Piąty epizod za nami. Można już się pokusić o jakieś podsumowanie. Jak wam się podoba? Mnie bardzo. Bardzo różne odcinki, pokazujące wszelkie aspekty wojny. Mocny wątek z leczeniem Leckiego, taka szara rzeczywistość wojny. Urokliwy odcinek o Melbourne. Ale są też mocne wojenne epizody. Finał piątego odcinka zapowiada mocniejsze uderzenie na początku następnego. Jak na razie podoba mi się chyba nawet bardziej niż Kompania braci.
I wbrew niektórym opiniom, nie jest to rzecz zbliżona do "Cienkiej czerwonej linii". Mniej poetyckie, dosłowne jak we wspomnianej "Kompanii braci" i w "Szeregowcu Ryanie", tyle że nie tylko opowiada o żołnierzach na pierwszej linii frontu.
Na pewno jest to jednak rzecz bardziej refleksyjna niż poprzedni serial twórców. Ale tylko na tym zyskuje a nie traci, bo bohaterowie są pogłębieni, a los żołnierzy ciekawiej pokazany, z szerszej perspektywy. Różnicą jest też uwypuklenie jednej postaci, bo Leckie wyrasta na głównego bohatera serialu, pozostali mocno w jego cieniu.
Nie jest to zatem "Kompania braci" bis i chyba dobrze.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Piędziesiąt procent to mdławy patos z amerykańską flagą, w stosunku do Kompanii braci to duży krok wstecz, tam człowiek autentycznie przejmował się opowiadaną historią, nieraz łezka zkręciła się ze wzruszenia, tu wyraźny brak autentyczności, dużo schematyzmu, oglądając często spoglądam z nudów na zegarek.Ale oglądam bo od lat interesuję się tymi wydarzeniam. I żal, że tak fajny temat został zmarnowany.
Nie zgodzę się, że zmarnowany. Aczkolwiek sam liczyłem na więcej dżungli i więcej tropikalnego piekła. Ale może twórcy opowiadając jednak historie autentyczne nie chcieli się posunąć w jakąś demitologizację II wojny. Byłby to krok w przeciwnym kierunku od Kompanii Braci a - mimo różnic - możliwe, że twórcy nie chcieli być aż tak radykalni w opowiadaniu tej historii.
Na razie mi się podoba, ale rzeczywiście nie wali na kolana tak jak Kompania Braci. Ale oglądał będę do końca. Bo i tak mi się podoba.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
może rzeczywiście slowo 'zmarnowany' jest za mocne ale pierwszy odcinek był po prostu żałosny i strasznie się zawiodłem, szczególnie, że historia wojny amerykańsko-japońskiej to mój konik od lat i wiele sobie obiecywałem po tym serialu wiedząc jak teraz można kręcić takie rzeczy (vide Kompania braci)
"Pacyfik" finiszuje. Wbrew waszym opiniom jestem bardzo zadowolony z tego serialu. Porównywać z "Kompanią braci" nie ma sensu. Można o tyle żeby wskazać, że tam mocniej związano widza z bohaterami, prowadzono w zasadzie od początku do końca tę samą ekipę. Tutaj mieliśmy do czynienia z przemieszaniem, które może trochę wywołało efekt obojętności na ich losy. Ale ciekawie wyglądało, i według mnie bardzo dobrze się sprawdziło przemieszanie wątków obyczajowych (nawet niemal całych odcinków) z bardzo mocnymi i okrutnymi wątkami wojennymi. Sceny z Peleliu i z Okinawy zostawiają "Kompanię braci" daleko w tyle. Tu mamy tak mocno namacalna wojnę z jej ohydztwem, przypadkowością i okrucieństwem, że aż wciska w fotel. Bieg przez lotnisko, walki w górach, zdobywanie bunkrów, rzezie cywilnej ludności na Okinawie, to wojna w najbardziej bezkompromisowym wydaniu.
Jedyny wątek który mnie nie zaciekawił to losy Johna Basilone. Od kiedy powrócono na dobre do niego było wiadomo jak to się musi skończyć. Dlatego odcinek o Iwo Jimie chyba najsłabszy z całości. No i razi po trzyczęściowym Peleliu.
Podsumowując. Podobało mi się i to bardzo. Teraz zamierzam ponownie obejrzeć "Kompanię braci".
Ciekawe czy duet SS i TH zdecydują się jeszcze coś wojennego serialowego nakręcić. Może jakieś pomysły?
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Uffff... W ostatniej chwili obejrzałem ostatni odcinek.
Serial mnie nie chwycił tak jak Kompania Braci, ale też śledząc jego powstawanie cały czas byłem ostrzegany, aby się nie nastawiać na powtórkę z tamtej kultowej produkcji. Zatem i o rozczarowaniu nie może być mowy. Nie sposób nie docenić maestrii realizacyjnej - pamiętać należy, że to w końcu telewizja (nawet pod marką HBO, co zawyża poziom). A na serial ten wydano kupę pieniędzy.
Podobał mi się, choć wadą jego jest pewna delikatność w ukazywaniu traumy, w jaką wpędzeni zostali żołnierze. Ale i Kompania Braci też była delikatna. W przypadku tego serialu jednak zapowiedzi właśnie kazały się przygotować na bardziej wewnętrzne spojrzenie na skutki wojny u żołnierzy. Tego mi zabrakło i w całym serialu było podkreślane w sposób powściągliwy. Wiem, oczywiście, z czego to wynika.
II wojna światowa to jednak był czas, ktory został przez Amerykanów zmitologizowany w sposób bardziej lukrowany, niż późniejsze wojny w Korei, czy szczególnie w Wietnamie. Czytałem kilka książek amerykańskich o tej wojnie, oglądałem filmy i to są w większości dzieła mitologizujące "naszych chłopców". Pomijam, czy zasłużenie bądź niezasłużenie. Niemniej jednak to pokolenie weteranów II wojny światowej cieszy się ogromnym szacunkiem i czcią w USA, nieporównywanie większą, niż późniejsze. Może też dlatego, że II wojna była utożsamiana jako walka Dobra i Zła, ale to w sumie nieważne.
Istotne jest to, iż twórcy nie chcieli tej wojny i weteranów odzierać z ich wspomnień i robić za wszelką cenę wstrząsających wiwisekcji, które mogłyby obalić głęboko zakorzenione w świadomości mity i zostać odebrane jako w jakiś sposób uwłaczające żyjącym jeszcze weteranom.
Drugą pułapką było to, iż w Kompanii Braci jednak żołnierzom walczącym w Europie wystawiono pomnik. Byłoby krzyczącym kontrastem, gdyby wojna na Pacyfiku przedstawiona została jako tło do gorzkich rozliczeń, czy oskarżeń. Zatem twórcy za odważni także być nie mogli.
Może gdyby w trakcie II wojny był jeszcze jakiś trzeci front, to następny serial poszedłby jeszcze dalej?
Ostatecznie - i tak go kupię na dvd.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Uffff... W ostatniej chwili obejrzałem ostatni odcinek.
Serial mnie nie chwycił tak jak Kompania Braci, ale też śledząc jego powstawanie cały czas byłem ostrzegany, aby się nie nastawiać na powtórkę z tamtej kultowej produkcji. Zatem i o rozczarowaniu nie może być mowy. Nie sposób nie docenić maestrii realizacyjnej - pamiętać należy, że to w końcu telewizja (nawet pod marką HBO, co zawyża poziom). A na serial ten wydano kupę pieniędzy.
Nigdy nie byłem fanem "Kampanii braci" serial widziałem góra dwa razy, poszczególne epizody może z 3 razy. Oceniam ten serial na dobry, a miejscami bardzo dobry (bitwa oczyma sanitariusza - to mój ulubiony epizod). Podobne odczucia mam z "Pacyfikiem" - serial dobry, miejscami nawet bardzo.
Romulus napisał/a:
Podobał mi się, choć wadą jego jest pewna delikatność w ukazywaniu traumy, w jaką wpędzeni zostali żołnierze. Ale i Kompania Braci też była delikatna. W przypadku tego serialu jednak zapowiedzi właśnie kazały się przygotować na bardziej wewnętrzne spojrzenie na skutki wojny u żołnierzy. Tego mi zabrakło i w całym serialu było podkreślane w sposób powściągliwy. Wiem, oczywiście, z czego to wynika.
Bo ja wiem czy byli delikatni? Nie pamiętam żeby w robionym na serio serialu (filmie) amerykańskim pokazywano wycinanie złotych zębów, masakrowanie ludności cywilnej czy totalną degrengoladę żołnierzy (odcinek z szpitalem)Pewnie dało się to pokazać jeszcze mocneij, ale i tak to co powstało odbiega od 99% amerykańskiej papki.
Romulus napisał/a:
Drugą pułapką było to, iż w Kompanii Braci jednak żołnierzom walczącym w Europie wystawiono pomnik. Byłoby krzyczącym kontrastem, gdyby wojna na Pacyfiku przedstawiona została jako tło do gorzkich rozliczeń, czy oskarżeń. Zatem twórcy za odważni także być nie mogli.
Pomnik na pewno, ale nie za spiżu. raczej z dużymi dziurami i ubytkami. Prawdziwy.
Romulus napisał/a:
Może gdyby w trakcie II wojny był jeszcze jakiś trzeci front, to następny serial poszedłby jeszcze dalej?
Pozostaje jeszcze kampania afrykańska i działania na froncie włoskim - bitwo o Monte Cassino - czemu nie?
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
No nieźle:
http://www.popcorner.pl/p...HBO_wydalo.html
Pomyśleć, że za taką kasę można kręcić w Polsce wysokobudżetowe produkcje przez kilka dobrych lat. A może i utrzymać przez kilka lat całą kinematografię Jestem pod wrażeniem.
I rekord ROME pobity
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
W ramach okazywania zrozumienia i sympatii rozczarowanemu pożyciem małżeńskim ukochanemu, zasiadłam z nim do Pacyfiku. Oczywiście - oglądałam jednym okiem, bo drugim sprawdzałam kolokwia. Wolałam mieć coś do roboty oprócz oglądania, bo ja jestem widz prosty i nieskomplikowany i łatwo mną manipulować. Zaraz się przywiązuję do bohaterów, a to mało strategiczne w serialu wojennym, gdzie co odcinek jakiś miły i śliczny chłopiec oddaje ducha albo wariuje, albo rzucają go młode i śliczne Greczynki. więc trzeba się dystansować.
Ale film ten chyba dla takich własnie podatnych na manipulację widzów, no i dla potencjalnych rekrutów. Nie cenię sobie kina wojennego, bo albo jest to prropagandówa agitka - z cyklu "zaciągajcie się chłopcy bronic demokracji", albo antywojenne rozdzieradło duszy, gdzie giną wszyscy przystojni chłopcy, co budzi mój wewnętrsny sprzeciw.
Pacyfik zaliczam do propagandowych agitek, no - ojczyzna jest najważniejsza i wzywa. Serial ten może natrafiać tez do kobiet, które jednym okiem haftują haftem krzyżykowym, lub robią coś równie pochłaniającego, podczas gdy od czasu do czasu sobie zerkną. Chyba w Dr Housie jest więcej realizmu, niż w Pacyfiku. Jeszcze tak sobie myślę, że Ameryka musi być cudownym kontynentem - tam wszyscy poborowi są śliczni jak budyń z wisienką, to słodkie. Ach, jacyż przystojni muszą być ci mądrale, które się od woja wymigali...!
Pacyfik zaliczam do propagandowych agitek, no - ojczyzna jest najważniejsza i wzywa. Serial ten może natrafiać tez do kobiet, które jednym okiem haftują haftem krzyżykowym, lub robią coś równie pochłaniającego, podczas gdy od czasu do czasu sobie zerkną. Chyba w Dr Housie jest więcej realizmu, niż w Pacyfiku. Jeszcze tak sobie myślę, że Ameryka musi być cudownym kontynentem - tam wszyscy poborowi są śliczni jak budyń z wisienką, to słodkie. Ach, jacyż przystojni muszą być ci mądrale, które się od woja wymigali...!
Ze wszystkim się zgadzam poza jednym. W "Dr House" nie ma więcej realizmu. Tam jest jeszcze większa fantastyka, tyle że medyczna.
Pacyfik zaliczam do propagandowych agitek, no - ojczyzna jest najważniejsza i wzywa. Serial ten może natrafiać tez do kobiet, które jednym okiem haftują haftem krzyżykowym, lub robią coś równie pochłaniającego, podczas gdy od czasu do czasu sobie zerkną. Chyba w Dr Housie jest więcej realizmu, niż w Pacyfiku. Jeszcze tak sobie myślę, że Ameryka musi być cudownym kontynentem - tam wszyscy poborowi są śliczni jak budyń z wisienką, to słodkie. Ach, jacyż przystojni muszą być ci mądrale, które się od woja wymigali...!
Oj, nie!!! Tam jest przecież dużo śmierci. Głupiej, bezsensownej, mnóstwo okrucieństwa i pokazywania, jak wojna pozbawia człowieczeństwa (odcinki, czy wątki z Eugenem Sledgem). Już "Kompania Braci" jest większą agitką - choć tam śmierć równie bezsensowna, albo nie wiadomo co gorsze: śmierć, czy kalectwo.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Oj, nie!!! Tam jest przecież dużo śmierci. Głupiej, bezsensownej, mnóstwo okrucieństwa i pokazywania, jak wojna pozbawia człowieczeństwa (odcinki, czy wątki z Eugenem Sledgem). Już "Kompania Braci" jest większą agitką - choć tam śmierć równie bezsensowna, albo nie wiadomo co gorsze: śmierć, czy kalectwo.
Znowu sarkazmy?
Zarówno "Pacyfik", jak i "Kompania braci" są irytującymi agitkami, a gdzie większe jest stężenie tego "kwasu", to kwestia doprawdy drugorzędna. W każdym razie obie produkcje mają go aż w nadmiarze. Do dziś prześladuje mnie w koszmarach nocnych scena z "KB":
Amerykaniec, z nienagannie przylizanym fryzem i o gładziutkiej jak dupa niemowlaka gębie, pochyla się nad bachorem i częstuje go czekoladą - zostało to tak przedstawione, że nic tylko wypuścić ->
merykaniec, z nienagannie przylizanym fryzem i o gładziutkiej jak dupa niemowlaka gębie, pochyla się nad bachorem i częstuje go czekoladą - zostało to tak przedstawione, że nic tylko wypuścić
Łan moment. Te seriale oparte są na wspomnieniach żołnierzy. Nie wyklucza to oczywiście ubarwienia fabuły, mimo to. Ale bez przesady - gdzie tam jest jakieś rażące przekłamanie? I jeśłi z KB lub PACYFIKU zapamiętałeś tylko takie, jednostkowe sceny, których jest mało i są na ogół przytłoczone tymi mniej "wesołymi", to chyba nie oglądałeś go zbyt uważnie, szanowny ASX-ie
EDIT: czytałem także książkę S. Ambrosę pt. Kompania Braci. I tam we wspomnieniach żołnierzy jest więcej takich scen, które - pokazane w serialu - z pewnością dopiero by wyciągnęły twoją twarz w grymas Jeśli znajdę chwilę, to przekartkuję i dam przykłady.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
I jeśłi z KB lub PACYFIKU zapamiętałeś tylko takie, jednostkowe sceny, których jest mało i są na ogół przytłoczone tymi mniej "wesołymi", to chyba nie oglądałeś go zbyt uważnie, szanowny ASX-ie
EDIT: czytałem także książkę S. Ambrosę pt. Kompania Braci. I tam we wspomnieniach żołnierzy jest więcej takich scen, które - pokazane w serialu - z pewnością dopiero by wyciągnęły twoją twarz w grymas Jeśli znajdę chwilę, to przekartkuję i dam przykłady.
1. Oglądałem uważnie, ale najbardziej zapamiętałem irytujące kwestie.
2. Nie ma takiej potrzeby. Powtórzę raz jeszcze - sposób w jaki zostało to przedstawione w "KB" jest nienaturalnie przesłodzony. Teraz się rozumiemy?
No cóż - ja też uważam, że Pacyfik to agitka. co do KB - małżonek mówił, że lepsze, ale też, że agitka. [w sensie, że agitka - leć i się zaciągaj demokracji bronić ]
Nie rozumiem was, te seriale oba są bardzo dobre. Różnią się od siebie, KB jest bardziej spójna, bardziej się człowiek przywiązuje do bohaterów i ich losów. Co innego chciano zaakcentować w tych serialach. W KB braterstwo żołnierzy, specyficznych żołnierzy, bo słanych na pierwszą linię w przeciwieństwie do przytłaczającej większości, która miała szansę dwa razy sobie strzelić przez całą wojnę. A w Pacyfiku bardziej widać fatalizm, niezrozumienie sensu walki, odczłowieczenie. Gdzie wy tam widzicie jakieś agitki? W postaci żołnierza, który jest wzięty jako wykreowany bohater, który sam chce wrócić na linię walki, wierzy w swoje bohaterstwo i głupio ginie? To jest agitka?
Agitka to "Szeregowiec Ryan" z płakaniem w obliczu amerykańskiej flagi itd.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Trzeba mieć wydrenowany mózg, aby po obejrzeniu KB lub "Pacyfiku" wstąpić do armii i walczyć za demokrację. Szczególnie po "Pacyfiku". A jeśli ktoś w USA rzeczywiście ma tak wydrenowany mózg, to nie potrzebuje takiej wyrafinowanej agitacji (wstąp do armii, stracisz nogi, zginiesz od przyjacielskiego ostrzału, postrzeli cię pijany kolega po zakończeniu wojny, albo zwariujesz/załamiesz się psychicznie - ale za to za demokrację ). Wystarczą bardziej podstawowe i znacznie tańsze bodźce
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
W tym drenażu jest sporo prawdy, niestety... a taka propaganda jest może nieco droższa, ale pobudza wyobraźnię i przemawia do podświadomości. chcesz być prawdziwym mężczyzną i przezyć męską przygodę? Zaciągnij się! Jednym z prawideł przyrodniczych jest poczucie, że " W stadzie zawsze ginie inny", więc bratni ostrzał, załamka, mina - mnie to się akurat nie zdarzy... a potem do szkoły przychodzą przystojni panowie w mundurach - i trach! Mięso armatnie jedzie tam, gdzie trzeba - i nabywa męskości.
Zwłaszcza, że może uda mu się przelecieć śliczną Greczynkę w jakimś australijskim mieście, która by na niego nawet nie spojrzała, gdyby nie był w mundurze
A to zdarzy się jemu, a nie komuś innemu. To ci główni bohaterowie giną, łamią się psychicznie, stają się kalekami, nie potrafią się pozbierać po tym co ich spotkało. Przy okazji te seriale, bardziej KB, pokazują ten element, który pozwalał żołnierzom przetrwać, czyli braterstwo, poleganie na sobie, zaufanie do kolegów. Ale wtedy ich śmierć jest jeszcze mocniejsza, wyraźniejsza itd.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum