FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Patrick Rothfuss
Autor Wiadomość
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2009-10-02, 10:17   Patrick Rothfuss

Cytat:
PATRICK ROTHFUSS urodził się w Madison (Wisconsin), 6 czerwca 1973 r. Od dziecka był nałogowym czytelnikiem książek, jak sam twierdzi, głównie ze względu na brak kablówki i paskudną pogodę. Wstąpił w 1991 r. na Univesity of Wisconsin z zamiarem studiowania chemii, ale szybko zmienił zainteresowania na psychologię kliniczną. Ostatecznie po trzech latach studiów w kwestionariuszu jako wiodący przedmiot wpisał „nieokreślony” i zajmował się wszystkim, co przyciągnęło jego uwagę (filozofią, historią średniowieczną, wschodnim teatrem, antropologią, socjologią), podejmując się w tym czasie najdziwniejszych prac i pisząc wyjątkowo długą powieść fantasy.
Równocześnie otrzymał własną kolumnę w studenckiej gazecie pod intrygującym tytułem „Przewodnik przetrwania na college’u” – pisuje ją do dziś. Zakończył studia po dziewięciu latach (jak sam przyznaje, zmuszony do tego polityką uczelni) jako magister literatury angielskiej, a w 2002 roku rozpoczął pracę jako wykładowca akademicki.
Gdy zakończył pisanie swojej gigantycznej powieści, przesłał ją do każdego wydawnictwa i agenta w zamieszkanym wszechświecie i wszyscy jednomyślnie ją odrzucili.
W 2002 roku jego opowiadanie „The Road to Levinshir” (fragment powieści) zdobyło jedną z najbardziej prestiżowych (i z największą nagrodą dla zwycięzcy...) w świecie fantastyki nagród dla amatorów „Writers of the Future” (laureatami są m.in. dzisiejsze gwiazdy: Stephen Baxter, Nina Kiriki Hoffman, Sean Williams, David Zindell).
Nagroda poskutkowała kontraktem z jednym z największych wydawców fantastyki, Daw Books, i wydaniem Imienia wiatru. Książka okazała się jednym z największych bestsellerów literatury fantasy ostatnich lat. Jeśli w opinii wydawcy, Elizabeth R. Wollheim, jednego z najbardziej doświadczonych edytorów fantastyki, książka Pata to „ najwspanialsza powieść fantasy, jaką czytałam w ciągu trzydziestu lat pracy jako wydawca (...) Powitajcie pisarza, który stoi w jednym szeregu z takim mistrzami fantasy jak Tad Williams, George R. Martin, Terry Goodkind, Robert Jordan i Terry Brooks”, to wiecie już, że do Waszych rąk trafi książka niezwykła.
Pat wciąż mieszka w Wisconsin. Nadal nie ma kablówki i długie zimy zmuszają go do pozostawania w domu i pisania. Uczy na swoim ukochanym college’u i jest doradcą uczelnianych feministek i miejscowego klubu szermierczego. Gdy nie pisze, marnuje czas, grając w gry komputerowe i eksperymentując w piwnicy z formułami alchemicznymi.



Jak na razie w Polsce jedna jego książka. Druga „Strach mędrca” ukaże się w 2009 r.

Wiem, że kilka osób "Imię Wiatru" Czytało liczę, że się podzielą Opiniami.

Ja się podzielę.


Początek pozytywnie nie zaskoczył. Po pierwsze język. Bardzo ciekawy momentami poetycki. Do tego nie aż tak bardzo sztampowa fabuła. No i tajemniczy ciekawy Świat powieści. Do tego dobra narracja prowadzona przez Bohatera. Niestety powieść zaczęła się psuć wraz ze wstąpieniem głównego bohatera do szkoły. Było coraz bardziej przewidywanie i sztampowo. No i najważniejsze jak by popsuł się język. Sam Bohater postępował coraz dziwniej i mniej logicznie. Wrażenie ogólnie mocno mieszane. Tom 2 pewnie przeczytam. Ale na jedynym poziomie z "Samo Ostrze" tej książki bym nie stawiał
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2009-10-02, 12:58   Re: Patrick Rothfuss

Toudisław napisał/a:
Początek pozytywnie nie zaskoczył. Po pierwsze język. Bardzo ciekawy momentami poetycki. Do tego nie aż tak bardzo sztampowa fabuła. No i tajemniczy ciekawy Świat powieści. Do tego dobra narracja prowadzona przez Bohatera. Niestety powieść zaczęła się psuć wraz ze wstąpieniem głównego bohatera do szkoły. Było coraz bardziej przewidywanie i sztampowo. No i najważniejsze jak by popsuł się język. Sam Bohater postępował coraz dziwniej i mniej logicznie. Wrażenie ogólnie mocno mieszane. Tom 2 pewnie przeczytam. Ale na jedynym poziomie z "Samo Ostrze" tej książki bym nie stawiał

Zgadzam się. Prawie. Bo mnie nic w tej książce nie ruszyło. Nie wiem, czyja to wina, bo - zdaje się - Tixon, mocno zachwalał. Może to moje "zdziczenie" fantastyczne wielkimi, epickimi cyklami fantasy. Może za dużo przeczytałem New Weird, aby teraz znowu "wracać" w pewnym sensie do takiej typowej fantasy, która nie wyróżnia się niczym, poza objętością. Ale Abercrombie ma mniej stron a o wiele ciekawszy, żywszy, intrygujący. Imię Wiatru to książka, przy której miałem poczucie zmarnowanego czasu. Przy Abercrombiem miałem wyrzuty sumienia, że tak długo zwlekałem.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2009-10-02, 13:59   

Romulus napisał/a:
Ale Abercrombie ma mniej stron a o wiele ciekawszy, żywszy, intrygujący.

Tylko weź pod uwagę, że W "Samo ostrze" Bohaterów jest kilku. Autor rysuje nam kilka osobowości. Nie spodoba ci się jedna masz na pocieszenie drugą. W Imieniu Wiatru Jest to teatr jednego Aktora. Co możne nużyć po pewnym czasie. Tylko jedna wyraźnie zarysowania postać. Tylko jedna ma jakiś charakter który odróżniał go od reszty. Inny to tylko dekoracje. Posiadają ogólnie cechy są manekinami/ archetypami pewnych zachowań. Bohater negatywny jest przewidywalny i płaski. U Rothfussa wszystko jest skupione w okuł jednej postaci. To chyba największa wada tej powieści. Po prostu w pewnym momencie nudzi.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2009-10-02, 20:00   

Po raz pierwszy zobaczyłem Imię Wiatru w bibliotece. Podchodziłem do regału trzy razy oglądając książkę na różne strony i zastanawiając się, kto w dzisiejszych czasach pisze jeszcze klasyczne high fantasy. Jeszcze do tego lektura tyłu książki - potężny mag i tak dalej. No takie typowe fantasy, z jakiej strony nie patrzeć. Marudząc tak poruszałem się wokół niej po orbicie, aż nie wytrzymałem i wypożyczyłem. Udałem się w odwiedziny do pracy rodzicielki, gdzie usiadłem aby przeczytać prolog i... przepadłem. Przede wszystkim zauroczył mnie wspaniały język powieści, mógłbym spokojnie porównać go z Beaglem. Drugim wielkim plusem jest fabuła - korzystająca ze znanych motywów, ale jednak wykorzystująca je w zaskakujący sposób. Trzecim wielkim plusem, jest znakomita kreacja głównego bohatera. Teatr jednego autora? Owszem, ale za to jakiego! Zaś czwarty, to podejmowanie gry z czytelnikiem, od rozbawienia, aż do niemal łez wylanych. To ostatnie dla mnie było wielkim zaskoczeniem - mało utworów działa na mnie w ten sposób.
Całościowo, książka zachwyciła mnie; chociaż były momenty (zwłaszcza taki jeden) gdy konsultowałem się z ekspertem na temat wielkiej konnej podróży, jej prawdopodobieństwa i skutków. Ale to taki mały szczególik.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2009-10-02, 20:56   

Tixon napisał/a:
Całościowo, książka zachwyciła mnie; chociaż były momenty (zwłaszcza taki jeden) gdy konsultowałem się z ekspertem na temat wielkiej konnej podróży, jej prawdopodobieństwa i skutków. Ale to taki mały szczególik.


No i tym sposobem mnie zmusił do zabrania głosu XD .

Książkę przerobiłam w ekspresowym tempie, będącym rezultatem gładkiego stylu, intrygującej fabuły i budzącego sympatię bohatera. Nic nie poradzę, że lubię sobie czasem poczytać powieść, gdzie mogłabym się skupić na opowiadanej historii, nie męcząc się przy tym nad rozwiązywaniem intelektualnych gierek bądź przesłaniem tak głębokim, że powoduje ryzyko utonięcia :P . U Rothfussa akcja bieży wartko, protagonista uczy się szybko (daj nam, Boziu, dużo takich uczniów XD ), bo jest bardzo bystry i wszechstronnie uzdolniony, a zagadka Chandrian dodaje wszystkiemu smaczku. Jednocześnie Kvothe nie jest aż tak doskonały, żeby czytelnikowi obrzydnąć do cna – bywa zarozumiały, porywczy, czasem głupio pakuje się w kłopoty – jak to młodzian...
Ogólnie rzecz biorąc, podzielam opinię Tixa. Z małymi wyjątkami:

Uwaga spojler!!!

Pędząc na spotkanie Chandrian Kvothe robi pięćdziesiąt mil na końskim grzbiecie. Rzecz jak najbardziej możliwa, jeno bez zaprawy (a takowej bohater nie ma), następnego dnia nie mógłby się ruszać. Tymczasem ugania się za drzewożernym smokiem, biega za dziewczyną swoich marzeń, a w międzyczasie ratuje mieszkańców pewnego miasteczka przed demolką. Autor nic nie wspomina, że to cyborg....

Koniec spojlera ;)

Po drugie, afera miłosna, chociaż „czyta się” bardzo dobrze, nijak mi nie pasuje do charakteru młodego maga. Wątpię, by ktoś tak charyzmatyczny przystał na podobny układ. Jednakowoż jest to najmojsza osobista opinia, a nie mam w zwyczaju pouczać autorów, jak mają swoje książki pisać, więc dłużej nie będę się czepiać.
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2009-10-02, 22:32   Re: Patrick Rothfuss

Toudisław napisał/a:
Ale na jedynym poziomie z "Samo Ostrze" tej książki bym nie stawiał

Why not? Na dobra sprawę obie te książki to w miarę klasyczne fantasy. Różnica polega , imo, na stylu. "Imię wiatru" to głównie malowanie obrazów słowami, taka poetyckość. "Samo ostrze" jest bardziej nastawione na akcje, ale i bohaterów. I tu się zgadzam z Toudim - Rothfuss napisał książkę rozpisaną na jednego bohatera i to bardziej wkurzającego niż interesującego. "Samo ostrze" - grupa zróżnicowanych postaci, z których każda bije na głowę Królobójcę czy jak mu tam.

Tixon napisał/a:
Drugim wielkim plusem jest fabuła - korzystająca ze znanych motywów, ale jednak wykorzystująca je w zaskakujący sposób.

Powiem szczerze - dla mnie ta buła nie miała nic zaskakującego. Ciut z toposu "sierotki", doprawione Harrym Potterem i tuzinem innych książek o młodych magach.

Tixon napisał/a:
Zaś czwarty, to podejmowanie gry z czytelnikiem, od rozbawienia, aż do niemal łez wylanych. To ostatnie dla mnie było wielkim zaskoczeniem - mało utworów działa na mnie w ten sposób.

Nie za bardzo rozumiem ten argument - jaka gra z czytelnikiem? Gra na uczuciach? Dla mnie grą będzie jeśli autor czymś mnie zaskoczy, zmusi do ruszenia szarymi komórkami, zwodzi na manowce. jedyną grą, którą tam wizę to liczne spoiley dotyczące przyszłych wydarzeń z życia bohatera. To o czym piszesz to dla mnie nie jest grą, a kunsztem literackim.
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2009-10-02, 23:10   

Tigana napisał/a:
Nie za bardzo rozumiem ten argument - jaka gra z czytelnikiem? Gra na uczuciach? Dla mnie grą będzie jeśli autor czymś mnie zaskoczy, zmusi do ruszenia szarymi komórkami, zwodzi na manowce.

Dla Ciebie tak będzie wyglądać gra.
Dla mnie zupełnie inaczej. SPOILERY Świetnym przykładem jest tu budowanie klimatu sceny, która rozwija się wedle tradycyjnego schematu niezłomnego ucznia - tak długo marudzi nauczycielowi, tak długo wokół niego lata i wykonuje idiotyczne zadania, aż ten go przyjmuje. Dochodzi do ostatniego, wydawało się idiotycznego zadania i bohater je wykonuje. Tylko po to, by dowiedzieć się, że nauczyciel nie przyjmie ucznia, który jest tak głupi, aby zrobić to co zrobił.
Innym - moment w którym pojawia się smok. Czytelnik (w osobie Tixona) wie, że Kronikarz napisał pracę obalającą istnienie smoków i tylko czeka, aż Kronikarz zwróci na to uwagę; ba, sam Kvothe zatrzymuje bieg historii aby usłyszeć od niego - to niemożliwe, smoki nie istnieją. Kronikarz jednak robi nas w jajo, stwierdzając - to twoja historia i jeśli twierdzi, że były tam smoki, to będą.
Co do gry na uczuciach, jest moment, gdy biedny Kvothe udaje się żebrać do lepszej dzielnicy i otrzymuje taką ilość srebra, że spokojnie może żyć przez kilka najbliższych dni. Jednak w konsekwencji tego czynu zostaje sprany przez strażnika, mało tego - traci to co zyskał - wcale nie sentymentalny Tixon miał prawie łzy w oczach.

Tigana napisał/a:
jedyną grą, którą tam wizę to liczne spoiley dotyczące przyszłych wydarzeń z życia bohatera.

Z punktu teraźniejszość, Kvothe wspomina swą przeszłość. Streszcza swoją historię w kilku prostych słowach (nie mam pod ręką książki, nie przytoczę Ci ich), wspomniane też są różne wydarzenia. Zaczynając od samego początku historii opowiada swoje losy; my wiemy, gdzie jest teraz i mniej więcej co przeszedł, ale jesteśmy ciekawi (Tix i inni ;) ) walki z Aniołem, sposobu otrzymania przydomka Królobójcy, zdobycia ucznia, wydalenia z uczelni, treningu u wspomnianej osoby, drogi która doprowadziła taką postać do zwykłej karczmy. Najbardziej jednak chcemy poznać przyszłość - jak to się skończy.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2009-10-02, 23:23   

Tixon napisał/a:
Dla Ciebie tak będzie wyglądać gra.

Ok. Rozumiem. Z tym, ze jakoś wspomniane przzez Ciebie przykłady nie zostały w mej pamięci. A i specjalnych wzruszeń nie doświadczyłem. Z tym, ze ja czytam dość szybko i smaczkofilem (alias szczególarzem) raczej nie jestem. Dla mnie bardziej liczy sie ocena całości.

Tixon napisał/a:
Najbardziej jednak chcemy poznać przyszłość - jak to się skończy.

Pisząc o przyszłości miałem oczywiście na myśli lata, które główny bohater spędził poza murami uczelni aż do teraźniejszości. A mnie jakoś zakończenie całej historii nie intryguje.
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2009-10-02, 23:38   

Tigana napisał/a:
Z tym, ze ja czytam dość szybko i smaczkofilem (alias szczególarzem) raczej nie jestem.

Ja również. Takie pozycje mają magię nie pozwalającą się oderwać. Szczegółów również nie pamiętam (np to na czym grał), ale kilka uroczych momentów zostaje - odwiedziny u człowieka opiekującego się sierotami, opowieść o walce bogów i nawalaniu ludzi młotem( :D), ot takie elementy.
Tigana napisał/a:
Dla mnie bardziej liczy sie ocena całości.

U mnie bardzo mocne 9/10 :)
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2009-10-03, 11:02   

Tixon napisał/a:
. Przede wszystkim zauroczył mnie wspaniały język powieści, mógłbym spokojnie porównać go z Beaglem.

Któr niestety z czasem się psuje. No a przynajmniej staje się normalny. Gdzieś tak od 1/3 już mnie nie zachwycał. Ten sam styl narracji nic co by wzbogaciło jezyk i zabiło monotonię .
Tixon napisał/a:
. Drugim wielkim plusem jest fabuła - korzystająca ze znanych motywów, ale jednak wykorzystująca je w zaskakujący sposób.

Fabuła niestety jest mocno przewidywalna. Gdzie tutaj nowe pomysły ? Zaskakujące rozwiązania ? Fabułą niesłuży niczemu jak tylko samej fabule. Od historia dla historii bez wykorzystania jej być coś pokazać. Bez drugiego dna. Nie wiedziałem nic super w tej fabule. Główny bohater idzie do szkoły magi zachwyca nauczycieli. Ma śmiertelnego wroga nuda ...

Tixon napisał/a:
b. Trzecim wielkim plusem, jest znakomita kreacja głównego bohatera. Teatr jednego autora? Owszem, ale za to jakiego!

Niestety przeciętnego. Z biegiem czasu coraz bardziej w moich oczach tracącego . Zdaje się być wyjątkowo ograniczonym i przekonamy o swojej wyższości and wszystkimi. Mało w nim oryginalności. Typowy bohater Fantasty jakich wielu
Sabetha napisał/a:
Pędząc na spotkanie Chandrian Kvothe robi pięćdziesiąt mil na końskim grzbiecie

jak się ma super konia karmi się go po drodze owsem a same drogi są super.
Tigana napisał/a:
- Rothfuss napisał książkę rozpisaną na jednego bohatera i to bardziej wkurzającego niż interesującego. "Samo ostrze" - grupa zróżnicowanych postaci, z których każda bije na głowę Królobójcę czy jak mu tam.

Lepiej bym tego nie ujoł.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2009-10-03, 11:12   

Cytat:
Któr niestety z czasem się psuje. No a przynajmniej staje się normalny. Gdzieś tak od 1/3 już mnie nie zachwycał. Ten sam styl narracji nic co by wzbogaciło jezyk i zabiło monotonię .

Czekaj czekaj. Z czasem się psuje, czy też nic go nie wzbogaca i jest monotonne?
Toudisław napisał/a:

Fabuła niestety jest mocno przewidywalna. Gdzie tutaj nowe pomysły ? Zaskakujące rozwiązania ? Fabułą niesłuży niczemu jak tylko samej fabule. Od historia dla historii bez wykorzystania jej być coś pokazać. Bez drugiego dna. Nie wiedziałem nic super w tej fabule.

Fabuła nie musi mieć nowych pomysłów by zachwycała. Fabuła oparta na starych i utartych schematach wykorzystująca je w odmienny do spodziewanego sposób i dobrze opowiedziana - nie musi mieć nic więcej, aby zainteresować. Drugie dno i przesłanie mogą być, ale są tylko dodatkami. I bez nich idzie stworzyć dobrą fabułę, Toudi. Jestem niepoprawnym fanem Władcy, więc to mi wystarcza :>
Toudisław napisał/a:
Mało w nim oryginalności. Typowy bohater Fantasty jakich wielu
Bohater, żeby był dobry, nie musi być oryginalny. Musi być dobry, a oryginalność to tylko jedna z możliwych zalet. Niekonieczna, aby świetnie się bawić śledząc jego losy.
Ale wiesz... takie podejście - że mało oryginalny (potężny mag bla bla bla) i typowy bohater - miałem przed przeczytaniem książki. Owszem, tak jest. Ale w niczym to mu nie ujmuje :)
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2009-10-03, 22:33   

Tixon napisał/a:
Fabuła nie musi mieć nowych pomysłów by zachwycała. Fabuła oparta na starych i utartych schematach wykorzystująca je w odmienny do spodziewanego sposób i dobrze opowiedziana - nie musi mieć nic więcej, aby zainteresować

Dla mnie musi. odtwórcza fabułą może mi się podobać. Ale by mnie zachwycać by nawet przykuć uwagę na dłużej musi zawierać w sobie coś nowego i dotąd nieznanego. Inaczej rozmyje się w dziesiątkach podobnych pozycji. 0 oryginalności powoduje że książkę szybko się zapomina.
Tixon napisał/a:
Drugie dno i przesłanie mogą być, ale są tylko dodatkami. I bez nich idzie stworzyć dobrą fabułę

I znowu tylko dobrą. Książka w 100 % rozrywkowa. To inna kategoria i w ocenie u mnie nie może przekroczyć 7/10. A i by osiągnąć 7 musi być naprawdę dobra. Już drobne smaczki odniesienia czy nawet szydercze spojrzenia autora na świat powoduje że można ocene podnieść do 8. 9 to za nowatorskie metody i za coś więcej niż prosta historyjka. 10 jest dla arcydzieł. no w każdym razie perełek
Tixon napisał/a:
estem niepoprawnym fanem Władcy, więc to mi wystarcza :>

I co to ma do tego ? WP nie jest sztampowy. To książka bardzo ambitna i bardzo nowatorska. Fabułą/ świata i po trosze postacie są wręcz rewolucyjnie nowe.
Tixon napisał/a:
Bohater, żeby był dobry, nie musi być oryginalny. Musi być dobry, a oryginalność to tylko jedna z możliwych zalet. Niekonieczna, aby świetnie się bawić śledząc jego losy.

Następny wybraniec ? Tutaj sztampa goni sztmapę. Nie dziękuje za typowego nudnego i przewidywalnego bohatera. To nie człowiek. To marionetka
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2009-10-04, 00:05   

Toudisław napisał/a:
Dla mnie musi. odtwórcza fabułą może mi się podobać. Ale by mnie zachwycać by nawet przykuć uwagę na dłużej musi zawierać w sobie coś nowego i dotąd nieznanego. Inaczej rozmyje się w dziesiątkach podobnych pozycji. 0 oryginalności powoduje że książkę szybko się zapomina.

Tylko przy założeniu, że je znamy. Gdy nie znamy, każda ma coś nowego i dla nas nieznanego. Nie rozmyje się w dziesiątkach podobnych pozycji, bo ich nie ma.
W innym przypadku każda powstała książka będzie wtórna - czy też pomysłowo, czy też sposobem prowadzenia fabuły. Dlatego osobiście nie zgadzam się na przypisywanie wielkiego znaczenia fabule; dla mnie jej zadaniem jest zaciekawić czytelnika, to jakimi środkami zrealizuje ten cel - poprzez oryginalność czy też znakomite wykonanie - jest sprawą drugorzędną.
Piękno nie musi być oryginalne, wystarczy, że jest piękne. Po co to dodatkowo komplikować?
Toudisław napisał/a:
I znowu tylko dobrą. Książka w 100 % rozrywkowa. To inna kategoria i w ocenie u mnie nie może przekroczyć 7/10

Drogi Toudisławie, wyobraź sobie, że są ludzie (i smoki) którzy czytają książki nie w celu zdobycia władzy nad światem czy poznania prawd życiowych, ale by mieć rozrywkę. Różne poziomy rozrywki, można powiedzieć - zarówno prostszą jak i bardziej skomplikowaną. Ale jednak rozrywkę. I oceniając na podstawie tego kryterium, stosując określoną skalę, są w stanie podać jaką książka zapewniła im rozrywkę. Gdzie ocena 10/10 jest najwyższą możliwą do osiągnięcia. Stawianie sztucznej zapory (jest rozrywkową więc nie dostanie więcej niż 7 pkt na 10 możliwych) jest dla mnie niezrozumiałe.
Toudisław napisał/a:
Już drobne smaczki odniesienia czy nawet szydercze spojrzenia autora na świat powoduje że można ocene podnieść do 8. 9 to za nowatorskie metody i za coś więcej niż prosta historyjka. 10 jest dla arcydzieł. no w każdym razie perełek

W takim razie w swojej skali nastawiony jesteś na szydercze spojrzenie autora na świat - takie książki dostają punkt za samą przynależność do Twojego zbioru zainteresowania. I tą samą skalę używasz do książek z poza tego zbioru - czy to w porządku wobec nich? W końcu bez szyderczego spojrzenia autora na świat nie dostaną punktu; zostaną "ukarane" za to, że nie są takie jakie Ty byś chciał je widzieć. Czyli nie ocenisz tego jakie są, a jakie nie są.

Toudisław napisał/a:
I co to ma do tego ? WP nie jest sztampowy.

Władca Pierścieni opiera się na kilku motywach, toposach; brak w niej wielu elementów które występują obecnie - np bohaterowie nie odczuwają wyraźnego popędu seksualnego (znaczy burdele w Śródziemiu miały by marny utarg) - jest to pewien brak, ale czy istotny? Nie bardzo. Czy postacie posiadają podwójne dno? Poza kilkoma - nie. Ale to nie przeszkadza i w to mam na myśli - zadowala mnie to co jest, nawet jeśli jest proste, o ile jest dobre.
Toudisław napisał/a:
Następny wybraniec ? Tutaj sztampa goni sztmapę. Nie dziękuje za typowego nudnego i przewidywalnego bohatera. To nie człowiek. To marionetka

Każdy wymyślony bohater jest marionetką w rekach autora. Więc nie odkryłeś nic nowego stwierdzeniem, że to nie człowiek. To bohater literacki. Jak określić jego rzeczywistość w literackim sensie? Są różne metody - stworzyć wiarygodny portret psychologiczny na przykład. Ale równie dobrze o bohaterze świadczy, gdy czytelnicy przeżywają jego przygody, cieszą się razem z nim i współczują mu kiedy ma trudne chwile. Dla mnie właśnie czucie bohatera jest najlepszym dowodem jego życia jako postaci literackiej, zaś przeżywanie jego przygód najlepszym możliwym odbiorem.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2009-10-04, 08:15   

Tixon napisał/a:
dla mnie jej zadaniem jest zaciekawić czytelnika, to jakimi środkami zrealizuje ten cel - poprzez oryginalność czy też znakomite wykonanie

1. jeżeli fabuła służy tylko rozrywce / zaciekawianiu to Ok. Ale to już książka która pewnego progu nie przeskoczy. Co do znakomitego wykonania to chyba przesadzasz. Tutaj go nie ma. Dobry język znika po 1/3 książki. Narracja i opisy stają się coraz mniej sugestywne. Jak pisałem dla mnie oryginalność jest istotna. Nie chodzi tutaj by każda książka była rewolucyjna bo powtarzanie jakiegoś motywu zawsze można znaleźć . ale niech Autora da coś od siebie. No Choćby jeden charakterystyczny Motyw.

Cytat:
Piękno nie musi być oryginalne, wystarczy, że jest piękne. Po co to dodatkowo komplikować?

Ale do tego musi być piękne ? A jak jest piękne to jest wyjątkowe. Jak coś jest wyjątkowego to jest oryginalne. Piękno jest w samo w sobie oryginalne
Tixon napisał/a:
nie w celu zdobycia władzy nad światem czy poznania prawd życiowych, ale by mieć rozrywkę.

Jasne, że tak ! Ale to nadal jest literatura. Może komuś lepiej czyta się Owczynę Salvatora niż Lalkę Prusa. Ale czy to znaczy, że Lalka jest gorszą książką ? 9/10 nie dam książce która jest tylko rozrywką. Niech ma w sobie nawet prosty ( ale nie banalny ) przekaz. Niech zawiera jakieś smaczki i odniesienia lekko ukryte przed czytnikiem.
Tixon napisał/a:
końcu bez szyderczego spojrzenia autora na świat nie dostaną punktu

To był tylko jeden z przykładów. Można ten punkt zdobyć inaczej.
Tixon napisał/a:
Władca Pierścieni opiera się na kilku motywach, toposach; brak w niej wielu elementów które występują obecnie

Tylko że J.R.R Tolkien buduje fabułę dla tych toposów właśnie. A nie odwrotnie. To w 100 % zamierzone działanie
Tixon napisał/a:
brak w niej wielu elementów które występują obecnie


To chyba może być dowód oryginalności ?
Tixon napisał/a:
Czy postacie posiadają podwójne dno? Poza kilkoma - nie.

No przecież piszesz że to są toposy. To właśnie jest drugie dno. Oj czytaj uważnie tego WP.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2009-10-04, 20:31   

Toudisław napisał/a:
1. jeżeli fabuła służy tylko rozrywce / zaciekawianiu to Ok. Ale to już książka która pewnego progu nie przeskoczy. Co do znakomitego wykonania to chyba przesadzasz. Tutaj go nie ma.

Przy czym widzisz... to nie musi przeskakiwać progów. Jako rozrywka jest dobra i nic poza tym. Przy czym nikt nie powiedział, że to musi być coś poza rozrywką.
Chyba. Krytykiem literackim nie jestem, ale wiem co mi się podoba, co mnie porywa. Stwierdzasz, że początkowo jest dobrze - do 1/3 książki. Dla mnie do samego końca.
Toudisław napisał/a:
A jak jest piękne to jest wyjątkowe. Jak coś jest wyjątkowego to jest oryginalne. Piękno jest w samo w sobie oryginalne

Nie powiedziałbym. Księżyc w pełni jest (dla mnie) piękny. I jest co miesiąc*. Gwiazdy w czystą noc. I tak dalej.
Toudisław napisał/a:
Ale to nadal jest literatura. Może komuś lepiej czyta się Owczynę Salvatora niż Lalkę Prusa

Jest jednak spora różnica między używaniem prostych motywów, a prostacką sieczką, w dodatku wykonaną w sposób urągający logice i korzystający z trzech zagrań fabularnych na krzyż.
Toudisław napisał/a:
To był tylko jeden z przykładów. Można ten punkt zdobyć inaczej.

Ale zasada jest taka sama. Oceniać powinno się to co zostało wykonane, a nie to, czego nie zrobiono.
Toudisław napisał/a:
No przecież piszesz że to są toposy. To właśnie jest drugie dno. Oj czytaj uważnie tego WP.

Boromir - zdrajca (odkupia winy, ale jednak), Denethor - wielki, ale szalony władca, Saruman - mędrzec który porzucił biel, Gollum - spaczona przez pierścień istota, która w swym szaleństwie dokonuje tego, do czego Frodo nie był zdolny. To jest drugie dno o którym mówiłem - niektóre postacie nie są tymi, którymi się wydają. Do tego oczywiście toposy. Nie pouczaj mnie Toudi przy Tolkienie :)
Toudisław napisał/a:

To chyba może być dowód oryginalności ?

Nie tyle oryginalności, co celowości założenia. Celem Tolkiena było stworzenie nowej mitologii dla Anglii, a nie napisanie pełnowymiarowej powieści o nowej krainie - dlatego spotykane przeze mnie zarzuty o np. mizernej ekonomii Śródziemia wywoływały jeno śmiech.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2009-10-04, 20:31   

Toudisław napisał/a:
I znowu tylko dobrą. Książka w 100 % rozrywkowa. To inna kategoria i w ocenie u mnie nie może przekroczyć 7/10.


Toudi, co Ty złego widzisz w książkach rozrywkowych? :shock: Dla mnie czytanie w ogóle jest rozrywką, chyba że siła wyższa zmusi mnie do przedzierania się przez jakieś "Ziele na kraterze" czy utwory świętego Augustyna. I chociaż "Imię wiatru" istotnie nie szokuje nowatorską wizją świata czy kreacją jednostki niezrozumianej przez szeroko pojęte otoczenie (albo odwrotnie, jak kto tam sobie woli), wciąż pozostaje dobrą książką. Taką, którą się czyta z przyjemnością. Zawierającą niemal wszystko, co rozrywka na poziomie zawierać powinna - charyzmatycznego bohatera, wartką akcję, zagadkę i uroczy brak rażących głupot, jeśli chodzi o szczegóły. Odnośnie stylu - należę do osób, które przenoszą prostotę (aczkolwiek, uchowaj Boziu, nie prostactwo), nad jakąś zdziwaczałą nowomowę, która w większości przypadków prowadzi do przerostu formy nad treścią. A zarzut, że książka posiada jednego tylko bohatera, że reszta to tło? Narracja w pierwszej osobie siłą rzeczy wymusza skupienie się na osobie opowiadającego. Aczkolwiek uważam, że postać Denny ma w sobie duży potencjał i po cichutku liczę, że podczas lektury "Strachu mędrca" się pod tym względem nie zawiodę ;)

Toudisław napisał/a:
No przecież piszesz że to są toposy. To właśnie jest drugie dno. Oj czytaj uważnie tego WP.


"Władca Pierścieni" to w ogóle jest osobna bajka. Dziadek Tolkien zawsze będzie na wygranej pozycji jako Ten, Który Przetarł Szlaki. Kiedyś nawet zastanawiałam się, jak zostałby odebrany, gdyby swoje dzieło wydał dzisiaj. Dlatego już dawno zrezygnowałam z porównywania kolejnych książek do WP. Chyba że porównanie nasuwa się z siłą wodospadu, jak w przypadku "Belgariady" :P

Toudisław napisał/a:
jak się ma super konia karmi się go po drodze owsem a same drogi są super.


Widzisz, w tym przypadku nie chodzi o żadnego "superkonia", wystarczy zwyczajny - dobrej rasy i w odpowiedniej kondycji, czyli taki, który ciągle biega w terenie i nie wypasł się w stajni z wygodami. Kvothe odpowiednim wierzchowcem dysponuje i tego się nie czepiam. Żeby przejechać pięćdziesiąt mil, wcale nie trzeba karmić go owsem (konia, nie jeźdźca :mrgreen: ) , aczkolwiek bardzo łatwo zajechać zwierzaka i na krótszym dystansie, jeśli się nie wie co robić. Bohater wie. Mnie chodziło raczej o to, że pod koniec to nie czworonóg byłby tym bardziej zgonionym. Ot, przykład z życia - zabraliśmy dziś dość dobrze jeżdżącą ale "zastaną" dziewczynę na rajd po okolicy. Około piętnastu kilometrów. Pod koniec płakała z bólu, błagając, byśmy zwolnili. A na koniec spadła jak wór kartofli i wystraszyła nas niemal na śmierć.
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2009-10-04, 20:35   

Sabetha, my po prostu jesteśmy mało wymagające bestie, w dodatku lubimy Rapsodię, co już nas całkowicie w oczach Ogra dyskwalifikuje :mrgreen:
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2009-10-15, 17:26   

Tixon napisał/a:
co już nas całkowicie w oczach Ogra dyskwalifikuje :mrgreen:

To nie ma nic wspólnego.
Tixon napisał/a:
Stwierdzasz, że początkowo jest dobrze - do 1/3 książki. Dla mnie do samego końca.

Dla mnie ocena 10 to jednak na coś wybitnego. W tej książce tego nie widzę. Samo łatwo się czytało to za mało bo taklich książek jest sporo.
Tixon napisał/a:
. Nie pouczaj mnie Toudi przy Tolkienie :)

No widzisz a propagandę chrześcijańską w książce przegapiłeś.

Sabetha napisał/a:
Toudi, co Ty złego widzisz w książkach rozrywkowych? :shock:


Nic. Ale nie ta liga żeby dopstawać 10/ 10 i być kanonem.
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2009-10-15, 20:25   

Cytat:
Dla mnie ocena 10 to jednak na coś wybitnego. W tej książce tego nie widzę. Samo łatwo się czytało to za mało bo taklich książek jest sporo.


Nie twierdzę, że jest wybitna. Twierdzę, że jest dobra. A nie wszystko, co się łatwo czyta, jest dobre. Wręcz przeciwnie. W przeważającej większości takie nie jest.

Cytat:
Nic. Ale nie ta liga żeby dopstawać 10/ 10 i być kanonem.


Liga ligą, ale w ferowaniu wyroków na temat tego co jest, a co nie jest pozycją kanoniczną, doradzałabym daleko posuniętą ostrożność. Nie to, bym uważała, że Rothfuss się kiedykolwiek w takowym przeświętym zestawieniu znajdzie, aczkolwiek... niezbadane są wyroki przyszłych pokoleń, jak to dobitnie udowodnił przykład chociażby takiego Norwida. Poza wszystkim - czymże jest kanon? Jeśli uznać za wyjściową definicję, w myśl której jest to zespół wzorców, reguł i metod wytwarzania obowiązujących w danym okresie (mądrzę się za Wiki, nie chce mi się wstawać po słownik ;) , układając takowy dla szeroko pojętej fantastyki należałoby wziąć pod uwagę wszystkie owe zamczyska w Otranto, zamki Udolfo i pieśni Osjana, złote garnki Hoffmana i inne, których imię jest legion. Mało tego, trzeba by się cofnąć do króla Artura, Tristana i Izoldy, a i Zygfryd z Brunhildą też by się w owym zestawie zmieścili. Gdyby zaś uznać, że kanon obejmować powinien jeno pozycje najlepsze z najlepszych... kto niby miałby o tym decydować? Z pewnością nie ja. Za głupia jestem na to i za mało wiem. Może dlatego spodobał mi się Rothfuss i jego Kvothe? :P
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2011-03-30, 15:17   

http://mechanicznyczlowie...rothfuss-1.html

Teraz tylko czekać, aż zawita do Polski :) I nie ma co się przejmować opiniami malkontentów.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2011-03-30, 16:04   

Tixon napisał/a:
I nie ma co się przejmować opiniami malkontentów.


Jakby co, jedna czekająca i nieprzejmująca się już jest XD . Z dziką rozkoszą wrócę do przygód Królobójcy XD
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2012-07-14, 18:39   

Strach Mędrca. Drugi tom Kronik Królobójcy. Uczta dla fanów klasycznej fantasy. Natomiast dla nie fanów po prostu dobrze napisana książka fantasy, bez kompleksów na punkcie Tolkiena, bez zadufania, ot dobra robota. Tylko trzeba podejść bez uprzedzeń (bądź przejedzenia) :-P
Ale do rzeczy. Drugi tom ponownie przenosi Kvothe w czasy nauki w Akademii, mozolne zdobywanie wiedzy, rozpaczliwą walkę o środki czesne i życie, złośliwości ze strony Ambrose i próby dostania się na naukę do Elodina. Początkowo wydawało mi się to złym pomysłem - ile to można poświęcać miejsca na czasy nauki, zwłaszcza gdy w poprzednim tomie wspomniało się już o wydaleniu, jednak Rothfuss skutecznie (ponownie) oczarował mnie klimatem Akademii, codziennymi problemami bohatera i widmem końca tych - mimo wszystko - sielankowych dni.
Bo potem następuje podróż. Wizyta na dworze wysoko urodzonego, intrygi, misje, poznawanie świata i szkolenia. Jest to moment zmiany zarówno dla bohatera, który dojrzewa, ale również zmiany klimatu świata - elementy baśniowo magiczne już nie krążą na obrzeżach, nie tylko je się wspomina, wkraczają one w centrum wydarzeń.
Pojawia się więcej informacji o ontologii świata, również odrobina historii, kwestia Chandrian również się rozwija - pojawiają się nowe tropy. Chociaż jak na mój gust, nadal za mało jest w tym temacie, tylko pobudza apetyt.
Jeśli idzie o postacie, to nadal są one mocną stroną. Głównym aktorem jest ciągle łotrzykowski Kvothe, reszta pełni drugorzędne role, ale nie znaczy to, że są to pozbawione życia imiona. O nie, postacie są pełne życia i charakteru, nawet gdy pojawiają się na chwilę by wygłosić swoją kwestię.
Podsumowując, drugi tom przygód Edema Ruh jest satysfakcjonującym daniem, jednocześnie pobudzającym apetyt przed trzecim tomem (ach te tajemnice - czemu Elodin był tak przerażony perspektywą zmiany imienia, co się z tym wiąże i dlaczego Kvothe zdecydował się na taki krok?). Mam jednak wątpliwości, czy autorowi uda się zamknąć całość w trzecim tomie.
Oddaję głos Sab ;)
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2012-07-14, 19:17   

Bardzoś łaskaw, My Lord :P

Po raz kolejny przekonuję się, że niezdrowo jest odkładać napisanie kilku słów o książce, bo po kilku miesiącach nie jest to już takie łatwe. Ale spróbuję.

Zacznę może od rzeczy, która podobała mi się najmniej, czyli od pobytu bohatera na dworze Alverona. Cała ta małżeńska intryga wydała mi się jakaś taka... grubymi nićmi szyta. Odczułam prawdziwą ulgę, kiedy Kvothe wreszcie stamtąd ruszył w podróż o tyle bogatą w wydarzenia, o ile wszechstronnie (!) kształcącą.

Ale to tylko drobny kamyk w skądinąd bardzo wygodnym bucie, bo Strach Mędrca czyta się wprost wyśmienicie. Zgadzam się z przedmówca, że wystarczy się tylko wyzbyć uprzędzeń w stosunku do klasycznej (na szczęście nie drętwej jak w przypadku nieszczęsnego Fionawarskiego Gobelinu) fantasy, by spędzić kilka godzin w bardzo przyjemny sposób. Mnie bardzo przypadł do gustu sposób, w jaki Rothfuss drobnymi kroczkami prowadzi swojego bohatera - poczciwego, niewinnego, choć bardzo bystrego nastolatka w kierunku o wiele mniej "fajnego" bohatera karczemnych, i nie tylko, opowieści. Alveron, Feluriana, pobyt u Ademre, wreszcie krwawa jatka - wszystko to po troszeczku odziera chłopaka ze złudzeń, a czytelnika wiedzie do zrozumienia, w jaki sposób mały Kvothe dochrapał się miana żywej (albo raczej martwej) legendy.
Co by tu jeszcze...
Denna jak zwykle jest irytująca, Devi świetna, a Ambrose wredny.

No i są zagadki, które się mnożą, a które niosą zagrożenie, iż Tixon dobrze prawi i cykl się rozciągnie. Ale ja mam słabość do Rothfussa, dlatego jemu wybaczę.
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2012-07-14, 19:31   

Sabetha napisał/a:
Denna jak zwykle jest irytująca

Irytująca jak irytująca, ale musisz przyznać, że jej rozmowy z Kvothe to jeden wielki popis elokwencji połączonej z flirtem.
A Devi jest niesamowicie urocza :-)
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
bigbab


Posty: 4
Wysłany: 2012-07-14, 23:05   

Ogólnie bardzo lubię Rotfussa, chyba żadnego autora nie czytało mi się tak łekko i przyjemnie. Brakuje mi wulgarnego języka, ale pewnie tak musi być (?).

Rozmowy między Kvothem a Denną są tak denne, tak nieudane i w sumie tak sztuczne, że serio miałem ochotę skipować każde napomknięcie tego wątku. Jak już czytam, coś ala "Znowu szedłem w stronę miasta wypatrując Denny" to już włączało mi się //mur .
Jedyne co mi się w 2 tomie nie podobało i to tak szczerze to pobyt Kvothe u Feluriany, o ile dobrze pamiętam jej imię. Prócz tak naprawdę końcówki tam to dramat.
W ogóle, jak dla mnie przynajmiej, to równie dobrze mógłby być zbiór opowiadań niezwiązanych z fabułą, go ile tam było powiązań? W 1200 stronach z 5 sobie przypominam.
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2012-07-15, 11:18   

Są historie, gdzie ani rusz bez wulgarnego języka, są też takie, które świetnie się mogą bez niego obejść. Taki Lynch wybrał wariant pierwszy, zaś Rothfuss opcję numer dwa i w moim mniemaniu obu wychodzi to doskonale. Kto niby miałby przeklinać w "Kronikach"? Dobrze wychowany Kvothe, Chandrianie czy może Denna? :-)
bigbab napisał/a:
Jak już czytam, coś ala "Znowu szedłem w stronę miasta wypatrując Denny" to już włączało mi się //mur .


Ha, szalenie dawno przeżywałam stan, kiedy wszystkie myśli zajmuje człowiekowi jeden przedstawiciel homo sapiens, ale jeszcze pamiętam, jak ogłupiające bywa to doświadczenie. Dlatego mnie raczej bawiło, że Kvothe w tym jednym aspekcie konsekwentnie zachowywał się i wypowiadał jak idiota. Nie odczułam w tym żadnej sztuczności. Przeciwnie wręcz.
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2012-07-15, 11:32   

Ale tak po prawdzie wulgaryzmy się pojawiają. W trudnych, stresujących sytuacjach, bądź momentach emocjonalnych - wtedy z ust bohaterów padają ostre epitety. Swoją drogą, Devi też nie dba o kulturę językową ;)
Wątek z Denną jest irytujący, ponieważ wielki a wspaniały bohater lata zaślepiony za zupełnie nieodpowiednią dziewczyną. Teatralne gesty, sztuczność w zachowaniu, przerzucanie się słowami - ale kogo my tu mamy? Dzieciaka który wychowywał się w trupie aktorskiej i dziewczynę żyjącą z udawania.
Jeśli zaś idzie o wizytę u F, to jest to właśnie wkroczenie w świat baśniowy, o którym mowa od pierwszego tomu. Świat różny od zwyczajnego, rządzący się własnymi prawami, wyglądający właśnie jak z innej bajki. Po wizycie tam następuje wyraźna zmiana w bohaterze, w jednym aspekcie dojrzewa i odtąd postrzega świat w innej perspektywie.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
bigbab


Posty: 4
Wysłany: 2012-07-16, 19:23   

Sabetha napisał/a:
Są historie, gdzie ani rusz bez wulgarnego języka, są też takie, które świetnie się mogą bez niego obejść. Taki Lynch wybrał wariant pierwszy, zaś Rothfuss opcję numer dwa i w moim mniemaniu obu wychodzi to doskonale. Kto niby miałby przeklinać w "Kronikach"? Dobrze wychowany Kvothe, Chandrianie czy może Denna? :-)


No cóż, to jest już chyba kwestia gustu, ale biorąc pod uwage, że nawet Kvothe opowiada nam to jako barman w jakiejś zapyziałej wsi, gdzie ludzie mają proste życie, proste problemy (ale bardzo skomplikowane!) to mimo tego słownictwo powinno się wg. mnie pojawiać ostrzejsze. No przepraszam, co to za ludzie, gdzie [spoiler] ginie czyjś przyjaciel w gospodzie, a oni tylko się smucą? Get real :P [/spoiler].
No i jeszcze sprawa, jak Kvothe chodzi chociażby grać, wszyscy pijani i zero jakichś twardych słów? Zresztą z tym dobrym wychowaniem to też bym nie przesadzał :D. Ciągłe planowanie zemsty już nijako kierunkuje Kvothego (czy jakkolwiek to odmienić) w kierunku innym niż dobre wychowanie. Oszukiwanie z tym czesnym, i tak dalej, i tak dalej..
Nie chce tu mędrkować, ale dla mnie sprawa jest oczywista. Co nie znaczy też, że książka cierpi dla mnie jakkolwiek z powodu braku wulgaryzmów. Co to, to nie!

Tixon napisał/a:
Swoją drogą, Devi też nie dba o kulturę językową

Jak dla mnie to właśnie Devi szczególnie nie powinna dbać o kulturę! ;) Bardzo lubię tę postać, powiedziałbym, że to moja ulubiona.
Błagam, niech w 3 Tomie będzie mniej Dennej.. //backoff
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2012-07-16, 19:47   

bigbab napisał/a:
No i jeszcze sprawa, jak Kvothe chodzi chociażby grać, wszyscy pijani i zero jakichś twardych słów?

Rozumiem o co Ci chodzi, ale przykład kompletnie nie trafiony - Kvothe chodzi do lokalu z klasą. Taką prawdziwą klasą. To nie jest miejsce na rynsztokowe słownictwo.
bigbab napisał/a:
No przepraszam, co to za ludzie, gdzie [spoiler] ginie czyjś przyjaciel w gospodzie, a oni tylko się smucą? Get real [/spoiler].

Patrzysz na to ze złej strony : czy oni wyrażają emocje w sposób zgodny ze światem? Tak. Czy nie używają wulgarnego słownictwa - również tak, ponieważ go się za często nie używa.
bigbab napisał/a:
Błagam, niech w 3 Tomie będzie mniej Dennej..

Sądzę, że będzie jej dużo. Przypuszczam, że wątek z aniołem będzie jej dotyczył, musi też zostać wyjaśniona sprawa jej mecenasa. Więc nie odpoczniesz od dennego wątku Denny ;)
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
bigbab


Posty: 4
Wysłany: 2012-07-17, 20:38   

Tixon napisał/a:
Kvothe chodzi do lokalu z klasą. Taką prawdziwą klasą. To nie jest miejsce na rynsztokowe słownictwo.

No cóż, dobry argument. W zasadzie i mógłbym się z nim zgodzić w całości, ale mimo wszystko - alkohol to alkohol i z potulnego baranka nie raz robi bydlaka. Może za bardzo próbuje znaleźć analogię w naszym świecie?

Cytat:

Patrzysz na to ze złej strony : czy oni wyrażają emocje w sposób zgodny ze światem? Tak. Czy nie używają wulgarnego słownictwa - również tak, ponieważ go się za często nie używa.

No dobra, ale to jest logika typu: tak jest, bo tak jest. Biorąc generalny wgląd na samą sprawę tego miejsce ich zamieszkania to wniosek nasuwa się prosty: coś tu z nimi jest nie w porządku. To nie jest tak, że oni są wielce elokwentni, tylko Pat celowo rezygnuje z języka łaciny podwórkowej.

Tixon napisał/a:
Sądzę, że będzie jej dużo. Przypuszczam, że wątek z aniołem będzie jej dotyczył, musi też zostać wyjaśniona sprawa jej mecenasa. Więc nie odpoczniesz od dennego wątku Denny ;)


Mam w ogóle beznajdziejną pamięć, bo nie pamiętam do końca o co tam chodziło z tym aniołem, lecz pamiętam, że na końcu coś tam było takiego. Możesz przypomnieć? :P

No i dawać w tej części natłok Chandarian, c'mon!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Katedra


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,33 sekundy. Zapytań do SQL: 15