Romulus, powstanie w planach miało trwać ok tygodnia. Więc jakim, kurwa, cudem było przegrane?
W sumie było przegrane już w momencie wybuchu. Bór-Komorowski wahał się do ostatniej chwili z z rozkazem. Oficerowie, chyba "Monter" próbowali go zmusić do niego metodą faktów dokonanych zarządzając mobilizację już kilka dni wcześniej. W lipcu 1944 r. AK wysłała poza Warszawę, na ziemie wschodnie 900 sztuk broni, aby wesprzeć tamtejsze oddziały, co pokazuje, że w lipcu 1944 nie było przesądzone wywołanie powstania, skoro AK pozbywała się broni, której potem dramatycznie brakowało żołnierzom w stolicy.
A co do 2 sierpnia - opieram się na tym, co pisze Zychowicz, powołując się na wspomnienia oficerów i źródła historyczne. 2 sierpnia, po tym, jak okazało się, że nie zostały i nie zostaną osiągnięte żadne cele wyznaczone na 1 dzień powstania, Bór-Komorowski przygotował propozycję negocjacji z Niemcami w sprawie zawieszenia walki.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Był w sensie wojskowym. Dalej wchodziła polityka związana z wkroczeniem Ruskich, itd. I tu oczywiście można dyskutować (oczywiście dziś to łatwe, jasne i przyjemne jest). Bo niby, że co planowali? że tym powstaniem wyzwolą Warszawę na stałe a Niemcy tak po prostu sobie pójdą? No ja Cię proszę.
I trudno też się spodziewać, że w tak skomplikowanej i niepewnej sytuacji wszyscy jak jeden mąż wykazywali się identycznym stanowiskiem a na dodatek brakiem jakichkolwiek wątpliwości.
Czytając Twoje początkowe wypowiedzi powoli wpisywałem Obłęd 44 na listę zakupów. Teraz powoli wykreślam.
Był w sensie wojskowym. Dalej wchodziła polityka związana z wkroczeniem Ruskich, itd. I tu oczywiście można dyskutować (oczywiście dziś to łatwe, jasne i przyjemne jest). Bo niby, że co planowali? że tym powstaniem wyzwolą Warszawę na stałe a Niemcy tak po prostu sobie pójdą? No ja Cię proszę.
I trudno też się spodziewać, że w tak skomplikowanej i niepewnej sytuacji wszyscy jak jeden mąż wykazywali się identycznym stanowiskiem a na dodatek brakiem jakichkolwiek wątpliwości.
Czytając Twoje początkowe wypowiedzi powoli wpisywałem Obłęd 44 na listę zakupów. Teraz powoli wykreślam.
Nikt, nawet Zychowicz nie twierdzi, że było to łatwe i przyjemne. Wskazuje tylko, że nie jest prawdą, że nie było alternatywy dla powstania w Warszawie. Wskazuje na kategoryczne zabranianie rozpoczęcia powstania przez Naczelnego Wodza, które zostało kompletnie zignorowane (co samo w sobie kwalifikuje sie na sąd wojenny). Na mrzonki, że Ruscy wejdą i pomogą. Że AK będzie dla nich partnerem - już "Burza" wykazała, że tak nie będzie i dowództwo to wiedziało. Jednak naiwnie liczyli, że alianci nie pozwolą Stalinowi zająć Polski dla siebie, jeśli wybuchnie powstanie. A przecież pozwolili mu już na to wcześniej, bo zgłaszał on pretensje do polskich ziem wschodnich. I tak dalej i tak dalej.
Zychowicz wcale nie ocenia tych wydarzeń z punktu widzenia dzisiejszego. Powołuje się cały czas na źródła, które już przed wybuchem powstania ostrzegały, że to będzie katastrofa. Na źródła w samej KG AK (płk Bokszczanin), które przed wybuchem, na chłodno, analitycznie wykazywały szaleńcom prącym do powstania, że ich cele to mrzonki. O oderwaniu od rzeczywistości dowództwa AK świadczyły choćby telegramy słane do Londynu, aby brygadę gen. Sosabowskiego zrzucać na określone tereny(!) w W-wie. Podczas, gdy gen. Sosabowski i jego brygada w ogóle nie byli przeznaczeni do udziału w powstaniu. Zresztą za zgodą Polaków zostali oni przekazani na inny odcinek frontu. Już samo żądanie zrzucenia ich (jak?, czym? kiedy?) było szaleństwem. A ponadto słali depesze o dokonywanie zrzutów na konkretne ulice, które jeszcze nie były pod kontrolą powstańców (i nigdy nie były do zrzutów przeznaczone). I tak dalej, i tak dalej.
Musiałbym streszczać całą książkę i cytować wszystkie źródła.
Powstanie było szaleństwem, głupotą, przejawem rażącej niekompetencji dowództwa AK, faktycznym buntem oficerów KG AK przeciwko Naczelnemu Wodzowi. Nawet alianci pukali się w czoło. Dyplomatycznie, oczywiście. Dla nich ważniejszy był Stalin a nie Polska, którą pozwolili mu rozparcelować, jak chciał. I powstanie by tego nie zmieniło. Skończyłoby się jak "Burza" - nawet po rozgromieniu Niemców (co było nierealne juz 1 dnia wskutek poniesienia ciężkich strat przez oddziały AK, na Pradze dowódca odmówił ich wykonania bo nie miał jak je wykonać, żołnierze byli bez broni), Rosjanie rozbroliliby AK i wybili oficerów u siebie.
To, że zatrzymało ono Rosjan - nawet co do tego nie ma pewności. I już przed wybuchem powstania takiej pewności nie było, co więcej podważano w ogóle możliwość, że Rosjanie wjadą do Warszawy.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Zychowicz wcale nie ocenia tych wydarzeń z punktu widzenia dzisiejszego.
jeśli to co mówisz opierasz na jego wypowiedziach to nie zgadzam się z powyższym cytatem.
Coby nie przeciągać. Nie chce mi się wdawać w spory bo to się będzie ciągnęło i ciągnęło i do niczego nie dojdziemy. Zadurzyłeś się w Zychowiczu (broń boże nie dyskredytuję tym Ciebie ani jego, to taki naturalny proces), miłość nie zauważa wad. Przemyśl to za jakiś czas, gdy emocje związane z lekturą opadną (też nie mam tu nic pejoratywnego na myśli).
1. Oczywistym jest, że dziś te sprawy są nieoczywiste. Ówcześnie były nieoczywiste po stokroć bardziej. Przykładanie do tego takiej miary jaką proponujesz jest wg mnie co najmniej nieporozumieniem. Wikłanie się w 'a ten protestował a inny tłumaczył' i podpieranie 'a bo planowali zrzut na taka a taką ulicę' jest mało poważne w kontekście
Romulus napisał/a:
Powstanie było szaleństwem, głupotą, przejawem rażącej niekompetencji dowództwa AK
Owszem, należy odkrywać takie sprawy, porządkować, itd. Bezdyskusyjnie. Ale wyciąganie wniosków które prezentujesz mam za całkowicie nieuprawnione.
2. Dziękuję za udział w dyskusji. Szkoda atramentu. Rozumiem twój pogląd ale sie z nim nie zgadzam i nie mam specjalnie nic więcej do dodania.
Zychowicz powołuje się na źródła istniejące przed rozpoczęciem powstania, polityków, żołnierzy, historyków itd. Jaśniej nie mogę napisać.
Zresztą, czytałem recenzje jego książki zanim zacząłem ją czytać. Nikt nie zarzucał mu kłamstw, przeinaczeń, nierzetelności (choć historykiem zawodowym nie jest). Spierano się o jego tezy (czy emocjonalny sposób ich przedstawiania), ale to jest poza sporem (tj. spierać się o to można i sam autor nie ukrywa, że nie głosi prawd objawionych i niepodważalnych). Historycy pisali w recenzjach, że to co pisał Zychowicz wiadomo jest właśnie od czasów II wojny światowej i niczego nowego - poza popularyzacją - książka w tej materii nie wnosi. I o to chodzi - że popularyzuje wbrew mitologii obowiązującej, że polscy politycy i dowódcy haniebnie dali ciała dopuszczając do wybuchu powstania.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Fidel-F2, do tezy o 2 sierpnia nie potrzeba lektury Obłedu. wystarczy porównać listę celów pierwszego dnia z listą osiągnięć (nawet tych z 4 sierpnia kiedy został wydany rozkaz zaprzestania operacji zaczepnych), stany początkowe oddziałów ze stratami pierwszego dnia, poziom uzbrojenia powstańców.
oczywiście czas trwania powstania jest triumfem militarnym, ale pozbawionym wówczas prawie znaczenia (prawie, bo wywalczono uznanie AK za jednostki WP a nie tylko bandyterkę). ta wojna pokazała, że militarne zwycięstwa to po prostu za mało. no ale narodowy romantyzm Polaków przeważył. warto było? już żeź Woli pokazała, że nie.
czyim? bo nie polskim raczej, skoro ludzie zdolni do walki byli wysyłani na śmierć za przegraną sprawę. to z punktu widzenia militarnego raczej była porażka i to idiotyczna
W sumie jedyny "sukces" militarny to rzekome zatrzymanie Rosjan na Wiśle. W ten o to sposób biliśmy się za Niemców Bo dzięki temu Ruscy nie zajęli całych Niemiec tylko połowę RFN powinno nam zapłacić. Ale przecież, my Polaki Cebulaki, biliśmy się za darmo, o honor i pierdy które wypisuje politruk Rymkiewicz.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Romulus, z Twoich wypowiedzi wynika, że ten Zychowicz to taki celebryta, który szuka poklasku w jakiejkolwiek sensacji. Byle głośno, byle się sprzedało.
To, co Romulusa wypowiedzi wynika, zależy tylko od interpretacji czytającego. Ja nie odbieram tak książki Zychowicza o PW (bo "Paktu..." jeszcze nie czytałam). Po prostu facet wytyka błędy, ewidentne głupoty, wskazuje na sprawy co najmniej dziwne lub świadczące o złej woli. Mówi, że gdyby nie było akcji Burza i PW, to nie zginęłoby aż tylu ludzi, a Warszawa nie zostałaby zburzona. Hmm... coś w tym jest, choć w kwestii przetrwania członków AK po wejściu na teren Polski Armii Czerwonej mam wątpliwości (wydaje mi się, że NKWD by żadną miarą nie odpuściło i tropiliby tych ludzi do upadłego). Ale miasto mogłoby ocaleć i wielu cywili także.
Ale takie gdybanie niczego nie wnosi - jest kompletnie niesprawdzalne. Równie dobrze można by dowodzić, że gdyby PW nie wybuchło, to Stalin by się wkurzył, że się nie załapaliśmy na jego prowokację i wydałby rozkaz zbombardowania Warszawy pod pretekstem, że Niemcy ogłosiliby ją twierdzą (wcale nie musieliby tego robić). Ważniejsze IMHO jest to, że Obłęd'44 demoluje hurrapatrotyczne memy o dowódcach PW, którzy - bez sensu - uważali, że są wielkimi politykami i zaraz tu wszystkim pokażą.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Romulus, z Twoich wypowiedzi wynika, że ten Zychowicz to taki celebryta, który szuka poklasku w jakiejkolwiek sensacji. Byle głośno, byle się sprzedało.
To, co Romulusa wypowiedzi wynika, zależy tylko od interpretacji czytającego. Ja nie odbieram tak książki Zychowicza o PW (bo "Paktu..." jeszcze nie czytałam). Po prostu facet wytyka błędy, ewidentne głupoty, wskazuje na sprawy co najmniej dziwne lub świadczące o złej woli. Mówi, że gdyby nie było akcji Burza i PW, to nie zginęłoby aż tylu ludzi, a Warszawa nie zostałaby zburzona. Hmm... coś w tym jest, choć w kwestii przetrwania członków AK po wejściu na teren Polski Armii Czerwonej mam wątpliwości (wydaje mi się, że NKWD by żadną miarą nie odpuściło i tropiliby tych ludzi do upadłego). Ale miasto mogłoby ocaleć i wielu cywili także.
Ale takie gdybanie niczego nie wnosi - jest kompletnie niesprawdzalne. Równie dobrze można by dowodzić, że gdyby PW nie wybuchło, to Stalin by się wkurzył, że się nie załapaliśmy na jego prowokację i wydałby rozkaz zbombardowania Warszawy pod pretekstem, że Niemcy ogłosiliby ją twierdzą (wcale nie musieliby tego robić). Ważniejsze IMHO jest to, że Obłęd'44 demoluje hurrapatrotyczne memy o dowódcach PW, którzy - bez sensu - uważali, że są wielkimi politykami i zaraz tu wszystkim pokażą.
No właśnie autor też nie ma złudzeń, że wojna wybuchłaby. Tak samo jak nie ma złudzeń, że bolszewickie robactwo zajęłoby Warszawę, że wymordowaliby inteligencję i tak dalej. Ale nie ma żadnych podstaw do przypuszczania, że zrównaliby miasto z ziemią, że wymordowaliby kilkaset tysięcy ludzi. Że zniszczyliby tyle dzieł kultury.
Autor wcale nie twierdzi, że wszystko byłoby miłe i fajne i wojna ominęłaby nas szerokim łukiem. Ale wskutek nieudolności samych Polaków w rządzie londyńskim i w KG AK (szczególnie), zapłaciliśmy za wojnę cenę zbyt wysoką, wręcz zabójczą, czego zwieńczeniem było szaleństwo w postaci powstania warszawskiego, które nie osiągnęło, bo nie miało szans osiągnąć, żadnego celu. Oczywiście, poza wymordowaniem ludzi, zrównaniem miasta z ziemią i przetrąceniem kręgosłupa AK. Ten cel osiągnęło na medal. I to medal, który należałoby przypiąć do piersi Mikołajczyka, Sikorskiego, Okulickiego, Bora-Komorowskiego i innych. Tylko to nie byłyby polskie medale.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Książka kupiona, przejrzałem i jest ciekawa, dobrze się czyta ale na razie muszę nadgonić inne lektury.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Taktyka to sztuka wojny na szczeblu taktycznym, obejmująca toczenie bitwy w celu osiągnięcia operacyjnego lub strategicznego celu.
To na czym ma polegać ten sukces taktyczny? I co to takiego? Jak to rozumiesz?
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Na bezsensownym w moim mniemaniu utrzymaniu kontroli nad częścią miasta wobec zdecydowanej przewagi liczebnej i sprzętowej wroga. Decydenci zakładali powstanie jako akcję max dwutygodniową, czy czterokroć dłuższa walka żołnierzy państwa podziemnego nie jest sukcesem? Tak długotrwała obrona (przez długi czas bardzo aktywna) jest sukcesem, i wg mnie sukcesem taktycznym. Określić powstanie sukcesem operacyjnym byłoby trudno. Niestety cała strategia, której narzędziem miało być powstanie zawiodła (była z góry spisana na przegraną). Tak to przynajmniej widzę.
Nasuwa się samo porównanie z wrześniem 39: ile trwałaby wówczas obrona miasta gdyby wydano rozkazy walki do samego końca, ile zginęłoby cywilów, itp.
Kolejny dylemat to czy zwycięstwa odniesione kosztem nieprzeliczonych strat za całkiem przegraną sprawę można dalej nazywać zwycięstwami?
Inna sprawa, że zakładając odpowiedni przedział czasowy można by starać się udowadniać, że powstanie jako mit założycielski takich czy innych sił było pierwszym krokiem do "ich zwycięstwa".
sukces
1. «pomyślny wynik jakiegoś przedsięwzięcia, osiągnięcie zamierzonego celu»
2. «zdobycie sławy, majątku, wysokiej pozycji itp.»
Cytat:
taktyka
1. «sposób postępowania mający doprowadzić do osiągnięcia celu»
2. «dziedzina sztuki wojennej obejmująca teorię i praktykę prowadzenia walki przez jednostki różnych rodzajów wojsk»
A więc sukces taktyczny to taki sposób prowadzenia działań militarnych, który prowadzi do osiągnięcia zamierzonego celu i pomyślnego wyniku przedsięwzięcia. Kiepsko z tym jeżeli chodzi o powstanie.
Cytat:
Decydenci zakładali powstanie jako akcję max dwutygodniową, czy czterokroć dłuższa walka żołnierzy państwa podziemnego nie jest sukcesem?
Nie. Jest bohaterskim, choć niepotrzebnym poświęceniem.
edit: No chyba, że celem powstania było jak najdłuższe trwanie bez względu na nic.
_________________ Meet Minsky. He understands that stability is destabilizing. Be like Minsky.
No chyba, że celem powstania było jak najdłuższe trwanie bez względu na nic.
A jeśli w alternatywnym świecie Powstanie Warszawskie dalej trwa, Rosjanie dalej stoją na drugim brzegu Wisły, a bilans ofiar po stronie polskiej wynosi już około 63 miliony ludzi? Może w kanałach Warszawy funkcjonują polskie lebensborn, których celem jest rodzenie jak największej ilości osób, które będą znały tylko powstanie, a obecnie już po prostu klonuje się najlepszych żołnierzy?
Rozmawiamy o historii tego świata, a nie jakiegoś alternatywnego...
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
No chyba, że celem powstania było jak najdłuższe trwanie bez względu na nic.
Może w kanałach Warszawy funkcjonują polskie lebensborn, których celem jest rodzenie jak największej ilości osób, które będą znały tylko powstanie, a obecnie już po prostu klonuje się najlepszych żołnierzy?
Tak działają algorytmy genetyczne, z czasem dając coraz lepsze wyniki. Z każdej poprzedniej populacji (pokolenia powstańców) brałoby się geny najlepszych n żołnierzy i klonowało/rekombinowało je w kolejnej populacji (nowym pokoleniu).
Tak działają algorytmy genetyczne, z czasem dając coraz lepsze wyniki. Z każdej poprzedniej populacji (pokolenia powstańców) brałoby się geny najlepszych n żołnierzy i klonowało/rekombinowało je w kolejnej populacji (nowym pokoleniu).
Czyli w końcu byśmy wygrali?
Asuryan napisał/a:
Rozmawiamy o historii tego świata, a nie jakiegoś alternatywnego...
Uważam, że historie alternatywne to część historii. A przynajmniej powinny prowokować dyskusje na temat historii, jak np. Pakt Ribbentrop-Beck, który zajmuje się dość starą koncepcją: "A co gdybyśmy razem z Hitlerem poszli na Moskwę". Oczywiście tutaj użyłem trochę fantastyki, ale to przecież forum fantastyczne. Gdyby PW trwało odpowiednio długo, Polacy by wyginęli.
Tak działają algorytmy genetyczne, z czasem dając coraz lepsze wyniki. Z każdej poprzedniej populacji (pokolenia powstańców) brałoby się geny najlepszych n żołnierzy i klonowało/rekombinowało je w kolejnej populacji (nowym pokoleniu).
Czyli w końcu byśmy wygrali?
Wg teorii algorytmów warunki dla każdego pokolenia powinny być takie same albo bardzo podobne, więc populacja Niemców (ciągle ta sama) byłaby za każdym razem ładowana od nowa. Pozostaje więc kwestia liczebności i sprzętu. Ale po kilkudziesięciu pokoleniach moglibyśmy dojść do takich wymiataczy, że koszt ciągłego zwyciężania byłby dla Niemców zbyt duży. A po kilkuset pokoleniach grupa młodych półbogów wojny rozniosłaby ich na strzępy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum