FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Bieganie
Autor Wiadomość
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2014-04-07, 12:31   

Shadow, ja to jest poczuć się w dyskusji jak powietrze, bo nie pasujesz pod wizję świata "rozmówców"? :P

Cała dyskusja ma poziom absurdalnie niski, jak dzisiejsza debata o zdrowiu. Oczywiście, że każdy happening utrudnia poruszanie się po mieście, tak jak np. koncert na Narodowym czy na Bemowie (tam jeszcze coś organizują?). Taki urok miasta najbardziej rozwiniętego w Polsce i najlepiej ocenianego przez np. inwestorów, bo ono ich przyciąga, a taki maraton jest także wydarzeniem, które ma zwrócić uwagę świata na dane miasto. A jeżeli chodzi o biegi to zazwyczaj są one sponsorowane, obsługiwane i zabezpieczane przez jakiegoś organizatora, podnoszą atrakcyjność miasta w kraju/świecie, ściągają inwestorów, mieszkańców, kolejne wydarzenia sportowe czy kulturalne. No i wydarzenia sportowe jak biegi zazwyczaj zostawiają po sobie sporo bałaganu typu plastikowe butelki, kubeczki czy papierki po batonach. Lepsze to niż race, wyrwana kostka brukowa czy czerwona farba podczas happenigów związanych z wydarzeniami "kulturalnymi".

A co do utrudnień, to ja mieszkam trochę na uboczu, ale jak muszę w taki dzień przejechać przez miasto to wystarczy wejść na obojętnie jaką stronę informacyjną i wiesz jak ominąć wydarzenie, albo poczekać 30 minut, bo zazwyczaj tyle wystarczy służbom aby przywrócić ruch po takim wydarzeniu.

I jestem stronniczy, bo moja żona bierze udział w takich wydarzeniach. No ale nie od dziś wiadomo, że kobiety są niższym gatunkiem //mysli
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2014-04-07, 13:44   

Fidel-F2 napisał/a:
toto napisał/a:
I żeby ośmieszyć innych, przypisujesz im słowa, których nie powiedzieli.
ke?
Fidel-F2 napisał/a:
toto uznał, że maraton w ogóle nie przeszkadza a być może nawet poprawia przejezdność wielkich miast
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2014-04-07, 14:12   

Miasta stają się fajniejsze, kiedy na ulicach nie ma ruchu pojazdów. Nie będę popadał w skrajność, ale ograniczanie ruchu pojazdów w centrach miast to świetny pomysł. Całkowicie się go pozbyć z miast nie da (komunikacja miejska, dostawczaki, policja, karetki itp.). Ale próbować warto, moim zdaniem. Więcej przestrzeni dla pieszych, biegaczy i rowerzystów oznacza przyjaźniejsze miasto. Widziałem takie przestrzenie zamknięte dla ruchu pojazdów w centrach (historycznych) kilku miast (głównie we Włoszech - Florencja, Siena Neapol) i to było naprawdę świetne, bo jednocześnie ulice zaczęły żyć innym życiem niż zazwyczaj. Nie wiem, jak to jest utrwalone, czy było sezonowe, weekendowe, czy miało charakter stały, ale nie chciało się siedzieć w hotelu, kiedy ludzie piknikowali na nadmorskiej "przelotówce" w Neapolu.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Shadowmage 


Posty: 3205
Skąd: Wawa
Wysłany: 2014-04-07, 14:25   

To temat na zupełnie inną dyskusję, ale masz rację: miasta, a szczególnie centra, powinny służyć ludziom a nie samochodom. Bez popadania w skrajności oczywiście, ale częściowe/czasowe ograniczenie ruchu kołowego mi się podoba.
Podoba mi się też rezygnowanie z przejść podziemnych, wyprowadzanie ruchu pieszego na powierzchnię, ograniczanie przepustowości dróg. W Wawie kilka takich pomysłów zrealizowano lub jest w planach, chociaż to i tak dużo za mało (a z części, jak np. zamianie części Traktu Królewskiego na deptak w weekendy, chyba zrezygnowano); również dlatego, że jednak nie ma jeszcze odpowiedniej alternatywy transportowej.
_________________
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2014-04-13, 13:11   

To wracając do tego, co pisał redaktor Zdort. Nie on pierwszy uczynił bieganie sprawą polityczną i wyznacznikiem podziału społeczeństwa. I po raz kolejny sprawił, że jednak - skoro już podzielił ludzi to znowu znalazłem się, nie chcąc tego, z ludźmi, z którymi mi nie po drodze. Jak na przykład z Tomaszem Lisem, z którym nie mogę się nie zgodzić:
Cytat:
Uważam, że irytacja biegających z powodu wywodów Zdorta jest absolutnie nie na miejscu. Co więcej, biegający powinni przemyślenia Zdorta, wskazujące na to jak głęboką ma on osobowość, uznać za swoisty komplement. Nasza prawica organicznie nie cierpi nie tylko Platformersów czy wszelkiej maści liberałów. Organicznie nie lubi ona ludzi, którzy są szczęśliwi i zadowoleni z życia. Jak oni mają problem z takim Owsiakiem, to dlaczego nie mieliby mieć problemu z biegającymi. Jak im przeszkadza zbieranie pieniędzy na chore dzieci, to dlaczego nie miałoby im przeszkadzać bieganie? Tym bardziej, że bieganie sprzyja na przykład zrzucaniu brzucha, którego posiadanie w wariancie wyeksponowanym, jest differentia specifica prawicowych publicystów, nawet tych co pedałują.

Jeśli więc Zdort nie lubi biegających, to dlatego, że ci lubią siebie. Także dlatego, że jest ich coraz więcej. I nie to mu przeszkadza, że wolno myślą, ale to, że są wolnomyślicielami, co - informuję Zdorta - nie jest dokładnie tym samym.

http://tomaszlis.natemat....-dla-idiotow?fb
Bez wątpienia zasługą prawicowych publicystów jest to, że nikt tak mocno i skutecznie jak oni nie zniechęcił mnie do ich śmierdzącego zaścianka umysłowego.
Idę pobiegać, bo mam "zaległe" 3 km z zeszłego tygodnia do "zrobienia". Zajmie mi to kwadransik, bo pozbyłem się zaległości :) Czas zwiększyć dystans.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Stary Ork 
Świnia z klasą


Posty: 10141
Skąd: Sin Tychy
Wysłany: 2014-04-13, 13:29   

Logika wywodu "biegajacy lubią siebie, są szczęśliwi i zadowoleni z życia " nieodparcie nasuwa mi na myśl stary niemądry dowcip z puentą "Nie masz akwarium? No to jesteś pedałem!" Czy tylko ja to tak postrzegam, psze pana? //panda
_________________
* W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2014-04-13, 14:37   

Stary Ork +1
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2014-04-13, 16:21   

Jeden dla relaksu biega, drugi maluje figurki, trzeci jeździ konno, a czwarty chodzi do kościoła. I wszyscy lubią własne zajęcia. Po co do tego dorabiać jakieś filozofie? Jakim trzeba być kretynem, żeby ze względu na własne hobby patrzeć na innych z góry?
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2014-04-13, 16:54   

toto napisał/a:
Jeden dla relaksu biega, drugi maluje figurki, trzeci jeździ konno, a czwarty chodzi do kościoła. I wszyscy lubią własne zajęcia. Po co do tego dorabiać jakieś filozofie? Jakim trzeba być kretynem, żeby ze względu na własne hobby patrzeć na innych z góry?

Widać prawicowym :)

Od jutra zdecydowanie "ustawiam" sobie 4 kilometry. Dziś 3 zrobiłem w 14,26 minut.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2014-04-13, 18:35   

toto napisał/a:
Jakim trzeba być kretynem, żeby ze względu na własne hobby patrzeć na innych z góry?


//aaa Mną. jak siedzę na koniu, to patrzę z góry :P
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2014-04-27, 19:36   

Trochę z przyczyn niezależnych, trochę z lenistwa (bo gdybym naprawdę chciał, to bym czas wygospodarował) zimę przespałem snem zimowym i do biegania wróciłem wiosną. Postanowiłem sobie jeden cel - zwolnić. Teraz staram się zaczynać nie szybciej niż 6 min/km i spokojnie wyrabiać co najmniej godzinę raz w tygodniu (takie minimum przyzwoitości). No i zabijała mnie już monotonia niemal tej samej trasy za każdym razem (nawet przy trasie 10 km w jedną stronę i z powrotem dość szybko się nudzi). W tym roku za każdym razem biegnę inaczej (choć pierwsze trzy kilometry są te same, ale to jest akurat dobra rozgrzewka i prognostyk, ile danego dnia dam radę pobiec) i jest o wiele ciekawiej. No i ludzi jakoś mało - w zeszłym roku właściwie za każdym razem kogoś spotykałem (głównie rowerzystów, później też grzybiarzy), teraz dwie żywe dusze w ruchu i kilka osób przy ognisku.
I jeszcze jeden zawód - w tym roku jeszcze nie spotkałem żadnego zwierzaka (nie licząc ptaków) - wcześniej były zające (uciekały przede mną :( ), sarenki (patrzyły z uwagą i wolały się schować w lesie), trafiły się jakieś jelenie (mijaliśmy się w bezpiecznej odległości), jeden łoś (szczęśliwie mnie zignorował) i stadko małych dzików (dobrze, że pani dzikowej nie było w pobliżu, bo bym pewnie musiał bardzo szybko biec). No i regularnie jakaś wiewiórka przebiegała mi drogę. A teraz nic.

I jak teraz pomyślę, że miałbym ten czas spędzić na bieżni, cały czas w lewo, cały czas po płaskim i tak kółko za kółkiem, to bym chyba najpóźniej po miesiącu zrezygnował. Romulusie, jeśli czujesz się na siłach, żeby biec więcej niż pół godziny na raz, leć w las. Zieleń uspokaja.
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2014-04-27, 19:46   

Musiałbym do tego lasu dojechać samochodem, a to mi się naprawdę nie uśmiecha. A teraz zaliczam kryzys. Doszedłem do wniosku, że stawiam sobie za niskie wymagania, bo co to jest 3 km, przy 8 w zeszłym sezonie. Rozbujałem się do 4 i zwiększam dalej, ale na 5 chce mi się płakać i nie ma "wyzwalaczy szczęścia", które by pomogły się znieczulić. Normalnie ściana. Wróciłem do 4 niepyszny i z odebraną lekcją pokory.

Lubię jeździć do śfagra do Otwocka. Tam biegamy po lasach nad Świdrem i jest naprawdę fajnie. Szkoda, że do takiego lasu w Płocku mam 10 kilometrów.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2014-04-27, 19:57   

Ja od zawsze mam kryzys między 20 a 25 minutą (zazwyczaj ze dwie minuty to trwa). Czego bym nie robił, gdzie bym nie biegł, zawsze zwalniam, zawsze trudniej mi się oddycha, ale później przechodzi przełamanie i jest lepiej. Właśnie między innymi dlatego kazałem sobie zwolnić, żeby do tego kryzysu podchodzić mniej zmęczonym (i chyba działa, przynajmniej na głowę). U mnie endorfinki pojawiają się, jak zaliczę chociaż 40-45 min. I zwiększyłem dawkę płynów. Wcześniej miałem 0,5 litra na godzinę, teraz mniej więcej na 45 min. Trochę boję się upałów, bo będę musiał wykombinować coś wygodnego, żeby bez dyskomfortu zabierać ze sobą więcej niż litr.
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Jachu 
princeps senatus


Posty: 3200
Skąd: Dom-na-Drzewie
Wysłany: 2014-04-28, 07:58   

Również rozpocząłem ponowną przygodę z bieganiem. Zacząłem biegać w ubiegły czwartek z samego rana. Wynika to z faktu, iż niewiele wychodziło z prób rozpoczęcia wysiłku w godzinach popołudniowych. Zawsze jest coś do zrobienia, zawsze coś wypadnie, zawsze, zawsze, zawsze... A z samego rana, jak już budzik zadzwoni, nie ma przebacz ;) Dlatego nastawiam budzik na 05:50, wychodzę z psem, a potem przebieżka około 30-40 minut - w zależności od tego, ile dam radę. Wychodzi mi trasa w okolicach 4,2 km (tyle liczy Google Maps) i tak codziennie :) Do tego dochodzi jeszcze trochę biegania na bieżni na siłowni dwa razy w tygodniu. Zobaczymy jak długo wytrzymam ze swoim postanowieniem aktywnego poranka ;)

toto napisał/a:
Ja od zawsze mam kryzys między 20 a 25 minutą (zazwyczaj ze dwie minuty to trwa). Czego bym nie robił, gdzie bym nie biegł, zawsze zwalniam, zawsze trudniej mi się oddycha, ale później przechodzi przełamanie i jest lepiej.
Też mam zawsze kryzys, ale u mnie objawia się on o wiele szybciej, bo już po około 10 minutach. Też trwa około 2 minut i powoli przechodzi. Mam nadzieję, że z czasem zacznie on trochę przesuwać się w czasie.

toto napisał/a:
Trochę boję się upałów, bo będę musiał wykombinować coś wygodnego, żeby bez dyskomfortu zabierać ze sobą więcej niż litr.
Dlatego jedną z zalet biegania o 06.00 rano jest brak upałów i w związku z tym nie muszę targać ze sobą bidonu z wodą. Ale zobaczymy co będzie w miesiącach letnich.

Romulus napisał/a:
Doszedłem do wniosku, że stawiam sobie za niskie wymagania, bo co to jest 3 km, przy 8 w zeszłym sezonie. Rozbujałem się do 4 i zwiększam dalej, ale na 5 chce mi się płakać i nie ma "wyzwalaczy szczęścia", które by pomogły się znieczulić. Normalnie ściana. Wróciłem do 4 niepyszny i z odebraną lekcją pokory.
Romek, powiedz mi - po jakim czasie biegania zwiększasz tempo i trasę? Ja od raz zacząłem z wysokiego C i biegam po 4,2 km i za każdym razem ledwo kończę ;) Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić, że zwiększam trasę. Dlatego też zastanawiam się w jakim tempie to robić, czy najpierw ustabilizować możliwości ciała aby spokojnie robić trasę obecną, czy od razu stopniowo zwiększać. Jak to wyglądało w twoim przypadku w ubiegłym roku?
_________________
Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz //orc [Stary Ork]

Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje //utrivv [utrivv]

"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2014-04-28, 10:00   

Po 3 tygodniach, bo na 3 kilometrach wychodził mi bardzo krótki czas. Kiedy zszedłem poniżej 15 minut i po skończeniu biegania wciąż miałem pałera, to doszedłem do wniosku, że się lenię :) Ale 5 mnie sprowadziło na 4. Muszę chyba trening zmienić. Bo w tym sezonie zacząłem biegać "wysiłkowo" - jak najszybciej na jak najdłuższym dystansie. To chyba mnie dobija. Ale zobaczę - za kilka dni zdecyduję, czy wrócić do takiego biegania jak toto, na spokojnie, czy wyciskać z siebie ostatni oddech. Póki co, przy takich "ustawieniach" nie daję rady biegać częściej niż 2 razy w tygodniu. Zobaczę jeszcze w tym i zdecyduję. Może sobie zacznę truchtać 6 kilometrów przez godzinę :)
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2014-04-28, 18:07   

Jachu napisał/a:
Zacząłem biegać w ubiegły czwartek z samego rana. Wynika to z faktu, iż niewiele wychodziło z prób rozpoczęcia wysiłku w godzinach popołudniowych. Zawsze jest coś do zrobienia, zawsze coś wypadnie, zawsze, zawsze, zawsze... A z samego rana, jak już budzik zadzwoni, nie ma przebacz ;) Dlatego nastawiam budzik na 05:50, wychodzę z psem, a potem przebieżka około 30-40 minut - w zależności od tego, ile dam radę

Obawiam się, że z każdym tygodniem będziesz czuł się coraz bardziej zmęczony, zauważysz brak progresu (a nawet regres), zniechęcisz się i przestaniesz biegać. Musisz podejść do tego spokojniej, dać organizmowi odpocząć, biegać nie codziennie, ale co dwa dni (przynajmniej na początku). Jak już się przyzwyczaisz, wtedy sam zobaczysz, czy możesz biegać szybciej/dłużej/częściej.
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2014-04-28, 19:23   

I to jest dobra rada.

Dziś dałem radę przebiec 5 km. Ale już nie na wyczerpanie organizmu. Chyba zostanę przy spokojnym bieganiu. Postawię na spalanie tłuszczyku :-P
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Jachu 
princeps senatus


Posty: 3200
Skąd: Dom-na-Drzewie
Wysłany: 2014-04-29, 07:24   

toto napisał/a:
Obawiam się, że z każdym tygodniem będziesz czuł się coraz bardziej zmęczony, zauważysz brak progresu (a nawet regres), zniechęcisz się i przestaniesz biegać. Musisz podejść do tego spokojniej, dać organizmowi odpocząć, biegać nie codziennie, ale co dwa dni (przynajmniej na początku). Jak już się przyzwyczaisz, wtedy sam zobaczysz, czy możesz biegać szybciej/dłużej/częściej.
Masz rację, toto. Rozmawiałem też wczoraj z kumpelą, która namiętnie biega od kilku lat i ona w zasadzie potwierdziła twoje słowa. Nie powinienem przesadzać, aby nie zakwasić mięśni i przy okazji nie złapać jakieś głupiej kontuzji związanej z nadwerężeniem mięśni. Spokojnie wystarczy bieg co drugi dzień, a po kilku tygodniach można "przejść na wyższy level" i biegać częściej ;) Dzięki za słuszną radę //piwo

Romulus napisał/a:
Chyba zostanę przy spokojnym bieganiu. Postawię na spalanie tłuszczyku :-P
Słusznie, wszak "prawdziwi Polacy" wiedzą, że sędziowie w Polsce żyją jak pączki w maśle :P
_________________
Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz //orc [Stary Ork]

Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje //utrivv [utrivv]

"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2014-05-05, 16:34   

Jak mi Endomondo pokazuje - w kwietniu 34 kilometry pokonałem. Słabo, mogło być lepiej, ale to przez kombinowanie z planem treningowym. W maju pewnie ten dystans pobiję. Dwa razy w tygodniu w powiązaniu z siłownią, jak w zeszłym sezonie i będzie git. Już bez problemu wbiegam na 5 kilometr i w zasadzie dziś "pęknie" 6. Potem miesiąc, półtora trzymania czasu i znowu kolejny poziom wzwyż.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2014-06-10, 20:14   

Plany swoje, życie swoje. I niestety nie w każdym tygodniu udaje mi się biegać przez godzinę (obecnie biegam właściwie tylko w niedziele), ale i tak jest ok. I jest jeden sukces. Jeszcze niedawno pisałem:
toto napisał/a:
Ja od zawsze mam kryzys między 20 a 25 minutą (zazwyczaj ze dwie minuty to trwa). Czego bym nie robił, gdzie bym nie biegł, zawsze zwalniam, zawsze trudniej mi się oddycha, ale później przechodzi przełamanie i jest lepiej.

Ostatnio kryzys przychodzi dopiero po ok. 1 godzinie. Choć wydaje się trochę większy i dłuższy, to i tak jest lepiej niż poprzednio. I zaczynam myśleć nad kupnem camelbacka, żeby raz na jakiś czas wydłużyć wybiegania. Tylko te księżycowe ceny. --_-
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2014-08-04, 18:23   

Spoglądam na statystyki z lipca i mi źle: przebiegłem 48,2 km, w łącznym czasie 5:17:37 godzin. Słabo. W sierpniu postanowiłem nadgonić i zwiększyć do trzech liczbę biegów tygodniowo. Dziś zacząłem ambitnie ten plan realizować, ale burza mnie przegoniła do domu po przebiegnięciu 2,5 kilometra. Ale zepnę się i dam radę przez sierpień zwiększyć czas i kilometry. We wrześniu czeka mnie około 3 tygodni przerwy więc, w zależnosci od pogody, może już w sierpniu zakończę sezon i wrócę potem do biegania na siłowni. Ale liczę na ciepły październik i może dam radę do połowy listopada dobiec.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
jewgienij 

Posty: 754
Skąd: Kraków
Wysłany: 2014-09-10, 14:56   

Ja zrobiłem błąd, bo jak zacząłem biegać, to wziąłem na ambit i chciałem wszystkich prześcignąć, a na Błoniach biega mnóstwo ludzi. Nie miałem po temu żadnych warunków - 85 kilo, nogi słabe od siedzenia przed kompem, to szybko wymiękłem. Teraz szukam w miarę opustoszałej trasy, żebym mógł truchtać spokojnie, jak na dziadka przystało, nie wkurzając się, że jakaś gimnazjalistka mnie wyprzedza.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2014-09-22, 17:29   

Nie ma się co spinac, bo zawsze będzie ktoś, kto biegnie od ciebie szybciej :) Choć dołujące jest to, jeśli jest tym kimś jakiś małolat :) Grunt to biegać tak, aby ci sprawiało to przyjemność. A przy regularnych treningach sam się zdziwisz, jak szybko zacznie ci forma rosnąć.

W sierpniu zaliczyłem 78 kilometrów. To chyba mój najlepszy miesiąc. Ale daleko od doskonałości, bo miało być ich 94. Skutek dwóch zepsutych przez pogodę biegów. Przez urlop miałem trzytygodniową przerwę więc wrzesień zakończę pewnie na jakichś 32 kilometrach. Ale przy ciepłej jesieni w październiku przebiegnę setkę. A przy złej pogodzie - zamienię bieganie outdoorowe na bieżnię na siłowni. Co oznacza tylko dwa biegi w tygodniu.

Grunt, że po trzech tygodniach przerwy swoje osiem kilometrów biegnę bez większej straty czasowej. Mieszczę się w 53 minutach. Raptem dwie minuty dłużej. Widać dieta śródziemnomorska zrobiła swoje :)

Ciekawe, czy przy dobre pogodzie dobiję do dziesięciu kilometrów. Mógłbym, ale nie chcę się spinać, kiedy sezon zbliża się do końca. Zakładałem dawno temu, że kiedy osiągnę dziesiątkę, to skonczę z podnoszeniem sobie poprzeczki. Jednak bieganie godzinne jest w sam raz. Nie zdążę się znudzić. Potem będę walczył już tylko z czasem. Ale w moim przypadku takie plany zawsze są niepewne. W tym sezonie też miałem nie szarżować. I nic z tego, bo szarżowałem. Przez to poprzeczkę ustawiłem tak wysoko, że nie jestem w stanie jej przeskoczyć. I kosztowało mnie to wówczas tydzień przerwy, bo nie mogłem nawet myśleć o bieganiu bez bólu. Zatem trzymam się dystansowej ósemki, czasami osiem i pół kilometra, ale wtedy już mówię twardo "stop".
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
jewgienij 

Posty: 754
Skąd: Kraków
Wysłany: 2014-09-24, 10:36   

Problem w tym, że nie mieszkam już w Hucie, gdzie można biegać samotnie, tylko w sercu Krakowa, gdzie każdy ma trampki, rolki i rower. Czujesz się na ścieżkach do biegania jak na Floriańskiej, cud, że nie stoją tam jeszcze budki z kebabami. Coś, co powinno człowieka wyciszać, atakuje go nadmiarem, czuję się głupio biegnąc w tej masie ludzi ze słuchawkami i w mega - przeciwpowietrznych strojach z allegro.
BTW - nienawidzę Krakowa.
Ale bieganie samo w sobie fajna rzecz, chciałbym dojść do Twoich wyników.
 
 
martva 
grzeczna dziewczynka


Posty: 1942
Wysłany: 2014-09-24, 12:00   

Nie biegaj po Błoniach, zrób sobie spacer do Lasku Wolskiego w ramach rozgrzewki ;) Tam jest luźniej.
_________________
Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
 
 
jewgienij 

Posty: 754
Skąd: Kraków
Wysłany: 2014-09-25, 09:29   

Tyle że Błonia mam właśnie pod nosem, rzut beretem. Jak wracam zmęczony z pracy, albo mi się po prostu nie chce, to wystarczy założyć moje niekosmiczne trampki i już się jest na trasie. Jakbym miał więcej czasu do namysłu i więcej utrudnień, to moja Żelazowa Wola wybrałaby pisanie o bieganiu na forum ;)
Ale coś wykombinuję, bo na Błoniach się po prostu nie da. Może wzdłuż Rudawy.
 
 
martva 
grzeczna dziewczynka


Posty: 1942
Wysłany: 2014-09-25, 09:37   

A to też jest opcja, na pewno jest mniej biegaczy niż na Błoniach. Wszędzie jest mniej biegaczy niż na Błoniach :)
_________________
Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
 
 
jewgienij 

Posty: 754
Skąd: Kraków
Wysłany: 2014-09-25, 09:44   

Doszło do tego, że zimą, po zmroku wymijałem na trzeciego i czołowo zderzyłem się z gościem z drugiej strony. Normalnie Zakopianka.
Ludzie mają często nauszniki stereo, więc nie słyszą, co się wokół nich dzieje, a tu rolki rowery, wrotki, trzeba mieć oczy dookoła głowy.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2015-05-04, 19:55   

No to się rozbiegałem przez marzec i kwiecień. W kwietniu dobiłem do 99,7 km. Tak blisko było do przekroczenia "magicznej" bariery setki. Ale maj powinien być mniej kapryśny pogodowo, zatem obiecuję sobie małą "zakładkę" ponad setkę. Ale bez przesady. Dziesięć kilometrów to dla mnie dystans idealny. Aby się zmęczyć, zrelaksować i nie znudzić biegiem. Mało ambitnie zacząłem sobie cele wyznaczać, bo kiedy przesadzam to boli :) Dziesięć kilometrów jako średni dystans jednego biegu, trzy biegi tygodniowo. Może w tym roku się przemogę i zacznę biegać także zimą. Pewnie wygra lenistwo i niechęć przed zimnem, ale zobaczymy. Nie będę napierał.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
mad5killz
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-04, 20:56   

10 kilometrów to dystans idealny. //death
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Qfant


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,18 sekundy. Zapytań do SQL: 13