Znalazłam sobie guilty pleasure w postaci "What/if" na Netflixie. Renee Zellweger jako demoniczna kobieta sukcesu demoralizująca parę młodych idealistów, na pozór najmilszych na świecie, ale bardzo szybko widz dostaje sygnały, że tak naprawdę nikt tu nie jest aż tak miły, by sobie poniekąd nie zasłużył na to, co go spotyka.
Może nie jest to wielkie dzieło, ale wciąga.
Romulus napisał/a:
Tymczasem Amazon udostępnił "Good Omens" i jest to bardzo pyszny miniserialik
W najbliższej przyszłości zamierzam obejrzeć.
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
"What/If" to rzeczywiście guilty pleasure. Ale dosyć strawne. Mimo to nie oglądałem hurtowo. Po poprzednim weekendzie dawkowałem sobie. Nie będę spoilerował, ale trochę mnie zawiodła końcówka.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
No ba! Do serialowej extraklasy wiele temu brakuje.
Jeśli ktoś lubi bardzo dobre dramaty obyczajowe, to polecam (po raz drugi) oparty na (o ile mnie sterana zaawansowaną sklerozą dziurawa pamięć nie myli) faktach "The Act" z 2019 roku ze stacji Hulu. Mocna rzecz. Aktorstwo takoż.
Właśnie odkryłem Ricka I Morty`ego.
Pozostaje pytanie jakże mogłem spokojnie żyć w tak upadłym świecie, w którym nie było duetu RiM ?
Ilość rąbniętych pomysłów na minutę plus zbrutalizowany humor jest tyn czymś co sprawia, że trudno się powstrzymać od oglądania kolejnego odcinka. Odniesienia do popkultury, polityki, socjologii i czego jeszcze się chce to zabawa sama w sobie.
Pychotka
Chodzi o to, że wciska ciemnotę naukową, aby podbić dramatyzm.
Jestem po trzech odcinkach. Wcale nie wciska ciemnoty naukowej. Te nieco przejaskrawione naukowo twierdzenia padają podczas narady biura politycznego, które bagatelizuje/olewa problem, albo podczas przekonywania jednego z aparatczyków, że sprawa jest naprawdę poważna. Chodzi o to, żeby rządzącymi potrząsnąć, żeby choć na moment wytrącić z wygodnego ideologicznego nicnierobienia. Tyle. To nie jest żaden manifest antynuklearny czy jakiś tam.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Ale Augustus, choć nie oglądał, wie "lepiej" i nikt mu nie wmówi, że "czarne jest czarne, a białe jest białe" "Diabeł tkwi w szczegółach", czy jak kto woli - niuansach, gdyż ważne jest nie tylko co się mówi, ale i w jakich okolicznościach i do kogo. Bezpieczniej było zwiększyć skalę zagrożenia, albowiem w przeciwnym razie "wierchuszka" mogłaby zlekceważyć bardzo poważną katastrofę. Tym bardziej, że czas reakcji miał kolosalne znaczenie dla życia i zdrowia wielu ludzi.
Ni wie lepiej, ponieważ się nie zna. Czyta wpisy mądrzejszych od siebie. I wcale serialu z tego powodu nie przekreśla, bo to byłoby niemądre - chyba że serial byłby agitką dla debili antyszczepionkowych i tym podobnych. A nie jest.
HBO zrobiło psikusa i udostępniło na GO filmowy finał "Deadwood". A ja dopiero w powtórkowej połowie drugiego sezonu.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
HBO zrobiło psikusa i udostępniło na GO filmowy finał "Deadwood". A ja dopiero w powtórkowej połowie drugiego sezonu.
Proszę się nie spieszyć. Tym bardziej, że nie ma do czego. Filmowemu "Deadwood" daleko do klasy serialu. Jest: ckliwie, rzewnie, sentymentalnie i nudno. Dialogi są zaledwie echem dawnej jakości. Zgadza się tylko liczba "fucków", które wplecione w rozmowy nie robią żadnego wrażenia, a co gorsza irytują. Fabuła jest wątła i pretekstowa. Problem jednak nie w "co", ale "jak". Akcja została poprowadzona tak, że oczy bolą. Słabo się to "klei". Otwartym pozostaje pytanie, czy choroba Alzheimera miała wpływ na pracę Milcha. W każdym razie film stanowiący zwieńczenie serialowej historii uważam za bolesne nieporozumienie. Howgh!
Marjarkasz --> Gdzież się Pan podziewał przez ostatnie lata? Ricka & Morty'ego reklamowałem jakiś czas temu, ale najwidoczniej niewystarczająco
Mi również trudno było się przekonać po pierwszym epie. Przełamałem się "dupiero" w czwartym czy piątym odcinku.
Niewątpliwie rzecz warta uwagi. To naprawdę dobry serial, choć niekoniecznie dla każdego.
Jedna scena szczególnie zapadła w pamięć (w ostatnim).
Nie. Nie, nie, nie. Nie, nie i nie. Nie.
Paragraf 22 mnie nie zachwycił, juz pal licho że nie było wszystkich wątków, min. Wodza i czychającej z nożem na Yossariana dziwki, ale tego, że nie uchwycono książkowego humoru, nie wybaczę.
Owszem, jest to sprawnie zrealizowany serial, jednak brakuje mu magii, niestety.
Ale w sumie można obejrzeć, nie boli.
Chodzi o to, że wciska ciemnotę naukową, aby podbić dramatyzm.
Jestem po trzech odcinkach. Wcale nie wciska ciemnoty naukowej. Te nieco przejaskrawione naukowo twierdzenia padają podczas narady biura politycznego, które bagatelizuje/olewa problem, albo podczas przekonywania jednego z aparatczyków, że sprawa jest naprawdę poważna. Chodzi o to, żeby rządzącymi potrząsnąć, żeby choć na moment wytrącić z wygodnego ideologicznego nicnierobienia. Tyle. To nie jest żaden manifest antynuklearny czy jakiś tam.
Ale masz Pan świadomość, że historia jest opowiadana z perspektywy ówczesnego stanu wiedzy?
Przy czym należy wziąć pod uwagę fakt, że dostęp do niej był bardzo utrudniony, czy nawet niemożliwy, jak to w ZSRR.
W ostatnim odcinku bardzo jasno omówiono jak doszło do katastrofy, a także wyjaśniono pewne niezgodności fabuły serialu ze stanem faktycznym.
Ponadto: wymaganie od produkcji fabularnej że będzie ściśle trzymała się faktów jest absurdalne. Od tego są filmy dokumentalne, na Saturna!
wymaganie od produkcji fabularnej że będzie ściśle trzymała się faktów jest absurdalne. Od tego są filmy dokumentalne, na Saturna!
Nie mowa tu tylko o nieścisłym trzymaniu się faktów, lecz bardzo dalekim od nich odstępowaniu. Ale nawet w takim przypadku ja niczego prawie nie wymagam, stwierdzam jedynie konkretny stan rzeczy, by odróżnić prawdę od fikcji. Byś nie sądził na przykład, że strażacy żonglowali se wtedy radioaktywnym grafitem.
ASX napisał/a:
Ale masz Pan świadomość, że historia jest opowiadana z perspektywy ówczesnego stanu wiedzy?
Nawet przy tym założeniu, przedstawienia faktograficzne zastosowane w serialu są co najmniej wątpliwe.
Po pierwsze - obrazy z awarii i jej bezpośrednich następstw zostały w serialu pokazane nie jako wyobrażenia ówczesnych, a po prostu obiektywne składniki rzeczywistości. W tej nie miało jednak miejsca ani rozsadzenie kopuły reaktora przez parę, ani rozrzucenie w ten sposób radioaktywnego grafitu. Kopuła rozszczelniła się z innego powodu, dwa dni później.
Po drugie - już ówcześni specjaliści bezpośrednio badający tę sprawę wiedzieli, że mega eksplozja czy rozsiew radioaktywnych cząsteczek ku śmierci połowy kontynentu im nie grozi. W serialu jednak wypowiadają się, jakby to było bardzo realne zagrożenie.
Pierwszą rzecz można bronić chyba tylko jako ukazanie ówczesnych wyobrażeń, ale kłóci się to z formułą serialu, bowiem nie jest on inną historią albo relacją z jakiegoś strumienia świadomości. Drugą rzecz broni zapewne chęć przedstawienia niemal panicznego poczucia grozy wśród milionów obywateli bloku wschodniego. Takie spłaszczenie było właściwie konieczne, by przekazać tę atmosferę.
Mi ostatecznie to pasi (choć wolałbym trochę większą wierność historii), bo przeżywanie tego klimatu jest doświadczeniem niemal mistycznym.
Zgadzam się. Obejrzałem wczoraj "Czarnobyl" i serial jest mistrzowski. Trochę mi zakończenie z tą przemową Legasowa nie pasiło, ale to szczegół. Realizacja mistrzowska, napięcie mistrzowskie, klimat mistrzowski. W ogóle nie dziwią mnie zachwyty. Po zastanowieniu zmieniłem ocenę na 10/10.
Jak wspominałem zastrzeżenia do wierności faktom przyjąłem do wiadomości. A że nie mam mózgu antyszczepionkowca i antyatomowca, więc mi te braki krzywdy nie wyrządziły.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Osłonę reaktora przeżarła ta zrzucana przez Amerykańców stonka?
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Słyszałem że w filmie nie gra ani jeden czarnoskóry aktor
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
obejrzałem odcinki 1-2
na razie jest dobrze.
dobrze udało się uchwycić klimat kraju rad.
nieco pamiętam tamte wydarzenia - i szum u nas zaczął się od Szwecji.
moja ciotka pracowała w jakimś laboratorium - także jod dostałem przed płynem Lugola.
"Zastosowanie płynu Lugola, z perspektywy czasu, było zbędne w opinii samego Jaworowskiego, który w rozmowie z dziennikarzem „Polityki” stwierdził w 2006: „…gdybym miał wówczas obecną wiedzę na temat skali skażeń i tego, co dokładnie wydarzyło się w czarnobylskiej elektrowni, nie rekomendowałbym nawet podawania ludności płynu Lugola”[4]. Główną motywacją tego działania była całkowita blokada informacyjna ze strony ZSRR – naukowcy nie znając prognozy nasilenia promieniowania brali pod uwagę najbardziej pesymistyczny wariant."
No więc właśnie. Całkowita blokada informacyjna. Czyli znakomita pożywka dla różnych różnistych spekulacji, bo przecież nikt nie wiedział, co tak naprawdę się stało, jaka jest skala zagrożenia. A pamiętajmy, że działo się to w czasach, gdy na lekcjach przysposobienia obronnego w szkole i na wojsku na studiach rysowało się na mapach kolorowe okręgi, wyznaczając granice stref skażenia po wybuchu atomowym ("promieniowanie przenikliwe razi wzrok 14 kilometrów w głąb" oraz inne takie), więc wszyscy byliśmy "ekspertami" . W niuanse nikt się nie wdawał (że to reaktor, a nie bomba), ludzie po prostu się bali. Dlatego stali w kolejkach po płyn Lugola i domagali się jodu w tabletkach. I wszyscy interesowali się kierunkiem wiatru.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum