I do dziś żałuję, ze nie mam fachu w ręku, ale takiego konkretnego: murarza, tynkarza, hydraulika itp. Kiedy sobie pomyślę ile zgolili na mnie fachowcy od różnych remontów... Ech...
Ja chciałem zostać zawodowym kucharzem. I co? I polazłem na studia Za kilka lat może szarpnę się na jakiś kurs i zmienię fach, ale to po doktoracie
Ja bym się zapisał na jakieś studia z zakresu smakowania wina, bo samemu błądzę dzielnie, ale we mgle - mam wrażenie. Albo może poszedłbym na jakieś podyplomowe, aby napisać pracę o działaniu i mechanizmach demokracji poprzez pryzmat serialu THE WIRE.
Spellsinger napisał/a:
MadMill napisał/a:
Ale prawnik od murarza się niczym nie różni jako zawód. To fach i to fach. Tylko murarz uczy się od razu praktyki, prawnik uczy się o prawie, dopiero jak idzie do roboty to uczy się prawa. Tzn na pewno tak jest z kierunkami i pracą z dziedzin ekonomicznych.
Madzik. Porównaj płace mistrza murarskiego i zawodowego prawnika. Po czym weź pod uwagę przepracowany zawodowy czas po jakim prawnik zacznie w końcu zarabiać więcej. I weź też pod uwagę, że murarz zaczyna pracę wcześniej od prawnika, który jeszcze na jakąś aplikację musi się załapać
Właśnie. Dopiero gdzieś tak od 30 roku życia zaczynasz zarabiać jakieś przyzwoite pieniądze. Choć, jeśli pracujesz w sektorze publicznym kokosów nigd urwiesz. Ale na rynku za to możesz się obłowić, jednak ma to swoją cenę - praca po 12 godzin na dzień dobry, z dużą presją na mobilność i wymuszonym kazirodztwem korporacyjnym.
A po zawodówce dziś jesteś gościem. Serio. I nie chodzi tylko o to, że fachowcy wyjechali. Nikt nie jest niezastąpiony. Zawsze będą potrzebni fachowcy od remontów różnego rodzaju, budownictwa itp. Rozwijający się rynek usług kosztem przemysłu sprawił, że ukończenie szkoły zawodowej, ewentualnie jakaś praktyka i przyuczenie do zawodu, obrotnemu człowiekowi pozwolą na szybkie znalezienie się w gronie nieźle zarabiających. Stolarz, który mi robił kuchnię ma tyle zleceń, że musiałem się z nim umawiać na 3 miesiące wcześniej. A i wtedy musiałem zdążyć z remontem mieszkania, aby on mógł wejść, bo miał napięty grafik. A wcale nie był jakiś szałowy, ani modny na rynku. Jeden z wielu po prostu.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
aby napisać pracę o działaniu i mechanizmach demokracji poprzez pryzmat serialu THE WIRE.
Taką pracę możesz napisać bez studiów podyplomowych. I później spróbować wydać ją.
Romulus napisał/a:
Rozwijający się rynek usług kosztem przemysłu sprawił, że ukończenie szkoły zawodowej, ewentualnie jakaś praktyka i przyuczenie do zawodu, obrotnemu człowiekowi pozwolą na szybkie znalezienie się w gronie nieźle zarabiających.
Dalszy znajomy, z wykształcenia informatyk, założył z trzema kumplami firmę budowlaną i to w czasie gdy naprawdę w regionie brakowało wykwalifikowanych rąk do pracy. Dobrze im się wiedzie.
Madzik. Porównaj płace mistrza murarskiego i zawodowego prawnika. Po czym weź pod uwagę przepracowany zawodowy czas po jakim prawnik zacznie w końcu zarabiać więcej. I weź też pod uwagę, że murarz zaczyna pracę wcześniej od prawnika, który jeszcze na jakąś aplikację musi się załapać
No to wychodzi w ostatecznym rozrachunku na jedno Jeszcze predyspozycje. Romek umie czytać przepisy prawa karnego, ale ma dwie lewe ręce i nawet gwoździa prosto nie wbije. Temu jest prawnikiem
Murarz, tapicer, blacharz-dekarz zarabia już nawet przed 18 rokiem życie i to fajne pieniądze jak poszedł do zawodówki i uczył się fachu, a nie opieprzał. Prawnik dopiero zaczyna zarabiać pewnie po aplikacji, może praktykach jeszcze albo stażu. Tylko nie ma co narzekać, przecież każdy wybrał taki kierunek jak chciał - i nie gadajcie, że tak nie jest, bo zawsze ze studiów można zrezygnować.
Ja zacząłem zarabiać parę tygodni temu, ok, na razie mam tylko licencjat, ale gdyby nie on pewnie dalej bym nie miał pracy takie jaką bym chciał - znaczy mam w okolicach swojego wykształcenia, po roku szukania... Magisterkę robię dla dyplomu, na pierwszym semestrze nie było nic czego bym już wcześniej nie wiedział, na drugim też nie, ale mam ekonometrię która jest chociaż trochę trudna i mnie to mobilizuje do chodzenia na zajęcia, o! Po miesiącu pracy poukładałem wiedzę ze studiów w głowie i nauczyłem się chyba więcej na kursie w który zainwestowałem w grudniu (kończę go w czerwcu) niż na zajęciach na uczelni. Na studiach wykładowcy prowadzą propagandę sukcesu, wszyscy będziemy zajebiści i będziemy zarabiać w chuj kasy - z mojej grupy z dziennych 4 osoby na 20 mają pracę, a w czerwcu się bronili. Starcie z rzeczywistością jest twarde delikatnie mówiąc.
Wszystkim studentom życzę miłego się opieprzania
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Na studiach wykładowcy prowadzą propagandę sukcesu, wszyscy będziemy zajebiści i będziemy zarabiać w chuj kasy - z mojej grupy z dziennych 4 osoby na 20 mają pracę, a w czerwcu się bronili. Starcie z rzeczywistością jest twarde delikatnie mówiąc.
Wszystkim studentom życzę miłego się opieprzania
Hahahaha, to nie byłem jedyny ćwiczony propagandą sukcesu.
Ale i tak współczułem najbardziej tym, którzy w nią uwierzyli. Już na studiach po zapisaniu się do ELSA jedynym ich marzeniem było przywdzianie korporacyjnego mundurka i ekstazą religijną napełniała ich możliwość przynoszneia herbaty jakiemuś bonzowi. A potem, ci najlepsi i najbardziej wredni jednocześnie zostawali korporacyjnymi samurajami. Na studiach byli traktowani jak zera przez takich opierdalaczy jak ja (choć byłem aktywistą samorządowym i w NZS-ie) za chodzenie na zajęcia w garniturach i z teczkami. Na praktykach musili gonić w wyścigu szczurów. Po dyplomie, jeśli gdzieś przyhaczyli to zapierdzielali jak roboty, aby zdobyć pracę w Arthur Andersen (a kiedy ten skompromitował się poległ po aferze Enronu) w Ernst&Young, Baker and McKenzie - byle międzynarodowe i z prestiżem.
A mnie po studiach została masa wspomnień, w które dziś trudno mi już uwierzyć, tak sporządniałem. I kontaktów. Dyplom. I przekonanie, że mogę pracować wszędzie, ale najlepiej tam, gdzie nikt mi będzie mówił co mam robić i nie będę się kłaniał w pas. Wybór był zatem prosty: albo własna działalność (ale kiepski jestem materiał na biznesmana) albo aplikacja. Coś tam mi się roiło w głowie z KSAP, ale politycy skutecznie mnie wyprowadzili z tych rojeń na ziemię.
Wszystkim prężącym się na studiach życzę luzu. Zapierniczanie w wyścigu szczurów od małego studenta doprowadzi tylko do zawału w okolicach 30-tki i nikt po was płakał nie będzie. A nawet nie będziecie mieli czasu cieszyć się kasą, którą zarobicie. A skoro nie można się nią cieszyć, to po co tak pracować? Pójdziecie na urlop lub zwolnienie i ktoś was zastąpi, bo prawników w garniturach jest na pęczki i cały czas produkowani są nowi.
Najlepiej spróbować się wyluzowac, pracować, ale bez szału (chyba że cisnie sytuacja) i - przede wszystkim - studiować, a nie uczyć się
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Prawnik dopiero zaczyna zarabiać pewnie po aplikacji, może praktykach jeszcze albo stażu.
Znam prawnika, który zaraz po studiach, tylko z tytułem magistra, założył własną kancelarię i udziela porad prawnych. Dopiero po kilku latach zaczął aplikację adwokacką, mając już mocno rozkręconą kancelarię.
A u mnie na studiach wszyscy pracownicy mówią, że pracy po tym nie ma i niektóre fakultety traktują prawie wyłącznie o tym. Dość dużo osób ma drugi kierunek, nie mając co do etnologii złudzeń.
Romulusie, musiałeś odebrać mi resztki nadziei?
Bo rozumiem, że przytyk to był do "młodych gniewnych", jak ja, co to chcą jeszcze świat zbawiać? A potem snuje się dowcip jak z "Marsjanina Mercano"- "Z jakim rządem mamy rozmawiać?"
Eee tam... Przed tobą dziesięć tysięcy możliwości po studiach i nawet mądre opinie Romulusa nie są w stanie zabrać resztek nadziei One odbiorą się same po obronie pracy magisterskiej
Saika napisał/a:
Bo rozumiem, że przytyk to był do "młodych gniewnych", jak ja, co to chcą jeszcze świat zbawiać?
Ja tam codziennie wstaję z łóżka z pytaniem "Co dzisiaj będziesz robił?", po czym sam sobie odpowiadam "Będę zdobywał świat"
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Ja tam codziennie wstaję z łóżka z pytaniem "Co dzisiaj będziesz robił?", po czym sam sobie odpowiadam "Będę zdobywał świat"
Ja tam codziennie w tej samej sytuacji zadaję sobie pytanie o "k***a, która jest godzina?", po czym sam sobie odpowiadam "wczesna" A tak to się zgadzam, że w życiu należy być umiarkowanym optymistą
Cześć Wam i chwała, Panowie Optymiści.
Cytat z mojego wykładowcy (kocham gościa- był inny, może dlatego, że prowadził wstęp do filozofii indyjskiej)
"Nie pobrudźcie się, w tej sali dziś poległ doktorat. Niby dobrze wytarli, ale to pozory"
Wolę więc skupić się na razie na licencjacie (mam studia dwustopniowe)
O 7.30 to ja już pomalutku docieram na uczelnię...
A z resztą....
Jaaaaasne, świat jest be, wszędzie wojny i fanatyzm, pełno swastyk i innych miłych symboli, studia niczego nie dają (nawet wiedzy czy osobistej satysfakcji), praca odmóżdża a wykładowcy/nauczyciele to odpadki systemu...
Wiecie, jak już wybierzecie rodzaj sznura, na którym się powiesicie-dajcie znać, pomogę.
Tak a propos naszej dyskusji, właśnie dziś rano na serwisie Onet.pl jest artykuł "Studia gwarantują bezrobocie?". W zasadzie sporo tez które padły w naszej dyskusji, zostały przytoczone również w wymienionym artykule.
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
O 7.30 to ja już pomalutku docieram na uczelnię...
A z resztą....
Jaaaaasne, świat jest be, wszędzie wojny i fanatyzm, pełno swastyk i innych miłych symboli, studia niczego nie dają (nawet wiedzy czy osobistej satysfakcji), praca odmóżdża a wykładowcy/nauczyciele to odpadki systemu...
Wiecie, jak już wybierzecie rodzaj sznura, na którym się powiesicie-dajcie znać, pomogę.
Relaks, dziewczyno. Jedyne, co cię czeka po studiach to zderzenie z rzeczywistością, która nie potrzebuje twojej bogatej wiedzy. Jeśli nie żyjesz otorbiona w murach uczelni i akademika, to pewnie już to wiesz. Skończysz filozofię, pójdziesz do pracy w agencji reklamowej i będziesz robić akcje społeczne z wieszaniem billboardów o tolerancji z poczuciem, że jesteś zajebiście zaangażowana i będzie gites. Przy okazji skosisz trochę forsy, żyjąc na dostatecznie wysokim poziomie i w swoim ładnie urządzonym mieszkaniu, popijając fikuśnego drinka będziesz załamywać ręce nad biedą dzieci w Afryce, czy widmem neonazizmu krążącego w krwiobiegu Polaków.
Nie będzie fajnie?
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Może nawet dojdzie do tego, że tak jak ja, Saika będzie miała w dupie biedne, małe, głodne dzieci w Afryce, bo bardziej ją będzie martwiło to, że może jej braknąć kasy na wymianę okien lub ocieplenie domu? Rzeczywistość "pouczelniana" boleśnie weryfikuje licealne i "wczesnostudenckie" mrzonki o naszej przyszłości. Nasza stadnina koni na przykład to perspektywa sięgająca najmniej dekady
Propaganda sukcesu to mit. A raczej jej obiecane efekty. Nie neguję, że istnieją ludzie zdolni, obrotni, wykształceni, którzy z palcem w dupie dostają u nas wymarzoną pracę po kierunku studiów lub wedle indywidualnych aspiracji. Myślę, że to są pojedyncze i rzadkie przypadki. Ja się zwyczajnie cieszę, że mam pracę i ją lubię. Nie kocham, ale lubię. A to już jest coś.
Spellu, ten mit to motywator. Bardzo dobry motywator.
Romuś, mmmmm, podoba mi się nakreślona przez Ciebie perspektywa, ale ja bym raczej pomagała okaleczanym dzieciom w Indiach. Z resztą... może indologia to dobry pomysł?
Indie to wielki kraj o olbrzymim potencjale, to rynki jeszcze dla Polski dziewicze, więc...
Artykuł mnie zniszczył, naprawdę.
Ale spokojnie, nie oczekuję od życia wiele. Serio. A i tak zamiast w agencji pewnie pójdę uczyć... Jezu, biedne dzieci...
Zobaczymy. jak już dostanę od życia po tyłku, dam Ci znać, Romulusie.
Zobaczymy. jak już dostanę od życia po tyłku, dam Ci znać, Romulusie.
Ale ja ci wcale tego nie życzę. Wręcz odwrotnie. Uważam, że po prostu zderzysz się z rzeczywistością, jak każdy i jak każdy jakoś się z nią zmierzysz. Też musiałem zweryfikować swoje plany, ale raczej wynikało to z tego, że np. spróbowałem polityki i doszedłem do wniosku, że mnie to nie bawi i nie mam zamiaru być kolejnym przy korycie i czas się zająć czymś pożyteczniejszym i ciekawszym. Przy okazji przygotowywania się do Skoku" na aplikację zaliczyłem bezrobocie (ale plusem było to że przeczytałem Lema wydanego w WL ). Potem pracowałem na zlecenia dla kancelarii z Wawy, robiłem aplikację, w miarę upływu czasu moja pozycja na rynku pracy rosła. Dostałem pracę w dużej kancelarii, ale odszedłem do sądu, bo to mnie bardziej ciągnęło (choć mój poprzedni szef do dziś mi przypomina, że gdybym chciał wrócić do niego jako adwokat...).
Wyszło mi, patrząc po latach, nieźle: robię to co lubię, płacą mi za to, jestem samodzielny, nikomu nie muszę się kłaniać, zarabiam pieniądze pozwalające na niezły, lecz nie powalający, poziom egzystencji. Studia mi się przydały, bo część znajomych wykonuje teraz zawody bardziej urzędnicze, niż prawnicze.
Nie jestem przy tym jakąś wybitną jednostką. Wystarczyła cierpliwość, upór i konsekwencja i trochę szarych komórek. Ciebie i każdego innego po studiach też to czeka. Chyba że wybitna jesteś, jak pisał Spell
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Sammael koleżanka właśnie rozprawia się z pracą magisterską, ma syndrom końca studiów i twierdzi, że ten pomysł jest wcale, wcale.
Romulusie to, co piszesz, to oczywiście prawda, ale to normalne.
Nie jestem wybitna- jestem raczej szarym człowieczkiem... Ot, jednym z milionów trybików. Skończę studia, a potem...
Wszystko w rękach Allaha.
Też się rozprawiam z pracą magisterską, ale jakoś perspektywa dalszego studiowania nieszczególnie mnie kręci. Zwyczajnie mi się już nie chce, chociaż z drugiej strony te tańsze przejazdy i ulgi przy innych okazjach. Życie się zrobi trochę droższe... Może jakieś podyplomowe później, ale bez szaleństw
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Romku, Pielewin w jednej z powieści (Generacja P) każe właśnie tak twierdzić sprzedawczyni w pewnym sklepie. Na to jej klient odpowiada:
-Ale te ręce są w Świadomości Buddy.
-Co nie zmienia faktu, że Świadomość Buddy również znajduje się w rękach Allaha.
A tak poważnie. Jeśli o studiach mówimy- ja na licencjacie nie poprzestanę, no way!!
Saika przekaż moje współczucia; ja za rok miałem się rozprawiać z pracą licencjacką, pomysł ten zestresował mnie na tyle że zdecydowałem się na powtarzanie roku
chociaż z drugiej strony te tańsze przejazdy i ulgi przy innych okazjach. Życie się zrobi trochę droższe... Może jakieś podyplomowe później, ale bez szaleństw
Na podyplomówce nie masz legitymacji studenckiej, więc wszelkie zniżki szlak trafi
Sammael napisał/a:
Saika przekaż moje współczucia; ja za rok miałem się rozprawiać z pracą licencjacką, pomysł ten zestresował mnie na tyle że zdecydowałem się na powtarzanie roku
Rozumiem, że to żart. Bo chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie decyduje się na świadome powtarzanie roku jedynie w celu przedłużenia edukacji. W takim wypadku już lepiej wziąć drugi kierunek
Saika napisał/a:
A tak poważnie. Jeśli o studiach mówimy- ja na licencjacie nie poprzestanę, no way!!
Dobrze myślisz. Ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz. Jak będziesz miała dużo kluczy, to może uda ci się zostać woźną w szkole podstawowej w Pcimiu Dolnym... Oczywiście, jeśli nie będzie za dużo chętnych z tytułem mgr przed nazwiskiem
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Wychodzi na to, że wiedzę można mieć w d%^&e.
Wiecie co? Choćby dla systematyki-zostaję. Dla samej siebie, i chszanić zniżki, koligacje, włazidupstwo i czyjekolwiek plecy.
Wychodzi na to, że wiedzę można mieć w d%^&e.
Wiecie co? Choćby dla systematyki-zostaję. Dla samej siebie, i chszanić zniżki, koligacje, włazidupstwo i czyjekolwiek plecy.
Gdzie te czasy, kiedy trzeba było mieć wejście, żeby na studia się dostać? A po studiach znajomości mogą się przydać tylko, jeśli ubiegasz się o pracę w administracji W sektorze prywatnym znajomości, czy ich brak to nie problem, bo tam się liczy to, co umiesz/wiesz.
Wybierałem się na podyplomówkę, ale prawa nie chcę zgłębiać. Muszę podszlifować język i wkręcić się na jakieś międzynarodowe szkolenie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Też mi odkrycie xD Jest też pytanie na ile ta wiedza, którą teraz zdobywasz przyda Ci się później.
Jak szłam na tą swoją politologię, to od początku wiedziałam, że pracy po tym nie będzie. A poszłam tylko dlatego, że mnie to w jakiś sposób interesowało - ale studia od samego początku były w trybie zaocznym. I z perspektywy czasu nie żałuję takiej decyzji. A rozpoczynać coś nowego i mieć znowu do czynienia z ludźmi, którzy operują warsztatem przestarzałym o kilkanaście lat co najmniej czy chodzić na jakieś bezsensowne zajęcia, które służą tylko zapchaniu planu, zaliczać później jakieś bzdurki... zwyczajnie nie mam już na to ochoty
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Saika, Ty masz chyba problemy ze znalezienie swojego miejsca w świecie. Albo Twój świat nie pasuje do rzeczywistości.
Posiadanie wiedzy to jedno, a wykorzystywanie jej to zupełnie co innego.
Reszta tez ma jakieś dziwne pojęcie o studiowaniu ja wiem, życie studenckie i te sprawy... na ani jednej imprezie integracyjnej nie byłem, 2 razy byłem na piwie przez 3 lata 2 licencjatów. To imprezowanie i szlajanie się ze zgrają obcych ludzi, których łączy ze mną tylko kierunek studiów zawsze uważałem za kretynizm. Studiowałem i dziennie i zaocznie i te drugie o wiele lepiej odbieram. Szczególnie jeśli chodzi o przekazywana wiedzę. Na zaoczne studia w tym momencie chodzą osoby które chcą podnieść swoje kwalifikacje i zdobyć wiedzę, a nie jak na dziennych gdzie większość ludzi jest dla lansu i bo im się pracować nie chce - ha, sam tak studiowałem w końcu. Całe otoczenie i podejście do zajęć jest o wiele zdrowsze na zaocznych. Bez wyścigu szczurów, który i tak kończy się jedynie na zaspokojeniu swoich ambicji, bo większość piątkowych studentek i tak nie potrafi własnymi słowami wyjaśnić czym jest faktoring bądź czemu wahania złotego przyprawiają przedsiębiorców o zawały.
Jadu mi się chyba trochę wylało, bo dziś jestem na siebie zły, bo mało w pracy zrobiłem
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
ja wiem, życie studenckie i te sprawy... na ani jednej imprezie integracyjnej nie byłem, 2 razy byłem na piwie przez 3 lata 2 licencjatów. To imprezowanie i szlajanie się ze zgrają obcych ludzi, których łączy ze mną tylko kierunek studiów zawsze uważałem za kretynizm.
Jak się ma w grupie prawie same "blondyny" to pewnie tak jest ;P Ja miałam (no jeszcze mam w zasadzie) kilka naprawdę fajnych osób i te szlajanie się na piwo będę zawsze wspominać bardzo miło. Szczególnie takie między zajęciami i później powrót na kolejne ćwiczenia
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum