Będę musiał znów zainstalować, narobiłeś mi smaka .
Orginal Sina czy Oriona ?:)
dworkin napisał/a:
Wczesniej mialem C64 i odziedziczone Atari XE, a na PC chodzilem do wujka.
ja miałem jeszcze Commodore VC20
natomias - troszkę zacząłem w Shadowrun R: - i jak mi podchodzi to klasyczne izometr , ograniczony ekwpi i stasty
zobaczymy jak scenariuszowo - ale giera wygląda na wielką skoro nie ma wodotrysków.
natomias - troszkę zacząłem w Shadowrun R: - i jak mi podchodzi to klasyczne izometr , ograniczony ekwpi i stasty
zobaczymy jak scenariuszowo - ale giera wygląda na wielką skoro nie ma wodotrysków.
Jedyneczka jest fabularnie ok (-ish), natomiast dwójeczka (Dragonfall) i trójeczka (Hong Kong) miażdżą cycki. Do tej pory nie umiem się zdecydować którą wolę.
_________________ There once was a lady named Jill
Who tried a dynamite stick for a thrill
They found her vagina
In North Carolina
And bits of her tits in Brazil
Mi chyba ciutkę też, Dietrich jest pr0, Eiger ma styl a historia Glorii urywa pytonga. Ale H-K też niczego sobie.
_________________ There once was a lady named Jill
Who tried a dynamite stick for a thrill
They found her vagina
In North Carolina
And bits of her tits in Brazil
Gram w Divinity: Original Sin 2 i pierwszy raz od lat czuję namiastkę tego, co przy przechodzeniu Baldura w LO. Albowiem jest wspaniale, lepiej od Pillarsów (które miały swoje momenty) i lepiej od nowego Tormenta (który miał kilka zacnych rozwiązań fabularnych). Gra osiąga niemal pełnię tego, czego można chcieć od role-playa. Bardzo udaną historię, tak na poziomie makro, jak i mikro, oraz równie udany setting. Wysoką nieliniowość, czyli wiele dróg do celu. A także nietuzinkową, oryginalną mechanikę rozgrywki.
Walka polega tutaj na synergii umiejętności i otoczenia. Atak błyskawicą na mokrego wroga zadaje mu większe obrażenia, a jeśli w pobliżu są inni, którzy razem stoją w wodzie (np. przy brzegu lub w kałuży), oberwie się wszystkim. Kałużę można stworzyć, wywołując deszcz (zaklęcie wody, błyskawica jest zaklęciem powietrza). A to tylko najprostszy przykład owej synergii.
No ale powyższe było już w części pierwszej, niestety trochę pozbawionej immersyjności. Tym razem dzieje się inaczej, główny wątek jest lepiej rozbudowany i bardzo rozbudowane są wątki poboczne. Towarzysze mają tutaj całe wielostopniowe kampanie dorównującej pierwszoplanowej intrydze. I to zwłaszcza one stanowią o fabularnej oryginalności OS2.
Grę tak naprawdę przewidziano, by wcielić się w jednego z towarzyszy (staje się on wtedy main charem) o prezdefiniowanym backgroundzie fabularnym (historii i celach). To on razem z wątkiem głównym powinien stanowić oś całej opowieści. Oczywiście wybór nawet takiej postaci determinuje jedynie wygląd i scenariusz, mechanicznie można skonfigurować ją dowolnie (atrybuty, skille).
Gdybym miał się więc do czegoś przyczepić, byłby to brak równie zajmującej historii dla postaci stworzonej całkiem samodzielnie. Idąc takim bohaterem jesteśmy jedynie świadkiem kampanii swoich towarzyszy, nie mając wpływu na ich wybory, ani nawet nie dowiadując się o wszystkim, co robią i mówią. Tylko grając którymś z nich poznamy je dokładnie, widząc i mając wpływ na wszystkie czynności oraz dialogi. Co znaczy też, że aby poznać fabułę w stu procentach, trzeba przejść ją każdym z sześciu towarzyszy.
Sam jednak gram postacią wygenerowaną, utworzyłem mistrza włóczni opartego na zręczności (obrażenia) i bystrości (trafienia krytyczne). Do czego dodałem szczyptę nekromancji z zaklęciem Bone Cage, które tworzy wokół potężny pancerz z kości zabitych wrogów. A mój team to: Red Prince (tank z geomancją (magią ziemi)), Sebilla (skrytobójczyni) oraz Lhose (mag wody (leczenie) i powietrza, ale ją może zrespecuję).
To jeszcze napiszcie na czym w to gracie bo nie wiem czy muszę nowy komputer kupować, już od lat nie kupowałem nowych gier
_________________ Sens nie jest aprioryczną strukturą obecności, lecz ruchem rozplenienia, efektem gry różnicy i powtórzenia
Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
_________________ Sens nie jest aprioryczną strukturą obecności, lecz ruchem rozplenienia, efektem gry różnicy i powtórzenia
Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
dworkin, skrót myślowy. Pisałem na telefonie w tym samym czasie krzycząc "Wojtek, zostaw Zuzę! Zuza, po cholerę do niego idziesz?!". Lore jest ofc. ten sam, miałem na myśli wspólne pola fabularne. Np. postać X opowiada o czymś, co miało miejsce w części pierwszej. np. Gratiana o tym jak została uwolniona przez Łowców Źródła. Niedużo tego i raczej jako ciekawostka.
_________________ Siamo con clavi, siamo con dio
Siamo con il nostro dio scuro
Ja mam konfigurację silniejszą niż rekomendowana, więc nic nie da Ci ta informacja. Jeśli jednak spełniasz minimalne wymagania, na pewno możesz grać. Być może z czymś nawet lekko słabszym, ale benchmarków dla OS2 i takiej konfiguracji (głównie karty graficznej) musisz poszukać w Google lub na YT.
Ja mam konfigurację silniejszą niż rekomendowana, więc nic nie da Ci ta informacja. Jeśli jednak spełniasz minimalne wymagania, na pewno możesz grać. Być może z czymś nawet lekko słabszym, ale benchmarków dla OS2 i takiej konfiguracji (głównie karty graficznej) musisz poszukać w Google lub na YT.
Faktycznie, przypominam sobie że nabyłeś i7-8750 z GTX1050Ti
A ty Spellu?
_________________ Sens nie jest aprioryczną strukturą obecności, lecz ruchem rozplenienia, efektem gry różnicy i powtórzenia
Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
_________________ There once was a lady named Jill
Who tried a dynamite stick for a thrill
They found her vagina
In North Carolina
And bits of her tits in Brazil
Obecnie mam na warsztacie Warhammer Quest 2: The end times. Trochę lepsza grafika niż w jedynce, można obracać kamerę (choć podczas tury przeciwników i tak wraca do pierwotnego ustawienia). Więcej potworów oraz profesji bohaterów, chociaż niektóre dość nietypowe. Zaczynamy grę z dziwnym składem drużyny, kapitanem Imperium wraz z.... czarownicą mrocznych elfów. Dość szybko dołącza do nas leśny elf (strażnik polany) oraz wampirzy krwawy rycerz.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Spellu, natarcie przez polder na gniazdo MG 42 za całe wsparcie mając piata o zasięgu anemicznego kamszota to jest coś za co szczególnie cenię tą odsłonę CC . To, i mosty wylatujące w powietrze tuż przed nosem moich paraszutystów.
_________________ There once was a lady named Jill
Who tried a dynamite stick for a thrill
They found her vagina
In North Carolina
And bits of her tits in Brazil
Meeting engagement, 90% mapy to las, rzut beretem od Arnhem. Ja mam dwa plutony gości z szybowców, wróg ma dwa smutne plutony niedobitków SS. W tym Jagdpanterę. Rozum mówi - weź dwa PIATy. Serce - weź trzy. A jako że rzadko słucham rozumu, to moje dwa smutne plutony spacerkiem poszły w sam środek lasu by zdobyć obiekt. Dotarliśmy gdzieś po 20 minutach czasu rzeczywistego. Rozstawiam ludzi, tryb zasadzki. Czekamy 10 minut.
Idą, skurwle. Szybka wymiana ognia. Koleś traci drużynę MG42 i Panzershrecka. U mnie porucznik oberwał jakąś szyszką spadającą z drzewa, ale może biegać. Uznałem, że trzeba się przegrupować i zacząłem przemieszczać drużyny. W tym samym czasie z lasu na pełnej piździe wyjechała mi pantera. Uokurwa. Trzy drużyny pod ciężkim ostrzałem, jeden PIAT idzie do piachu, jeden sierżant traci głowę (dosłownie) cały pluton ma spodnie w kolorze khaki brown i spinowany kitra się w krzokach
Po drugiej stronie ścieżki wyskakuje druga drużyna PIATAa, ale chłopaki dostają serię z automatu i jeden koleś padł, a drugi zaczął się czołgać w krzoki. Pantera uznała, że robi się gorąco i zrobiła w tył zwrot. Na to czekała trzecia drużyna, strzał i jebut. Bitwa wygrana
30 minut kitrania sie po krzokach, 3 minuty napierdalanki. Koniec misji.
To jest właśnie Close Combat, gra o kitraniu się w krzokach.
_________________ Siamo con clavi, siamo con dio
Siamo con il nostro dio scuro
Z drugiej strony modyfikowanie rozpisek jest dla WAACków jednak
MrSpellu napisał/a:
gra o kitraniu się w krzokach
I o nietrafianiu wsparciem lotniczym w cokolwiek, nie zapominaj o tym.
_________________ There once was a lady named Jill
Who tried a dynamite stick for a thrill
They found her vagina
In North Carolina
And bits of her tits in Brazil
_________________ There once was a lady named Jill
Who tried a dynamite stick for a thrill
They found her vagina
In North Carolina
And bits of her tits in Brazil
Chyba Ciebie
Mnie rozjebał ten płonący, ale w końcu dałem jej radę
Najgorszą jak dotąd walkę miałem z Odwieczną Eterą i jej odwiecznymi wilkami. Raz na dwie rundy spamowała nowe wilki, które na dodatek od razu wskakiwały pierwsze w kolejkę. Powtarzałem to ze 30 razy. Ale wtedy odkryłem czar nekro, który na dwie rundy czyni postać nieśmiertelną. Wziąłem przeciwników na klatę nieśmiertelnym magusem, niech walą, a Eterę przeteleportowałem w dal, gdzie czekała reszta teamu. Tak samo pokonałem wiedźmę, co zabijała całą drużynę jedną imba obszarówką. Czar nekro zresztą też jest imba.
Jak i cała ta mechanika. Walka w OS2 nie ogranicza się do taktyki w trakcie samej potyczki. Na hardzie wiele z nich jest tak przegiętych, że trzeba szukać sposobu na przygotowanie gruntu jeszcze przed walką. Np. teleportując wcześniej minionów gdzieś daleko albo ustawiając i buffując drużynę w trakcie rozmowy z głównym przeciwnikiem, która to częściowo pauzuję świat gry. Wiele walk przegrywa się za pierwszym razem, a w drugim dzięki przygotowaniu wygrywa z łatwością. Nie wiem też, jak bym pokonał sporą część z nich bez czaru Dome of Protection, co tworzy nad teamem kopułę odnawiającą pancerze. Chyba tylko wygenerowany char go dostaje.
Ogólnie więc walki i szukanie na nie sposobów są tutaj bardzo satysfakcjonujące. Każda kolejna oferuje nowe wyzwanie i każe szukać nowych taktyk.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum