"Good doctor" - doktor dobry (ciekawy koncept zrobienia tytułowym bohaterem osobnika autystycznego z zespołem sawanta - w tej roli młody... Norman Bates ), lecz serial słaby, niestety. Twórca "Dr House'a" jak zwykle uprawia medyczną fantastykę, co w połączeniu z przecukrzeniem i polukrowaniem na dłuższą metę robi się niestrawne i schematyczne.
Młody i bogaty EMO-doktorek, który bardzo rzadko widział swoich rodziców w życiu jest straszną, rozlazłą kluchą. Ta jego "pogoń", czy jak kto woli - "zabawa w chowanego" ze starym, ledwo łażącym pacjentem w szpitalu, który chciał wreszcie zemrzeć w spokoju i wzajemne metaforyczne "głaskanie się po ptakach" było, pardon za wyrażenie, "miętką" chujozą.
Albo pani doktor rezydent ze szpitala skrzykuje zespół karetki i na ich czele rusza na poszukiwania poszkodowanej w wypadku komunikacyjnym, mimo że na miejscu są służby ratownicze... O ja pier... Oczywiście nie po to wyruszyła, żeby jej osobiście nie znaleźć... Myślicie, że to już wszystko? Ależ skąd... Wiertarka od bodaj strażaków i hajda wiercić dziurę w czerepie "pacjentki", bo mus był...
Ta produkcja to strata czasu.
Niom, odpuściłem po dwóch odcinkach. Nie nadaję się do tanich wzruszeń. "The Resident" ciekawszy, skoro jesteśmy przy medycznych serialach, choć też bez szału.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"The Looming Tower" - miniserial będący ekranizacją książki Lawrensa Wrighta (którą chciałem przeczytać, ale teraz pewnie sobie daruję ). Opowiada, generalnie, o tym, jak doszło do zamachu na WTC, a motywem przewodnim jest brak współpracy między służbami wywiadowczymi, które nie dzieliły się informacjami. Wszystko oparte na faktach, więc nie ma tu żadnych fabularnych zwrotów akcji. Doskonała obsada. Pierwszy odcinek wskazuje na to, że nie jest to rozrywkowa produkcja. I, jak wiadomo, dobrego zakończenia też nie będzie. Wczoraj była premiera, od razu trzy odcinki. https://www.youtube.com/watch?v=bgsdAUKIICo
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Counterpart" - lubię ten serial, bo po każdym odcinku chce mi się o nim coś napisać. W 7 ładnie poprowadzono wątek szpiega i demaskatora. Z niezłym finałem odcinka. Trochę się bałem, że będzie męczenie buły z cierpieniem, rozterkami, a wreszcie - pod koniec - zapowiadało się jak ciuciubabka: demaskator wie, szpieg wie, że on wie, ale demaskator nie wie, że szpieg wie, że on wie. Zamotałoby to fabułę, zatem scenarzyści postanowili - zamotać ją bardziej. Choć i wyjście z tego wszystkiego może być łatwe jak rozwiązanie węzła gordyjskiego. Wyśmienity serial. Mało w tym odcinku było J.K. Simmonsa, ale już wiadomo dzięki temu, że ta historia mogłaby się obyć i bez niego - jest tu tyle wątków do odkrycia i prowadzenia.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"UnReal" - trzeci sezon zapowiada powtórkę z rozrywki. Aktualnie ten serial ma szansę być przez kilka tygodni moim guilty pleasure. Mało tu dbania o logikę i wiarygodność psychologiczną postaci. Ale to nie nowość. Od pierwszego sezonu tak jest, a mimo to ogląda się to nadal nieźle. Choć ten sezon będzie chyba zjadaniem własnego ogona. Może nie będzie kolejnego? Stacji Lifetime ten serial trafił się jak ślepej kurze ziarno. Może nie chcieć go zabić tylko wyeksploatuje do cna. https://www.youtube.com/watch?v=J_TuLXSUTa8
"The Good Fight" - drugi sezon zaczął się tak, że od razu chciałoby się włączył kolejny odcinek i kolejny, i następny. Mieliśmy z żoną plan, że poczekamy na cały sezon, ale nie daliśmy rady. Początek 2 sezonu jest fantastyczny. I jeśli pójdzie tak dalej - a nie ma przecież co do tego większych obaw - to będzie lepiej niż w sezonie 1. Tak jak było z "The Good Wife", gdzie też serial rozkręcał się z sezonu na sezon. A w przypadku TGF odcinków jest mniej, fabuła od początku ma kilka motywów przewodnich i jest konsekwentnie rozwijana bez zapychaczy. Nic, tylko oglądać.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Jessica Jones" - drugi sezon jest bardzo dobry. Lepszy od pierwszego. A nie zapowiadał się tak. Zacząłem oglądać i miałem trochę mieszane odczucia. Uderzyła mnie niekonsekwencja fabuły. Bo przecież między pierwszym a drugim sezonem byli jeszcze "The Defenders". A tymczasem w drugim sezonie Jessica wciąż przeżywa/zapija smutki po wydarzeniach z pierwszego. Ale może przesadzam z tą niekonsekwencją. Zresztą, w ogóle to nie przeszkadza. Ani brak ciągłości z "Defendersami", bo żaden z nich się nie pojawia. Poza tym historia wydałą mi się na początku deptaniem po własnych śladach. Jessika irytowała swoją gruboskórnością i pijackim odpychaniem od siebie najbliższych. Nie ciągnęło mnie, aby poznać jej przeszłość i to, dlaczego ma "supermoce". Jednak o świetności 2 sezonu przesądza "bąbelkowa" fabuła. Jest tu sporo wątków, które pojawiają się jak bąbelki, rosną, wybuchają i przechodzą w kolejny i tak do końca. Wszystko ładnie spięte główną linią fabuły, czyli grzebaniem w przeszłości Jessiki i konsekwencjami, które to spowoduje. Do końca świetne, gorzkie, ale przyprawione odpowiednią "dawką" słodyczy, aby docenić gorycz. Kojarzył mi się ten sezon z piciem dobrego wina. Na początku powoli się otwiera, aby przynieść ostatecznie bogaty bukiet doznań w nosie i na języku. I choć arcydziełem nie jest, to jednak czasem straconym także nie. I nie ma po nim kaca. Liczę na sezon trzeci.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
No to fajnie, bo po pierwszym odcinku byłam mocno zniechęcona, mimo że jestem fanką JJ, i wróciłam do Seven Seconds.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Romulus tak opisał ten drugi sezon JJ że chyba nie jedna osoba się natnie. Dla mnie S1 JJ to był najlepszy sezon MCU jakie produkuje Netfliks no może do czasu Punishera. Niestety S2 rozczarowywuje bardzo - niby początek idzie wszystko ładnie pięknie wciąga aż do momentu w którym sobie uświadomimy że nie będzie innego "złego" , że te wspominki z przeszłości to wszystko co nam serwują. Takie origin story - tylko w zasadzie po co i dlaczego przez cały sezon skoro można by to było retrospektywami załatwić. No ale żeby nie było że wszystko było złe i mierne to sezon ratuje Trish i jeżeli będzie trzeci sezon to mam nadzieję że będzie jeszcze mocniej jej postać wyeksponowana, a Jessica przestanie się użalać nad swoją przeszłością wróci do bycia taką jaka była w s1 i będzie miała prawdziwego vilain'a jako antagonistę.
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
Widzisz, u mnie z początkiem tego sezonu było odwrotnie. Pomyślałem sobie, że jeśli będzie szło tak dalej, to obejrzenie go zajmie mi ze dwa tygodnie, albo i dłużej. Bo mój entuzjazm był na poziomie opadającego ze zmęczenia oka. Z czasem zaczęło mi się poodbać. Właśnie dlatego, że wyszło z tego origin story - bez żadnego irytującego jeszcze bardziej przeciwnika. Bez przesadzonych misji, ratowania śfata/miasta. Nawet te "supermoce" były bardzo skromnie używane. Chyba najbardziej spektakularne to zatrzymywanie autobusu oraz podnoszenie przewróconego samochodu. I dla mnie to było świetne, ponieważ cały sztafaż superbohaterski został sprowadzony do absolutnego minimum. Została historia - i tu można się spierać na ile była porywająca, interesująca. Mnie utrzymała z ręką z dala od pilota. Jednak nie piszczę z ekscytacji po tym sezonie. Sezon bardzo kobiecy, co teraz jest na czasie, z niezłą psychologią postaci (Jerri, czy wspomniana Trish). Sympatyków szybkiej akcji i cliffhangerów pozostawi rozczarowanych.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Romulus tak opisał ten drugi sezon JJ że chyba nie jedna osoba się natnie.
Dla mnie S1 JJ to był najlepszy sezon MCU jakie produkuje Netfliks no może do czasu Punishera.
1. Ja nie... Dębica Skreśliłem szybko. Jeszcze pierwszy... Nie moja bajka.
2. Jeśli chodzi o "promienie z dupy", to jak na moje perskie oko najlepszym serialem Netflixa (na wszelki wypadek powtórzę - z rodzaju: super duper hero) jest pierwszy sezon "Daredebila" (za wyjątkiem durnego zakończenia). Drugiej serii już nie zmogłem.
"Homeland" - 7 sezon ładnie się rozkręcił. Początkowo wątek Carrie mnie drażnił, co jest akurat normalne jeśli chodzi o moje "uczucia" względem tej bohaterki. Potrzebuję czasu, aby się przyzwyczaić do niej za każdym razem. Po kilku odcinkach wygląda to już nieźle. Ale i tak najciekawsze są pozostałe wątki. Nie wiem, czy scenarzyści założyli, kto wygra wybory prezydenckie w USA, ale nawet jeśli obstawili źle, to i tak wszystko jest na swoim miejscu. Kto wie, czy nie lepiej jest, że serial wprost nie nawiązuje do bieżącej polityki pod tym względem. Bo ciekawsze są inne nawiązania: fejk niusy, podziały, a teraz dochodzi do tego wątek rosyjski. No i zagranie z tym, że prezydentem jest kobieta (to nie spoiler, to wiadomo od poprzedniego sezonu) i jest ona tak jakby czarnym charakterem (w sensie: nie budzi sympatii) - sprawdza się nieźle. Bo w innych politycznych serialach "masowych" pokazuje się właśnie kobiety przywódczynie jako inteligentne, silne - ale jednocześnie empatyczne, światłe itp. ("Skandal", "Madame Secretary"). Prezydent Keane z "Homeland" jest silna, nieustępliwa, inteligentna. Ale w ogóle nie osłodzona i nie wycięta z feministycznych fantazji o kobiecie prezydencie.
Jeśli to prawda, że serial ma się skończyć w 8 sezonie, to przy tej zwyżkującej formie czas podnieść poprzeczkę oczekiwań.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Widzisz, u mnie z początkiem tego sezonu było odwrotnie. Pomyślałem sobie, że jeśli będzie szło tak dalej, to obejrzenie go zajmie mi ze dwa tygodnie, albo i dłużej. Bo mój entuzjazm był na poziomie opadającego ze zmęczenia oka. Z czasem zaczęło mi się poodbać. Właśnie dlatego, że wyszło z tego origin story - bez żadnego irytującego jeszcze bardziej przeciwnika. Bez przesadzonych misji, ratowania śfata/miasta. Nawet te "supermoce" były bardzo skromnie używane. Chyba najbardziej spektakularne to zatrzymywanie autobusu oraz podnoszenie przewróconego samochodu. I dla mnie to było świetne, ponieważ cały sztafaż superbohaterski został sprowadzony do absolutnego minimum. Została historia - i tu można się spierać na ile była porywająca, interesująca. Mnie utrzymała z ręką z dala od pilota. Jednak nie piszczę z ekscytacji po tym sezonie. Sezon bardzo kobiecy, co teraz jest na czasie, z niezłą psychologią postaci (Jerri, czy wspomniana Trish). Sympatyków szybkiej akcji i cliffhangerów pozostawi rozczarowanych.
Pop 5 odcinkach 1 sezon był znacznie lepszy, ale ten nie jest zły, choć ewidentnie inaczej rozkłada akcenty. Z Marvela do tej pory najbardziej podobały mi się: DD1, JJ1, Punisher, IF. Przy czym dwa pierwsze ze zdecydowaną przewagą nad resztą stawki.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
U mnie zaś kolejność wygląda następująco: DD1, DD2, Punisher, Defenders, IF. LC i JJ równie dobrze mogli by dla mnie nie istnieć.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
"For The People" - nowy serial z Shondalandu. Jest kolorowo, schematycznie, trochę ckliwie - ale w granicach - a poza tym całkiem sympatycznie. Może nie będzie w tym serialu za dużo zwycięstw idealistów. W pierwszym odcinku idealizm dostaje po tyłku, więc jest to jakiś promyczek nadziei. Ale serial z rzeczywistością ma mało wspólnego. Ani zastępcy prokuratorów, ani obrońcy z urzędu w Nowym Jorku tak nie żyją ani nie pracują. Nie jest to zarzut. To kolorowy serial dla szerokiej gawiedzi. Ma bawić, zapewniać rozrywkę i nic więcej. Może czasem przemyci jakąś myśl, ale też bezstresowo. Po pierwszym odcinku patent na cały sezon widoczny gołym okiem. Niespodzianki, jeśli będą, nie zburzą schematu. I co z tego. Koło "The Good Wife", czy "The Good Fight" nawet ten serial nie siada, ale daje się oglądać bez bólu. https://www.youtube.com/watch?v=04CEPvEFhXY
"Scandal" - 7x13. Zastanawiałem się, jaki patent na końcówkę serialu znajdą scenarzyści. Nadal nie wiem, choć wydaje mi się, że skończy się dobrze. Jednak Cyrus Beane powstał z popiołów. I Frank Underwood wciąż wygląda przy nim na harcerzyka. Nie spodziewam się, że przytrze nosa dziewczynom. Ale trochę namiesza. Choć to niesprawiedliwe, aby tylko on miał zapłacić za swoje niegodziwości (Underwood, ty leszczu...). Olivia też powinna, ale jej tego oszczędzą.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Po przesłuchaniu książki zabrałem się za serial Modyfikowany Węgiel. I podobało mi się, nawet bardzo. Niektóre przesunięcia akcentów były lepsze niż w książce (np. sam fakt, że emisariusze byli "terrorystami" i Kovacs jest "ostatnim" z nich; lepszy też był hotel SI) ) inne gorsze (np. romans z Quell, ale z drugiej strony tym sposobem łatwiej było wytłumaczyć serialowe stosunki między Kovacsem a Kawaharą). Sam pomysł, by Kawahara była siostrą Kovacsa był całkiem niezły, do fabuły dodawało to dramatyzmu. Inna rzecz, że z tym dramatyzmem było różnie.
Tak czy inaczej - zdecydowanie na plus, że Kovacs co dwa zdania nie mówił, że jest emisariuszem (w książce to mnie bardzo wkurwiało). Dodatkowo było ładnie i były też cycki Nie straciłem czasu, bawiłem się dobrze.
Moim zdaniem Modyfikowany Węgiel był nawet nawet, dopóki siostra nie wyskoczyła znikąd.
Poza tym, Emisariusze serialowi a książkowi nie są tożsami. Co poradzę że nie lubię zmian fabuły i dodawania nowych wątków?
No nie są, ale IMO serial miał na nich lepszy pomysł. Co do zmian w fabule mam dość otwarty umysł i zazwyczaj argumenty "a bo w książce było inaczej..." wyśmiewam sobie cichutko pod nosem.
Ejże, nie argumentuję że MW jest zły, ponieważ ,,w książce było inaczej''. Zresztą, co to za argument? Albo coś jest fajne, albo nie. Uważam, że akurat wątek siostrzyczki jest od czapy.
Blade Runnerowi nikt nie zarzuca że jest inny niż powieść.
"Kruk: szepty słychać po zmroku" - nowy polski serial od (C)anal+ jak na moje pirackie oko (po pierwszym odcinku) jest zbyt udziwniony. "Polacy nie gęsi, iż swój język mają", jednakowoż oglądając tę produkcję można odnieść zgoła inne wrażenie: części dialogów nie sposób zrozumieć, bo aktorzy mamroczą coś pod nosami. No żesz kuźwa, polski serial z napisami pl trza chyba oglądać Udźwiękowienie "leży i kwiczy".
Miało być coś dobrego, a póki co dobre jest co najwyżej na reklamowych spotach.
W 2015 roku niejaki Kącki spłodził tendencyjną książkę pt. "Białystok. Biała siła. Czarna pamięć", a teraz otrzymujemy kolejne pierdolnięcie z kapiszona: zimno, smutno, strasznie i w klimacie kibolsko-bojówkarskim. Słabo się to trzyma kupy.
"Zaraza" - hiszpański serial kostiumowy (akcja rozgrywa się w XVI-wiecznej Sewilli) od samego początku przykuwa uwagę wysokiej klasy dbałością realizacyjną, znakomitym klimatem i aktorstwem. Realia epoki zostały oddane nader wiernie. Niemal czuć smród Średniowiecza. Warto zobaczyć.
No żesz kuźwa, polski serial z napisami pl trza chyba oglądać
No widzisz, a w Hiszpanii narzekają że Zarazę muszą tez oglądać z napisami es chociaż co prawda oni tam narzekają na dialekt, a nie udźwiękowienie no ale efekt ten sam "prawie"
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
Wczoraj Fox wyświetlił ostatni odcinek 11 sezonu Archiwum X. Nie powiem żebym był zachwycony poziomem całego sezonu, ale oglądałem z przyjemnością. Może to i odgrzewany kotlet, ale lubię ten serial, mam sentyment do niego. A Scully jaka wybotoksowana
No widzisz, a w Hiszpanii narzekają że Zarazę muszą tez oglądać z napisami es chociaż co prawda oni tam narzekają na dialekt, a nie udźwiękowienie no ale efekt ten sam "prawie"
"Homeland" - ależ w świetnej formie jest ten serial. Zaskakuje cały czas. Intryga stoi już na bardzo wysokim poziomie, a to ledwie połowa 7 sezonu. Dobrze, że okazało się to, co się okazało w tym wątku radykalnej prawicy. Niezła przygrywka albo zasłona dymna (zależy, jak patrzeć na wątek Carrie, który był nieistotny na początku, a raczej wydawał się być).
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Trust" - piękny strzał w pierwszym odcinku. Obsada, fabuła, scenariusz, tło - ogląda się z czystą przyjemnością. Cieszę się, że nie poszedłem na "Wszystkie pieniądze świata". Z drugiej strony, można byłoby porównać. W gruncie rzeczy to smutny serial, pokazujący gnicie i rozpad, samotność na szczycie świata i może przekonać do tego, że pieniądze szczęścia nie dają. https://www.youtube.com/watch?v=OM9h-llN4TY
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Barry" - nowy serial komediowy od HBO. Zawodowy zabójca przyjmuje zlecenie w Hollywood. Przez przypadek bierze udział w przesłuchaniu i łapie bakcyla aktorstwa. Pomysł nie jest świeży. Niedawno zakończył się pierwszy sezon "Get Shorty", w którym zawodowy zabójca trafiał do Hollywood, gdzie został producentem (lata temu był fajny film z Johnem Travoltą oparty na tej samej powieści czy opowiadaniu Elmora Leonarda). Zatem "Barry" aż takim objawieniem nie jest. Ale pierwszy odcinek jest bardzo solidny. Oceny ma wysokie i chyba zasłużenie. Na razie mnie nie rzucił na kolana, ale nie skreślam, na pewno pooglądam. https://www.youtube.com/watch?v=b09aJdWqVp4
"Billions" - początek trzeciego sezonu jest niezły, zapowiada nową rozgrywkę w nieco zmienionych rolach. Niczego świeżego nie zaproponował, ale byle nie było gorzej niż w 2 sezonie, który pod koniec sezonu znakomicie się "rozbujał". Oby i w tym intryga znalazła pod koniec tak dobre zwieńczenie. Mimo to czas byłoby pomyśleć o zakończeniu serialu. https://www.youtube.com/watch?v=7dKownfx75E
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum