Rzecz oczywiście o mapkach dołączanych do poszczególnych książek.
Przydają się wam? Wystarczy jedno zerknięcie i pamiętacie wszystko, czy lubicie wracać podczas czytania, aby orientować się na bieżąco? A może w ogóle wyrwalibyście tę zbędną kartkę?
Ja osobiście mapki bardzo sobie cenię - szczególnie, kiedy w utworze są jakiekolwiek działania wojskowe. Albo nawet Ogrody Księżyca i w nich mapka Darudżystanu, po prostu łatwiej było osadzić całą akcję w mieście. Natomiast brak mapy w sadze to jak dla mnie brak okładki.
O właśnie - na mapie w Grze o Tron, mapie południa konkretnie, brakuje Bliźniaków, podczas gdy na mapie północy te obiekty są. Oj dałabym Sinclairowi po łapach za tę nieścisłość...
_________________ "Jaka jest lepsza nagroda niż ta, kiedy unosimy broń nad pokonanym wrogiem, którym pogardzamy, a potem ją opuszczamy? O tak, szlachetność to najcenniejsza rzecz na świecie." H. Duncan "Atrament"
Ogólnie mapki są bardzo przydatne - szczególnie jesli mamy wielu bohaterów porozrzucanych po całym kontynencie, którzy zmierzają do jednego celu. No i do książek batalistycznych - trasy marszu wojsk to podstawa. Minus - w Polsce mapki traktowane są po macoszemu- o ile w ogóle wydawca je zamieścił. Niewyraźne, często źle podpisane albo tłumaczone w połowie - część nazw po angielsku, część po polsku. Najgorzej jak za mapkę bierze się osoba, która nie tłumaczyła całej ksiażki i wprowadza nowe nawzy własne dla miast czy wsi.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Mapki w książkach są bardzo przydatne - widzę, że oryginalny nie jestem. U Eriksona mapki są bardzo przydatne jeśli chodzi o opis kampanii, człowiek by się nie raz pogubił bez mapek. Mapy też pozwalają nam lepiej zrozumieć i ogarnąć opisywany świat - Kres. Szkoda, że niekiedy wydawca wycina mapkę, ale właśnie tłumaczenie jest do luftu. No nic, może się w przyszłości poprawią.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
W OK owszem. W BDU już się zupełnie pogubiłam, mapka była zupełnie do kitu, nie wiadomo, o co w niej chodzi. A bardzo nie lubię dociekać, co jest co - dobra mapa to taka, która jest jasna po pierwszym rzucie oka!
_________________ "Jaka jest lepsza nagroda niż ta, kiedy unosimy broń nad pokonanym wrogiem, którym pogardzamy, a potem ją opuszczamy? O tak, szlachetność to najcenniejsza rzecz na świecie." H. Duncan "Atrament"
Ja rzadko przywiązuję do tego wagę Popatrzę na początku i później już raczej nie zaglądam do takiej mapki. W Eriksonie jakoś niespecjalnie potrzebowałam mapki żeby się połapać co jest co
Wyjątkiem jest Silmarilion Tolkiena, gdyby nie mapka to nie wiem czy byłabym się w stanie połapać w ogólnej geografii terenu xD Ale to chyba jedyny raz kiedy dziękowałam za to, że są w książce zamieszczone mapki
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Mapki się przydają Ale to też zalezy od książki. Czasami dobry opis i rzut okiem wystarcza... ale czasami są nieodłączną częścią książki. W końcu każdy ma inna wyobraźnię i inaczej może sobie wyobrazić dany teren.
Przyznaję, w 'Silmarilionie' jest to mapka niezastąpiona ^.^
Au revoir!
_________________ ***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat... TanBlog
Mapki *__*
W jakiejkolwiek formie, byleby były
Uwielbiam mapy w praktycznie każdej formie, dlatego lubię je i w książkach.
Zaglądam do nich, żeby dokładnie umiejscowić akcję w odpowiednim miejscu. Skoro autor pokusił się o jakąś geografię kreowanego świata, to czemu z niej nie korzystać.
W zasadzie to przed rozpoczęciem czytania studiuję dokładnie mapkę, żeby potem do niej cały czas nie zaglądać. Choć i tak często sobie do niej wracam.
Oczywiście w większych produkcjach jest niezbędna.
_________________ "Od chwili tej do końca świata w ludzkiej będziemy pamięci...
My wybrani, kompania braci. Kto dziś wespół ze mną krew przeleje, ten mi bratem..."
"Porzućcie wszelkie nadzieje, Wy którzy tu wchodzicie"
Przydatne są a i ja lubię wiedzieć dokładnie gdzie co jest.
Wydaje mi się, że dobrą mapkę miał Władca Pierścieni i Eragon również, niestety w Dzieciach Hurina ciągle się myliła, nazwy mi się plątały i w końcu zrezygnowałam z zerkania w nią.
W grach oczywiście są bardziej potrzebne niż w książkich W Gothicu jest fajna mapa, taka... żywa.
Ja mam takie rpgowe skrzywienie, że jak jest jakaś fajna książka, w której jest opisany fajny świat - a autorowi nie chciało się zrobić do niej mapy, to mam ochotę autora udusić. Mapa to podstawa - właściwie jedyne książki w których taki dodatek jest mi zbędny to SF (choć jak jest np. rozrysowana mapa systemów gwiezdnych albo jakiejś planety, to wypas) czy jakieś pojedyncze powieści "jednostrzałowce".
_________________ "Summoned I come... Why do you come here? I come to serve... Who do you serve? I serve the truth... What is the truth? That we are one people, one voice... Will you follow me into fire? Will you follow me into darkness? Will you follow me into death? I will follow... Then follow."
Mapy jak najbardziej. Śródziemie, czy Ziemiomorze fajnie jest sobie nie tylko wyobrażać, ale też czasami zerknąć właśnie na mapę.
Mnie bardzo podobał się pomysł dołączenia mapy do książki, w której raczej bym się tego nie spodziewał. Chodzi o Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland Murakamiego. Świat stworzony w książce wcale nie jest na tyle duży, żeby się w nim zgubić, ale mapa miasta na Końcu Świata bardzo tu pasuje.
Uwielbiam mapki zamieszczane w książkach. Bardzo często zdarza się mi na nie spoglądać by sprawdzić gdzie leżą dane państwa, jaką trasę przebyli bohaterowie, skąd nadciąga wróg, etc
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Ułatwiają orientację w wykreowanym przez autora uniwersum i to jest chyba ich najważniejsza rola
_________________ Jak zostać fantastą? Proste. Wystarczy żyć w irracjonalnym państwie kierującym się surrealistycznymi zasadami, wśród nietuzinkowych ludzi przeżywających nieprawdopodobne przygody.
Kiedyś, jako dziecko uwielbiałam obrazki, w których były dróżki, drogi, mapy z obrazkami poszczególnych miejsc. Wyobrażałam sobie wtedy że jestem tam i idę wyznaczoną przez siebie trasą, mijam różne ciekawe miejsca, budynki itp.... To była moja najlepsza zabawa z dzieciństwa.
Dlatego też uwielbiam mapy w książkach, szczególnie jakiś miast. Zboczenie z dzieciństwach odznaczył na mnie swe piętno.
_________________ Nikt nie zasługuje na moje łzy, a ten kto na nie zasługuje, na pewno nie doprowadzi mnie do płaczu
Nie wyłamię się, bo powiem, że mapki w książkach winny występować jak najczęściej. W ten sposób łatwiej można się połapać "co-gdzie-i jak", co jest szczególnie ważne zwłaszcza w książkach gdzie akcja gna jak szalona, a bohaterowie skaczą z jednego miejsca w drugie. I poza tym fajnie jest sobie tak przestudiować geografię(czy choćby jej malutki fragmencik) jakiegoś obcego, nieznanego świata. ^^ Ale wszystko z jednym, małym zastrzeżeniem - jeśli mapka, to koniecznie dobrze zrobiona. Nie cierpię dziadostwa, a gdy coś wygląda jak by było rysowane na kolanie i na dodatek krowie z gardła wyciągnięte, to ja mimo wszystko podziękuję... --"
_________________ "Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
Z reguły mapki bardzo mnie denerwują, zazwyczaj na wstępie odstraszając od książki, na zasadzie: "Ocho... sztampowe fantasy! Alert! Alert!" Zwłaszcza, jeśli występują na nich nazwy typu: Góry Cienistomroźne, czy Morze Rozbieżne, czy inne popierdółki
Spojrzenie na mapkę zwykle jakoś tak zubaża wyobraźnię. Wolę dać się ponieść opisowi, niż śledzić akcję palcem po mapce, która i tak niczego istotnego mi nie powie. Wyjątkiem były mapki w Conanach i w WP, ale to dawno było i w ogóle klasyka...
Jako prawie-absolwent uczelni turystycznej zdecydowanie preferuję mapki w książkach. I to na samym początku a nie końcu. Wtedy nie ma możliwości, że przez nieuwagę przypadkiem zajrzę na ostatnią stronę. Mapki pozwalają mi się lepiej orientować w fabule powieści, wiem co i gdzie. Szczególnie w nieco dłuższych książkach gdzie bohaterowie dużo podróżują, jest spore zróżnicowanie miejsc akcji, ale przede wszystkim w pozycjach gdzie występują wątki militarne. Mogę powiedzieć, że stanowią dla mnie dopełnienie powieści. Dzięki nim uniwersum w których dzieje się akcja książki staje się dla mnie bardziej realne, namacalne.
_________________ Peace is a lie, there is only passion.
Through passion, I gain strength.
Through strength, I gain power.
Through power, I gain victory.
Through victory, my chains are broken.
Mam już od długiego czasu rozgrzebany artykuł o mapach (zboczenie zawodowe) w książkach fantastycznych, ale nie mogę się zabrać za jego napisanie. Może jednak kiedyś skończę... Podejscie ma być bardziej teoretyczno-metodologiczne, ale o funkcjonalności też będzie.
Ja mam takie rpgowe skrzywienie, że jak jest jakaś fajna książka, w której jest opisany fajny świat - a autorowi nie chciało się zrobić do niej mapy, to mam ochotę autora udusić.
Heh, mam to samo Wyobraźnia przestrzenna u mnie szwankuje i po prostu muszę mieć czarno na białym wypisane co i gdzie jest umieszczone, abym mógł podczas czytania w głowie to układać. Pamiętam, jak mi tego brakowało w CK - tyle miast, tyle lokacji, a tu brak mapy żeby to wszystko ogarnąć.
W sumie do tego pewną cegiełkę dołożył ojciec, z zawodu kierowca, posiadający olbrzymie kolekcje map które uwielbiałem oglądać.
Shadowmage napisał/a:
Mam już od długiego czasu rozgrzebany artykuł o mapach (zboczenie zawodowe) w książkach fantastycznych, ale nie mogę się zabrać za jego napisanie. Może jednak kiedyś skończę... Podejscie ma być bardziej teoretyczno-metodologiczne, ale o funkcjonalności też będzie.
A jakieś szczegóły? Chyba, że artykuł już gotowy
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Wszystkich miłośników fantastycznej kartografii zapraszam na stronę Gdańskiego Klubu Fantastyki. http://www.gkforgpl.da9.p...?str=188&lang=9
Jest tam specjalny dział poświęcony mapom. Zarówno mapy oryginalnie stworzone przez Papiera jak i spolszczone mapy oryginalne. Te spolszczenia odnoszą się najczęściej do książek, których Wydawcy nie raczyli zamieścić map w polskich wydaniach.
Przejrzałem, ale jakoś mało tych map. Mogłoby być więcej.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Tak to jest z rękodziełem:)) Pamiętaj, że to nie są proste przedruki tego co wyszło w książkach. Masowa produkcja to to nie jest. Ale ciekawe i unikalne.
Pamiętam, że przed wielu laty były drukowane w którymś z fanzinów GKFu mapy do ksiązki Tytan Varleya.
Myśleliśmy kiedyś o wydaniu w formie zwartej takiego "Atlasu Światów Fantastycznych", ale sprawa poszła ad acta.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum