Twórcy "Terroru" nieudolnie pokazują ten pedalski wątek. Niech sobie będzie, byle zajmował jak najmniej czasu...
Biorąc pod uwagę, że wszystkich ich zje potwór a resztę "zje" lód, to i autor i scenarzyści muszą coś upchnąć do tego czasu w fabule.
Musiałbym zaspojlerować, żeby do tego dodać komentarz. ;-p
Tym bardziej, że akurat jest to związane właśnie z Hickeyem.
A sam wątek w książce pojawia się tylko w konkretnych scenach, dlatego uważam, że jest tylko po to, żeby te postacie "zbudować". Więc nie powinien raczej za bardzo przeszkadzać. ... Chyba, że go rozbudują ... ;->
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
hę ?
czytałem... (całkiem niedawno - rok-dwa) i w ogólnie nie pamiętam tego wątku.
No jakże, m.in. Hickey był homoseksualistą. Zresztą nawet i bez takich naturalnych skłonności zapewne często się to zdarzało (stosunki homoseksualne w sensie) wśród marynarzy w długotrwałych rejsach, a już w szczególności w zimnych rejonach arktycznych. Moim zdaniem był to zatem wątek ciekawy i uzasadniony, zarówno w powieści, jak i w serialu, choć ani tu, ani tam nie miał jakiegoś znaczącego charakteru.
Tak zupełnie BTW, podkreślanie przy każdej okazji, jaki to homoseksualizm w jakimkolwiek tekście kultury jest odrażający (choć orientacja ta naturalnie występuje w każdej populacji, jest więc normą, nie żadną aberracją), świadczy IiMHO wyłącznie o pewnej tożsamościowej niepewności czy poczuciu zagrożenia podkreślającego.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Wniosek niedorzeczny.
Homosexualizm nie jest normą, proszę Pani. Normą jest heterosexualizm!! I nie jest to kwestia uznaniowa, tudzież "widzimisię"...
Pokazywanie pedałów na ekranie bardzo negatywnie wpływa na moje odczucia estetyczne
Wniosek niedorzeczny.
Homosexualizm nie jest normą, proszę Pani. Normą jest heterosexualizm!! I nie jest to kwestia uznaniowa, tudzież "widzimisię"...
Pokazywanie pedałów na ekranie bardzo negatywnie wpływa na moje odczucia estetyczne
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
ASX, mimo iż Cię lubię, to Twoim uczuciom estetycznym mogę poradzić tylko jedno - niech idą oglądać coś innego, jeśli wątki homoseksualne im przeszkadzają
Żeby nie spamować zbyt bezczelnie - utknęłam na czwartym odcinku "Troi" i chyba dalej nie dam rady. Zamiast tego odpaliłam na chybił trafił pilota "Listy klientów" z Jennifer Love Hewitt. W sam raz na wieczór po ciężkim dniu
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Tak zupełnie BTW, podkreślanie przy każdej okazji, jaki to homoseksualizm w jakimkolwiek tekście kultury jest odrażający (choć orientacja ta naturalnie występuje w każdej populacji, jest więc normą, nie żadną aberracją), świadczy IiMHO wyłącznie o pewnej tożsamościowej niepewności czy poczuciu zagrożenia podkreślającego.
to zdanie jest tak głupie, że radość bierze, na tym jednym zdaniu można by napisać pracę doktorską.
Orku, przesadziłeś z reakcją, Asiks nigdzie nie nawołuje do potępiania czy jakiegokolwiek szykanowania homoseksualistów, opisuje jedynie uczucie obrzydzenia którego doświadcza w sytuacji nadmiernie eksponowanego wątku męskiego homoseksualizmu. Co jest reakcją naturalną i w żaden sposób Asiksa nie dyskredytuje. Ewolucja i biologia wytworzyły rozmaite mechanizmy kierujące losem gatunku, gdzie rozmaite mutacje próbują nowej lepszej drogi. Homoseksualizm, z racji przebogatego zróżnicowania płciowego gatunku jest mutacją występująca regularnie i z punktu widzenia gatunku wciąż pozostaje ślepą drogą. Oczywiście rzecz podlega również komplikacjom społecznym, psychologicznym, itp., nie drążmy. Obrzydzenie homoseksualizmem własnej płci jest naturalnym, automatycznym mechanizmem ewolucyjnym, silnie rozpowszechnionym. Prymitywne jednostki przekuwają to w zachowania szerzące nienawiść i agresję. W tej sytuacji reakcja Asiksa raczej zasługuje na uznanie niż potępienie, poza jednym punktem. Określenie "pedał" ma dziś już wyraźnie deprecjonujące znaczenie i nie przystoi przyzwoitemu człowiekowi.
"Killing Eve" - ten serial potrafi rozluźnić, nawet swoim czarnym humorem. Do czasu, kiedy nagle atakuje znienacka i brutalnie. Tak, jak w trzecim odcinku. To rozwiązanie fabularne chyba jest... ostateczne, a szkoda. A serial ten wciąga mnie w każdym kolejnym odcinku bardziej. Gdyby HBO udostępniło od razu cały sezon to pewnie te 8 odcinków obejrzałbym za jednym posiedzeniem.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Fidel-F2, +1
Jedyne takie sceny które mogę znieść to humorystyczne tak jak w pierwszym odcinku drugiego sezonu Dirka Gentlyego, mogę tę scenę oglądać non stop
BTW nadmierne eksponowanie scen łóżkowych też wymyka się mojemu poczuciu estetyki, uważam że takie rzeczy powinny być niedomówione. Gdyby choć to były sceny realistyczne można by traktować je edukacyjnie ale wszyscy wiedzą że to czyste SF
Na netflixie pojawiło się ostatnio sporo fajnych rzeczy, aż nie wiem co wybrać więc wybrałem Wodogrzmoty Małe. Taki odpowiednik imbiru w sushi, oczyszczenie kubków smakowych.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Na tym forum jest mnóstwo wątków, w których można dyskutować o estetyce, homoseksualizmie, a nawet estetyce i homoseksualizmie w serialach. Nie będę przenosił i wydzielał. Jesteście dorośli, poradzicie sobie ze znalezieniem. Albo na temat w tym temacie, albo wycinam.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Dom z papieru" - przyłączę się do pochlebnych opinii. Bardzo mi się spodobał ten serial, choć trochę mnie męczy powolna fabuła. Co jest nieco paradoksalne, bo z jednej strony dużo się dzieje (pomijając interakcje między bohaterami), z drugiej chciałbym, aby nieco przyspieszyli z konkluzjami. A tu jeszcze drugi sezon za pasem - widziałem, że jest tego dziewięć odcinków. Mam nadzieję, że nie przeciągną tego skoku na sezon trzeci. Ale nie zniechęcam się na razie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Killing Eve" - ten serial potrafi rozluźnić, nawet swoim czarnym humorem.
Do czasu, kiedy nagle atakuje znienacka i brutalnie.
A serial ten wciąga mnie w każdym kolejnym odcinku bardziej. Gdyby HBO udostępniło od razu cały sezon to pewnie te 8 odcinków obejrzałbym za jednym posiedzeniem.
1. Pisanie o Trybunie Ludowym jest zawsze na temat
2. Czemuż to "nawet"? A humor rzeczywiście fajny i to bez względu na jego zabarwienie
3. Nagle = znienacka, yes? W gruncie rzeczy wcale nie tak nagle, wszak gdy w polu widzenia pojawia się zabójczyni, wiadomo czego możemy się spodziewać...
4. Mnie również. Ten serial ma w sobie to "coś"...
Jeszcze co do "Terroru" - od siódmego odcinka robi się znacznie dynamiczniej i ciekawiej.
Eskimosi chodzą w futrach i noszą grube rękawice, a biali w: płaszczach, kurtkach (czy jak tam się to zwie) i cienkich rękawiczkach z częściowo odsłoniętymi palcami (wymarzony zestaw arktyczny)
Dobry początek drugiego sezonu Opowieści podręcznej mimo moich obaw.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Killing Eve.
Po dwóch odcinkach odczucia mocno ambiwalentne ze wskazaniem na nie.
Humorystyczne akcenty (zupełnie nie tej klasy co w Dexterze ) jakoś m nie pasują. Nadgenialność i nadsprawność zabójczyni ( akcja w szpitalu ) jest co najmniej drażniąca - tylko po efektach poznacie, a nikt tego nie widział. Wszystko trochę nadekspresyjne. Na razie idzie w odstawkę.
Dobry początek drugiego sezonu Opowieści podręcznej mimo moich obaw.
Zastanawiałem się, w którą stronę to pójdzie i po dwóch odcinkach 2 sezonu jestem usatysfakcjonowany, że wybrano akurat ten kierunek. Choć ciekawszy może okazać się wątek Emily, który był znakomity również w pierwszym sezonie (scena z procesem była jedną z najlepszych i najbardziej emocjonalnych). Po dwóch odcinkach 2 sezonu serial ten nadal jest tytułem wagi ciężkiej.
"Suits" - końcówka 7 sezonu była zadziwiająco nieprzesłodzona. Oczywiście, pewna porcja lukru była niezbędna - ślub i pożegnanie z serialem dwójki ważnych postaci. Przyprawiono to odrobiną goryczy, więc ładnie się to finalnie zrównoważyło. Ósmy sezon powstanie, więc jestem ciekaw, jak to się rozwinie. Nie powinno być problemu, ponieważ wątek Mike'a i Rachel (jako towarzyszący) od jakiegoś czasu był wypalony pod każdym względem. Zatem tylko marni scenarzyści mogliby sprawić, że będzie tych postaci widzom brakować. Druga kwestia to na ile wątek Jessiki jest w stanie pociągnąć ewentualny spin-off serialu. Chicago zostało przedstawione jako niemal miasto bezprawia. Trochę taką łatkę posiada. Ale wszystkie ciekawe kwestie z tym związane bez nachalności ograł już "The Good Wife". I to do tego stopnia, że "The Good Fight" nawet specjalnie do nich na razie nie nawiązuje. Tymczasem spin-off "Suits" ma pod górkę już na starcie, bo musi zaproponować coś świeżego i ciekawego. Po tym, co pokazano w finałowych odcinkach 7 sezonu - jakoś tego nie widzę. Ale może zobaczę.
"UnReal" - finał trzeciego sezonu mógł być spokojnie finałem całego serialu. Historia się wypaliła, moim zdaniem w sposób naturalny. Wygrano już wszystkie ciekawe wątki. Widać to było wyraźnie w tym sezonie, kiedy sam "konkurs" był bardzo w tle i czasami wręcz na doczepkę. A zamiast tego nie było nic ciekawszego do zaproponowania. Tymczasem po napisach widać było zapowiedź(?) czwartego sezonu - mocno już groteskową (wybór "suitress"). Mam nadzieję, ale chyba płonną, że to fejk. Przez dwa sezony ten serial był niezłym guilty pleasure. Oferował ciekawe i emocjonujące spojrzenie za kulisy programu typu reality show i do tego dawał ciekawe pojęcie na temat manipulacji. Przez dwa intensywne sezony nieźle się to sprawdzało: amoralni bohaterowie, kolejne przekraczane granice. Ale co dalej, skoro już nie ma żadnych granic do przekroczenia? Zostaje tylko smętne powielanie. Widać to było w trzecim sezonie, ale jakoś udało się wybrnąć z tego bardzo strawnie. I wypadałoby postawić kropkę nad i. Ale skoro ma powstać sezon czwarty, to nie ma co liczyć na godny finał, tylko na żałość. Chyba że scenarzyści zachwycą. Możliwe, niemniej pozostaję sceptyczny.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ogłoszenie duszpasterskie. Ja wiem, że na forum dopuszcza się dużą swobodę i to może prowadzić do błędnego przekonania, że hulaj duszo, piekła nie ma. Ale mamy granice i jedną z nich jest bardzo częste pedałowanie ASXa.
Chcesz wypowiadać się o homoseksualizmie - masz od tego odpowiednie wątki, ale miej na uwadze, że język jakim się do tej pory posługiwałeś nie będzie tolerowany.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
"Homeland" - 7 sezon był chyba najlepszym w historii tego serialu. Nie pamiętam, abym się tak ekscytował podczas oglądania wcześniejszych. Może ten z Iranem był też bardzo dobry (chyba trzeci). Ale jednak powrót na amerykańskie podwórko wyszedł znakomicie. Już w poprzednim sezonie grało i śpiewało aż miło, ale dopiero w tym intryga rozwinęła się na dobre. W zasadzie to 7 sezon był bezpośrednią kontynuacją 6. Nie zabrakło zgrzytów. Najpierw "źli" poczynali sobie w Ameryce jak u siebie. Ale potem "dobrzy" się odegrali na podwórku wroga. Zatem jakoś te dwa zgrzyty się zrównoważyły. I to chyba najsłabsze momenty tego sezonu. Intryga polityczna była przyjemnie zagmatwana i do końca nieprzewidywalna. Minęła 1/3 finałowego odcinka i wszystko było pozamiatane, co tylko zaostrzyło apetyt na resztę. Być może trzeci zgrzytem było rozstrzygnięcie jednego z wątków - nie wiem, co o tym sądzić w kontekście całego sezonu. Wydaje się to strasznie naiwne, idealistyczne. Dalej nie piszę, aby nie spoilerować, zwłaszcza jeśli chodzi o losy Carrie.
Jeśli 8 sezon rzeczywiście ma być ostatni, to trzymam kciuki, aby nie obniżył lotów. Choć ma opowiedzieć nową historię, a akcja ma rozgrywać się poza Ameryką, ponoć w Izraelu.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Co do Westworld uważam wręcz odwrotnie. Pierwszy odcinek rokował dobrze, bo drugim widać, że idą w jakieś wypełniacze. Spodziewałam się tego, bo Westworld, podobnie zresztą jak Homeland, to typowy serial jednego sezonu. Na tyle wystarczy potencjał pomysłu.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum