Ujarzmienie. Do Southern Reach przybywa nowy dyrektor, enigmatyczny Kontroler. Pozwala to na spojrzenie na Strefę X z drugiej strony, ale przede wszystkim przedstawienie czytelnikowi konkretnych informacji. Czy jednak na pewno? Kontroler nie może ufać ani przełożonym, ani podwładnym. Otrzymywane informacje są wątpliwe, teorie sprzeczne, niektóre zdarzenia nie dają się w żaden sposób wyjaśnić. Jest dziwnie, tajemniczo i groźnie.
Pozostaje tylko czekać na trzeci tom.
BDW Uznanie?
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Unicestwienie przeczytałam praktycznie w autokarze Katowice-Warszawa. Klimat mi się mocno kojarzył z Lovecraftem - nie wiadomo do końca, czy zmienia się otoczenie, bohater czy jedno i drugie, kto (lub co) komu miesza w głowie, kto za wszystkim stoi i o co w ogóle naprawdę chodzi, poza nienaturalnością wszystkiego (włącznie z nieznanymi gwiazdami) i zagładą wiszącą w powietrzu. No i motyw czytania zapisków poprzedników i odkrycie, że wszystko co wiesz, to nieprawda.
Ujarzmienie muszę dopiero kupić, rozsądek każe poczekać... może empikowa promocja zaatakuje, kiedy trzeci tom już wyjdzie?
No ale ja nie potrzebuję całej trylogii, nie?
Liczę na to, że złapię oba tomy razem w jakimś 2 za 1 albo 3 za 2. A ja mam z roboty punkty do Empiku (konkretniej do empik.com), więc zawsze jakoś je zbieram i wydaję na promocjach, i przywożą mi potem te wielkie pudła.
Skończyłem Unicestwienie i od razu zacząłem czytać Ujarzmienie. Pierwsza część bardzo mi się podobała i była miłą odmianą po przynudzającym Modlitewniku Amerykańskim Sheparda. Vandermeer to mistrz klimatu i rzeczywiście atmosfera w książce jest bardzo gęsta. W Ujarzmieniu jest podobnie nawet pomimo tego, że akcja nie dzieje się w Strefie X (chyba - jestem w 1/3). Do środy planuję skończyć i z Empiku odebrać część trzecią. Potem powrót do Sheparda (niestety).
A ja jestem już chyba rozpuszczonym czytelnikiem Vandermeera bo mam dość chłodne podejście do Southern Reach. Jestem gdzieś w połowie "Ujarzmienia" i mam wrażenie, że czytam w sumie cały czas o tym samym przez całą książkę. No a skoro rezygnujemy z wartkiej fabuły i akcji (zaznaczam, że dla mnie nie była ona nigdy najważniejszą rzeczą w książkach) to powinniśmy mieć coś w zamian.
Dziś pewnie skończę drugą część - czekam cały czas na jakieś uderzenie, które mi przewartościuje dotychczasowy odbiór.
Bo książki są ok, tylko mam wrażenie, że opowiadanie (lub trzy opowiadania) zagęszczające nieco treść byłyby lepszym rozwiązaniem.
Jednak do "Miasta Szaleńców..." a przede wszystkim do "Shrieka" to jednak Vandermeerowi w Southern Reach trochę brakuje.
Na pocieszenie - po połowie akcja trochę przyspiesza i kilka tajemnic zostaje, przynajmniej tak się na ten moment wydaje, wyjaśniona. I jak w “Shrieku" pojawia się kilka nowych. Żałuję, że całość nie wyszła jako jedna powieść, wtedy inaczej odczytywałbyś poszczególne części.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Przesunięta data premiery Ukojenia na 11 lutego 2015 roku..
Wrzucam oświadczenie Wydawnictwa:
Kochani!
Piszecie do nas w sprawie premiery ostatniej części trylogii Jeffa Vandermeera Southern Reach pt. "Ukojenie". Miała ona mieć miejsce w dniu wczorajszym, jednak podjęliśmy trudną decyzję o wycofaniu całego nakładu z powodu niemożliwego do zaakceptowania przez nas błędu drukarskiego. Z szacunku do Was zmieniamy drukarnię i wydajemy książkę ponownie. Zapewniamy, że dołożymy wszelkich starań, aby pojawiła się w księgarniach bez zbędnej zwłoki. Poinformujemy Was o nowej dacie premiery tak szybko, jak to będzie możliwe. Przepraszamy tych, którzy z niecierpliwością czekali na zakończenie serii.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Odebrałem książkę i pobieżnie przekartkowałem. Numeracja stron ok, interpunkcja ok (zaraz mi się Miasto Permutacji przypomniało) - nie ma nic co by dyskwalifikowało książkę tak na pierwszy rzut oka. W weekend przeczytam to napiszę czy faktycznie jest jakiś problem. A może mam po prostu szczęście.
A może jeszcze inaczej - to co ja sprawdzałem to błędy składu, edytorskie a tzw. "błąd drukarski" to jeszcze coś innego i rozleci mi się to po przeczytaniu. W każdym razie nie odsyłam na razie i mam białego kruka
Pierwsze co rzuca się w oczy, to wyraźne wzorowanie się autora na Boskiej Komedii. Rozumiem chęć oddania hołdu, rzecz jednak w tym, że gdy Dante pisał swe dzieło, było ono odzwierciedleniem prawdziwego stanu ducha, wiedzy i intelektu owych czasów. Podziemia Veniss w tym sensie to jedynie wydmuszka bez wartości dodanej. Prócz kilku, raczej banalnych, pytań egzystencjalnych, nie ma tu nic wartościowego. Pozbawiona sensu fabuła w niekoherentnym świecie gdzie rzeczy/zjawiska/urządzenia społeczne/itp z niczego nie wynikają, nie mają powodu by istnieć i na dodatek są sprzeczne wewnętrznie. Przestrzeń w tym świecie wypełniona jest bzdurnymi dialogami i pozbawionymi logiki działaniami koturnowych bohaterów. Tania, oniryczna popierdółka. Skutkiem nagromadzenia takiej masy idiotyzmów, rzecz nie jest w stanie zaangażować intelektu czytelnika, pozostając nieustanną nudą. Podziemia Veniss należą do kategorii książek całkowicie zbędnych.
Jako uzupełnienie mamy dłuższe opowiadanie Wojny Balzaka, które umieszczone jest w świecie Podziemi Veniss, ale jakby obok historii z powieści. I tu jest zupełnie inna sprawa, bo choć są pewne rzeczy obmyślone topornie i niezdarnie, to sam koncept fabularny jest całkiem zgrabny i zupełnie nieźle poprowadzony a postacie prawdziwe.
Świat zaprojektowany by na siłę być dziwnym, ma klasę, urok i charme zmanierowanej, egzaltowanej Conchity Wurst. Może to przyszłość kultury i sztuki, ale ja pozostanę przy bardziej tradycyjnym podejściu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum