąć. Wszelkimi siłami, nawet za cenę życia niewinnych - co znaczy 100, 1000, w porównaniu z zagrożeniem całego uniwersum.
Akcja zaczyna się gdy młody szlachcic, wygnaniec, spotyka w okolicy bramy dziwną kobietę, o której mówiono, że wiele lat temu sprowadziła nieszczęście na krainę. Chłopak przyjmuje od niej posiłek, zostaje niejako zmuszony (węzy kulturowe) do służby u niej.
Wyruszają razem...

Oraz monumentalny cykl Forteca...
Istnieje magia. Polega ona na subtelnym badaniu nieba, licznych obliczeniach i grze z czasem, aby wyrażone życzenie (najczęściej dobre - jak masz życzyć źle, nie życz w ogóle) spełniło się najdokładniej, z minimalnymi skutkami ubocznymi. Czarna magia jest zaś jej wykoślawieniem - nie przejmując się konsekwencjami dysponuje znacznie większymi możliwościami. Obie opierają się na tym, co ludzie nazywają zbiegami okoliczności, przypadkiem lub szczęściem. Są też czary, wrodzona zdolność lordów Sihhe, którzy w liczbie 5 przybyli z baśniowej północy, by dopomóc czarodziejowi - Maurylowi Gestaurienowi - pokonać jego byłego ucznia księcia galasjańskiego - Hasufina Heltaina. Ich wrodzona zdolność była bowiem pozbawiona krępujących zasad, wobec czego moc ich życzeń znacznie przewyższała wszystkie, nawet czarne moce. Jednak sprowadzenie takich sojuszników miało swoją cenę - zniszczony został cały Galasjen, zaś pozostałe ziemie zostały wzięte w posiadanie. Sihhiijczycy, dzięki swej długowieczności zbudowali wielkie imperium, jednak z biegiem wieków krew ich potomków, półkróli, słabła. Pewnego razu, za panowania króla Elfwyna, królowa porodziła martwe dziecię, które jednak ożyło, dzięki matczynej miłości, jak twierdziła. Prawda była inna - to najczarniejsza z mocy tchnęła żadnego życia i władzy ducha Hasufina w ciało dziecka, gdzie nieniepokojone przez niczego nieświadomego Mauryla, rosło pośród tych, którzy onej go zgładzili. Kiedy Mauryl zaniepokojony wysoką śmiertelnością kolejnych pretendentów do tronu odkrył prawdę, było za późno - nikt nie chciał dać wiary, iż sprawcą wszystkich nieszczęśliwych wypadów może być urocze dziecko, ostatni pretendent do tronu.
Stary (dzięki mocy, czy też naturze dającej długowieczność) czarodziej zwrócił się więc o pomoc do Ludzi nie posiadających magicznych uzdolnień, za to mających ambicje - nakłonił generała, wojowniczego Selwyna Marhana, do obalenia dynastii półkrólów i przejęcia tronu. Bunt oraz pomoc czarodziejów z całego królestwa doprowadziły po raz kolejny do zlikwidowania zagrożenia ze strony Hasufina, ale po raz kolejny koszta były duże. Bunt doprowadził bowiem do wydzielenia się nowego państwa - Ylesuin, w skład którego wchodziły głównie prowincje zamieszkałe przez zwykłych ludzi, żywiących niechęć do magii. Trafiły się jednak też takie, gdzie mieszkańcy posiadali pewne uzdolnienia, oraz Amfel... Naturalną granicę stanowiła rzeka, za którą rozciągał się Elwynor, wierny Sihhiijczykom, jednak z braku naturalnego kandydata, rozpoczęły się walki o władzę, uniemożliwiające natychmiastową interwencję w zbuntowanych prowincjach. A kiedy wreszcie ustawiono rządy regencyjne, obie armie oceniły swe szanse... i zrezygnowały ze zbrojnej konfrontacji.
Marhan nie dostał stanowiska za ładne oczy - był okrutny dla wrogów i bezkompromisowy, zaś jego doktryna opierająca się na ciężkiej jeździe i piechocie uzbrojonej w piki wdeptywały wszelkich przeciwników w ziemię. Z drugiej zaś strony, świeżo powstałe królestwo borykało się z problemami wewnętrznymi, a lojalność baronów podczas dalekiej wojny była by wystawiona na ciężką próbę; co innego, gdyby to wróg najechał ich ziemię... Tak więc obu stronom nie uśmiechało się wyprowadzać uderzenia, woleli chwiejny pokój.
Pozostawała tylko kwestia Amfel, zamieszkałego głównie przez ludzi, którym nie podobały się okupacyjne rządy nowego władcy (przed wiekami Amfel złożyło hołd imperium i pomogło w podboju, czego do dziś Gueleńczycy im nie wybaczyli, za co utrzymali prawo do prawnego tytułu króli, w odróżnieniu od Najwyższych Króli - lordów Sihhe ). Udzielono im więc gwarancji uszanowania wielu spośród ich starożytnych praw i wyznawanej gościny - rozwiązało to problem potencjalnego buntu, lecz tym bardziej wzmocniło różnice pomiędzy tą prowincją, a całą resztą państwa.
Mijały lata, Selwyn na starość stał się dziwny, ale równie wredny jak kiedyś. Nabawił się lęku przed magią (skoro pomogła mu zdobyć, mogła też sprawdzić, że straci wszystko), zwrócił się ku kapłanom, obdarzając ich sporą godnością i przywilejami. Kiedy umarł, władza przeszła w ręce Inareddrina, jego syna, człowieka w średnim wieku, który był już dwukrotnie żonaty i miał dwójkę dorosłych synów. Dokonał wielu decyzji politycznych, mniej lub bardziej rozsądnych, ale był za bardzo ugodowy. Prowadził dziwną politykę oraz faworyzował młodszego syna, starszego zaś wysłał jako wicekróla do Amfel... Z wielu powodów - zarówno prywatnych, jak i politycznych.
Tym sposobem Cefwyn znalazł się na dworze diuka Heryna Aswydda, człowieka wielce podstępnego.
Jednym z politycznych powodów były sprawy Elwynoru. Stabilna sytuacja podupadała wraz z wiekiem regenta. Zaś jego jedyna córka (która była pięknością, jeżeli drzeworyty nie kłamały) była zbyt łakomym kąskiem dla rządnych władzy earlów. Wybuchła więc wojna domowa, której echa sięgały i do Amfel, gdzie wiele rodów było ze sobą spokrewnionych.
Tymczasem Mauryl nie skończył swojej walki. Bo chociaż Hasufin, wedle ludzkiego znaczenia tego słowa martwy, ciągle czekał na nadarzającą się okazję by znów wtargnąć do tego świata, a obecna sytuacja bardzo sprzyjała jego planom. Jednak czarodziej zachował na taką chwilę wielkie zaklęcie. Zaklęcie będące Wezwaniem i jednoczesnym Formowaniem upiora z zaświatów. Coś poszło jednak źle, w rezultacie Forma Mauryla, nazwana przezeń Tristenem była niewinna niczym dziecko i pusta jak niezapisana kartka. Tak zaczyna się Forteca w Źrenicy Czasu.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2011-10-02, 02:16   

Kontynuuję przygodę z cyklem Morgaine (Studnie Shiuanu) i muszę zauważyć, że jest to fantastyka, która porusza ciekawy problem. Bramy, punkty łączące światy poprzez czasoprzestrzeń, stanowią większe zagrożenie, niż oferują korzyści. Wyruszyła grupa śmiałków z misja zamknięcia bram. Dowolnym sposobem.
Morgaine przemierza więc światy, zamykając bramy. Jej celem jest zapobieżenie zniszczeniu znanego wszechświata, czyli można przyjąć, że działa w dobrym celu. Jednak aby go osiągnąć, nie rzadko musi sięgnąć po drastyczne środki, użyć siły, wykorzystać mieszkańców danych światów, bywa też, że zamknięcie wrót sprowadzi na nich zagładę. W dodatku Morgaine posługuje się przerażającą bronią, pochodzącą z tego samego źródła co bramy. No i zdecydowanie nie ma miłego charakteru : jest podstępna, dąży do celu po trupach, zarówno wrogów, jak i sprzymierzeńców, pozbawiona jest sumienia. W klasycznym ujęciu fantasy, mogła by być przedstawiona jako avatar Złego. Wszak niewoli męskiego bohatera, wiąże go przysięgą, zmusza do sprzeniewierzenia się temu, w co wierzył, narzuca swój punkt widzenia. Słaby mężczyzna i silna kobieta... straszne ;) Rozumiem irytacje Romulusa :mrgreen:
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Greybrother 

Posty: 25
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-03-23, 22:07   

Cherrych rzeczywiście jest nierówna, niemniej należy do moich ulubionych autorek. Zadziwiające, jak skopała bardo obiecujący cykl Wojny Kompanii. Świetna, wielowątkowa Stacja Podspodzie, naprawdę ambitna sf, z kapitalnym wątkiem buntu okrętów wojennych na tle polityki podboju kosmosu. zetknięcie z cywilizacją klonów, spadkobierców zaginionych kolonistów, którzy stają się realnym zagrożeniem dla ludzi. Główni bohaterowie z samej Stacji to postacie pełne, niesztampowe, ludzie którzy muszą podejmować niełatwe decyzje. Jest to też moralitet o tolerancji, przeniesienie na grunt sf współczesnych lęków i fobii. Dobrze się to czyta. Z drugiej strony reszta cyklu po prostu do śmieci.
Chyba najbardziej podobał mi się Przybysz. Świat w najdrobniejszych szczegółach, inna mentalność obcych i próba pokonania ludzkich ograniczeń i akceptacji odmienności. Wątek kosmiczny ledwie zarysowany, ale tym bardziej wciągający. Granda z przerwaniem przez wydawcę. Chyba niedoceniony jest Region Węża i świat obcych, owadopodobnych majat. To warte było pociągnięcia. Często wracałem do tej książki. Odpowiadał mi klimat i tempo, ale też próba opisu ewolucji świata w izolacji od reszty zamieszkałego kosmosu. Często w twórczości Cherrych pojawiają się klony i próba opisu ich psychiki. Z kolei cykl Fortec nie daje się czytać. 40000 z Gehenny - porażka. Epopeja Morgaine za to wciągająca, choć jakaś taka niedopracowana jakby. Płodna jak Norton i może dlatego
 
 
foxtrout2 

Posty: 2
Wysłany: 2013-02-03, 19:53   

"Region Węża" rewelacyjny, na pewno warty wznowienia.

Co do "Morgaine", nie powiedziałbym żeby jakiś ważny element był w tej serii niedopracowany. Wręcz po mistrzowsku Cherryh wykorzystała bardzo oszczędny worldbuilding, nieznacznie modyfikowany w kolejnych tomach. Dało to spójną wizję i spotęgowało wrażenie przyziemnej realności i schyłku tych kultur. I parę ciekawych motywów wrzuconych w tak skąpo zarysowane tło oddziaływało tym silniej. Podobnie odebrałem niespiesznie rozwijające się relacje między postaciami. Językowo wszystko w cuglach trzymane z nieprawdopodobną sprawnością. Taki kilkudziesięciostronicowy pierwszy rozdział "Studni Shiuanu", właściwie osobna nowelka, to kwintesencja stylu tego cyklu, narracyjny majstersztyk. "Morgaine" mocna rzecz, mój top 3 spokojnie.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2015-07-23, 00:02   

Ognie Azeroth

Przyzwoita pozycja, przemyślana i ciekawie skomponowana, utrzymana w nieśpiesznym tempie, subtelnie napisane, aczkolwiek do tego ostatniego tłumacze dorzucili trzy grosze. Efektem tego jest gubienie rytmu czy usilne stylizowanie języka ( razi niekonsekwencja), trafiają się też zdania, których sensu nie sposób pojąć.

Ogólnie, urzekającym jest motyw przewodni cyklu - dysharmonia.
Bramy nie są tutaj przedstawione jako osiągnięcie technologiczne (łączące czas i przestrzeń), choćby i niebezpieczne, ale do opanowania, czy moc, której różne siły pożądają - te motywy są w fantasy często spotykane i klarowne. Tutaj bramy są czymś co niszczy harmonię - społeczeństwa, światy, a poprzez fizykę, zagraża całemu uniwersum.
Ale to nie wszystko - dysharmonia występuje także w środkach do celu (miecz Odmieniec, stworzona z desperacji i szaleństwa, broń mogąca zarówno niszczyć, jak i - co gorsza - tworzyć) czy doborze bohaterów (Morgaine dążąca po trupach do celu i kierująca się wyrachowaniem zostaje skonfrontowana z Vanye, honorowym wojownikiem, wygnańcem) oraz w Chya Rohu.
Ostatecznie, skutki działań bohaterów również powodują dysharmonie - nie tylko ich przejście znaczy chaos i wojna, ale i zakończenie misji (przynajmniej w skali mikro) nie oznacza dla ludzi powrotu do stabilizacji.

Co się jeszcze rzuca w oczy, to to, że pierwotnie autorka napisała trzy tomy - stanowią zwartą kompozycję i w trzecim tomie zamyka rozpisane wątki. Czwarty tom powstał dopiero po 10 latach, co może być nie bez znaczeni.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Trojan 


Posty: 11297
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2015-07-23, 00:30   

Ciekawe, nowe wydanie?

Swoją drogą - czytałem to 20 lat temu, podobało się
Może nawet zarepetuje

PS. Spora różnica - 4 lata pomiędzy drugim a trzecim tomem. .pamiętasz coś
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2015-07-23, 00:42   

Nie, leżakuje mi na półce :)

Uciekają mi szczegóły w postaci imion czy miejsc, ale pamiętam główny zarys fabuły i wspomnienie emocji z czytania.
No i jeśli przeczytanie posta który wtedy pisałem dużo pomaga.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
iselor 


Posty: 342
Skąd: Łódź
Wysłany: 2015-07-23, 11:01   

Znakomity cykl. Jedno z najlepszych science-fantasy ever.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Fahrenheit 451


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 13